Content

Archiwum

[Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Tatooine.

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Wrz 2008, o 23:15

- Staraj się kryć emocje. Mogą Cię zdradzić. - powiedział Mistrz Jedi, po czym wychylił szklankę z trunkiem. Bez słowa wstał od lady, ruchem ręki polecając Peterowi, by szedł za nim. Z trudem przecisnęli się przez pełną karczmę, by dojść do stolika, przy którym siedział pewien Ithorian. Gyar-Than Hadyyk zagadał do niego w nieznanym przemytnikowi języku. Po krótkiej wymianie zdań, przenieśli się na Wspólny.

- Jestem Wex. - przedstawił się Ithorian. - I posiadam informacje, których poszukujesz.
- Gdzie jest Yves? - zapytał szmugler, tym razem panując nad emocjami, mimo że targały nim bezlitośnie.
- Jest tutaj, w Anchorhead, u medyka imieniem Kyart. Obawiam się jednak, że nie dostaniesz się do jego domu.
- Czemu?
- Wejście jest strzeżone. Poza tym, Kyart nigdy nie wpuszcza nieznajomych do środka. Dopóki Yves nie wyzdrowieje, wątpię, byś się z nią zobaczył.
- Nie oglądaj się za siebie. - powiedział Mistrz Jedi. - Ktoś nas śledzi.

W istocie, przy ladzie siedziała teraz zakapturzona postać. Peterowi wydawało się, że czuje na plecach jej wzrok.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Katastrofa, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 00:18

-Ilu? - zapytał krótko Peter, oparł się wygodnie, a prawą rękę oparł na nodze jak najbliżej kabury z blasterem - I czy będą sprawiać kłopoty?
Ithorianin uniósł wzrok i powoli, zamyślonym wzrokiem przeczesał pomieszczenie w taki sposób, że wyglądało to na bezmyślne obracanie głowy. Mimo pozornego spokoju Wex jednak był bliski paniki, podobnie jak większość przedstawicieli jego rasy był bardzo pokojowo nastawioną istotą, a wszelka przemoc budziła w nim nie tylko wstręt, ale i strach. Żyjąc na Tatooine nauczył się go ukrywać, ale nigdy nie udało mu się go pokonać.
-Jeden przy ladzie, drugi siedzi sam przy stoliku po drugiej stronie kantyny. - powiedział przerażonym i nadzwyczaj wysokim, jak na Ithorianina, głosem.
Gyar-Than Hadyyk miał już pewien plan, ale wyczuł, że i Covell wpadł na jakiś pomysł, więc nie odezwał się i pozwolił mu mówić.
-Po pierwsze, - powiedział Peter - muszę wiedzieć, gdzie znajdę tego Kyarta i nie obchodzi mnie czy wejścia pilnują strażnicy, czy nie. - jego oczy błyszczały, gdy myślał o możliwości odnalezienia Yves - Po drugie, Hadyyk, powiedz mi dlaczego tych dwóch się tobą interesuje?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 07:19

- Mówiłem Ci już, że jestem Mistrzem Jedi w misji? - zadrwił Hadyyk, mimowolnie sprawdzając, czy miecz świetlny jest na swoim miejscu. Był. - Musieliśmy być śledzeni odkąd opuściliśmy kryjówkę. Nie możemy już tam wrócić, na pewno jest stale obserwowana. Musimy też się pozbyć tych dwóch moich tajemniczych wielbicieli, jeśli mamy stąd wyjść żywi.
- Może powiesz mi coś więcej o swojej misji? - zapytał się Peter.
- Nie wiem, czy o tym słyszałeś, ale na Tatooine ostatnio wielokrotnie wzrosła liczba morderstw, i to na zupełnie, powiedziałbyś, przypadkowych osobach. A jednak są selekcjonowane, w jaki sposób, tego już nie wiem.
- I... Co w tym dziwnego?
- Wszyscy ginęli od miecza świetlnego. Mam to zakończyć.

Po tych słowach Mistrz Jedi spróbował wyczuć, co dzieje się przed wejściem do karczmy. Przymknął oczy, po krótkiej chwili otworzył je znowu.

- No cóż, mamy towarzystwo. - powiedział ze stalowym spokojem Gyar-Than Hadyyk. - Przed wejściem czeka na nas komitet powitalny. Ładna hulajpartia! Dwaj Rodiani, jeden miejscowy, Weequay i Quareen. Coś mi się wydaje, że będę musiał się ujawnić. - zakończył tajemniczo.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Dagos Bardok » 28 Wrz 2008, o 09:48

Idealnie w tej niezbyt komfortowej sytuacji odezwał się komunikator Haddyka.
- Witaj, to ja Dagos - mówiła mała postać na ręku mistrza Jedi - nowe informacje, teraz uważaj nie spadnij z Bathy, zabito następnego człowieka o imieniu Kas'thaar to Ithorianin ale najdziwniejsze jest to że miał on przy sobie miecz świetlny, nie miałem żadnych informacji na temat Jedi na Tatooine, może to upadły? Nieważne, po drugie morderca był ostatnio widziany w towarzystwie Łowców Nagród, Narazie
Rozmowa zakończyła się krótkim pyknięciem. Peter spojrzał się pytającym wzrokiem na swojego nowego przyjaciela Jedi.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 11:07

-Zdaje się, że musimy sobie poradzić z tym problemem jak najszybciej. - powiedział krótko i zerwał się z krzesła.
Jego ciało pompowało do krwi ogromne ilości adrenaliny, która pozwoliła Peterowi utrzymać się na nogach bez pomocy Jedi. Płynnym, szybkim ruchem sięgnął do kabur, aby wyciągnąć swoje dwa blastery, podniósł je na wysokość oczu i w tym samym momencie, gdy na celowniku znalazła się głowa człowieka przy ladzie, pociągnął za oba spusty. Dwa promienie lasera pomknęły w kierunku przeciwnika, ale Peter nie oglądał skutków. Wiedział, że trafił. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu drugiego napastnika. Obok usłyszał hałas przewracanego krzesła i charakterystyczny świergot włączanego miecza świetlnego. Zobaczył zakapturzoną postać kierującą lufę miotacza w swoją stronę i całkowicie odruchowo wystrzelił dwie wiązki lasera nim wróg zdążył choćby dobrze wycelować.
-To nie było zbyt rozważne. - powiedział cicho Mistrz Jedi, gdy do środka wpadli kolejni napastnicy...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 11:25

W kantynie wybuchnęła panika. Przebywający w niej goście przeciskali się i tratowali, byle tylko wydostać się z karczmy.

Było już pusto. Pomijając barmana, który lękliwie schował się za ladą, Wexa, trzęsącego się ze strachu, Hadyyka, Petera i dwóch napastników, w izbie nie było nikogo. Jeden z nich trzymał w dłoniach ciężkiego blastera, podczas gdy drugi wznosił wibroostrze, przygotowując się do ciosu. Lecz walczyli z Jedi.

Dzierżący miecz Rodian zaatakował z góry. Hadyyk sparował uderzenie, i, wykorzystując okazję, rzucił przeciwnikiem o ścianę. Zawirował w szybkim piruecie, odbijając dwa wymierzone w niego strzały. Nieszczęsny Weequay zginął od własnej broni. Odbite pociski energii trafiły go prosto w głowę. Osunął się powoli na ziemię.

Mistrz Jedi, widząc, że Rodian podnosi się z ziemi, opuścił miecz. Opryszek dał się nabrać, zaatakował natychmiast, z boku, zręcznie obracając ostrzem. Hadyyk zasłonił się przed ciosem, trzymając miecz na ukos. Pod wpływem uderzenia wibromiecz wyślizgnął się Rodianowi z dłoni. Jedi w szybkim obrocie ciął na odlew.

Pozbawione głowy ciało zwaliło się bezwładnie na ziemię.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 13:05

-Wszystkimi tak rzucasz o ściany? - zapytał uśmiechając się, ale nie doczekał się odpowiedzi, gdyż do środka wpadła reszta napastników.
Quareen uzbrojony w pistolet blasterowy trzymał się za człowiekiem i Rodianinem, którzy w rękach trzymali karabiny blasterowe. Wszyscy troje wystrzelili jednocześnie w stronę Hadyyka, który wykonując zgrabny obrót mieczem świetlnym odbił wszystkie wiązki laserów. W tym samym czasie Peter przesunął regulatory mocy w swoich blasterach na minimum i wycelował w Quareena, który wydawał się być szefem tej paczki. Zielone promienie, za słabe by zabić, przewróciły nieprzytomnego przeciwnika na stół, który z hukiem zwalił się na ziemię. Covell przywrócił moc blasterów na maksimum i już zamierzał wystrzelić, gdy w mistrz Jedi w ułamku sekundy zasłonił mu linię strzału znajdując się błyskawicznie tuż przy dwójce wrogów...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 13:57

Mistrz Jedi zaatakował ruchem tak szybkim, że umykającym oku. Samym końcem miecza ciął Rodiana przez klatkę piersiową, szybko obracając się i przechodząc do obrony. Odbił wiązkę energii, która trafiła w metalową ladę. Hadyyk, używając Mocy, wyrwał wycelowany w niego karabin z rąk bandyty, i ciął w płynnym doskoku. Człowiek, rozpłatany, zwalił się na ziemię, natychmiast nieruchomiejąc.

Gyar-Than Hadyyk wyłączył miecz świetlny, i użył Mocy, by powstrzymać podnoszącego się z ziemi Quareena. Widać było, że ten nie czuje się zbyt komfortowo będąc przypartym do ściany.
- Co to za szopka? - zapytał się Jedi, nie tracąc stalowego spokoju. Jego głos był jednak o wiele zimniejszy niż zwykle. Quareen nie należał do rozmownych. Wykonując dziwny ruch ręką, Hadyyk powiedział powoli:
- Chcesz nam powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.
- Chcę Wam powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. - odparł Quareen we Wspólnym. Peter spojrzał na niego pełnym zdziwienia wzrokiem. Opanował się jednak szybko. Wiele słyszał o słynnych sztuczkach z umysłem, których używali Jedi.
- Mów więc.
- Mieliśmy zgładzić niejakiego Gyar-Thana Hadyyka, Jedi, który wtykał nos w nie swoje sprawy. Naszemu zleceniodawcy nie podobała się perspektywa bycia ściganym, a już tym bardziej przez Jedi, toteż wynajął nas, byśmy się go pozbyli.
- Czy Twój pracodawca nosi ze sobą miecz świetlny?
- Tak.
- Kim on jest?
- Nazywa się Golan-Thek... - Quareen zaczął drżeć. - Nie wiem nic więcej, błagam, nie rób mi krzywdy!
- Idź. - odparł mu Jedi, ponownie wykonując ten dziwny ruch ręką. - Chcesz wynieść się z Tatooine i zapomnieć o tym wszystkim.
- Idę. Chcę wynieść się z Tatooine i zapomnieć o tym wszystkim. - powtórzył Quareen, po czym wyszedł z karczmy.

- Już po wszystkim. - powiedział Hadyyk. - Możecie wyjść.
- Mam nadzieję, że ostatni raz jestem świadkiem takiej jatki! - powiedział Wex z wyrzutem, wychylając się zza przewróconego stołu. Barman cały się trząsł. Z przerażeniem wodził wzrokiem od miejsca, w które trafiła wiązka z blastera, przez ciała opryszków, Petera, aż do Mistrza Jedi.

Gyar-Than Hadyyk wyciągnął z kieszeni płaszcza niewielki komunikator.
- Mam nowe trupy i informacje, Dagos. - zaczął. - Zabójca, którego szukamy, nazywa się Golan-Thek. Wie o mnie i mojej misji, wynajął jakichś opryszków, by mnie zabić. Nie wiem, skąd się o mnie dowiedział, ale nie podoba mi się to. Czuję zakłócenie w Mocy. To może być poważniejsza misja, niż myśleliśmy. Przekaż to Radzie na Coruscant. Będę Was informował na bieżąco. - wyłączył urządzenie, i schował je z powrotem do kieszeni.

- Przepraszam za bałagan. - powiedział Jedi, po czym rzucił barmanowi sporych rozmiarów skórzaną sakiewkę. - To powinno pokryć koszty remontu.

Po tych słowach wyszli z karczmy, on, Wex, i Peter. Wex, pożegnawszy się z nimi, udał się w swoją stronę. Przemytnik i Jedi ukryli się w jakiejś zacienionej uliczce, z dala od karczmy.

- Coś tu jest bardzo nie w porządku. - zaczął Hadyyk. - Obawiam się jednak, że będziemy musieli zaryzykować powrót do mojej kwatery. Będziemy musieli znaleźć nową...
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 15:08

-Po co chcesz wracać do starej kwatery, jeśli może czekać tam niebezpieczeństwo? - zapytał Peter - Nie, że się boję, widziałeś, że radzę sobie całkiem nieźle z blasterami, ale nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy się pchać w kolejne kłopoty... Poszukajmy tego doktorka, o którym mówił Ithorianin. - widząc zaciekawienie w oczach Jedi kontynuował - Jeśli uda nam się go odnaleźć i z nim porozumieć załatwimy za jednym zamachem dwie sprawy: Yves oraz nowe lokum. Poza tym - wzruszył ramionami - medyk na pewno będzie miał połączenie z siecią informacyjną, więc może uda ci się wyszukać coś o tym waszym rzeźniku Jedi...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 15:26

Jedi zastanawiał się dłuższą chwilę.

- Dobrze. - powiedział wreszcie. - Ale wiedz, że musimy być ostrożni. I następnym razem, najpierw pytaj, potem strzelaj.

Ruszyli tedy przez zatłoczone ulice Anchorhead. Minęła może godzina, nim dotarli w opisane przez Wexa miejsce. Cienie znacznie się wydłużyły, gdy słońce chowało się za horyzontem. Wyraźnie się też ochłodziło.

Wejście w istocie było strzeżone - przed metalowymi wrotami stały dwa droidy, wyposażone w strzelby jonowe. Niezbyt nowy model, ale na Tatooine posiadanie jakiegokolwiek droida coś znaczyło.

Mistrz Jedi, mając obok siebie przemytnika, podszedł do drzwi. Dał się słyszeć mechaniczny głos:
- Imię, nazwisko, powód wizyty. Kyart nie przyjmuje byle kogo.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 16:10

-Hadyyk, - Peter uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko było go na to stać - wiesz, nadeszła TA chwila, w której najpierw PYTAM...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 17:57

Mistrz Jedi pokręcił głową, dając znać Peterowi, by to on się odezwał.

- Peter Covell i jego przyjaciel. - powiedział przemytnik wyraźnie, nieco formalnym tonem. - Przychodzimy odwiedzić Yves Cinn.

Zapanowała nieprzyjemna cisza. Wreszcie jednak przerwał ją droid-odźwierny.

- Kyart nie udziela Wam dostępu. Miłego dnia.

Widać było, że ta odpowiedź niezbyt przemytnikowi przypadła do gustu...
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 18:21

-Cholerny blaszak... - mruknął pod nosem Peter tak, aby sensory dźwiękowe robota tego nie wychwyciły - Dobra, chłopaki! - rzucił radosnym tonem - A powiecie mi chociaż czy Yves Cinn w ogóle przebywa w domu pana Kyarta?
Robot-strażnik przez chwilę milczał, prawdopodobnie czekał na isntrukcje od swojego właściciela. W tym czasie Peter szybko rozejrzał się wokół i zauważył, że na dachu budynku pojawiły się dwa kolejne roboty bojowe. Niedobrze.
-Nie, - powiedział wreszcie, a dwóch przybyszów spojrzało na siebie wzrokiem wyrażającym zdziwienie - pani Yves Cinn opuściła to miejsce dziś rano.
-Dokąd się udała? - spytał natychmiast Peter
-Nie mogę udzielić tej informacji. - rzucił krótko robot
Peter nie dowierzał własnym uszom, był tak blisko, a tak daleko. Trop się urywał, prawdopodobnie jedyną osobą w mieście, która wie, gdzie podziewa się jego przyjaciółka jest Kyart, który nie chce im tego powiedzieć. Jakby tego było mało ściga ich banda narwanych Łowców Nagród na usługach jakiegoś rzeźnika Jedi, którego ma dorwać inny Jedi stojący w tej chwili obok niego... nie, nie, nie... to zdecydowanie za dużo jak dla Petera. On nigdy nie nurzał się w intrygach, zawsze stawiał na prosty plan i własne umiejętności, ta cała dyplomacja, sieci intryg, machinacje i inne zajęcia godne Jedi... Podziwiał Yves, że ona dawała sobie radę z tymi wszystkimi skomplikowanymi sprawami. Gdyby mieli ją przy sobie na pewno szybko wypracowałaby jakieś rozwiązanie... Spojrzał ponownie w górę, na dachu wciąż stały dwa roboty bojowe, ostrożnie, aby nikt tego nie zauważył rozejrzał się w prawo i lewo - zza każdego z rogów budynku wychodził kolejny robot - ktoś za wszelką cenę pragnie, aby opuścili to miejsce i zostawili doktora Kyarta w spokoju...
Skoro tak...
-Hadyyk, - powiedział spokojnym głosem, opuszczając jednoczesnie ręce w pobliże swoich blasterów - chyba jednak należy jeszcze raz rozważyć moje wcześniejsze pytanie...
Miał gorącą nadzieję, że tym razem Mistrz Jedi zgodzi się z nim, bo wątpił, by sam dał radę dostać się do środka, a właśnie w środku mogły być potrzebne im informacje o miejscu pobytu Yves...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 21:46

Przemytnik oczywiście nie miał szans o tym wiedzieć, lecz Gyar-Than Hadyyk znany był z tego, że miał dość nietypowe metody działania.

- Mam przeczucie, że w środku obaj znajdziemy potrzebne nam informacje. - odparł mu Jedi z paskudnym, trudnym do odczytania uśmiechem. Hadyyk zdjął swój płaszcz, zwinął go schludnie, i położył na pobliskim kamieniu. Dał się słyszeć charakterystyczny dźwięk włączającego się miecza świetlnego, dobytego nie wiadomo kiedy.

To dziwne, ale droidy były zaprogramowane tak, by poradzić sobie i w tej sytuacji.

Mistrz Jedi biegł zakosami, wywijając mieczem we wszystkie strony, odbijając pociski, od których w powietrzu nagle się zaroiło. Biegł w kierunku budynku, na dachu którego znajdowały się dwa droidy, wyposażone w niebezpiecznie celne strzelby jonowe. Nie zwalniając biegu, wzniósł miecz do góry i zasłonił się szerokim machnięciem. Wystrzelony przez jednego z droidów pocisk odbił się od ostrza miecza świetlnego, i trafił go w spojenie łączące jego głowę z korpusem. Wiązka stopiła przewody i metalową osłonę. Sam droid zwalił się na ziemię.

Gyar-Than Hadyyk natomiast wbiegł na ścianę, odbiwszy się od parapetu przeskoczył nad dwoma robotami, w powietrzu ciął na odlew jednego z nich, pozbawiając go głowy. Zrzucił go z dachu, używając Mocy. Sam droid rozpadł się na czynniki pierwsze. Mistrz Jedi odwrócił się błyskawicznie, wywinął mieczem szybkiego młyńca, odbijając wszystkie wycelowane w niego pociski. Ciął w szybkim doskoku. Dwa razy. Wykorzystał impet uderzenia do szybkiego cięcia w pełnym obrocie. Nie miał czasu, by podziwiać swoje dzieło - pociętego na kawałki droida. Zeskoczył z budynku, osłaniając Petera przed zabójczymi wiązkami.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 22:05

Kiedy Hadyyk zdejmował płaszcz Peter również odsunął się od drzwi domu doktora. Dzięki temu udało mu się nie znaleźć pomiędzy wiązkami laserów pędzącymi w stronę jego i jego towarzysza oraz tymi odbitymi przez Jedi. Zaskoczyła go szybkość, z jaką poruszał się Mistrz Jedi, nie dowierzał własnym oczom, gdy obserwował grację i płynność jego ruchów, kiedy to do całkowitej zmiany położenia miecza wystarczył ruch nadgarstka. A sposób, w jaki znalazł się na dachu, obok dwóch robotów po prostu wmurował Petera w ziemię, przez chwilę stał nieruchomo, ale gdy niebezpiecznie blisko jego głowy przefrunęła wiązka energii natychmiast się przebudził z odrętwienia.
-Proponuję się ruszyć. - mruknął Hadyyk, który ni stąd, ni zowąd znalazł się tuż obok niego i osłaniał go swoim mieczem świetlnym.
-Myślałem, że chcesz się zabawić. - Peter uśmiechnął się szeroko i paskudnie.

Podniósł oba pistolety blasterowe na wysokość oczu, wycelował dokładnie w środek tułowia najbliższego z robotów i pociągnął za spusty. Wiedziony dziwnym przeczuciem, które wiele razy uratowało mu życie, uchylił się tuż przed tym, jak Jedi, aby odbić strzał z karabinu jonowego, machnął mieczem świetlnym dokładnie w tym miejscu, gdzie znajdowała się przed chwilą głowa chłopaka. Dla obserwatora wydarzeń wyglądałoby to tak, jakby manewr ten był wielokrotnie przez nich ćwiczony.
Peter zrobił krok do przodu, przyklęknął na jedno kolano, za sobą słyszał charakterystyczne buczenie miecza świetlnego, praktycznie bez celowania posłał dwie wiązki spolaryzowanej energii w stronę ostatniego robota przy drzwiach i nim tamten upadł na ziemię, obrócił się o dziewięćdziesiąt stopni, by zastrzelić nadbiegającego droida bojowego. Strzały z broni Petera oraz odbita przez Hadyyka wiązka jednocześnie trafiły przeciwnika powodując jego eksplozję.

Nim opadł kurz po bitwie, wielkie, dwuskrzydłowe drzwi do domu Kyarta otworzyły się i wypadło z nich pół tuzina nowych droidów bojowych.
-Przynajmniej nie musimy się martwić otwieraniem drzwi. - wesoło powiedział Peter posyłając na złom, za pomocą swoich pistoletów, kolejnego robota...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 22:42

- A i owszem. - burknął Mistrz Jedi, po czym ruszył naprzód.

Tym razem Hadyyk całkowicie zmienił taktykę. Biegnąc w kierunku droidów, w celu odbicia pocisków wykonywał jedynie nieznaczne, acz niezwykle szybkie ruchy mieczem. Pierwsze dwa droidy udało mu się rozbić o ścianę budynku. Uwijał się jak w ukropie, odbijając niemożliwe do odbicia strzały. Miecz świetlny bzyczał wściekle, bez ustanku. Zasłoniwszy się błyskawicznym młyńcem, ciął na ukos, w paradzie tak szybkiej, że aż umykającej oku. Niemal machinalnym ruchem zasłonił się, przeczuwając atak z tyłu. Odbity ze strzelby jonowej pocisk stopił głowę kolejnego droida.

Jedi w natychmiastowym skoku odbił się od ściany, a w miejscu, w którym przed chwilą był, widniała sporej wielkości wypalona dziura. Hadyyk, będąc w powietrzu, szybkim, gładkim machnięciem odbił kolejne dwie wiązki, kierując je na robota dzierżącego dwa blastery. Obie trafiły, lecz nie zniszczyły robota. Jedi, zasłoniwszy się przed kolejnymi pociskami w szybkim przyklęku, wstał powoli, unosząc prawą dłoń. Blastery wyrwały się droidowi z mechanicznych dłoni, razem z kończynami. Mistrz Jedi zacisnął pięść, a droid dziwną siłą został zgnieciony na metalową kostkę, po czym z potężną siłą rąbnął o ziemię.

Ostrze miecza świetlnego oświetliło nowopowstałe złomowisko błękitnym blaskiem.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 28 Wrz 2008, o 23:39

-Podoba mi się jak wymachujesz tym świecącym. - uśmiech na twarzy Petera chyba nie mógł być szerszy, gdy zobaczył minę Hadyyka, gdy ten usłyszał określenie miecza świetlnego użyte przez swojego towarzysza - Jesteś w tym prawie tak dobry jak ja w podrywaniu kelnerek. - rzucił przez ramię i skierował swoje kroki w stronę drzwi.
Nie obrócił się, chociaż był ciekaw reakcji Jedi. Po chwil usłyszał jego kroki za sobą.

W środku panował przyjemny chłód, tak rzadko spotykany na powierzchni tej planety. Przed nimi ciągnął się długi korytarz, którego ściany ozdobione były wizerunkami jakiś sławnych tutejszych medyków. Peter, oczywiście, nie znał żadnego z nich. Na końcu korytarza było troje drzwi, po jednych po lewej, prawej i na wprost. Dwoje mężczyzn zatrzymało się przed nimi, Covell obrócił się w stronę Jedi.
-No, to teraz użyj swoich sztuczek i powiedz mi, które wybieramy. - powiedział z przekąsem w głosie, acz przyjaznym uśmiechem na twarzy
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Wrz 2008, o 23:56

- Wszystkie prowadzą do tego samego miejsca. - odpowiedział mu Jedi, w ogóle nie przejmując się tonem szmuglera. Wybrali tedy ten środkowy. Wkrótce znaleźli się w sporej wielkości pokoju, z dziwnymi stołami, naczyniami, oraz wypełnionymi dziwnymi substancjami i specyfikami przeszklonymi szafami. Hadyyk podniósł leżący na ziemi cyfronotes. Niemal natychmiast położył go na stole.

- Ten dzień nie jest dla nas zbyt pomyślny. - zaczął Hadyyk. - Obawiam się, że medyk i Twoja towarzyszka zostali porwani.
- Porwani?! - aż zakrzyknął Peter.
- Tak. Te droidy nie były dziełem miejscowych. Poza tym, posługiwały się bronią mandaloriańską, zupełnie niedostępną na tej planecie, a już na pewno nie medykom. A tam, za sobą, na ścianie masz wytopiony ślad. Takie ślady zostawiają "te świecące".
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 29 Wrz 2008, o 11:58

W tym momencie Petera opuściły siły i bezwładnie opadł na najbliższe krzesło, które od razu przystosowało się do jego kształtu i pozycji. Pistolety blasterowe położył na kolanach, ale ręce trzymał blisko, na oparciach, aby w każdej chwili móc sięgnąć po broń. Był to bardziej odruch niż działanie celowe.
Ostatnio przeszedł zdecydowanie zbyt wiele. Najpierw atak na orbicie Tatooine, potem nie znalazł Yves na miejscu katastrofy, ledwo udało mu się dojść w pobliże miasta, gdzie uratował go Hadyyk, skrajnie wyczerpany przespał dwa dni, dziś od rana ktoś wciąż próbuje go zabić, a teraz jeszcze się okazało, że jego przyjaciółka została porwana przez jakiegoś zbuntowanego Jedi! Czuł się jakby po długim, ciężkim marszu od celu dzielił go mur nie do pokonania. Nie wiedział czy powinien dziękować losowi za to, że ona wciąż żyje czy powinien go przeklinać za to, że on będzie żył ze świadomością, że nie mógł jej uratować. Powoli zaczynała go ogarniać prawdziwa rozpacz, miał wrażenie, że wokół jest coraz mniej powietrza, w okolicach żołądka czuł dziwny, lodowaty ucisk strachu, ale w klatce piersiowej szalał gorący pożar wściekłości, bólu i rozpaczy. Nieświadomie zacisnął pięści wbijając w dłonie paznokcie, chwilę później pojawiły się tam pierwsze krople krwi. Fizyczny ból przywrócił go do świata rzeczywistego.

-Powinieneś nauczyć się radzić sobie, nie tylko z nieokazywaniem uczuć, ale i z ich opanowywaniem. - powiedział cicho, zapatrzony przed siebie, Mistrz Jedi - W chwilach krytycznych zbyt łatwo im ulegasz, a one cię zaślepiają.
-Jestem wyczerpany, to wszystko. - skłamał Peter - Nadal potrafię utrzymać trzeźwy umysł. - dodał masując dłońmi skronie
-Zdaje się, że nasze losy nie przez przypadek zostały połączone, skoro twoja przyjaciółka została porwana przez tego, którego mam zadanie odnaleźć.
-Moim zdaniem to tylko zbieg okoliczności. - odparł sucho Peter i wstał, chowając jednocześnie pistolety do kabur - Musimy się rozejrzeć, może znajdziemy coś, co naprowadzi nas na ślad tego waszego rzeźnika Jedi. Tamten Ithorianin mówił, że Kyart ma roboty, które go strzegą. - mówił chodząc wzdłuż jednej ze ścian, w jego głowie zaczynał kiełkować już pewien plan - Jeśli te tutaj zostały podstawione przez tego, kogo szukamy to znaczy, że musiano się pozbyć, albo chociaż dezaktywować stare, - zatrzymał się i wbił wzrok w swojego towarzysza - a to oznacza, że gdzieś musiano albo pozbyć się złomu, który z nich został, albo upchnięto gdzieś wyłączone maszyny. Być może wystarczyłaby nam jedna działająca kość pamięci, aby znaleźć trop prowadzący do Yves. Proponuję zacząć od tego budynku, zgadzasz się ze mną?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 29 Wrz 2008, o 17:46

- Całkowicie. - odparł Mistrz Jedi. - Chodź za mną.

Hadyyk zachowywał się tak, jakby znał to miejsce jak własną kieszeń, mimo iż był w nim pierwszy raz. Zaprowadził Petera do pomieszczenia, które na Coruscant nazwano by magazynem, na Yavin IV składowiskiem, a na Tatooine po prostu piwnicą. W świetle włączonego przez Jedi światła zauważyli droidy. Było ich pięć, z czego cztery poważnie uszkodzone. Wyglądem przypominały te, które miały pecha trafić na Hadyyka. Jeden z nich wyglądał jednak na nietkniętego. Hadyyk palcem wskazał go Peterowi.

- Zajmiesz się tym? - zapytał. - Wybacz, ale nie mam dobrego podejścia do robotów.

Mimo iż żartował, był naprawdę poważnie zaniepokojony, choć zachował lodowaty spokój. Wiedział, że muszą zareagować szybko, jeśli chcą ocalić Yves, Kyarta... I zająć się Golan-Thekiem.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum