Content

Archiwum

[Tatooine] Zemsta Blade'a

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Tatooine.

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 2 Sty 2011, o 14:32

Alanis Orton

Durruk uśmiechnął się w głębi. Widząc reakcję kobiety na to jedno, wypowiedziane niepewnie słowo, był przekonany, że się nie mylił.
Dziewczyna trzymająca go na muszce, była spokrewniona z Oczkiem. Na jego żonę była za młoda, więc albo siostra, albo…tak – zapewne córka. Te kilka sekund, po ostatnim „objawieniu” Trando, uśpiło uwagę Alanis. Po usłyszeniu żądania Ortonównej wyjaśnienia tej niespodziewanej dla Alanis sytuacji, Durruk powiedział dość głośno:
- Koreliańskie piwo!
Zaskoczenie na twarzy kobiety nie trwało długo, gdyż w tym właśnie momencie Trandoshanin włączył jedno ze swoich urządzeń, które momentalnie zareagowało i posłało w stronę pleców pani kapitan wiązkę energetyczną. Chwilowe wyprostowanie jej ciała i szerokie otwarcie oczu, było powodem otrzymania potężnej dawki voltów.
Alanis upadła nieprzytomna na podłogę.

***
Podmuch wiatru wiejący prawie poziomo w jedną stronę, nie ominął bladej twarzy panny Orton. Powoli odzyskawszy przytomność zorientowała się, że leży w jakimś pojeździe sunącym na powierzchni piaskowej planety. Ręce i nogi miała związane, a powyżej głowy zauważyła dwa siedzenia – dla sterującego i pasażera. Ponad jednym z nich nieznacznie kołysała się niewielka, zielona głowa, pokryta łuskami.
Skoczna, big beatowa muzyka lecąca z odtwarzacza, umilała szybkie poruszanie się Durrukowi swoim landspeederem, w stronę kosmoportu.


Pierwszy post w przygodzie w 2011 roku!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Alanis Orton » 3 Sty 2011, o 00:17

Alanis odzyskała w końcu pełnię świadomości. Okrutny ból mięsni towarzyszył każdej próbie wykonania jakiegokolwiek ruchu, a jakby tego było mało, Durruk puszczał w odtwarzaczu jakieś jarmarczne piosenki i to na pełny regulator. Mimo wszystko, umysł pani kapitan zaczął już pracować na pełnych obrotach, co skłoniło ją do wyciągnięcia kilku wniosków... Cóż, jedyne, czego była na obecną chwilę pewna to to, że zawiodła. Główny cel zlecenia nadal był żywy, a na dodatek, ona sama wpadła jak śliwka w kompot.
- Ciekawe co z Daxem i Gepem… Ale mniejsza o nich, na pewno jakoś sobie chłopaki poradzą. – podsumowała swoje przemyślenia względem towarzyszy, jednocześnie próbując wychylić głowę nieco ponad drzwiczki ścigacza. Gdy już pani kapitan udało się rzucić okiem, na jej twarzy najpierw pojawił się uśmiech, a następnie grymas bólu. Tak jak było do przewidzenia, jechali przez pustynię. Czegóż innego można było spodziewać się po piaszczystej planecie, jaką niewątpliwie jest Tatooine. Ale mimo to, pani kapitan miała nadzieje ujrzeć jakiś charakterystyczny punkt, skałę, czy też inny obiekt, który pomógłby jej zorientować się dokąd zmierzał Durruk.
- Ja pierdzielę. – westchnęła Alanis umęczonym głosem, upadając ponownie, co równało się z powrotem do pozycji początkowej. Właśnie w tej konkretnej chwili panna Orton zaczęła żałować, że kilka lat temu, tak lekkomyślnie pozbyła się swojego wibronoża.
Jednak jako że nie było żadnej możliwości oswobodzenia się, dziewczyna położyła się i postanowiła poczekać na to, co miało nastąpić. Spoglądając na wystający zza fotela, zielony czubek gadziego łepa, Orton zaczęła się zastanawiać nad całą tą sytuacją. Już wiele lat temu, pewien mądry mężczyzna wbił do głowy Alanis jedną, ale za to niezwykle mądrą myśl – że zazwyczaj nic nie jest takim, jakim zdaje się być na pierwszy rzut oka. Przynajmniej w jej przypadku, owa zasada sprawdzała się wyjątkowo często. Wzorowy ojciec, który tak naprawdę był poszukiwanym przez mafię szulerem. Kochająca matka, która zostawia dorastającą córkę na pastwę losu, zapominając przy tym wspomnieć, że gdzieś daleko czeka na nią przyrodnia siostra. Uroczy przemytnik, który ukazawszy swoje prawdziwe oblicze, okazał się zimnym sukinsynem. A teraz jeszcze Durruk, bezwzględny gangster. Kolega tatusia z dawnych lat, czy też zleceniodawca, na którego rozkaz zginęła głowa rodziny Zherronów… Pani kapitan biła się z własnymi myślami i sama nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić. Zwłaszcza, że jazgot, który wydobywał się z głośników odtwarzacza wcale nie ułatwiał trudnego zadania, jakim bez wątpienia było skupienie myśli.
Leżąc tak i rozmyślając, Ortonówna wsłuchała się w dźwięki wydawane przez ścigacz. Tak jak niektórych uspokaja szum lasu lub śpiew jakiś wodnych stworzonek, panią kapitan zawsze uspokajał miarowy stukot silników… Jednak w tym przypadku coś było nie tak, a nawet niewprawne ucho laika dosłyszałoby, iż silnik tego landspeedera cierpi. Doleciałoby to zapewne i do Durrka, gdyby nie włączył tej wrzasklatej muzyki.
- Te, panie kierowco! Mniej gazu, bo motor się zatrze! – wrzasnęła Alanis, starając się przekrzyczeć odgłosy przypominające jęki rodniańskiej kapeli na odpuście. I choć nie wiedziała dokąd zmierzają, ani w jakim celu, to bez wątpienia ostatnią rzeczą, której by teraz potrzebowali, była awaria na środki oceanu wydm.
Image
GG: 13812847
Awatar użytkownika
Alanis Orton
Gracz
 
Posty: 226
Rejestracja: 8 Wrz 2010, o 01:00

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 3 Sty 2011, o 22:43

Durruk stukał swoimi zadbany pazurami w kolana, w rytm muzyki. Autopilot prowadził go najkrótszą i najbardziej ekonomiczną trasą do kosmoportu. A dokładniej do doku nr A3, w którym czekał przygotowany dla niego i jego "towarzyszki" mały transportowiec. Trandoshanin miał swój własny plan wykorzystujący krewną Oczka.
Syknął zadowolony z siebie, gdyż zapewne dziewczyna leżąca za nim, kompletnie nie miała pojęcia skąd Durruk i Oczko się znali. Oraz co ważniejsze, jakie relacje ich łączyły,
Ten mikronarcystyczny samo zachwyt momentalnie opadł, gdy usłyszał krzyk Alanis. Nie sądził, że zdąży się rozbudzić do momentu "zaproszenia" ja na pokład Pazura 2.
Ściszył muzykę i zapytawszy się ponownie, co chciała Ortonówna, usłyszał rewelacje na temat motoru jego repulsowego pojazdu. Po całkowitym wyłączeniu odtwarzacza, faktycznie do jego uszu dotarło dziwne pobrzękiwanie, wydobywające się spod maski pojazdu.
Niestety Durruk był kiepskim mechanikiem, by ocenić, czy ta usterka nie powiększy swoich rozmiarów, zanim nie dotrą do celu. Po chwili zadecydował.
Gwałtownie zahamował. Sam prawie nie odczuł skutków tego wyczynu, gdyż mocne pasy chrobiły go przed tego typu działaniami, jednak sekundę po naciśnięciu przycisku odpowiedzialnego za ostre hamowanie, usłyszał huk i poczuł, jak "coś" odbiło się o jego siedzenie. Alanis nie spodziewawszy się takiego obrotu sprawy, nie zdążyła uchronić się przed uderzeniem. Cichy śmiech Durruka mógł jedynie świadczyć o tym, że zderzenie się pani kapitan z siedzeniem, rozbawiło go.
- No dobra panno mądralińska. Jeśli rozwiążę ci nogi i ręce, będziesz grzeczna i zerkniesz, co jest nie tak z tym silnikiem, byśmy mogli jeszcze bezproblemowo dotrzeć do celu, który jest niecałe dwadzieścia minut przed nami? - zapytał Trando spoglądając ponownie w lśniące oczy Alalnis.
W takie same, jakie posiadał "Oczko".
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Alanis Orton » 4 Sty 2011, o 20:40

- Ałaa… Niech Cię zaraza, poczwaro. - syknęła cichutko Alanis, nie mając przy tym żadnych wątpliwości, że Durruk uczynił to naumyślnie. Jego szyderczy uśmiech zdawał się tylko to potwierdzać.
- Dwadzieścia minut. Dokąd można dojechać w dwadzieścia minut? – durnowata myśl przeleciała przez głowę pani kapitan. Gdzie ją wiózł i co też planował z nią zrobić? To wiedział tylko ten obleśny jaszczur, a możliwości i pomysłów miał bez wątpienia aż za nadto. Mógłby na przykład sprzedać Ortonównę jakiemuś pogranicznemu baronowi. Ciężki los niewolnicy wydawał się być lepszą perspektywą niż śmierć na tej, zapomnianej przez bogów, planecie. Choć z drugiej strony, przywódca bandy nie wytargowałby za Alanis zbyt wysokiej ceny, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej obecny wygląd…
Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, iż pani kapitan wciąż żyła. Jeszcze. Tylko tyle i aż tyle. Cóż, jakiekolwiek plany wiązał z nią Durruk, najwyraźniej potrzebował jej bardziej żywej niż martwej.
- Będę grzeczna. – uśmiechnęła się krzywo, cały czas patrząc w ślepia jaszczura. Nawet gdyby chciała być niegrzeczna, to i tak nie bardzo miała jak. Ostatecznie, to właśnie Trando miał przy sobie spluwę, a ona leżała związana. Na dodatek, jakby wszystkiego było mało, Durruk pozbawił ją dóbr osobistych. I choć blaster, karabin, czy też holokomunikator prawdopodobnie niezbyt przydałyby się pani kapitan przy naprawianiu motoru, to już śrubokręt dźwiękowy zdecydowanie tak.

- Się kupuje dziadostwo, to się później ma. – stwierdziła półgłosem, podnosząc klapę silnika i prostując kości. Leżenie w jednej pozycji sprawiło, że Alanis nieco zdrętwiała. Mimo to, jeden rzut oka wystarczył, aby przemytniczka zorientowała się w czym rzecz. Może i Durruk był ekspertem od nowinek technicznych, ale prawdopodobnie sam nie wiedział, jaki złom wcisnął mu sprzedawca - bo pomimo eleganckiego wyglądu i sportowej sylwetki, ten model ścigacza odziedziczył większość wad swojego poprzednika. Mało tego, można wręcz powiedzieć, że to ten sam sprzęt, wsadzony jedynie w nową obudowę.
- Nie mówię oczywiście, iż będzie to ciężko naprawić, bo nie będzie. – powiedziała łagodnie, starając się zbytnio nie prowokować jaszczura. W rzeczy samej, usterka nie była zbyt poważna, a jedyne co trzeba było zrobić, to połączyć dwa kabelki. I choć równie dobrze pani kapitan mogłaby zepsuć silnik na całego… Postanowiła tego nie robić. Jak mawiają niektórzy – trzeba umieć wyczekać swój moment.
Image
GG: 13812847
Awatar użytkownika
Alanis Orton
Gracz
 
Posty: 226
Rejestracja: 8 Wrz 2010, o 01:00

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 5 Sty 2011, o 00:36

Durruk wiedział, że Alanis i tak naprawi pojazd - z własnej, nieprzymuszonej woli lub z jego niemałą pomocą. To kolejna z gierek, w które uwielbiał grać Trandoshanin - władza, jaką posiadał umożliwiła mu przypatrywanie się słabszym, wedle jego mniemania, jednostkom podczas wyboru. Wyboru prób, przed którymi ich postawił. Raz były to drobne sprawy, lecz nieraz chodziło o czyjeś życie.
Ot takie małe psychologiczno-sadystyczne hobby.
Jaszczur z niemałym podziwem przyglądał się dziewczynie, gdy ta naprawiała landspeedera. Nie wiedział, co naprawiła, jednak był przekonany, że krewna Oczka zna się na tych sprawach całkiem nieźle.
Kiedy zapalił silnik i zrobił małą rundę wokół miejsca, w którym się zatrzymali nie usłyszał już tego dziwnego brzęczenia. Usterka z pewnością została usunięta.

- No trzymam cię za słowo z tą grzecznością, więc siadaj z przodu. Tylko bez żadnych sztuczek - syknął Durruk i ruszył przed siebie. Doskonale wiedział, iż dziewczyna nie ma żadnej broni przy sobie, gdyż jej blaster spoczywał w szyfrowanym schowku, a on sam miał broń przyczepioną do pasa, po swojej lewej stronie.
- Pewnie lubisz muzyczkę? Więc puścimy głośno - zaśmiał się jaszczur i włączył okropnie skoczne dźwięki, przecinające suche powietrze Tatooine.

***

Kiedy, po niecałych trzydziestu minutach podróży ich oczom ukazał się zarys portu, Durruk wyłączył muzykę i nacisnął guzik odpowiedzialny za autopilota. Spojrzał na dziewczynę i zapytał:
- A teraz ustalmy fakty. Kim był dla ciebie Oczko i co o nim wiesz? Tylko szczerze, gdyż wiele od tych informacji i mojej wiedzy, zależy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Alanis Orton » 6 Sty 2011, o 20:42

W momencie gdy Durruk zlitował się w swej dobroci i wyłączył odtwarzacz piekielnej gędźby, Orton odetchnęła z ulgą. Nie dość, że przez gust muzyczny jaszczura zdążyła rozboleć ją głowa, to jeszcze z trudnością przychodziło jej skupienie własnych myśli. A nie można zaprzeczyć, iż Alanis zdecydowania miała nad czym się zastanawiać, gdyż pytania postawione przez przywódcę bandy, jak sam z resztą stwierdził, mogły w istotny sposób zaważyć na dalszym losie przemytniczki.
Spuszczając na sekundę wzrok z gadziny, rzuciła okiem na stojący wcale niedaleko budynek, który z całą pewnością był celem ich podróży.
- Kosmoport! A więc w razie prawidłowej odpowiedzi, szykuje się wycieczka. Tylko dokąd? Do sąsiedniego układu, a może na drugi kraniec Galaktyki? – pani kapitan nie znała niestety odpowiedzi na dręczące ją pytania, co powodowało, że czuła się coraz bardziej zaniepokojona i bezradna. Poza tym, widok majaczącego się w oddali portu kosmicznego wprawił Alanis w jeszcze gorszy nastrój, gdyż przypomniała sobie o swoim, zostawionym w jednym z hangarów Księżyca Przemytników, skazanym na łaskę i niełaskę Mr Johna, frachtowcu klasy Firefly...
Cóż, pani kapitan po prostu kochała swój statek. Mało tego, pokład tego rupiecia był jedynym miejscem, gdzie czuła się jak w domu – a trzeba jednocześnie przyznać, że mimo iż Ortonównej zdarzało się podczas swojej przemytniczej kariery niejednokrotnie mieć większe sumy kredytów w kieszeni, to jednak nigdy nie zdecydowała się na kupno prawdziwego mieszkania. Po prostu nie było takiej potrzeby, a przynajmniej Alanis zawsze tak się zdawało. Ale teraz, z każdą przemijającą sekundą, wizja ponownego zobaczenia frachtowca, nie mówiąc już w ogóle o zasiadnięciu za jego sterami, stawała się coraz bardziej odległa... Zwłaszcza, że na wieść o niepowodzeniu misji, ten łysy padalec z Narr Shadaa, z pewnością ‘zajmie się’ jej statkiem w odpowiedni sposób. Akurat co do tego, pani kapitan nie miała żadnych wątpliwości.
Co innego kwestia pytania, które zadał, siedzący obok i łypiący na pannę Orton zimnym spojrzeniem oczu, Durruk. Kobieta sama nie wiedziała co mu powiedzieć, zwłaszcza, że całe to przesłuchanie mogło być jedynie blefem, mającym sprawdzić jej prawdomówność. Bo przecież nie mogła wykluczyć, iż gangster dobrze wiedział, kim jest jego pasażerka i znał jej rodzinne powiązania... Jednak mimo wszystko, po chwili Alanis zebrała się w sobie i nie chcąc kazać gadzinie dłużej czekać, postanowiła powiedzieć prawdę.
- Jam jest córką ‘Oczka’. – odezwała się w końcu. – A jedyne, co o nim wiem to to, że swego czasu był cholernym hazardzistą i miał śmiertelny problem ze spłatą długów...
Image
GG: 13812847
Awatar użytkownika
Alanis Orton
Gracz
 
Posty: 226
Rejestracja: 8 Wrz 2010, o 01:00

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 7 Sty 2011, o 02:32

- Rzeczywiście, Oczko był równie fatalnym graczem, co ojcem – prychnął Durruk w momencie, gdy znajdowali się przed kosmoportem. W tym miejscu następowała kontrola wszelakich pojazdów chcących wjechać do doków i opuścić piaszczystą planetę.
Przed bramką wjazdową nr 5B stała niewielka budka, a w niej dwóch strażników. Trandoshanin podleciał z jej lewej strony. Dwaj mężczyźni nie zdążyli nawet zadać jakiegokolwiek pytania, kiedy gangster wyciągnąwszy wcześniej kilkaset kredytów, rzucił im przez okno, oznajmiając:
- Bez pytań. Otwierać i nikogo nie wpuszczać.
Zdziwienie na twarzach strażników zmieniło się w zadowolenie, gdy zobaczyli sumę którą mogli się podzielić.
Po chwili Durruk zatrzymał pojazd i nie wysiadając z niego, wyjął blaster z kabury i położył na pulpicie, naprzeciwko Alanis. Dziewczyna nie mogła wiedzieć czy ta broń jest naładowana, a może posiada truciznę wstrzykiwaną w dłoń w momencie chwycenia za rękojeść, czy automat autodestrukcyjny, który rozerwałby jej dłoń.
- Córko Oczka. Wykładam sprawę jasno. Przed tobą jest nabity blaster. Może zdążysz go użyć i mnie zlikwidować, a może ja będę szybszy. Tego nie wiesz – mówił powoli i spokojnie. – Jednakże możemy zawrzeć swój własny układ.
Jego oczy świdrowały źrenice Alalnis, szukając jakiegokolwiek znaku reakcji panny Orton.
- Twój ojciec grał dla mnie, kiedy startowałem w tym biznesie na Coruscant. Był zdolny, to trzeba przyznać, jednak nie potrafił przystopować w odpowiedniej chwili i jego długi wobec mnie i moich współpracowników, urosły do ogormnej sumy. Kiedy podczas jednych z gier o bardzo wysoką stawkę, dzięki której mógł się prawie całkowicie odkuć, otrzymał obok 500 000 kredytów, lekkiego frachtowca oraz bardzo rzadki kamień, jako fanty, postanowił przerwać naszą współpracę. Ukradł kamień i ulotnił się.
Zakończył na moment, odwracając swoją łuskowatą głowę, lustrując otoczenie. Dok nr 14 był pusty, nie licząc lekkiego frachtowca klasy YG onazwie Pazur 2.
- Chwilę przed waszą nieudaną misją na moją, zapewne już nieistniejącą bazę, otrzymałem informacje, iż Oczko nie dość, że żyje, to zmienił nazwisko i ulokował się na Koreli. A to wszystko dzięki mojemu Coruscanowi . To warte ponad 3 miliony cacko zostało ukradzione przez twojego ojca. Mogę wysłać swoich ludzi, by znaleźli Oczko, jednak kilka godzin temu, błysk w twoim oku podsunął mi inny pomysł: odnajdziesz go i oddasz mi mój kamień.
Specjalnie przerwał, by Alanis mogła oswoić się z tyloma informacjami na raz. Zaraz potem dodał:
- Ta decyzja pozwoli być może na ocalenie go i nawiązanie waszej ludzkiej więzi na nowo. Dodatkowo otrzymasz 200 000 kredytów, moją wdzięczność i ochronę. Nie interesuje mnie, czy Oczko zginie, ważniejszy jest Corusan. Decyduj kobieto: tu i teraz.

Alanis miała nie lada problem. Musiała dokonać bodajże najważniejszego wyboru w jej życiu. Albo zaryzykuje, chwyci za blaster i rozwali Durruka na miejscu, wykonując misję, jednak prawdopodobnie pozbawi to spotkania się z jej tatą. Albo pójdzie na układ ze swoim dotychczasowym celem, odnajdzie ojca, być może odnawiając relacje rodzinne, i zwróci drogocenny kamień. Jednak to może skazać i Gepa i Daxa na utratę ich życia, nie wspominając o zemście Mr Johna i rozłożeniu jej kochanego statku do ostatniej śrubki.
Jednak decyzja musiała zostać podjęta.
Tu i teraz.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Alanis Orton » 8 Sty 2011, o 20:22

Alanis patrzyła na Durruka takim wzrokiem, jakby słowa, które padały z ust gadziny, wypowiadane były nie w basicu, ale w jakimś innym, niezrozumiałym narzeczu. Jednocześnie, o ile same poszczególne wyrazy, a nawet całe zdania, bez problemu docierały do uszu Alanis, to ich sens, przynajmniej z początku, jawił się jako coś zupełnie niedorzecznego. A więc jej ojciec... żył? Zmienił nazwisko, ukrył się? Ale jak, co, gdzie, kiedy? Jakim cudem?
Słuchając gadki jaszczura czuła, jak jej cały świat właśnie wywraca się do góry nogami. Jednym słowem - to był szok. Szok i niedowierzanie. Spośród wszystkich niespodzianek, które w tym dniu przytrafiły się pani kapitan, właśnie ta była największą i najbardziej zaskakującą. Prosta, dla niektórych rutynowa wręcz misja, okazała się być dla panny Orton zadaniem trudniejszym, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. W ciągu jednego zaledwie dnia, zdążyła stracić dobrego przyjaciela, dowiedzieć się o istnieniu siostry, a teraz jeszcze to...
Korelia? Jakiś wartościowy kamyk? Pani kapitan sama nie wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Już dawno pogodziła się ze śmiercią ojca, której była zresztą bezpośrednim świadkiem. Na własne oczy widziała przecież... no właśnie. W tym momencie, sama już nie była pewna tego, co właściwie się wtedy wydarzyło. Ilekroć usiłowała przypomnieć sobie tamte wydarzenia, miała niemały kłopot z przywołaniem konkretnych obrazów – jako że jej umysł wkładał niemały wysiłek, aby ukryć te traumatyczne wspomnienia gdzieś w czeluściach podświadomości. Ale z drugiej strony, za każdym razem, gdy cofała się myślami w przeszłość, ponownie wracały do niej te same uczucia, które towarzyszyły jej podczas tamtej nocy. Strach, przede wszystkim strach o własne życie. Ten pierwotny, zwierzęcy lęk, który towarzyszył wszystkim istotom już od początku stworzenia...

Początkowe zdziwienie - które sprawiło, że pani kapitan dosłownie zaniemówiła - wraz z każdą przemijającą chwilą, coraz bardziej przekształcało się w gniew. Bo o ile wiadomość o siostrze jedynie podkopała fundamenty, to informacja o ojcu sprawiła, iż twarda fasada, za którą pani kapitan ukrywała swoje wnętrze i duszę, zaczęła pękać. Przez tak wiele lat żyła ze świadomością, że jest sama na tym świcie, że to na niej kończy się ród Ortonów... Tak wiele lat, że zdążyła zapomnieć jak to jest, gdy ma się dom i rodzinę. Po śmierci ‘Wujka' wmawiała sobie, że nikogo nie potrzebuję, że sama sobie poradzi. Może za często słyszała żeby wziąć się w garść, podczas gdy Alanis chciała jedynie aby ktoś ją wysłuchał, pocieszył a nie ciągle mówił, że ma być silna. Wtedy poznała Cartha, ale ten mężczyzna sprawił jej jedynie kolejny zawód... A przecież ona także miała uczucia, mimo iż ich okazywanie zawsze sprawiało jej problemy. Poza tym, bycie sentymentalną i wrażliwą zdecydowanie przeszkadzało w prowadzeniu interesów...

- Tu i teraz.... – powtórzyła szeptem, obrzucając spojrzeniem leżący przed nią blaster, a następnie przenosząc wzrok na Durruka. Ten z pozoru prosty wybór, przed którym postawił ją przywódca bandy, sprawił, iż na czole Alanis pojawiła się kropla potu. Wyraźnie było widać, że Ortonówna wahała się, ważąc w myślach konsekwencje.
- Dostaniesz swój kamyk.– podsumowała swoje przemyślenia, choć w jej głosie dało się wyczuć nutkę niepewności. Sama nie wiedziała, czy podjęła właściwy wybór. Co stanie się z jej kompanami, którzy zostali w kryjówce Durruka? Jaka będzie reakcja Mr Johna, gdy dowie się o tym, co tu zaszło? Cóż, o tym wszystkim pani kapitan wolała na razie nie myśleć, zwłaszcza, że perspektywa spotkania z ojcem, sama w sobie, przyprawiała ją o zawrót głowy.
- A teraz odnośnie szczegółów. Rozumiem, że to będzie mój środek transportu? – zadając to pytanie, Alanis kiwnęła głową na stojący niedaleko frachtowiec.
Image
GG: 13812847
Awatar użytkownika
Alanis Orton
Gracz
 
Posty: 226
Rejestracja: 8 Wrz 2010, o 01:00

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 9 Sty 2011, o 13:34

Dla Durruka była to czysta satysfakcja. Obserwowanie wewnętrznej walki młodej dziewczyny. Gdyby nie jej delikatność i brak widocznych rys życiowych, które mogły odbić na niej swoje piętno, pewnie nie inicjowałby tej całej gierki, tylko, poprzez swoje wymyślne urządzenia, przekonałby Ortonównę do podjęcia jedynej i słusznej decyzji.
Spodziewał się tego, że jej zgoda była jedynie kwestią czasu: czy to dwóch minut czy może godziny.
Dla cnotliwych ludzi nie było nic cenniejszego, aniżeli rodzina.
- Dobry wybór kobieto - zasyczał, nie kryjąc radości niewielki Trandoshanin. - Tak, wykorzystasz mój frachtowiec, Pazura2 - dodał, nie ukrywając dumy w głosie. - A jako jestem prewencyjnym gadem, w środku znajdziesz wszystko czego potrzebujesz: od środków medycznych, po uzbrojenie wszelakiego rodzaju, do ubrań, pożywienia i innych mniej lub bardziej przydatnych rzeczy.
Wysiadł z landspeedera i kiwnął głową do Alanis, by szła za nim. Po chwili znaleźli się koło Pazura 2.
- Piękny, prawda? Dbaj o niego, jak o swój własny, którego już i tak nie zobaczysz. Zawieramy umowę człowieku, dostarcz mi Coruscan, a otrzymasz to, co obiecałem. Masz moje słowo, słowo Durruka - w tym momencie złapał ją za wątłe ramię i przejechał lekko pazurem po jej wewnętrznej stronie przedramienia. Niewielka rana otworzyła się, a Trando, trzymając mocno rękę Alalnis, liznął zakrwawione miejsce. - To oznaka przypieczętowania naszej umowy.
- Panie Gardick. Proszę niebawem spodziewać się naszego gościa - powiedział do komunikatora przypiętego do kołnierza swojej zbroi.
- Tutaj się rozstajemy. Ten komunikator - tu podał niewielkie urządzenie, które mógł być przyczepiony do jakiejkolwiek części garderoby, lub też przyłączone do chronometru - to nasza jedyna ścieżka porozumienia. Informuj mnie na bieżąco o postępach. Niestety, nie mogę ci towarzyszyć. Muszę pozałatwiać inne sprawy, a na Korelii nie mam wpływów, więc będziesz zdana jedynie na siebie.
Tutaj spojrzał na swój frachtowiec i szybko oblizał wargi swoim cienkim i pomarszczonym językiem.
- Jeśli potrafisz pilotować, śmiało. Jeśli nie: automatyczny pilot ma wgrane koordynaty na Korelię. Dokładnie na pólnocno-wschodni port, do doku nr 06T. Kod dostępu to WTE458X. Pan Gardick, jako mój dłużnik, zadokuje cię i udzieli jakichkolwiek informacji, jeżeli będzie takowe posiadał. Jedynym tropem, to Przystań; nieduże miasto, położone z dala od innych metropolii. To miejsce bogaczy, ekscentryków i artystów. Podniebna taksówka zabierze cię tam z doku 06T.
Przerwał i spojrzał prosto w oczy Alanis.
- Pamiętaj, najważniejsza jest misja. Bo jeśli mnie zawiedziesz, znajdę cię i rozerwę na strzępy. Jeśli ci się uda, twoje życie zmieni się diametralnie, na lepsze. Niech serce ci nie przeszkodzi w tym, co dyktuje ci rozum. Do zobaczenia kobieto.
Durruk spojrzał na Alanis, która wchodziła na strap frachtowca.


Alanis Orton przenosi się do [Korelia] Rodzina, to najcenniejszy klejnot
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Nikh » 19 Lut 2011, o 15:05

Dax kiedy zobaczył że Gep uderza jaszczura w głowę, momentalnie ruszył do terminala. Podpiął swoje urządzenie i zaczął działać. Najpierw hasło. Chwilę trwało zanim udało się je złamać... to jednak nie kody bankowe... Ale udało się. Wszedł do funkcji. Wieżyczki... Kurwa, gdzie te jebane wieżyczki... Na korytarzu było słychać podniesione głosy bandy Duurka. Gep, daj mi jeszcze chwilę. Dax przeglądał polecenia systemowe. W końcu znalazł te co go interesowały. Wieżyczki. Wprowadził komendę, aktywował je i przeprogramował tak, aby wzięły na cel, tych co mieli chronić. Dobrze że w tym gabinecie nie ma żadnej z nich... ustawienie tego sprzętu, tak aby ignorował Daxa i Gepa, zajęło by sporo czasu... za dużo niż mieli. Lada chwila mógł się zwalić tu cały gang Trando...
Image

"Ludzie mówią że jestem złym człowiekiem, ale to nieprawda. Ja mam serce małego chłopca... W słoiku na biurku..."
Awatar użytkownika
Nikh
Gracz
 
Posty: 605
Rejestracja: 8 Gru 2009, o 22:42

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 20 Lut 2011, o 12:21

Zhakowanie działek pomogło. Wszyscy, którzy byli w ogromnej hali na zewnątrz pomieszczenia, w którym znajdowali się Gep, Dax i Ssark, padli pod gradem boltów wieżyczek. Smród spalonych ciał jaszczuroludzi unosił się w powietrzu.
Gep i Ssark walczyli ze sobą w zwarciu. Pomimo przewagi wzrostem i wagą Trando, Kel Dor był zwinniejszy. Walka przeniosła się bliżej drzwi, które do tej pory były zablokowane, a wspólnik Daxa został do niech przyparty i zaczął być duszony.
Złamanie zabezpieczeń i zhakowanie terminala od wieżyczek, kompletnie przypadkowo uruchomiło jeszcze jedną procedurę. Otworzyło taflę drzwi. Ssark i Gep zaskoczeni tym obrotem sprawy, runęli na ziemię. Pierwszy stracił równowagę ze względu na używanie ogromnej siły do duszenia przeciwnika, drugi natomiast upadł na plecy.
Z piętra zaczęli zbiegać kolejni żołnierze gangu. Czterech z prawej strony, z lewej dwóch. Wszyscy byli uzbrojeni i zdeterminowani.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Nikh » 6 Mar 2011, o 22:18

Dax doskoczył do tarzających się na ziemi. Rzucił granat w stronę nadbiegających, Gepa pociągnął za kołnierz z dużą siłą, nadrywając go a po chwili przyładował trando pistoletem, który wydobył chwilę wcześniej z kabury. Próbował złapać trando za nogę i wciągnąć do pomieszczenia, kiedy nagle granat wybuchł, a fala powietrza przewróciła Ravexa na ziemię. Z trudem się podniósł. Granat nie miał zabić napastników, a odstraszyć i dać chwilę przewagi. Nie liczył na to że zabił któregokolwiek, chwycił trando za nogi i wciągnął do środka. Szukał jakiegoś mebla kóry dałby się przewrócić i stworzyłby jaką taką ochronę przed boltami.
Image

"Ludzie mówią że jestem złym człowiekiem, ale to nieprawda. Ja mam serce małego chłopca... W słoiku na biurku..."
Awatar użytkownika
Nikh
Gracz
 
Posty: 605
Rejestracja: 8 Gru 2009, o 22:42

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 7 Mar 2011, o 23:33

Szybka reakcja Dexa uratowała życie Gepa. Granat zdezorientował nadbiegających członków gangu, toteż chwilowo nie stanowili zagrożenia. Cała trójka znalazła się z powrotem w środku niewielkiego pomieszczenia. Ogłuszony Ssark żył jeszcze tylko chwilę. Kel Dor, bez żadnych skrupułów, strzelił mu cztery razy w głowę.
- Łapmy tą szafę. To nam da chwilę – Gep rzucił do Daxa. – Ciekawe czy Alanis się udało, ale nie ma co. Jesteśmy w gównianej sytuacji.
Kiedy dwójka najemników zaczęła przesuwać nielekką szafę, dało się słyszeć szum iskier dochodzący z zewnątrz. Kiedy podsunęli mebel pod drzwi i chcieli go ustawić tak, by zablokował wejście, ku ich zaskoczeniu tafla podniosła się a do środka padł grad błyskawic. Chwilę przed jeden z członków gangu rozpracował zamek, stapiając go i drzwi się rozsunęły.
Wszyscy żołnierze Durruka byli ukryci. Ostrzeliwując wejście, nie dali szans ucieczki Daxowi i Gepowi.
- Jasna cholera. Kończą mi się ogniwa. Nie mamy szans. Nie zdążysz włamać się do komputera, by znaleźć potencjalnego zleceniodawcę Durruka – mówiąc to, Gep obserwował ukradkiem pozycje żołnierzy, oddając od czasu do czasu jakiś strzał. – Zrobimy tak: zacznę cię osłaniać, rzucając dwa granaty plazmowe i ostrzeliwując ich, a ty pobiegniesz ile sił w nogach do tamtego wyjścia. – Tu wskazał głową na drzwi będące niecałe dwadzieścia metrów po prawej stronie od wyjścia. – Dasz radę, ale ja już nie. Będę cię osłaniał. Misja jest najważniejsza. I pamiętaj: zgłoście się do Mr Johna i powiedz mu, by dotrzymał słowa. On będzie wiedział o co chodzi. A teraz wiej!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Nikh » 5 Kwi 2011, o 17:52

Dax zawahał się przez chwilę, ale tylko przez chwilę. Zostało mu jeszcze kilka ogniw. Niewiele ale zawsze coś.
-Masz. Mi się nie przydadzą, a tobie może jednak się uda. -zostawił sobie jedno ogniwo w pistolecie, a resztę dał Gepowi.

Ruszył biegiem w stronę wskazaną przez towarzysza. W pełnym sprincie wystrzelił dwie bolty blasterowe, ale nie trafił nikogo. Nie oglądając się za siebie pognał w kierunku wyjścia. Granaty zrobiły swoje i Ravex zyskał chwilę. Musiał ją wykorzystać. Dax gnał jakby goniło go stado ogarów. Chciał zdążyć. czasu było niewiele. Tylko jak wydostać się z tego zapyziałego miejsca... Najpierw uciec z tąd, potem z Tatooine...
Image

"Ludzie mówią że jestem złym człowiekiem, ale to nieprawda. Ja mam serce małego chłopca... W słoiku na biurku..."
Awatar użytkownika
Nikh
Gracz
 
Posty: 605
Rejestracja: 8 Gru 2009, o 22:42

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 24 Kwi 2011, o 19:38

Podstęp się udał.
Podstęp, który nasączony był poświęceniem Gepa. Kiedy ten odwracał uwagę, Dax efektywnie ewakuował się z kryjówki Durukka. Wśród wybuchów, błyskawic Boltów i krzyków zdezorientowanych strażników, młodzieniec usłyszał głos swojego partnera. Kel Dor, zdzierając gardło wył, by haker uciekał i uciekał. Aż w końcu po trzecim razie jego głos gwałtownie ucichł.
Dax miał na obecną chwilę poważniejsze problemy, niż ostatnia prośba Gepa, jednak mogła ona zakotwiczyć się w świadomości i nie oderwać się. Czyżby Mr John miał na Kel Dora jakiegoś haka? Szantażował go? Musiał jedynie dotrzymywać słowa, jednak, skoro Gep nie już nie żył, czy dla Daxa robiło to jakiekolwiek znaczenie, by wspomnieć o tym grubasowi?
Te rozważania musiały poczekać, gdyż haker w końcu wydostał się na zewnątrz. Suche powietrze Tatooine wypełniło jego płuca, a promienie światła bezlitośnie chciały wedrzeć mu się pod skórę.
Do doków droga była bardzo daleka, ba, nawet nie wiadomo było, którędy się udać, o transporcie nie wspominając. Dax musiał szybko znaleźć jakiś pojazd, odgadnąć kierunek, lub coś wymyśleć. Nie wiedział przecież, jak długi czas minie, zanim pozostali przy życiu żołnierze Trando, podążając jego śladem, dotrą do niego.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Nikh » 30 Maj 2011, o 20:50

Dax był w tragicznej sytuacji. Nie wiedział zbyt dobrze gdzie jest ani w którą stronę się dostać. Rozejrzał się uważnie szukając czegokolwiek co mogło wskazać mu drogę. Przydaliby się teraz jawowie -Przemknęło mu przez myśl. Od nich mógłby zdobyć jakiś transport, bo zapierdzielanie na piechotę przez pustynie mu się nie uśmiecha. A z początku wszystko szło dobrze... Na koniec musiało się wszytko popieprzyć.
Image

"Ludzie mówią że jestem złym człowiekiem, ale to nieprawda. Ja mam serce małego chłopca... W słoiku na biurku..."
Awatar użytkownika
Nikh
Gracz
 
Posty: 605
Rejestracja: 8 Gru 2009, o 22:42

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 30 Maj 2011, o 21:12

Szczęście w nieszczęściu.
Prośby i modlitwy do niewiadomo jakich bogów, przyniosły w końcu skutek. Za trzecią wydmą na pólnocny-zachód zamajaczył jakiś niemały obiekt.
Dax nie miał możliwości go rozpoznać z takiej odległości, nie wspominając o braku sprzętu, który mógłby mu w tym wspomóc. Wolno zmieniająca pozycję machina leniwie toczyła się wśród żółtych fal piasków Tatooine.
Na oko niecałe 2 kilometry dzieliły wykończonego do cna chłopaka od tego, co ujrzał. Dochodząc w końcu w tamto miejsce, rozpoznał piaskoczołg. A więc Jawowie.
Tak, jak chciał. Tak jak pragnął.
Kilkoro z nich sunęło obok swojego pojazdu, rozglądając się na wszystkie strony, jakby przestraszeni, wypatrywali zagrożenia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Nikh » 30 Maj 2011, o 21:18

Schował blaster do kabury. W ostateczności mógłby użyć go do postraszenia Jawów. Ogniwa puste więc nawet by ich nie zastrzelił. Przy sobie miał niewiele kredytów. Tyle co zabrał ze sobą na spotkanie. Podszedł wolnym krokiem do Jawów. Widział poruszenie wśród nich, jednak podniósł ręce do góry w geście który miał przekazać im że nie ma złych zamiarów. Po chwili powiedział spokojnie:
-Witajcie, przetransportowalibyście mnie do kosmoportu, lub niedaleko niego? -Miał nadzieję że mają jakiegoś protokolanta, lub choćby przenośnego tłumacza. Ciężko byłoby mu się dogadać z nimi na migi.
Image

"Ludzie mówią że jestem złym człowiekiem, ale to nieprawda. Ja mam serce małego chłopca... W słoiku na biurku..."
Awatar użytkownika
Nikh
Gracz
 
Posty: 605
Rejestracja: 8 Gru 2009, o 22:42

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Mistrz Gry » 30 Maj 2011, o 21:21

- Proszę o wybaczenie, nieznajomy, ale w kwestiach usług oraz interesów to ja jestem upoważniony, by mówić w imieniu Wielkiego Hoffra, przywódcy i kapitana piaskoczołgu, którego właśnie spotkałeś. – Jakby z piasku wyłonił się droid protokolarny, który zagrodził droge chłopakowi.
- Widzę, że twoje funkcje życiowe są poniżej normy. Musisz być bardzo zdesperowany. Co możesz zaoferować na ewentualną pomoc w przetransportowaniu w dogodne dla ciebie miejsce?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Zemsta Blade'a

Postprzez Nikh » 30 Maj 2011, o 21:26

-Kredyty. -Powiedział krótko Dax. Nie obchodziło go nawet to jaką sumę zażądają. Mógł dać im to co miał przy sobie jako zaliczkę a potem im uciec. Pozostawał też szantaż i groźba bronią. W kosmoporcie i tak musi opchnąć zbroje i resztę sprzętu który miał przy sobie. Musi wrócić na Coruscant i zrobić coś ze swoim życiem, nadszedł czas zmian.
Image

"Ludzie mówią że jestem złym człowiekiem, ale to nieprawda. Ja mam serce małego chłopca... W słoiku na biurku..."
Awatar użytkownika
Nikh
Gracz
 
Posty: 605
Rejestracja: 8 Gru 2009, o 22:42

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum