Content

Archiwum

[Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Taris.

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 12 Mar 2011, o 22:08

Tren z perspektywy krzaków miał dość niewyraźny widok na to co dzieje się wokoło. Dopiero gdy z bólem wyjęto z jego nosa lufę blastera a on sam podniósł się leniwie z ziemi, zdołał ogarnąć sytuację. Człowiek który miał go pilnować wpatrywał się teraz z sadystyczną radością na cios wymierzony Jarrodowi. - Ciekawe... aż ośmiu idiotycznie ubranych bandytów. Co to się teraz z ludźmi dzieje! - Rzucił w myślach Chiss, zupełnie ignorując agresywną postawę kłusowników. Dopiero gdy do jego uszu doszła formułka o pieniądzach, Tren odwrócił szybko głowę, w stronę rozmówcy. Mężczyzna z blizną na twarzy wpatrywał się z tępym uśmiechem w niebieskoskórego. - Oho... Ten debil to zapewne przywódca grupy. Mój boże! Widzę, że wysokie stanowiska są teraz zarezerwowane dla największych kretynów. No cóż... - Chiss odetchnął.
-A więc... Drogi przyjacielu. Podsumujmy. Po pierwsze, celujecie do mnie z blastera. Po drugie, grozicie nam i ogłuszacie mego blaszanego przyjaciela. Po trzecie, wyzywacie mnie od brudasów... - W momencie mozolnego wygłaszania tej przynudzającej wiązanki słów, prawa dłoń Chissa powolutku schodziła niżej, w kierunku blastera... - ... A po czwarte... Każecie mi jeszcze za to płacić!? - W jednej chwili, ciemnoniebieska dłoń Trena niemalże automatycznie sięgnęła po broń, drugą chwytając energicznie za kołnierz zdziwionego lidera kłusowników, zapewne nie spodziewał się że jeden obszarpany Chiss może mu zagrozić. Sekundę później, zimna lufa zagłębiła się w brzuchu mężczyzny, który jedynie lekko stęknął.
-Czy naprawdę jesteś aż taki głupi by podchodzić do mnie, bez wycelowanego chociażby blastera? - Wycedził przez zęby Chiss, a przez jego oczy przeszedł lekki błysk szaleństwa. - Teraz możemy negocjować! Domyślam się, że ten niski idiota jest dla was cokolwiek wart! - Warknął z udawaną wściekłością w stronę reszty najemników. Wiedział że stąpa po cienkim lodzie. On jest sam, natomiast nie licząc tłumoka który podszedł do Trena... Pozostało siedmiu. Jednakże, chwilę później, Chiss przestał się przejmować. Co ma być to będzie. A nuż, walnie w nich kometa?
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 13 Mar 2011, o 18:52

Cyborg stał nieruchomo cały czas wyszukując jakichkolwiek rozwiązań. Jednak zanim zdążył zrobić cokolwiek, został unieruchomiony. Z donośnym warkotem padł na metalowe kolana, obierając się na masywnych łapach. Jego umysł(?) cały czas był aktywny, lecz nie mógł zrobić czegokolwiek.

Uwaga anomalia w systemie: Rozpoznano jako:Niepokój
Paraliż spowodowany pociskiem: Powrót do sprawności w czasie - Nieznany

Nie było kolorowo, cóż w wizji Keeler'a zawsze jest, ale sytuacja była zła. Nagle Tren podjął działanie. KL3R nie uznawał to za najlepsze, tamci mogli się nawet tym nie przejąc, że trzyma ich przywódcę. W najgorszym wypadku zostaną rozstrzelani, a cyborg rozebrany na części. Gdyby tylko ten paraliż minął, Keeler także podjął by jakieś działanie. Jak na razie mógł tylko obserwować dalszy rozwój sytuacji. Całą nadzieja w tym zę bandyci przejmą się losem swego lidera.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 3 Kwi 2011, o 11:12

Jarrod, po otrzymaniu solidnego ciosu, najzwyczajniej stracił przytomność. Kobieta, która mierzyła w niego z jakiegoś starego typu modelu, westchnęła i odwróciła się w stronę przywódcy grupy. W tym samym momencie, Chiss odstawiał swój teatr, jak zwykle monologiem, bezczelnie i, o dziwo, skutecznie.
Człowiek z blizną poczuł nieprzyjemne uderzenie w tkankę tłuszczową brzucha i wytrzeszczył oczy. Zbyt pewny siebie, nie podjął najbardziej podstawowych środków ostrożności. Nie wydał rozkazu wycelowania w Chissa, ani sam tego nie zrobił.
Zlekceważył zagrożenie ze strony niechlujnie wyglądającego osobnika – a to była jedna z nielicznych broni Trena.
- Spokojnie przyjacielu – wycedził niski człowiek, a głos, który był z lekka niekształcony, wydostawał się powoli spod chusty. – Po co od razu tak ostro?
W międzyczasie kobieta, która mierzyła do Jarroda, podeszła jeszcze bliżej inżyniera.
- A ja mam twojego przyjaciela na muszce, a dodatkowo: widzisz tego brzydala? – kiwnęła głową na rosłego twi’leka, którego twarz, jak pozostałych, skrywała chusta. Nad nią i nos i oczy wyglądały, jakby zostały zniszczone od środka. Niczym wylany od wewnątrz kwas, zżarł wszelką energię, która krążyła na twarzy czerwonoskórego. – Ma on takie urządzono, które po włączeniu może w ciągu pięciu sekund usmażyć wszystkie podzespoły i układy twojego blaszaka. Więc grzecznie odłożysz broń i odpowiesz na pytanie, a ja i moi kompani również opuścimy broń. Co ty na to?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 9 Kwi 2011, o 12:31

Czerwony, szalony wzrok wwiercał się w twarz przywódcy najemników, sprawiając nieprzyjemne uczucie w żołądku, przy którym znajdowała się zimna lufa blastera. Chiss zwiększył nacisk broni, nie odpowiadając przy tym nawet na jedno słowo najemnika. Jedynie wzruszył ramionami. Gest ten wykonał tak bardzo niedbale, z tak ogromną dozą braku jakichkolwiek skrupułów, co do następnych działań, iż jego przeciwnicy zawahali się przez chwilę... Czy aby na pewno dobrze robią, grożąc śmiercią jego towarzyszy?
Przez moment nikt się nie ruszył... Napięcie i niepewność sięgała zenitu, a palce drgały przy spustach karabinów i blasterów. Wtem! Nieoczekiwanie, szelest przerwał cienką nić ciszy. Wszyscy obrócili głowy w stronę z którego nadbiegał ów dziwny dźwięk. Zarośla po prawej poruszyły się a dwóch z najemników automatycznie wycelowało w szeleszczące krzaki.
Tren nie spodziewał się żadnego ratunku... Co najwyżej mogli to być kolejni kłusownicy. Jednakże... Na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Bardzo złowrogi uśmieszek. Gdyby przywódca najemników nie spoglądał z zaintrygowaniem w stronę rzucających się na wszystkie strony roślin, mógłby się nawet przerazić.
-Rzućcie broń. - Wycedził przez zęby obszarpany, uzbrojony jedynie w blaster, Chiss. Ton jego głosu był władczy i potężny. Ponadto ochrypły wydźwięk słów, dodawał efektu tej niesamowitej pewności siebie. Jakby nie jeden człowiek, a cała armia stała przed kilkoma bandytami...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 24 Kwi 2011, o 12:20

Całą swoją siłę Keeler mógł wsadzić w... receptor wzrokowy. Był tak bezsilny jak niemowlę. Mało tego jeszcze mili sprzęt który mógł załatwić cyborga w sekundę. On sam nie wiedział czy posiada zabezpieczenia na takie rzeczy. Na jego masce zajarzyły się czerwone linie i wydawał z siebie dziwaczny charkot. Mógł oczywiście rzucić się na Twi'leka ale było to zbyt ryzykowne.
Powrót do sprawności bojowej za: 1 Minuta 34 sekundy 98 setnych
Jeżeli Tren stworzy jakieś otwarcie, Keeler rozszarpie najgroźniejszy dla niego cel.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 24 Kwi 2011, o 20:11

Kobieta, która wydała się najbardziej groźna, jak również mężczyzna z bliżna i jeszcze dwójka kłusowników, instynktownie odwrócili się w stronę krzaków. Ten naturalny odruch doświadczonych łowców spowodował, że sytuacja diametralnie się odwróciła. Chiss wykorzystał szelest w krzakach i podjął po raz kolejny ryzyko. Sam, z nieprzytomnym inżynierem i bezbronnym cyborgiem, stanął przeciw kłusownikom z Taris.
Czyż to nie ironia, że Trena nazwana Wybrańcem i to nie raz?
Kobieta błyskawicznie przeanalizowała sytuację i podjęła decyzję. W krzakach mogło znajdować się niegroźne zwierzę, jak również uzbrojeni kompani tych trzech przedziwnych osobników. Czając się, wyczekiwali jedynie dogodnej sytuacji, by otoczyć i zaatakować grupę kłusowników. A mimika twarzy niebieskoskórego, jak również jego ton, były pewne i podstępne. Nie ryzykując, kobieta rzekła:
- Ok. – opuszczała wolno blaster. – Załatwmy to pokojowo. Schowaj broń i opowiedz kim jesteście i co robicie na naszym terenie. I powiedz swoim ziomkom, by nie czaili się w krzakach.
Po chwili ciszy, dodała, spoglądając na Keelera:
- A twój przyjaciel, dla bezpieczeństwa, zostanie jeszcze chwilę uziemiony. Chyba rozumiesz, to dla bezpieczeństwa – mrugnęła do Trena zalotnie.
Po chwili, z krzaków, wyskoczyły dwa przestraszone tachy, które zamarły na widok wielu osób z bronią.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 2 Maj 2011, o 11:58

-No nie, no kurde! No cholera! No jak tak można!!! No żesz kur...!!! - Krzyczał w duchu Tren w momencie gdy tachy pojawiły się na pierwszym planie. Zarówno on jak i najemnicy spoglądali z niedowierzaniem na zwierzaki, które przerażone nie wiedziały co począć. Chiss wiedział że już po nim. Że to mu nie ujdzie na sucho. Nie miał już żadnych szans, lecz przynajmniej najemnicy opuścili broń, chociaż na chwilę.
-A pierdolę! - Warknął wkurwiony. Ciągle mu coś nie wychodziło, co chwila wychodził z bagna by wdepnąć w jeszcze bardziej śmierdzące gówno! Miał już tego serdecznie dość! Tren brutalnie rzucił na bok kapitana najemników, by po chwili zacząć istną masakrę! Najemnicy ledwo zdążyli podnieść bronie, gdy jeden z nich paradował już z przerażająco wielką dziurą w łepetynie. Potok laserów leciał w każdą stronę, a szalony czerwonooki rzucał się dookoła niczym rozjuszony byk, strzelając na oślep. I zapewne zginąłby chwilę później gdyby nie niespodziewana sytuacja...
Nagle zza krzaków z których wyskoczyły tachy, rozległy się strzały karabinu blasterowego.
-Mamy ich! - Wrzasnął ktoś zza drzew, a jego głos był tak obślizgny i nieprzyjemny, że musieli to być inni kłusownicy, lub co gorsza, łowcy nagród...
Cóż za ironia.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 9 Maj 2011, o 20:41

Zachowanie Trena było idiotycznie. I to mówiąc delikatnie.
Nie mając żadnych szans na konfrontację, rzucił sie do samobójczego ataku. Kompletnie nie nauczony wcześniejszymi wydarzeniami, a było ich sporo i były one dość niezwykłej natury, zrobił coś, czego w sumie nikt się nie spodziewał.
Dwójka łowców zdążyła paść do momentu, gdy reszta oprzytomniała z zaskoczenia. Ani Chiss, ani czasowo bezbronny cyborg nie mieli pojęcia, że nie mogli zginąć. Chociaż połowa kłusowników bardzo by chciała przerobić Kelera na ozdobne wisiorki, a z ciemnoniebieskiej skóry Trena podkładki pod naczynia, nie dostali takiego polecenia.
Ale co by nie mówić o Srebrnych Maskach, rozkazów słuchali, jak własnych rodzicielek, nawet jeśli myśleli zupełnie przeciwnie.
Kiedy padły blasterowe strzały, adrenalina wręcz zaczęła parować z kobiety. Zdezorientowana, dopiero po chwili uświadomiła sobie, że nie grozi im nic, co zaraz wyjdzie z zarośli. Chociaż były barman myślał, że mogli to być konkurujący kłusownicy, okazało się, że to trójka Srebrnych Masek, która wróciła ze zwiadu i kierowała swoje strzały prosto w Kelera. I to właśnie wtedy, kiedy sprawność bojowa cyborga miała zostać aktywowana za cztery sekundy.
Na szczęście tylko trzy błyskawice dosięgły KL3Ra, a dokładniej jego lewe ramię. Strzały seryjnie odcięły cyborgowi mechaniczną kończynę w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą istniał środek pomiędzy łokciem, a barkiem.
Metaliczny dźwięk oznajmił, iż niewładna już część ciała cyborga padła na ziemię, a z niewielkiego kikuta wystawały poszarpane druciki, kable, które oplatały spalone mikroprocesory. Niewielki, szary dymek uleciał w kierunku szarości nad Taris.
- Jasna cholera, chłopaki. Ale nas wystraszyliście – odrzekła kobieta do zwiadowców, którzy właśnie wyszli z zarośli.
W międzyczasie najchudszy z kłusowników, również w masce, szybko doskoczył do Trena i od tyłu przyłożył mu kolba blastera w skroń. Ten upadł, a na czarnych, tłustych włosach pojawiła się brunatna maź.
- Obyś go nie zabił, Floopy – rzucił szorstko człowiek z blizną. – Zabieramy ich – mówiąc to, zwrócił się do twi’leka, który, jak na smyczy, pilnował cyborga. Ten kiwnął głową i nacisnął kilka przycisków, po czym ciała KL3Ra zatrzęsło się, a ona sam bezwładnie opadł na ziemię.

***

- Inwalida-cyborg i śmierdząca kupa debila. Zaiste, niezła z was para.
Takie słowa usłyszeli obaj partnerzy. O dziwo, odzyskali świadomość prawie w tym samym czasie. Tren, przywiązany do stołu chirurgicznego, mógł jedynie ruszać głową, leżąc pod kątem kilkunastu stopni. Zdążał dojrzeć kompana, który bez jednej ręki siedział przy dużym, metalowym stole. Do głowy podłączonych miał kilka kabelków. Musiały one w jakiś sposób sterować Kelerem, gdyż ten nie zachowywał się właśnie tak, w takiej właśnie sytuacji. Czyli spokojnie.
Na stole leżało nieduże urządzenie, które wyświetlało skomplikowane wzory. Na górze ekranu odliczany czas, zbliżał się do zera. Kiedy w końcu osiągnął cel, zapaliła się czerwona dioda na ekranie urządzenia, a blatu stołu, a dokładniej z niewielkiego zgrubienia, wystrzeliło coś długiego i cienkiego, zakończonego żółtym punkcikiem. Celując prosto w otwartą, mechaniczną ranę, zagłębiło się w nią na kilkanaście centymetrów. To, co poczuł organiczne części ciała KL3Ra nie można było porównać do niczego, czego doświadczył cyborg. Ból był niewyobrażalny i na tyle specyficzny, że nic, co w umyśle i w danych zapisanych na dyskach Kelera, nie znało skutecznej obrony przed nim.
- Cyborgu – odezwał się ponownie głos. – Masz dwie minuty, by rozwiązać to wiązanie techno chemiczne, podając szczegółowo skład mieszanki. Jeśli nie zdołasz tego zrobić, powtórzymy łaskotanie twojego ciała. Twojemu przyjacielowi także, jednak coś może bardziej subtelnego.
Głos był spokojny, jakby zmęczony i dochodził z każdej strony.
- A ty Trenie, Dinmaarze wyjaw, co do diabła tu robisz?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 9 Maj 2011, o 22:56

Ból... Cyborg już niemal o nim zapomniał, jednak ktoś postanowił mu o nim przypomnieć i to w bardzo brutalny sposób. Podczas porażenia KL3R, wydał z siebie chrypowaty warkot, który odbił się echem w pomieszczeniu.

Stałe odłączenie prawej ręki.
Naprawa w własnym zakresie:
NIEMOŻLIWA

Unieruchomienie większości serwomotorów. Ruch ograniczony. 17% Sprawności bojowej.

Keeler oglądał równania, starając się je zeskanować. Kolejny impuls przerwał jego pracę, towarzyszył temu przenikliwy charkot cyborga. Następna próba, wszystko stawało się powoli jasne, opracował program dzięki któremu rozwiąże zagadkę, lecz nagle, kolejna dawka potwornego bólu rażąca jego organy. Zaczął powoli szwankować jego procesor, widok rozmazywać i przerywać, nawet nie potrafił obliczyć ile takich uderzeń przetrwa.
Jak tylko pozbierał myśli i obliczenia, następnie odpalił program do układania równań techno chemicznych.

Image

Pojawił mu się w wizjerze okrąg i znaki przedstawiające pierwiastki. Oprogramowanie rozpoznawało wzory i łączyło je ze sobą i odejmowało kiedy była taka potrzeba. Wszystko szło sprawnie, gdy nagle znów został porażony. To był już kres jego odporności, wystarczył jeszcze jeden impuls aby usmażyć: mózg, rdzeń kręgowy i płuca.
Podkręcił rdzenie w procesorze aby przyspieszyć działanie programu.
Musiał się spieszyć...
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 16 Maj 2011, o 18:14

Tren szedł po bezkresnej, wolnej przestrzeni. Pod jego nogami cichutko uginały się źdźbła trawy, tworząc przyjemny dla ucha szelest. Łagodny wiatr smagał mu twarz, łaskocząc po policzkach, nakreślając uśmiech na jego ustach. Droga przed nim nie miała końca, a jasne, niebieskie niebo tworzyło sielankową atmosferę... A Chiss wciąż szedł. Jego chód był spokojny i opanowany. Nie śpieszył się, wiedział iż droga którą podążą poprowadzi go prosto do celu.

Minęło jeszcze kilka kolejnych minut nim mężczyzna zdążył się zorientować iż coś jest nie tak. Obraz się zmienił... Z początku trudno było to zauważyć, do momentu gdy droga przed nim zaszła ponurym cieniem. Mężczyzna podniósł głowę, a jego serce mocniej zabiło. Wielkie, przerażające obłoki zakryły każdy, nawet najmniejszy, skrawek nieba. Wiatr zawiał mocniej po czym Tren usłyszał wycie... Sielankowa atmosfera pękła niczym bańka mydlana a niebieską skórę Chissa zmierzył strach. Czerwonooki puścił się biegiem przed siebie. Wiedział że ciemność jest coraz bliżej, dogania go swoimi obślizgłymi, czarnymi mackami. Sięga jego kostek, oplata wijącym, zimnym odnóżem. Krzyk niemal rozdziera gardło mężczyzny, gdy ten budzi się zlany potem na chłodnym stole chirurgicznym słysząc w tle jakąś rozmowę, oraz czyiś ironiczny komentarz. Po chwili wszystko cichnie. Tren wciąż nie mogąc pozbyć się przerażającego obrazu bezkresnej ciemności która pochłania go niczym odkurzacz zasysający śmieci, z przestrachem rozgląda się wokoło. Dostrzega zniszczonego i torturowanego KL3R-a, czując przy tym okropne ukłucie żalu oraz współczucia. W końcu to jego zaślepienie rządzą zemsty, doprowadziło ich obu do takiego stanu... Nagle przed oczami Chissa pojawiły się wszystkie osoby, które musiały cierpieć przez jego zapalczywość... Oddział z którym wyruszył, Zabraczka do której coś czuł... Następnie Bracia Rodianie, i nieumyślne morderstwo. A teraz biedny cyborg. Tren poczuł w końcu gorzki smak prawdy... Zauważył że sprawia jedynie ból wszystkim swoim towarzyszom, swoją głupotą skazując ich na cierpienie czy śmierć... Tylko po to by on mógł dopiąć swego, nie oglądając się na resztę, rzucając jedynie jakimś ironicznym, pustym tekstem na odchodne. Słowem które nie ma nawet najmniejszego znaczenia w stosunku do czynów których się dopuścił by odnaleźć Malika, a ten zapewne śmieje się mu teraz prosto w twarz. Bo w końcu jakim cudem niebieskoskóry miał zamiar go odnaleźć i zgładzić? Tak po prostu? Bez planu? Czysta głupota...

-Co ja tu robię? - Odpowiedział tępo ochrypłym głosem Tren. Pogrążony w swych ponurych myślach. Poczuł się jak pijawka, robak żerujący na życiach innych, tylko po to by napić się troszkę więcej krwi. To uczucie go przytłoczyło. Sprawiło że stracił resztki wiary w siebie, w to że być może nie jest skończonym łajdakiem...
-Szukam Malika... Chciałem go zabić... - Rzekł tym samym beznamiętnym głosem. Nie miał ochoty kłamać, ani pytać skąd znają jego imię. Pewnie kochany Malik już im wszystko powiedział, więc jaki jest tego sens... Z resztą, czerwonooki kompletnie stracił chęć odpłacenia się mu za swą rodzinę oraz niemal niechybną śmierć samego Chissa. Los tego zdrajcy przestał go obchodzić, a zemsta wydała mu się głupim kaprysem. Dlaczego go ścigał... Przecież Malik uciekł, barman pozbył się go ze swojego życia, mógł na nowo sobie wszystko poukładać... Ale nie, on musiał się zemścić, rzucić wszystko i wyruszyć w bolesną podróż po galaktyce! A to wszystko jedynie po to by znów dostać się w jego ręce.

Tren Pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 17 Maj 2011, o 21:28

Gdyby głos miał oblicze, na pewno zdawałoby się być zdziwione. Chiss kompletnie nie zwrócił uwagi na to, że ktoś obcy znał jego imię i nazwisko. I tu tkwiła cała ignorancja Trena. Na tym, że całkowicie nie zwracał on uwagi na sygnały otoczenia.
KL3R pomimo obszernej dysfunkcji starał się rozwiązać skomplikowane wzory. Wgrano mu podstawy techno chemii, jednak to, co miał rozszyfrować, przekraczało jego możliwości obliczeniowe. Postanowił zatem wziąć się do zadania z całkowicie innej strony. Chociaż przeraźliwe kąsania bólu, jakie otrzymywał od irytującego wysięgnika. W końcu układy i macierze chemiczne zaczęły układać się w logiczne ciągi, jednak cyborg, mając pełną świadomość, że dobrze mu idzie, nie był w stanie ich odczytać. Niedługi dźwięk, który doszedł z ekranu, na którym pracował Keeler zastopował pracę wysięgnika, jak również unieruchomił kompana Chissa.
- Doktorze, sprawdzi to pan? – odrzekł lekko podniecony głos, który przemawiał do więźniów.
Starszawy mężczyzna kulejący na lewą nogę, podszedł do ekranu i zaczął pomrukiwać. Gładził swoją brudną i krzywo przystrzyżoną brodę, a następnie odezwał się piskliwym głosem.
- Udało mu się. Mamy już 85% składu antidotum.
- Ta kupa złomu spadła nam z gwiazd! – krzyknął zadowolony głos. – Żadna organiczna jednostka nie jest w stanie przetworzyć tych właśnie wzorów, a tu nagle pojawia się cyborg, który ma wgrany odpowiedni program. Cudownie.
- Mając te wzory jestem w stanie sam dojść do kolejnych składników. Łamiąc ten sektor, cyborg dał mi wiele możliwości – dodał doktor podnieconym głosem.
- Czyli nie będzie nam już przydatny?
- Mi? Kompletnie zbędny.
- Odejdź i pracuj. Oczekuję efektów – odprawił doktora głos.
Dopiero teraz przez drzwi, którymi wyszedł doktor, weszła postać ubrana w ciemnobrązowy strój. Kroczył powoli stając naprzeciwko cyborga, który mógł dokładnie obejrzeć osobnika.
- Już nie jesteś mi potrzebny. Chociaż dobrze się spisałeś, to jednak już cię nie potrzebuję. Spójrz mi w oczy, robocie. Patrzysz nimi ostatni raz, gdyż za chwilę wgramy ci program robota protokolarnego serii C3P2, a następnie posłużysz jako prezent dla mojej znajomej z Korelii, Wdowy Heather.
-Co ja tu robię?
Głos Trena przerwał monolog osobnika, który do niego podszedł. W międzyczasie Dinmaar, jak zawsze nierozsądnie, zdradził cel wizyty na Taris.
- Chcesz zabić Malika? – zapytał sucho osobnik, który ruchem głowy nakazał podwyższyć łóżko Trena tak, by ten widział z kim rozmawia.
Tej twarzy Chiss nigdy nie zapomni. Śniła mu się ona co noc, dręcząc jego i tak już wątłą psychikę.
- Witaj przyjacielu.
Malik zdjął chustę, a oczom Trena ukazała się poniszczona i zdeformowana dolna część twarzy Chissa. Chissa, którego niegdyś znał i uważał za brata.
Po chwili poczuł bardzo mocne ukłucie, a od jego rąk cofnęło się medyczne ramię, które właśnie wprowadziło do jego żył jakiś płyn.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 18 Maj 2011, o 14:26

Keeler w idealnym bezruchu obserwował co się dzieje. Nie czuł żadnej satysfakcji z tego, że udało mu się rozwiązać równania, gdyż okazało się, że stworzył jakieś antidotum dla któregoś z tych oprychów. Gdy jakiś doktorek się do niego zbliżył, uważnie wysłuchał to co miał mu do powiedzenia. Zaraz po tym na jego wizjerze wyświetliło się słowo WYELIMINOWAĆ. To samo było w przypadku Malika, lecz gdy ten wspomniał o wdowie z Korelli, Cyborg zawiesił się na kilka sekund.
Przypomniał sobie o swej żonie która do tej pory nie wie co się z nim dzieje, od momentu wyroku Jonathana, minął rok. Wszelkie wspomnienia nagle powracały, lecz większość była blokowana przez jakieś zabezpieczenia. Po krótkiej chwili, namysłu KL3R odezwał się:
-Dziękuje, nawet nie wiesz jaką przysługę mi oddałeś... muszę jednak coś napomnieć.- Keeler przestał na chwilę, lecz po sekundzie kontynuował:
-Albo nie napomnę.- Cyborgowi chodziło o to, że jego mózg jest tylko w 55% ludzki, wiec wszelka próba przeprogramowania może zawalić, lub też się udać. Z tym że wcale to nie przykróci jego morderczych zamiarów, co wszystkich jego przeciwników. Jedną ręką też może kogoś zabić w mało przyjemny sposób.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 27 Maj 2011, o 22:10

-A więc to naprawdę on? Po tej długiej wędrówce... Po doznanym bólu, wszystkich tych upokorzeniach i problemach. Wreszcie widzę swój cel podróży. Jednakże, czy nadal tak naprawdę chcę go ścigać? - Czerwone oczy Trena z niezwykłą obojętnością wpatrywały się w zdeformowaną twarz Malika... Chiss nie mógł w nim rozpoznać swojego dawnego przyjaciela. Jedyne co widział to ponura, zmęczona dusza. Cień mężczyzny którego niegdyś znał i zapraszał do swojego baru na darmowego drinka. To już nie był Malik... A może takim był od zawsze? Zamkniętym w sobie odmieńcem, wtapiającym się w tłum by nie zostać odrzuconym... Tego Chiss nie wiedział.

Sekundę później poczuł ukłucie bólu, a przez jego dłoń przeszedł przeszywający dreszcz... Płyn, którego działania mógł się tylko domyślać, trafił do jego krwiobiegu, zmierzając prosto do serca. - Cóż za ironia mój stary przyjacielu... Jeszcze parę godzin temu marzyłem tylko o tym by dostać cię w swoje ręce. Krzyczeć i ciąć z szaleńczym uśmiechem na twarzy... Ale teraz? Teraz mi to obojętne. Nie interesujesz mnie już więcej... Ani ty, ani twoja pokiereszowana twarz, czy nawet płyn, który mi wszczepiłeś. - Beznamiętny głos Trena, którego czar i pewność siebie odeszła na najdalszy zakątek galaktyki, wypowiedział to wszystko ze stoickim spokojem. Chiss uśmiechnął się blado. Jak uśmiecha się człowiek nie mający już nic do stracenia... Bo w tym momencie czerwonooki nie czuł nic ponad gorzki smak smutku.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 1 Cze 2011, o 15:59

Do tej pory, od momentu, gdy nastąpiło niespodziewane spotkanie Trena i Keelera na Korriban, obaj byli nierozłączni. Teraz to się zmieniało. Choć znajdowali się w tym samym pomieszczeniu, to jednak ich sytuacja była diametralnie inna.
Robot nie miał swojej mechanicznej ręki, a dodatkowo jego oprogramowanie zmieniło swoje oblicze i to diametralnie. Natomiast Chiss…znalazł w końcu tego, kogo szukał, jednak dopiero niebawem miał się dowiedzieć, czym będzie skutkować to, co zostało mu wszczepione.
Po kilku minutach któryś z najemników Malika wbiegł do pokoju. Zasapany wyszeptał coś do ucha swojego szefa. Ten się wzdrygnął, westchnął i odprawił go ręką.
- No proszę. Kobiety są nieobliczalne. Zmiana planów, wdowa Heather właśnie do nas przyleciała. Niezapowiedziana. Jak to z jej strony nieuprzejmie – silił się na dowcip. – Za chwilę tu będzie, więc od razu zostaniesz jej sprezentowany – spojrzał na cyborga, po czym jego wzrok przeniósł się na Trena. – A ty przyjacielu, moż…o proszę, zasnął – stwierdził nieprzyjemnie opiekuńczym głosem Malik.
Faktycznie, Dinmaar odpłynął w błogi sen, a strużka śliny z otwartych ust mozolnie nawilżała jego brodę. Jego ciało drgało – rytmicznie, lekko, a czasem pulsowało bardzo mocno. Kończyny wyginały się nieznacznie w różne strony, z minuty na minutę coraz to pod innym kątem. Trwało to jakiś czas (na pewno kilka godzin), do momentu, gdy do pomieszczenia weszła kobieta wraz z dwoma ochroniarzami rasy Trando. Ciągle nieprzytomny Tren, w którego żyłach rozprzestrzeniało się coś, co szarpało jego ciało.
- Wdowa Heather. Oto prezent, o którym wspominałem. Rękę można dorobić, rzecz jasna, ale znając pani gust jestem przekonany, że tego pani nie zrobi. A nawet pozbawi któreś z nóg.
Śmiech w pomieszczeniu, wywołany ostatnim zdaniem Malika, roznosił się jeszcze chwilę. Kobieta spojrzała na Keelera i nie odrywając od niego wzroku, rzekła:
- Prędzej ze złomuję niż użyję taką kupę blach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 3 Cze 2011, o 20:09

Uwaga znaleziono nieautoryzowaną aktualizację!
...
...
...
Akceptować aktualizację?


NIE/tak


Przenieść aktualizację do kwarantanny?

TAK/nie


Aktualizacja odrzucona, wkrótce zostanie usunięta...

Było dokładnie tak jak Keeler przewidział, liczył się jednak z tym że póki oprogramowanie droida protokolarnego nie zostanie całkowicie usunięte mogą pojawić się anomalie w jego zachowaniu. Jednak kiedy ujrzał swoją byłą żonę wchodzącą przez drzwi, zawiesił się. Nagle wracały obrazy z jego dawnego życia, z siłą rozwścieczonego rancora chciały przebić się przez zabezpieczenia. Cyborg zaczął nerwowo trząść głową, odchylając ją do tyłu. Zaraz po tym zastygł w idealnym bezruchu i odezwał się zawieszając wzrok na lewej dłoni kobiety.
- Nadal ją nosisz? Pamiętam jak leciałem aż na Coruscant aby odebrać ją od jubilera... Heather... "Twarz" cyborga zwróciła się w stronę wdowy, emitując ciepły czerwony kolor z receptorów wzrokowych.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 9 Cze 2011, o 20:37

Umysł Chissa szalał... Jego myśli targał potężny wiatr niepokoju, burze przerażenia i pioruny bólu... - Gdzie ja jestem? - Wyszeptał przerażony mężczyzna. Po jego twarzy spływał pot, a czerwone niczym krew oczy rozglądały się z przestrachem wokoło... Był w małym, ciemnym pokoiku... Nad jego głową chybotała leniwie lampka, świecąc słabym, ledwie pozwalającym cokolwiek dostrzec, blaskiem. Z przerwami oświetlając twarz Chissa, by po chwili jej promienie zostały pochłonięte przez gęstą niczym smoła, ciemność.
Kolejne ukłucie bólu! Szalony wrzask pojawił się nagle w czaszce Trena, niczym echo, starające się przewiercić czaszkę, wydostać na zewnątrz i zatruć swym okropnym głosem cały świat... Czarne, tłuste włosy opadły mu na spocone czoło, zakrywając po części widok przed oczami, które rozpaczliwie szukały jakiegokolwiek ratunku, pomocy... Jednakże, miejsce te wydawało się całkowicie odcięte, zagubione w przestrzeni pomiędzy światami, niczym cela więzienna dla największych zbrodniarzy wszechświata, skazująca go na bezustanne potępienie.
Tren przestał mieć nadzieję... Chęć oswobodzenia się, zgasła w nim, tak, jak gaśnie świeca po zdmuchnięciu płomienia... Po której zostaje tylko drobny dym i zapach topionego wosku. Lecz wtem, w momencie gdy najmniejsza choćby myśl o nadziei na ratunek zginęła w Chissie, ktoś, lub coś, wznieciło ów płomień na nowo! Nagle, przerażający krzyk, pulsujący w jego głowie niczym jakiś potężny guz, zniknął tak niesamowicie prędko, jak się pojawił. Czerwonooki poczuł ulgę, a lampa zwisające mętnie nad jego głową, stopniowo poczęła wzmacniać światło, aż rozświetliła wszystkie kąty pomieszczenia, zganiając ciemność, niszcząc przerażenie i zamieniając w nicość ból! A na jego miejscu pozostawiając, świeżą, pachnącą jeszcze niewinnością, radość! Tren zaczął się śmiać. Jego serce poczuło nienaturalną błogość! Wszelkie troski, których dotąd doświadczał... Upokorzenia, niepowodzenia, niechęć, znudzenie czy złość, zniknęły! Pozostawiając czystą, nie skalaną żadnym grzechem radość! Śmiał się tak mocno, że z jego czerwonych oczu popłynęły łzy, a wraz z tym, poczuł, że świat również się śmieje! Że w końcu został pozbawiony niesprawiedliwości i zła, a każda żywa istota, przestała się martwić.
-Bo po cóż nam te problemy? Po co mamy się tym trapić? Przecież świat jest piękny, życie jest piękne! A my tracimy większość z niego, na zastanawianie się, rozmyślanie, czy wypominanie błędów... Trzeba zakończyć te jęki cierpień i rozpaczy! Zastąpić je działaniem i radością! Dość już tego! Wstań i wykonaj swą rolę! Zrób to! Teraz! - Powiedział poprzez łzy i nagle wszystko zniknęło...

Tren obudził się, wciąż leżąc, przywiązany do stołu, śmiejąc się szaleńczo poprzez łzy.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 14 Cze 2011, o 13:08

Cyborgowi udało się na razie anulować całkowite wgranie nowego oprogramowania. Przesunąwszy je do kwarantanny, nadal zachował swoją świadomość.
Był słabszy, jednak nadal sobą. Jednak KL3R nie zdawał sobie sprawy z tego, że program droida protokolarnego był tak skonstruowany, że w przypadku przeniesienie go do innego trybu niż docelowego, rozpocznie się awaryjna procedura instalacji. Chociaż trwało to dłużej niż standardowa, to jednak była nieodwracalna i, jak do tej pory, nie było żadnego elektronicznego celu, który potrafiłby wyprzeć obcy program.
Jedynym ratunkiem było podanie hasła. A hasło znało tylko dwoje ludzi. Keeler nie miał pojęcia jednak, kim oni byli.
Kiedy cyborg bez ręki odezwał się bezpośrednio do Heather, ta zdębiała. Nawet nie mrugnęła, tylko szybko i płytko oddychała. Jej twarz przekształcił się w kamień i kiedy KL3R skończył swoje zdanie, Wdowa spojrzała na Malika i wyszeptała:
- Co tu się kurwa dzieje? To ma być niespodzianka?
Dopiero teraz jej twarz nabrała emocji. Negatywnych emocji. Dwaj Trando przybliżyło lufę blasterów do głowy Malika, mając baczność na resztę otoczenia.
Chiss wytrzeszczył oczy i pytająco spojrzał na cyborga, jakby u niego, o ironio, szukał odpowiedzi, ratunku, wybawienia z tej sytuacji.

***

Kiedy praktycznie wszyscy w pomieszczeniu skupili się na wdowie, na cyborgu i całym tym galimatiasie, nikt nie zwrócił uwagi na Trena. Ten, w konwulsjach, oblany potem, w końcu się przebudził. Jeden ze strażników Malika zauważył go, jednak wyraz jego twarzy mógł podpowiedzieć Dinmaarowi, że coś jest nie w porządku.
A przynajmniej inaczej, niż przed okropnymi koszmarami.
Strażnik powoli podszedł do niego i zaczął zdejmować chustę, którą mieli praktycznie wszyscy kłusownicy z Malikiem na czele. Tren dopiero teraz zobaczył, dlaczego ją nosili.
Twarz człowieka była zniekształcona. Usta poszerzone na tyle, by mogły zmieścić ogromną ilość długich i ostrych zębów, które dobitnie wystawały ze szczęki. Podobnie uszy. Wydłużone, spiczaste. Skóra bardziej poniszczona, pofałdowana, dawno straciła swój naturalny kolor. Do dziurek w nosie, strażnik przyczepione miał prawie niewidoczne cewki, służące do oddychania. Prowadziły one za szyję i zapewne kończyły się w jakimś zbiorniku.
- Jak się spało? – zapytał wyszczerzając kły. Nie odrywając wzroku od Trena, sięgnął po stare lusterko, które leżało na jednej z małych szafek, obok łóżka. – Teraz jesteś jednym z nas, teraz musisz działać tak, by być jak dawniej. Witaj, Bracie w Srebrnych Maskach.
Kiedy to mówił, podstawił lustro naprzeciwko twarzy Trena.
To, co zobaczył w niej Chiss, przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. O czymkolwiek.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 16 Cze 2011, o 19:24

1001100110100001101010101000010110111100110101010101011001100110100001101010101000010110111100110101010101011001100110100001101

Uwaga! Nastąpił nieznany błąd! Aktualizacja rozpocznie się za:
Szacowany czas nieznany(?)

Keeler widząc tą wiadomość wydał charakterystyczny jak dla siebie warkot. Nie tracił jednak zimnej krwi, a przynajmniej płynu który ma pełnić tą rolę.
- Niezręczna sytuacja...- Rzekł bez emocji, po chwili dodał:
- Może się przedstawię... Nazywam się... K3LR wielozadaniowy organizm cybernetyczny...- Cyborg przerwał na chwilę, aby zwrócić swe metalowe oblicze w stronę Malika.
- Pewny program nakazuje mi się tak przedstawić, ale właśnie go obszedłem.
Nazywam się Jonathan Darrius.-
Po tych słowach nastąpił moment ciszy, który znów przerwał KL3R.
- Heather, przepraszam, że nie wróciłem... W jego cybernetycznym głosie można było usłyszeć maleńką nutkę skruchy.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 19 Cze 2011, o 11:35

Tren z niedowierzaniem spoglądał na swoją "nową" twarz. Co oni mu zrobili?! Co te świry zrobiły z jego śliczną twarzyczką?! - Krzyczał w myślach, gdy spoglądał na ostre jak brzytwa kły wystające mu z ust, na oczy które z krwawej czerwieni zmieniły się w świetlisty błękit. Zmarszczki i pofałdowania na jego twarzy mogły wprawić w obrzydzenie.
-Co... To... Kurwa, wasza mać... JEST?!
Warknął potężnym ochrypłym głosem przerywając wszelkie rozmowy w pomieszczeniu. W jego oku pojawił się, dobrze już znany szaleńczy, obłąkańczy błysk. W środku samego Chissa zakotłowało się tak mocno, iż mógłby niemal zionąć ogniem. Tren zaczął się wyrywać, adrenalina podskoczyła do maksimum, złość i gniew nie miały granic. Zmienili go w monstrum. Okropne monstrum! I w jakim celu?!
Stół na którym znajdował się nowy "twór", począł się kolebać z niebezpiecznym skrzypieniem od wierzgania Trena, a więzy naprężane pod wpływem wzmocnionej szaleństwem i adrenaliną, siły mogły lada moment pęknąć...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 21 Cze 2011, o 20:17

Napięcie po obu stronach pomieszczenia wzrastało. Kiedy Keeler przemówił ponownie, Heather zamarła całkowicie. Jej twarz straciła jakikolwiek kolor, a z oczu tryskała furia i wściekłość.
- Jaja sobie robisz, cuchnący Chissie?! – ryknęła w stronę Malika, choć ten stał tuż obok.
I w tym momencie ochroniarze Trando, jak i kłusownicy wycelowali w siebie nawzajem, jak i w swoim szefów broń.
- Skąd możesz wiedzieć o moim zaginionym mężu?! Czy to Derek podał ci te informacje?! Myślisz, że tym mnie zaskoczysz?! Koniec z naszymi interesami, rozumiesz?! Koniec! I Pożałujesz tego pierdolonego dowcipu.
Echo krzyku Heather niosło się jeszcze kilka sekund. Wystarczył jeden ruch, a zaczęła by się jatka.
Do tej pory Malik prawie nic nie mówił. Sam był zszokowany. W międzyczasie otrzymał informację tekstową na datapad od chemika, który opracowywał dane złamane przez cyborga. Uśmiechnął się nieznacznie, spoglądając na Heather, jednak w całej tej sytuacji nikt nie mógł tego dostrzec.
W sumie uznał, że może zakończyć tą farsę.
- Znasz mnie już trochę. Nieraz robiliśmy interesy. Wiesz, że nie jestem typem rozrywkowym i zaręczam, że nie wiem o czym ten cyborg mówi – starał się mówić spokojnie, by jeszcze bardziej nie zaogniać sytuacji, chociaż w środku wręcz kipiał. – Ci dwaj szwendali się na moim terenie. Cyborg miał być prezentem dla ciebie za ostatnią dostawę. Za – tu spojrzał na swój chronometr – niecałe 5 minut zaktualizuje mu się soft droida protokolarnego. W pierwszej fazie go wyparł, jednak druga, awaryjna, właśnie się instaluje. Tego on nie przerwie. Jedynie ja to mogę zrobić. Dodatkowo złamał kilka szyfrów, które przydadzą się moim chemikom, sama wiesz do czego.
Podniósł delikatnie rękę do góry na znak, by jego ludzie opuścili broń. Zrobili to, lecz z niechęcią. Ochroniarze wdowy nadal trzymali pozostałych na muszce.
- A te rewelacje, ze to niby twój mąż, że niby cię zna. Nie mam pojęcia. Może to jakiś błąd systemowy. Więc jak? Odłożymy broń i porozmawiamy normalnie?
Cyborg od czasu do czasu spoglądał w stronę pozostałych, w tym Malika obserwującego wyświetlacz datapadu. Po minucie, z pochyloną głową słuchał tego dialogu czując, jak jego system powoli zastępuje nowy.

Mniej więcej w tym samym czasie Tren reagował na nową formę swojego ciała. Oprócz zmiany jego fizjonomii, odczuwał również szybkie fale przypływu adrenaliny i siły, by po chwili czuć się jak niemowlę. Towarzyszące osłabieniu były wręcz nie do zniesienia.
Jeśli zatem wyglądał jak pozostali, to czemu nie widział drgawek u kłusowników, jak i u Malika?
Kłusownik, który oficjalnie przywitał Dinmaara w Srebrnych Maskach, stał obok i jedynie obserwował Chissa, jakby upajał się widokiem przemiany i jego paniką. I w końcu udało mu wyrwać się z więzów dokładnie w tym momencie, gdy Malik skończył przemawiać do coraz to spokojniejszej wdowy Heather.


Obaj gracze dostali PW od MG z informacjami, które są tylko dla nich. To jak je wykorzystają zależy od nich.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron