Content

Archiwum

[Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Tatooine.

[Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 18:21

-Cholera jasna! - wrzasnęła Yves, drugi pilot statku "Beauty Helen" - Peter, właśnie zdjęli nam osłony! Już po nas!
-Przejmuj stery, Złotko, ja się zajmę osłonami - powiedział wysoki brunet i błyskawicznie wyskoczył z fotela - Albo przejmę ręczne sterowanie wieżyczką z tyłu - w tym momencie statkiem wstrząsnęła silna eksplozja i zawyły alarmy uszkodzeniowe - Albo jednym i drugim! -krzyknął i jak oparzony wyleciał przez drzwi w kabinie pilotów.
Przemknął obok gaszącej jakiś pożar jednostki astromechanicznej, która zwijała się jak w ukropie kierując swoją gaśnicę na źródło ognia. Kilka metrów dalej inny robot próbował otworzyć zablokowaną gródź do przedziału magazynu. Peter spojrzał na ekran kontrolny ładowni - pożar hulał w niej aż (nie)miło. Błyskawicznie podjął decyzję i zwrócił się do robota:
-Hej, ty! Zdehermetyzuj ładownie i zajmij się przywróceniem osłon. Już!
Sam pobiegł dalej, ufając, że astromech wykona jego polecenia. Minął kolejne drzwi i prawie w locie usiadł na fotelu pod działkiem laserowym na rufie statku. Automatyczne sterowanie padło, więc jedyny sposób, żeby użyć tej broni to osobiście pociągnąć za spust. Włączył komputer celowniczy, obrócił wieżyczką w lewo i od razu odnalazł rakietę mknącą w kierunku "Beauty Helen", poczekał aż znajdzie się trochę bliżej, a następnie ściągnął do oporu spust. Podwójny promień lasera pomknął w kierunku zbliżającego się nośnika zagłady i zamienił go w kosmiczny pył. Właśnie miał zamiar wycelować w nadlatujący z góry myśliwiec, gdy potężna eksplozja wyrzuciła go z fotela strzelca. Upadając na podłogę uderzył się tuż nad lewym okiem w wystający kawał durastali i stracił przytomność.

Jakiś czas później...
Głowa pulsowała mu tępym bólem, przy głębszym oddechu żebra wydawały się płonąć, a w ustach czuł dziwną suchość. Z trduem przypomniał sobie ostatnie wydarzenia i powoli otworzył prawe oko, lewe spuchło tak, że nadal pozostawało zamknięte. Coś mu mówiło, że będzie to jego najmniejsze zmartwienie... Podpierając się o najbliższą ścianę z trudem podniósł się na nogi. Spróbował spojrzeć przed siebie, ale zakręciło mu się w głowie.
Po raz kolejny stracił przytomność...

Kilka godzin później...
Zabudowania jakiegoś miasta, zapewne Anchorhead, były już zdecydowanie bliżej. Peter przyłożył manierkę do spieczonych ust i wypił ostatnie krople wody.
Był wykończony. Marzył tylko o chwili wytchnienia, bądź śmierci. Nie wiedział jak Yves udało się wylądować na tej pustynnej planecie, ani gdzie się podziała - nie znalazł jej ani we wraku, ani w jego okolicy. Miał nadzieję, że nic jej nie jest... Był taki zmęczony... Byle dotrzeć do miasta przed zmrokiem... Nogi miał jak z galarety... żeby chociaż tak nie sypało piaskiem po oczach... Widział już pierwsze sylwetki ludzi, chciał krzyknąć, ale nie miał sił, więc pomachał ręką... Taki słaby...
Zanim stracił przytomność był niemal pewny, że odległa postać w kapturze zwróciła na niego uwagę...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 18:43

Przemytnik nie mógł lepiej trafić. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, zakapturzona postać była Mistrzem Jedi. Spostrzegłszy w oddali upadającego na ziemię człowieka, całego we krwi, puściła się w jego kierunku biegiem.

Był żywy, choć strasznie słaby. Gyar-Than Hadyyk ukląkł przy nim, grzebiąc w swojej sakwie. Po chwili wyciągnął z niej najzwyklejszą we wszechświecie apteczkę, opatrzył najgroźniej wyglądającą ranę.

- To ciekawe... - powiedział Mistrz Jedi, wyczuwając otaczającą rannego człowieka Moc. Wiedział, że bez niej nie udałoby mu się przeżyć na pustyniach Tatooine. Poczuł znajomy opór płynących we krwi midichlorianów, gdy użył Mocy do podniesienia człowieka z ziemi. Ruszył w kierunku Anchorhead, niosąc rannego na niewidzialnych noszach. Przed samą bramą miasta Mistrz Jedi, ostrożnie przerzucił rannego przez plecy, niczym tobołek. Nie mógł ryzykować zdemaskowania.

Ludzie i nieludzie, przechadzający się ulicami Anchorhead przyglądali się mu ze zdziwieniem. Zmierzał w kierunku swojej kwatery, znajdującej się w niebezpiecznie bliskiej odległości od lokalnej karczmy. Gdy znalazł się w środku, położył swój nowy 'nabytek' na łożu. Znalazłszy opatrunki i substancje o niemożliwych do zapamiętania przez zwykłego człowieka nazwach, wziął się za opatrywanie licznych ran nieszczęśnika.

Skończywszy, stanął, i pełen podziwu oglądnął swoje dzieło. Przemytnik, bezpieczny, spał w najlepsze, nieświadomy tego, że teraz bardziej przypomina mumię, niźli człowieka. Mistrz Jedi, pogrążony w głębokiej zadumie, usiadł w kącie...
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 18:56

Śniło mu się, że za sprawą jakieś dziwnej siły unosi się w powietrzu, nad spaloną słońcem pustynią Tatooine. Potem śniło mu się, że uniósł się wysoko, w przestrzeń kosmiczną, że oglądał planetę z orbity, kiedy nagle wszystko wokół stanęło w płomieniach, a on zaczął spadać. Słyszał krzyk Yves i jakieś ciche głosy, których nie mógł zrozumieć, choć wydawało mu się, że są szeptane do jego ucha. Potem była tylko ciemność.
A potem się obudził.
Otworzył oczy, a poranne światło uderzyło w jego oczy z niewyobrażalną siłą, zakręciło mu się w głowie, zdążył na powrót zamknąć powieki, ale mimo to przechylając się na lewą stronę zwymiotował na podłogę. Usłyszał szuranie, więc najszybciej jak mógł (czyli niezwykle powoli) usiadł na łóżku, oparł o ścianę i zmrużył oczy, żeby widzieć co się dzieje, ale żeby nie oślepiło go słońce. Zobaczył zarys sylwetki jakiegoś człowieka.
-Po pierwsze: gdzie jestem? Po drugie: kim jesteś? - zapytał czując narastający strach, kiedy przekonał się, że pas z blasterami został odpięty, a on sam jest bezbronny...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 19:04

- Jesteś tu bezpieczny, a jesteś w Anchorhead. - usłyszał. - Ja zaś nazywam się Gyar-Than Hadyyk. Wody? - zapytał, po czym jakby od niechcenia machnął ręką. Stojący na stole kubek uniósł się w powietrze i pofrunął przez izdebkę, lądując w rękach przemytnika. Nie rozlała się przy tym ani kropla wody, mimo tego, że naczynie było jej pełne po brzegi. Peter spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Tak, jestem Jedi. - odpowiedział mu Gyar-Than Hadyyk. - Nie wiem jednak, kim Ty jesteś.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 19:16

Upił łyk wody, a potem zachłannie wlał w siebie cały kubek, miał gdzieś czy ten Jedi obrazi się o to, że musi poczekać na odpowiedź - był taki spragniony! Powoli otworzył prawe oko, lewe nadal było spuchnięte, i zogniskował wzrok na mężczyźnie, który prawdopodobnie go uratował.
-Wybacz moje zachowanie, czuję się trochę zdezorientowany, a do tego po ostatnich wydarzeniach strzępek nerwów ze mnie. Nazywam się Peter Covell, jestem pilotem - wyciągnął prawą rękę w geście starego, ludzkiego powitania - Rozumiem, że to Ty mnie tu przyprowadziłeś? Długo spałem? Pamiętam, że na pustyni już prawie zmierzchało, a teraz jest dzień. To była jedna noc czy kilka? Spotkałeś może kobietę, wysoka, szczupła brunetka, rozbiła się tym samym statkiem?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 19:25

Mistrz Jedi uścisnął dłoń Petera, po czym uśmiechnął się serdecznie.

- Widzę, że nie lada przesłuchanie mnie czeka. Tym niemniej, miło mi Cię poznać, Peterze. - zaczął nieco formalnym tonem, tak obcym dla Corelliańczyków. - Zaczynając od początku... Nie masz mnie za co przepraszać. Tak, to ja Cię tu przywiodłem. Spałeś dwa dni. Krótko, bacząc na Twój stan. - dodał z dziwnym błyskiem w oku. - Nie, nie spotkałem tu żadnej osoby odpowiadającej temu rysopisowi. No, teraz moja kolej. Co Ci się przytrafiło?
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 19:39

-Jak już mówiłem jestem pilotem, na Tatooine chcieliśmy uzupełnić zapasy, ale zaatakowano nas. Straciliśmy pole siłowe i automatyczne sterowanie tylną wieżyczką, więc mogli do nas bezkarnie strzelać. Musiałem biec na rufę i ręcznie strącić drani, ale zanim zabrałem się za to na dobre trafili nas cholernie mocno i musiałem stracić przytomność. Nie mam pojęcia jakim cudem znalazłem się na powierzchni, ale z "Beauty Helen", tak nazywał się mój statek, został tylko wrak. Nigdzie nie znalazłem też mojej przyjaciółki i wspólnika w interesach, Yves Cinn. Nie wiem czy odeszła w stronę miasta, czy też stało się coś innego. Będę musiał ją odnaleźć. - wziął głęboki oddech i skrzywił się z bólu, kiedy jego żebra gwałtownie zaprotestowały - Jak tylko będę w stanie to się stąd wyniosę i nie będę zawracał Ci głowy. Chciałbym tylko wiedzieć - spojrzał uważnie na Jedi - co się stało z rzeczami, które przy sobie miałem?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 19:52

- Gdyby to tylko było takie proste... - zaczął Gyar-Than Hadyyk tajemniczo. - Twoje rzeczy są w tej skrzyni. - powiedział, skinieniem głowy wskazując mu sporych rozmiarów metalowy pojemnik. - Nie ukrywam, nie spodziewałem się tego rodzaju komplikacji, ale wiedz, że dobrze się stało. Jestem na Tatooine tylko dlatego, że Rada przydzieliła mi zadanie do wykonania. To nie przypadek, że spotkaliśmy się właśnie tu i w takich okolicznościach.
- Co masz na myśli? - zapytał się Peter.
- Przekonasz się z czasem. - odparł Mistrz Jedi. - Postaram się Ci w miarę możliwości pomóc. Obawiam się, że przez jakiś czas nie będziesz mógł też wstawać z łóżka.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 20:04

Powoli wstał, Jedi podparł go ramieniem.
-Dziękuję, dam sobie radę. - olbrzymim wysiłkiem woli utrzymał równowagę, przez chwilę wydało mu się, że przenika go siła kilku, może klikunastu istnień, wydało mu się, że czuje ich niedaleką obecność... nie, to głupie. Zbieg okoliczności, takie doznania nie dodają sił, są raczej wynikiem silnych środków przeciwbólowych... Podszedł do wskazanej przez jego wybawiciela skrzyni i wyjął z niej pas z bronią.
-Na twoim miejscu nie robiłbym tego. - spokojnie powiedział Gyar-Than Hadyyk
-Jak widzisz, daję sobie radę. - Peter blado się do niego uśmiechnął zapinając pas na swoich biodrach. Następnie wyciągnął kilka monet i podał Jedi.
-To w ramach podziękowania, ale prosiłbym jeszcze, abyś zaprowadził mnie do najbliższej kantyny...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Teniel Shemmy Neir » 27 Wrz 2008, o 20:11

W tym samym czasie, na innej planecie Teniel Shemmy Neir wychodziła z pokoju mieszczącego się nad barem. Stukanie obcasów zainteresowało wszystkich siedzących od samego rana w barze. Teniel niczym niewzruszona rzuciła do barmana i jednocześnie właściciela baru małą sakiewkę i jeden ze swoich zabójczych uśmiechów. Barman totalnie zapomniał o świecie, a dziewczyna miała czas żeby znaleźć się jak najdalej od tej parszywej gęby i całej budy. Silne promienie słońca spowodowały, że Teniel zmrużyła mocno oczy, ale powstałe zmarszczki nie zakłóciły pięknych rys jej twarzy. Idąc wybiegowym, pewnym siebie krokiem czuła na sobie wzrok każdego, kogo mijała. Przechodząc obok miejscowego mechanika coś przykuło jej wzrok... przystanęła na moment. W odbiorniku planetarnym mówiono o katastrofie 'Beauty Helen'. Teniel cicho pod nosem powtórzyła nazwę statku, po czym spojrzała na mechanika kłócącego się z innym osobnikiem:
- wreszcie go zestrzelili!
- niewinne istoty giną!
- niewinne?! sam zdecydował się na taki los!
Teniel pokiwała ze współczuciem głową i odeszła, ale jej myśli wciąż krążyły wokół sławetnej 'Beauty Helen' i jej załodze.
Teniel Shemmy Neir
New One
 
Posty: 5
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 19:20

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 20:27

Peter:

- Pewnyś jest, że nie potrzebujesz mojej pomocy? - zapytał się Jedi.
- Tak. - odparł przemytnik.
- Proszę bardzo.

Petera nagle opuściły siły, których przypływ czuł chwilę temu. Zatoczył się, i byłby upadł, gdyby nie interwencja Mistrza Jedi, który za pomocą Mocy uchronił go przed upadkiem.

- Wstałeś tylko dlatego, że rozkazałem płynącym w Twojej krwi midichlorianom wspomóc Twoje mięśnie. W tym stanie nie możesz chodzić, nie wspominając nawet o odwiedzaniu karczm.
- Co mam przez to rozumieć? - zapytał się cichutko szmugler.
- Jesteś wyczulony na Moc.


Teniel:

Zabójczyni, przemierzając korytarze budynku, natknęła się na znajomą osóbkę - jej dawną zleceniodawczynię, Twi'leczkę o imieniu Aysa. Widać było, że ucieszyła się na jej widok.

- Znowu Cię widzę, Teniel. - zaczęła ze swoim charakterystycznym uśmiechem. - I znów mam dla Ciebie zadanie.
- Czyżby? - odparła w swoim stylu Teniel.
- Tatooine. Gyar-Than Hadyyk. Musi zginąć, szybko, nagle. Najlepiej skrycie, tak, by nikt o tym nie wiedział.
- Ile? - zapytała zabójczyni, jak zwykle przy podejmowaniu kolejnej misji.
- Sto tysięcy kredytów. Po wykonaniu zadania.
- Hmm... Domyślam się, że to ktoś ważny? Możesz go już nazywać martwym.
- Wyrusz bezzwłocznie. - powiedziała Aysa, po czym znikła za rogiem korytarza.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 20:32

-Wrażliwy na Moc? Co to znaczy? - pytał zdezorientowany Peter, a czując się niepewnie odruchowo przysunął dłonie do blasterów - Przed chwilą poczułem coś dziwnego. - powiedział - Czy to Twoja sprawka? - dodał po chwili milczenia, gdy Mistrz Jedi z uwagą przyglądał się jego twarzy
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 20:36

- Tak. - odpowiedział mu Gyar-Than Hadyyk. - Kontaktowałem się z Twoimi midichlorianami, zmusiłem je, by pomogły Ci wstać. Jesteś bardzo podatny na Moc. Bardzo. To zastanawiające... - powiedział, po czym pogrążył się w zadumie.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 20:47

Zadumany Jedi! Tego mu było trzeba... Najpierw zaczyna gadać coś o jakiś midchlorianach, a potem nie kończy! Peter nigdy nie spotkał żadnego Jedi, ale jeśli wszyscy są tacy zadumani i uwielbiają niedopowiedzenia to dziwne, że wciąż istnieją. Poczuł narastającą w sobie irytację, wziął głęboki oddech i spokojnie zapytał:
-Dlaczego jest to zastanawiające? A po drugie czy te całe tam, no... midi-coś_tam jest groźne? I czemu nic o nich nie wiem, skoro są moje? Wiesz, jestem prostym człowiekiem, ot latam od planety do planety, wymieniam dobra, czasem coś zastrzelę, kiedy chce zastrzelić mnie, więc wybacz moją ignorancję w temacie i z łaski swojej wyłóż jak głupiemu o co ci chodzi z tym wyczuleniem na Moc? Czy to znaczy, że ja też mógłbym podać ci kubek na odległość i robić te inne sztuczki Jedi?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Teniel Shemmy Neir » 27 Wrz 2008, o 20:50

Teniel spojrzała za pracodawcą, cicho do siebie:
- Tatooine, Tatooine... nowa moda czy jak...
Westchnęła, po czym zaczęła szukać transportu. Oparła się o ścianę jakieś starej chaty i obserwowała, jak bliżej nieokreślona istota pucuje swój niewielki statek. Krzyknęła:
- Robaczku!...
Odwrócił swoją uwagę od statku i spojrzał w stronę Teniel, zdziwiony podszedł do niej:
- ja?...
- nie, kur**, mówiłam do tego włochatego Bantha.... - zdenerwowała się.
- czego pani sobie życzy?... - spytał skruszony.
- twój stateczek?...
- w rzeczy samej...
- potrzebuję transportu na Tatooine i to szybko...
- to będzie kosztować... - spojrzał na nią podejrzliwie i chciwie.
- ile?
- dużo...
- krety... - ugryzła się w język, wzięła głębszy wdech patrząc w bok, po czym znó skupiła wzrok na istotce. - to znaczy?...
- tysiąc kredytów...
Teniel zaśmiała się nerwowo i zacisnęła usta, znów na niego spojrzała:
- umowa stoi. - pod nosem - niech cię szlag.
Jeszcze tego samego dnia biorąc ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy Teniel wyruszyła na polowanie do Tatooine.
Teniel Shemmy Neir
New One
 
Posty: 5
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 19:20

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 21:03

Peter

- Chociażby dlatego jest to zastanawiające, że Moc jest w Tobie bardzo silna, silniejsza niż u większości naszych Adeptów. - odparł mu z lodowatym spokojem Mistrz Jedi. - Midichloriany nie są groźne, bez nich nie byłoby życia. Są mikroskopijnej wielkości, pewnie nazwałbyś je bakteriami. Żyją z nami w symbiozie. Potrafią komunikować się z Mocą, to dzięki rozmowie z nimi można się nią posługiwać. Wątpię, by teraz Ci się udało, ale mając za sobą szkolenie, z pewnością dałbyś sobie radę.


Teniel

Z zewnątrz dobrze wyglądający stateczek okazał się kompletnym złomem. Minęło sporo czasu, nim Teniel dotarła na Tatooine. Wreszcie wylądowali w porcie kosmicznym Mos Eisley. Przewoźnik, widząc, że zbiera się do wyjścia, zagadał ją nieśmiało:
- I jak podobała Ci się ta podróż?
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 21:35

Moc w nim jest silna? Mógłby nauczyć się nią posługiwać? Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał, nie wiedział czy powinien się obawiać czy cieszyć. Na przemian targały nim radość, strach, nadzieja i niedowierzanie. Po raz kolejny wziął głęboki oddech starając się opanować swoje emocje, kiedy wreszcie poczuł, że zaczyna się uspokajać i wraca, typowe dla niego, opanowanie Jedi uśmiechnął się do niego jakby znał jego myśli i wiedział, że przed chwilą zmagał się ze swoim umysłem. Peter uznał, że to na pewno zbieg okoliczności, nawet Mistrz Jedi nie może czytać w jego myślach.
-Chciałbym nauczyć się posługiwania Mocą, ale - postanowił być szczerym - boję się, że nie dam rady, tak mało o niej wiem... Poza tym słyszałem, że kiedyś na szkolenie przyjmowano tylko dzieci... nadal obowiązuje taka reguła? - zadał to pytanie mając nadzieję, że usłyszy negatywną odpowiedź, ale nim Hadyyk otworzył usta Peter odezwał się ponownie - Nieważne. Muszę przede wszystkim odnaleźć Yves, kiedy to zrobię zastanowię się nad tym czy chciałbym spróbować się trenować, o ile będzie to w ogóle możliwe... Tymczasem... mam prośbę...
Gyar-Than Hadyyk skinął głową na znak, że słucha.
-Muszę jak najszybciej znaleźć się w jakieś kantynie, tam najłatwiej będzie znaleźć jakieś świeże informacje, może ktoś widział moja przyjaciółkę. Mógłbyś znów pomóc mi utrzymać się na nogach i zaprowadzić do najbliższego baru? Obiecuję, że nie zajmę ci dużo czasu, a czas może być niezwykle ważny dla Yves. - spojrzał rozmówcy w oczy - To jak, pomożesz mi?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Teniel Shemmy Neir » 27 Wrz 2008, o 21:44

Teniel dziękując wszystkiemu w co wierzyła, że przeżyła, odparła szybko i bez zbędnych emocji:
- podróż jak podróż, to Twoje -energicznie rzuciła Mu sakiewkę z odliczonymi pieniędzmi.
Jedno było trzeba jej oddać - była uczciwa. Przerzuciła swoją niedużą torbę z czarnej skóry przez ramię i rzucając szybkie 'żegnam' ruszyła przed siebie. Różnorodność ras w jednym miejscu doprowadzała ją do szewskiej pasji. Spojrzała w stronę baru i usiadła przy nim, rozejrzała się dookoła i zamówiła coś mocnego, co mogłoby postawić ją na nogi. Gdy barman stawiał przed nią szklaneczkę, chwyciła go za nadgarstek:
- co do cholery?!
- stul pysk... mam parę pytań... - spojrzała Mu głęboko w oczy, pomału mrugnęła, tak by mógł zwrócić uwagę na ich piękno i niezwykłą długość jej rzęs. Barman szybko przestał się wyrywać:
- czego potrzebujesz?
- pokoju i informacji... - jej głos zabrzęczał melodyjnie w Jego uszach.
- pokój u mnie znajdziesz, ale nie wiem co z informacjami....
Uśmiechnęła się i odpowiedziała zalotnie:
- Myślę, że je także...
Barman spojrzał na nią zmrużonymi oczami, po czym zaprosił ją na górę. Pokazał jej pokój, nie był cudowny, ale Teniel nie o to w tamtej chwili chodziło. Rzuciła na łóżko swoją torbę, po czym zaczęła zadawać pytania... dużo pytań o jednego człowieka...
- w sumie Piękna, po co ci to wszystko?... - podszedł do niej chcąc pocałować w szyję.
Teniel wystarczył jeden szybki ruch by wyciągnąć z kieszeni obcisłych spodni nóż składany jak brzytwa i precyzyjnym cięciem rozkroić szyję barmana. Wycierając nóż chusteczką:
- Ja zadaję pytania...
Ciała pozbyła się bardzo szybko w takim natłoku ludzi, nikt nawet nie zauważył, że zniknął jeden z barmanów, a Teniel siedząc na podłodze w pokoju rysowała portret pamięciowy kolejnej ofiary:
- Gyar-Than Hadyyk.... - przyglądała się obrazowi na monitorze - już cię nie lubię....
Teniel Shemmy Neir
New One
 
Posty: 5
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 19:20

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 22:06

Peter

Mistrz Jedi obdarzył go nieprzyjemnie przenikliwym spojrzeniem.

- Tak. Ze mną będziesz bezpieczny. - odpowiedział mu krótko. Przemytnik miał dziwne wrażenie, że Hadyyk nie rzuca słów na wiatr. Znów poczuł ten dziwny przypływ energii. Dzięki pomocy Mistrza Jedi oraz swojej determinacji, udało mu się samodzielnie wstać.

Gyar-Than Hadyyk nie dał tego po sobie poznać, ale był pod sporym wrażeniem. Determinacja dała upartemu Peterowi siłę, która nie tolerowała sprzeciwu.
- Chodźmy. Trzymaj się blisko mnie. - powiedział Jedi, przyglądając się szmuglerowi.


Teniel

Nieco zdziwiona tym, jak mało wiadomo o jej nowym celu, Teniel zaczęła sprawdzać swój ekwipunek, oczywiście, na jej niezawodnych nożach skończywszy. Sto tysięcy kredytów... To naprawdę dużo. Byłoby to jedno z jej najbardziej opłacalnych zleceń.

Nagle za oknem zrobiło się nieco głośniej. Wyglądało na to, że w karczmie miała miejsce jakaś bójka. Ktoś z kimś się tłukł, jednak tumany kurzu skutecznie ukrywały walczących. Do czasu, gdy dały się słyszeć dwa strzały z blastera. Kiedy tylko chmura opadła, Teniel zauważyła ciała dwóch Rodianów, z głowami ozdobionymi dymiącymi dziurami po strzałach.

Na Tatooine nie było to nic nowego.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 27 Wrz 2008, o 22:41

Kiedy znaleźli się na zewnątrz Peter osłonił oczy ręką, bo poranne słońce go oślepiło. Zauważył, że przechodnie rzucają w jego stronę ukradkowe spojrzenia, a potem szybko odwracają głowy. Cóż, co prawda nie widział nigdzie swojego odbicia, ale zakładał, że obecnie nie wygląda zbyt atrakcyjnie, a i zapewne wzbudza swoim wyglądem zainteresowanie. Na szczęście był na Tatooine, tutaj największych dziwaków traktowano jako chwilową ciekawostkę, bo przecież w gruncie rzeczy miejscowych nic nie mogło zaskoczyć... Mistrz Jedi nadał szybkie tempo, jednak Peter, ku swojemu zdziwieniu, znalazł w sobie jeszcze wystarczająco dużo sił, by dotrzymać mu kroku. Niepokój o los jego Yves Cinn mobilizował go do działania... poza tym, na pewno znacząca była również pomoc Hadyyka. Przez chwilę młodzieniec wyobrażał sobie walczącego przy pomocy miecza świetlnego, ale zaraz potem wrócił myślami do swojej przyjaciółki. Nie bardzo mógł uwierzyć, aby odeszła bez niego - chyba, że musiała przed kimś uciekać, albo uznała go za zmarłego, a biorąc pod uwagę sytuację oba te wyjścia były prawdopodobne. Po chwili przypomniał sobie co mówiono mu o Ludziach Pustyni, Tuskenach i w jego sercu wezbrał strach. A co jeśli te stworzenia porwały Yves? To przecież możliwe, nie raz już słyszano o takich wypadkach, a niewielu udało się wydostać z niewoli u nich... Myśl ta przebiła jego umysł niczym strzała, zachwiał się i upadł na kolana.
-Targają tobą silne emocje. - powiedział Hadyyk tonem takim, jakby stwierdzał oczywisty fakt - Musisz nad nimi zapanować, inaczej ciężko mi będzie utrzymać cię na nogach.
Mistrz Jedi podał Peterowi rękę i pomógł wstać. Za sklepem handlarza owocami skręcili w prawo, w wąską uliczkę, na której jedyne drzwi prowadziły do dużego baru, na piętrze którego znajdowały się pokoje do wynajęcia dla podróżnych. Dwa roboty porządkowe wynosiły właśnie ciała dwóch Rodian, czym nikt specjalnie się nie przejął.

Wnętrze lokalu było przestronne, między stolikami przeciskały się Twi'lekanki-kelnerki, a za długimi ladami barmani uwijali się jak w ukropie. Gwar rozmów całkowicie zagłuszał kapelę grającą na środku kantyny. Hadyyk nie zdjął z głowy kaptura, co w takim miejscu nie było niczym dziwnym i poprowadził Petera do jednej z długich lad.
-Raz Nophix dla mnie i coś słabego dla tego młodzieńca - powiedział Jedi
-Już się robi! - barman uśmiechnął się złośliwie w stronę Covella
-Mam pewnie głowę mocniejszą od ciebie, Gayr-Thanie... - mruknął niezadowolony Peter
-Ale w obecnej sytuacji to nie ja potrzebuję pomocy, aby utrzymać się na nogach. - odpowiedział mu spokojnie
Kiedy barman podał im drinki, Peter wcisnął mu w rękę o wiele więcej kredytów niż wynosił rachunek.
-Potrzebuję pewnych informacji. - powiedział patrząc mu w oczy - Słyszałeś coś o rozbitym ostatnio statku?
-O "Beauty Helen"? Jasne, nadawali to chyba we wszystkich wiadomościach. Właściwie to nie wiem dlaczego, w końcu takie rzeczy dzieją się ciągle, a tutaj na Zewnętrznych Rubieżach nikt nie zwraca na to uwagi, zwłaszcza jeśli załoga liczy tylko dwie osoby. Widocznie nie mieli innych, ciekawszych wiadomości niż śmierć jakieś pary przemytników...
Peter zaklął w duchu, gdy Hadyyk nieznacznie podniósł głowę na dźwięk słowa "przemytnicy", ale postanowił udać, że nic się nie wydarzyło i nie zwracając uwagi na reakcję Jedi kontynuował:
-Czy wiadomo coś o rozbitkach?
-Kiedy przybyły służby porządkowe nie znaleziono żadnych ciał. Ktoś mi coś mówił o rannej kobiecie, która tego wieczora, gdy rozbił się ten statek, szukała w mieście jakiegoś dyskretnego medyka, ale nie pamiętam żadnych szczegółów...
-Jest coś, co przywróciłoby ci pamięć? - zapytał szybko wyraźnie podniecony Peter - Na przykład to, jak wyglądało i gdzie ją skierowano?
-Obawiam się, że naprawdę nie wiem. - odpowiedział mu i zajął się kolejnym klientem
Peter bezradnie spojrzał na Hadyyka...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Następna

Wróć do Archiwum

cron