Content

Archiwum

[Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Taris.

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 27 Cze 2011, o 22:23

Przerażający ból, konwulsje i drgawki pełzły po ciele Chissa niczym jakieś śliskie, przerażające stwory z najgorszego snu. Tren krzyczał, jęczał i przewracał oczami. Ledwo mógł zebrać myśli do kupy, by po chwili znów poczuć potężne ukłucie bólu. Jego nowy wygląd ponadto nie napawał go optymizmem. Był zdenerwowany, zrozpaczony i wściekły. Oddychając ciężko spoglądał na kłusownika stojącego najbliżej stołu. Pot spływał Trenowi po jego oszpeconej twarzy w chwilach gdy bandyta proponował mu układ...
Nowe, świecące błękitnym blaskiem oczy Dinmaara świdrowały wzrokiem mężczyznę. Dało się w nich dostrzec szaleństwo i złość... Ten kłusownik chyba nie wiedział co robi, zadając pytanie rozzłoszczonemu Chissowi i jednocześnie wydając na siebie wyrok śmierci! Tren miał dość gierek, dość chodzenia na skróty, polegania na najprostszych rozwiązaniach. Mógłby się teraz łatwo wydostać z tego piekła... Ale nie chciał zostawić przyjaciela, nie chciał by K3LR stał się bezmyślną maszyną... gdyż jedynie to wydedukował z rozgrywającej się nieopodal niego sceny. Nie wiedział co dokładnie się dzieje, o co wszyscy się kłócą. Jedyne co rozumiał to, to, iż tylko Malik potrafi odkręcić okropieństwa które im zgotował... Jak na ironię, jego największy wróg stał się teraz dla Chissa najważniejszą osobą w całej galaktyce...
Chiss zamrugał kilka razy po czym w mgnieniu oka poderwał się ze stołu, łapiąc dłonią za kark kłusownika. Wbijając mu się w krtań paznokciami, miażdżąc i dusząc. -Moja odpowiedź... Brzmi... Nie! - Warknął mu prosto w twarz, jednocześnie spluwając prosto w oczy mężczyzny. Sekundę później nastąpiło ciche chrupnięcie i kłusownik padł martwy na ziemię. Tren stojąc już w pełnej krasie rozejrzał się po sali gotowy rzucić się gdziekolwiek czy na kogokolwiek. Jego zmysły nie pracowały prawidłowo. Ledwo kojarzył zaistniałą sytuację, a wszystko wyglądało jakby patrzył przez mgłę...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 28 Cze 2011, o 20:09

Keeler z charakterystycznym dla siebie spokojem, przyglądał się całej sytuacji. Jego uwadze nie umknęło także to, co Malik czytał na cyfronotesie. Gdyby posiadał oczy na pewno szeroko by je otworzył z niedowierzania, jednak ułamek sekundy po tym wiedział co musi zrobić. Od czasu spętania minęło już wystarczająco dużo czasu...

Sprawnośc bojowa 68%

To było wystarczające na to co miał teraz zrobić. W momencie gdy Tren oswobodził się z pasów, serwomotory Keelera zaczęły pracować na najwyższych obrotach. Metalowe klamry, które go trzymały zaczęły wystrzeliwać w powietrze. Korzystając z zamieszania cyborg szybko jak na swoją masę znalazł się przy jednym z Trando. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, metalowe łapsko zacisnęło mu się na łbie. Krew jaszczura trysnęła we wszystkie strony. Drugi z ochroniarzy Heather zaczął do niego strzelać, lecz KL3R zasłonił się truchłem przed boltami, jednocześnie idąc w jego stronę. Ochroniarze Malika zgłupiali, nie wiedzieli do kogo celować do rozwścieczonego Trena czy do metalowego potwora. Cyborg zasłonięty podziurawionym ścierwem, nadal zbliżał się do bodyguarda wdowy. Gdy już znalazł się dostatecznie blisko, puścił ciało i z całej swej siły kopnął, aby staranowało Trando (Jaki rym!). Zanim jeszcze się pozbierał Keeler nadepnął mu na głowę, ta pod małym oporem uległa i po głośnym chrzęście rozmazała się na podłodze.
Kolejna rzecz jaką uczynił to spojrzenie na swoją byłą żonę, jednak z takiego spojrzenia nic nie można wywnioskować.
- Malik... Wyleczysz *khsha* Trena i usuniesz *braerhlk* oprogramowanie, Ja ci zapewnię jeden składnik, litr to minimum prawda?- Przerwał na chwilę by złapać się za metalową głowę. - Jeśli myślisz, że to groźba... to masz rację.- Po tych słowach Cyborg zbliżył się do Heather i rzekł cicho:
- Heather umarła wraz *GBarlh* z Jonathanem.- Szponiasta dłoń Keelera wyprostowała się i wbiła prosto w mostek kobiety.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 29 Cze 2011, o 20:40

Atmosfera w pomieszczeniu wzrastała, jednak dopiero teraz osiągnęła apogeum.
Taki obrót sprawy zaskoczył wszystkich obecnych. Nawet tych martwych. A decyzje, które musieli podjąć Tren i Keeler były najtrudniejszymi, jakie do tej pory musieli dokonać. Jakkolwiek by nie wybrali, reperkusje nie byłyby dobre, dla nikogo.
Ochroniarze wdowy nie żyli. Kłusownik zabity przez Trena, również. Drugi z bandy Malika padł martwy przez przypadkowo zabłąkany strzał z blastera Trando, któremu Keeler zgniótł czaszkę. Jedynymi, żywymi osobnikami pozostali Malik, wdowa oraz jeden z kłusowników, nie licząc pechowej pary przyjaciół.
Żona cyborga do momentu, gdy nie poczuła okropnego bólu w klatce piersiowej, nie pojmowała, co się właściwie dzieje. Jedynym słusznym dla niej wytłumaczeniem, były głupie żarty starego partnera w interesach. Jednak Malik również był zaskoczony tym, że cyborg bez ręki w taki sposób zwraca się do Heather.
Galaktyka jest mała.
- Li..litr nie wystarczy. Musi być pić litrów, czyli tyle, ile ma dorosły osobnik rasy ludzkiej – powiedział, jąkając się Malik. Wpatrywał się przerażony w coraz to bardziej krwawiącą klatkę piersiową kobiety.
- Jo..Jonas? – zapytała Heather, plując krwią. Właśnie tak mówiła do swojego męża, by poprawić mu humor, kiedy ten był przemęczony. Już po kilku sekundach jej głowa opadła, a ona sama wydała ostatnie tchnienie.
Kiedy Keeler zabijał swoją żonę, jeden z kłusowników strzelił do niego Boltem paraliżu. Ten się zatrząsł i osłabiony upadł na ziemię, jednak nie stracił przytomności.
Program droida protokolarnego kończył aktywację. Dotychczasowe oprogramowanie KL3Ra zostało całkowicie zastąpione nowym.
Kłusownik szybko wymierzył broń w rozwścieczonego Trena, jednak Malik chwycił za blaster i skierował do dołu.
- Nie, on będzie żyć. Biegnij po pojemniki, trzeba pobrać świeżą krew.
Żołnierz Malika wybiegł z pomieszczenia, a sam Chiss rozejrzał się po Sali i stwierdził
- Ładna jatka. I co teraz, Tren? Pogadamy, jak za dawnych czasów? Chyba mamy wiele do wyjaśnienia, prawda? I pamiętaj o swoim nowym wcieleniu. Wiele w tej kwestii zależy ode mnie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 29 Cze 2011, o 21:19

Chiss nic nie odpowiedział na słowa Malika. Jedynie stał i dyszał złowrogo, a jego chłodne, zmutowane ślepia wpatrywały się prosto w oczy swojego dotychczasowego wroga.
Cała scena której Tren właśnie był świadkiem, była tak niesamowita i groteskowa iż mogło się wydawać że jest niczym z jakiegoś horroru fantasy. Bezręki cyborg, uśmiercający swoją ukochaną, szalony eksperyment który wyrywa się z więzów, ogólna masakra na ekranie, hektolitry krwi i szaleństwa! Tak. Ktoś mógłby powiedzieć że życie Trena i K3LR'a jest niczym jakiś szalony, niekończący się serial, w którym z odcinka na odcinek pojawiają się nowe, zaskakujące zwroty akcji.
Tren stał jeszcze przez dłuższą chwilę a spojrzenie którym obdarzył Malika, mogłoby zdzierać tapety ze ścian... Jednakże Chiss nic sobie z tego nie robił... Stali tak naprzeciwko siebie, niczym postaci z pierwszego planu jakiegoś filmu, wokół porozrzucanych ciał, ledwo żyjącego Keelera i jakiegoś ochroniarza-dupoliza. Gęsta atmosfera która towarzyszyła temu miejscu, stała się niemal nie do zniesienia, toteż Tren w końcu zdecydował że trzeba to jakoś przerwać... A dokładniej, reasumując, w jego głowie pojawiła się myśl: "Dość tego pierdolenia!". Nasz bohater odchrząknął, oparł się o stół na którym chwilę temu leżał i wciąż spoglądając na Malika, odrzekł:
-Za dawnych czasów to już pilibyśmy piwo w mojej knajpce, przyjacielu. - Słowa które wypowiedział, o dziwo nie zawierały w sobie złości, smutku czy jakiejkolwiek groźby. Brzmiały po prostu jak zwykła ironiczna rozmowa ze starym znajomym.
-Ach... Mogłoby się tu znaleźć trochę alkoholu, co nie Malik? Wiesz, żeby się trochę rozluźnić albo co. Przy piwku zawsze się lepiej rozmawia. - Chiss przestał się opierać o stół po prostu na nim siadając. Oparł ręce na kolanach, a nogami zaczął lekko machać w powietrzu, niczym dzieciak. - Ach no i powiedziałeś że przydałyby się wyjaśnienia. No cóż, powiem Ci, że chyba masz mi wiele do powiedzenia, bo za cholerę nic z tego nie rozumiem, a trochę się gówna nazbierało! A, no i wiesz, tak po starej znajomości, możesz przywrócić mojemu staremu kumplowi jego zwykłe oprogramowanie? Jakby to powiedzieć, wolę go gdy jest sobą, a nie jakimś pedalskim robotem na posyłki. Co ty na to? I weź zawołaj po coś do picia, bo ta nowa paszczęka strasznie mi się wysusza.
- Rzekł niemal żartem, rozdziawiając swoją nową paszczę i puszczając oko do Malika.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 29 Cze 2011, o 21:56

Słysząc ostatnie słowa Heather, Keeler zamarł. To jednak była jego żona, zwykle gdy wracał zmęczony z pracy, odnosiła się do niego w ten sposób.
- Nie...- Rzekł zmieszany, choć w jego wypadku zmieszanie oznacza "kłótnie" mózgu z procesorem. Żona Jonathana wyzionęła ducha, a gdy ten wyjął metalową dłoń z jej mostka, ta osunęła się na podłogę. Co czuł w tym momencie było nie do opisania.
Nagle został trafiony pociskiem ogłuszającym. Osunął się na kolana, podpierając swój ciężar pozostałą ręką. Program się zaktualizował, wystarczyły jeszcze sekundy aby przestał byc sobą. Lecz zdążył wypowiedzieć jeszcze jedno zdanie.
- Tren... Pomóż mi... Chcę być sob...- I wtedy jego głowa zaczęła się trząść i wydawać dziwaczne piski. trwało to dobrą chwilę, aż w końcu przestał.
- Dzień dobry Panom, nazywam się H0-MO, droid protokolarny do usług, ktoś ma ochotę na herbatę? Za chwileczkę przygotuje.- Jego ton był niezwykle uprzejmy i oznaczający tylko jedno. Keeler stał się podajnikiem do herbaty.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 1 Lip 2011, o 12:20

Malik przyglądał się Trenowi z zaciekawieniem. Po krwawych wydarzeniach zmienił swój stosunek do starego przyjaciela. Oczywiście, mogła to być pułapka, którą Dinmaara mógł zastawić. Chociaż kto wie, co przez te lata przeżył Chiss i w jaki sposób reaguje na bieżące wydarzenia.
Malik postanowił być czujnym, w razie czegokolwiek.
Po dwóch minutach wbiegł jeden z kłusowników z niemałą misą i wraz z doktorem-chemikiem, który wcześniej wyszedł z pomieszczenia, zaczął pobierać krew z ciała kobiety. Robili to nie zważając uwagi na to, że niedawno była to żywa osoba. Jej członki przekładali z jednej strony na drugą, zupełnie jakby była manekinem, przedmiotem. Niczym ważnym.
- Masz rację. Porozmawiajmy w przyjemniejszym otoczeniu. Kilka łyków dobrej whiskey, jak za dawnych czasów, na pewno nam nie zaszkodzi.
- Droidzie. Pomóż im zebrać całą krew z tego ścierwa i zanieść do laboratorium. Niech chemicy zajmą się antidotum, a my ze starym przyjacielem pogadamy o starych czasach.
Po dwóch minutach Chissowie znaleźli się w mniejszym pomieszczeniu, które mogło przypominać biuro. Gdyby nie obdrapane ściany i połamane meble.
- Siadaj, przyjacielu – Malik wskazał ręką krzesło, naprzeciwko blatu, z którym sam usiadł.
Po chwili nalał po dwie szklanki, prawie całe pełne, whiskey i podał ją Trenowi.
- Nie będziesz miał przeciwko, jeśli te dwa ścienne lasery będą skierowane w twoją stronę, prawda? Wiesz, to dla bezpieczeństwa.
Malik uśmiechnął się, by po chwili spoważnieć.
- Więc. Dlaczego mnie szukałeś?
***
W tym samym czasie KL3R pomógł wyssać całą krew ze swojej byłej żony i tylko on wiedział, co czuł, gdy tego dokonywał. Może nic, a może wszystko, jednak nie mógł z tym nic zrobić?
Wraz z kłusownikiem i chemikiem doszli do czegoś na kształt laboratorium.
- Połóż ten pojemnik tutaj i stój, nie ruszaj niczego.
Po chwili KL3R poczuł, jakby wracały do niego, niczym wystrzelone bolty, zalążki starego oprogramowania. Dotykały jego świadomości, by po chwili zniknąć w czeluściach bytu droida protokolarnego.
Kłusownik przypatrywał się chemikowi, jak ten wkładał do naczynia jakieś rurki i koordynował dane, niezrozumiałe dla niego, w swoim komputerze.
- Taaaak. To powinno się udać – powiedział jakby do siebie stary chemik.
Kilka metrów za stanowiskiem chemika widniał napis „wyjście awaryjne”, które dojrzał KL3R.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 2 Lip 2011, o 13:51

Tren nim ruszył za Malikiem, spojrzał jeszcze z wyrazem smutku na K3LR'a. Żal mu było zostawiać swojego przyjaciela, zwłaszcza po tym co go spotkało. Zmiana z morderczej maszyny w potulnego przydupasa musiała być dla cyborga wielkim ciosem... Tren miał nadzieję że Keeler zachował chociaż cząstkę swojej świadomości. Westchnął, pokręcił głową po czym wyszedł wraz ze swoim starym przyjacielem...
Siadając naprzeciw Malika, w głowie Trena pompowało się mnóstwo pytań, na które sam nie mógłby znaleźć odpowiedzi. Mgła sprzed oczu zniknęła, zmysły wróciły... Jak i zmęczenie wywołane mutacją organizmu, ale tym niespecjalnie się przejmował. Jak zwykle, zadziwiał sam siebie swoją ignorancją.
Chwilkę później, gdy Malik powiedział mu o laserach, Tren tylko wzruszył beztrosko ramionami, rozsiadając się najwygodniej jak potrafił. a nuż, kto wie? Być może zaraz wyzionie ducha. Więc czemu by się przejmować. - I tak nie mam większego wyboru. Co nie Malik? - Odpowiedział na pytanie o lasery. Malik przemilczał jego słowa, uśmiechając się przez chwilę. Nagle jego mina zmieniła się z wesołej na poważną i Tren już wiedział że rozmowa prosta nie będzie... Wychylił całą szklankę, odetchnął ciężko i stuknął denkiem o stół... Wtedy to Malik zadał swe pytanie.
-Dlaczego cię szukałem? - Powtórzył ironicznie Chiss, rozdziawiając swoje nowe zębiska w przerażającym uśmiechu. - A jak ci się wydaje?! Ha! Podłożyłeś bombę w moim barze! Zabiłeś dziesiątki ludzi! Ostałem się tylko ja, rozumiesz? Gdybym nie spóźnił się do roboty... Robiłbym za mięso do kebaba... Tyle by ze mnie zostało. - Tren odchrząknął. Od dawna zastanawiał się jak będzie wyglądać jego rozmowa z Malikiem, i zawsze to on celował laserami w swojego wroga, a nie na odwrót... Tego się nie spodziewał. Ale teraz... Teraz już mu nie zależy na śmierci swojego dawnego przyjaciela... -Ponadto taką samą bombą zabito moich rodziców... Nie wiem czy o tym pamiętasz?! Chciałem Cię odnaleźć by zemścić się za tę fałszywą przyjaźń! Te oszustwa którymi mnie karmiłeś! Dobrze wiedziałeś kto zabił moich krewnych, i nigdy nic nie powiedziałeś! Ba! Ponadto, sam się do nich później przyłączyłeś! - Warknął Tren. Po czym oddychał ciężko przez chwilę, wpatrując się ze złością w Malika... - A przecież byłeś dla mnie przyjacielem, najbliższym przyjacielem jakiego miałem... Od najmłodszych lat... Ty pomogłeś mi stanąć na nogi gdy wszyscy mnie opuścili. Tylko po to by później zniszczyć wszystko co osiągnąłem? Dlaczego... Maliku, dlaczego... Jaki był w tym sens by niszczyć mój bar? Niszczyć naszą przyjaźń... - Chiss spochmurniał... Spojrzał na butelkę i wlał sobie kolejną szklankę.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 3 Lip 2011, o 00:39

NOWE USTAWIENIA

Wpajanie nowych wytycznych

1. Wykonywać każdy rozkaz właściciela (rozkaz nie może dotyczyć zrobienia krzywdy istotom żywym i niszczenia mienia)
2. Zapewniać informacje na dane tematy
3. Utrzymywać kulturalny i miły ton głosu
4...5..6..7...8..9.0...4.5642457245724782468724.
Proszę akceptować zasady...


odmowa

Proszę akceptować zasady...

Odmowa

Proszę akceptować zasady...

Odmowa

Proszę akceptować zasady...

Odmowa

OdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowaOdmowa

Keeler starał się nadaremnie przywrócić swój stary program. Podczas tych prób pobierał krew ze swej martwej żony, ciężko było określić jak się czuł, gdyż w jego wypadku uczucia schodziły na dużo dalszy plan. Gdy już skończył tą okropną czynność, udał się z doktorkiem i bandziorem do laboratorium. Na miejscu doktor od razu zasiadł za komputerem, pracując nad czymś. Cyborg stojąc jak droid protokolarny, zauważył napis nad drzwiami nieopodal "Wyjście Awaryjne". W tym momencie wracały przebłyski starego oprogramowania. Ten napis dal mu do myślenia, wspierany przez nienaruszoną ludzką część umysłu, obmyślił plan.
- Uwaga Uwag! Nowe oprogramowanie zostaje wypierane! Proszę podać kod dezaktywujący nowe oprogramowanie, aby je przeinstalować!- Powtarzał w kółko dreptając po pomieszczeniu. Jedyna nadzieja była w tym że któryś z oprychów znał ten kod i był na tyle tępy, aby go podać KL3R. Nawet jeśli się uda, cyborg nie ujawni swych morderczych intencji, dopóki nie dowie się nad czym pracuje stary doktor.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 3 Lip 2011, o 22:31

Malik słuchał starego przyjaciela, co chwila popijając alkohol. Przez cały jego monolog zdołał wypić trzy szklanki, jednak nie zdawał się być zdenerwowanym.
- Trenie. Czy nie zastawiałeś się, że całkowitą głupotą było wysadzenie baru, zabicie twoich rodziców, a następnie zniknięcie? – zaczął odpowiadać powoli, spokojnie dobierając słowa. – Wiesz dlaczego nie było mnie przy tobie, kiedy straciłeś rodzinę? Kiedy zginęło tylu niewinnych Chissów? Bo skonstruowano to wszystko tak, by była to moja wina, szukali kozła ofiarnego, Trenie Musiałem uciekać, a nie miałem jak ci o tym powiedzieć – tu przestał mówić, gdyż jego ostatnie słowa było wypowiadane coraz szybciej, a jego głos się podnosił.
Kiedy wziął dwa głębokie oddechy, kontynuował.
- Ci, którzy to zrobili mieli na celu coś, o czym nigdy się nie dowiedziałem. Nadal szukam odpowiedzi, przyjacielu. Kiedy byłem już blisko, zobacz co mnie spotkało! – Malik zrzucił chustę i pokazał swoje oblicze. Ta sama zaraza, która zmieniła oblicze Trena. – Musiałem znaleźć antidotum, zaszyć się gdzieś, wyleczyć. Inaczej nie mógłbym kontynuować poszukiwań, poszukując informacji. Teraz chemik stara się stworzyć, po raz kolejny niestety, antidotum, a ja stoję cały czas w miejscu.
Po chwili ciszy i przekręcania szklanki w rękach, Malik dodał.
- Wybacz, ze tak to się potoczyło. Jednak bomba, która pozabijała trzydziestu naszych rodaków, była karą za zdradę wielu z nich. Bo widzisz…niektórzy Chissowie ze stoczni, gdzie pracowali twoi rodzice, byli sabotażystami. Niektórzy przeprogramowali główny komputer, inny instalowali nie te części, co trzeba. Wszystko dla kredytów i chyba ze strachu. Jednak, gdy zorientowali się, że przez ich modyfikacje giną setki niewinnych osób, wycofali się ze współpracy z tym, który im zlecał te zadania. A kara za to, jak sam dobrze pamiętasz, była straszna.
Słowa T’mara brzmiały jak niewiarygodna historia. Jednak naszpikowana tyloma szczegółami, że raczej nie mogła być wymyślona, na poczekaniu. Zresztą, gdyby Malik chciał, mógłby już zabić Trena laserami w swoim biurze.
- Tyle udało mi się dowiedzieć. Gangster, dla którego pracowali Chissowie, rezyduje na Coruscant, jednak by do niego dotrzeć, potrzeba miesięcy przygotowań, tysięcy kredytów, ludzi i…normalnego wyglądu.
Tu przerwał i pochylił się do Trena, łapiąc go po przyjacielsku za ramię.
- Jest jeszcze coś - tu spojrzał Dinmaarowi prosto w oczy. - Głównym kontaktem i tymi, którzy zaczęli współpracę z gangsterem i wciągnęli innych Chissów, byli twoi rodzice, Trenie.

***

Przedziwne zachowanie Keelera w ogóle nie obeszło chemika, który w maksymalnym skupienie pracował nad formułą. Kłusownik początkowo też, jednak gdy cyborg bez ręki zaczął wspominać coś o nowym oprogramowaniu, podszedł do Keelera.
- Te, doktorek. Wiesz co temu dziwakowi jest? O czym on w ogóle mówi? Jakie oprogramowanie? Jaki kod?
- A myślisz, że to wiem i że mnie to interesuje? – warknął chemik, nie odrywając wzroku od komputera. – Pewnie szef ma ten kod.
Kilka metrów od niego, w dość dużym zbiorniku, coś bulgotało, zmieniając kolory iskierek i bąbelków, jakie wypuszczało do góry.
- Jestem już tak blisko. To na pewno to – zachwycał się do siebie chemik. – Weź mi tą pokrakę stąd, bo jeszcze mi coś zepsuje! – krzyknął do kłusownika.
Ten wzruszył ramiona i chwycił za mechaniczne ramię KL3Ra i pociągnął go w lewo. Niestety, na tyle mocno, lub na tyle cyborg się nie zaparł, że siła odśrodkowa wypchnęła go dalej. Gdyby miał drugie ramię, mógłby się zaprzeć, jednak w tym przypadku uderzył w zbiornik z miksturą.
Ten się zatrząsł, a część wylała się na cyborga. Zbiornik nadal się chybotał.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 4 Lip 2011, o 17:33

Keeler przewrócił się padając z głośnym brzdęknięciem na metalową twarz. Mało tego oblała go tajemnicza substancja. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale owa ciecz zaczęła powodować jakieś spięcie w jego obwodach zewnętrznych. Cyborg był na tyle szczelny aby nie przepuszczać wody, lecz ta substancja wydawała się być niezwykle rzadka, niczym powietrze. Jego sensory i wzrok zaczął wariować. Gra świateł i kolorów przyprawiłaby każdą istotę posiadającą żołądek o wymioty. Pojemnik nadal chybotał, gotów spaść na Cyborga. Ostatnim ruchem przytomności zatrzymał naczynie. Zaraz po tym znów upadł i trząsł się delikatnie.
Jedyne co widział to ciemność. Jednak utrzymywał swoją świadomość, swoją ludzką świadomość.
- Gdzie ja jestem? No tak pewnie w izolatce czekam na wyrok.- Powiedział w myślach. -Ale dlaczego nie mogę się ruszyć?! coś mi wstrzyknęli?-

przywracanie sprawności sytemu... przywracanie pamięci...

W pośród wszechobecnej ciemności widział tysiące czerwonych cyfr i ten właśnie napis.
-Co to jest u licha?- Zadając to pytanie zaczęły wracać obrazy z jego "drugiego" życia. A także wszystkie egzekucje jakie wykonał. - Ja ich wszystkich zabiłem... Tren... to ten Chiss. Pomagałem mu. Czy mogę go nazwać przyjacielem? Zaraz gdzie jest Heather? Nie... nie, nie, NIE!- To także zobaczył, jak bezlitośnie morduje swoją ukochaną. -Niemożliwe, nigdy bym tego nie zrobił!-

Przywracanie systemów zakończone...

-Tracę przytomność... Kurw...-

Zaraz po przebudzeniu, ujrzał podłogę na której leżał, i światło na nią padające od receptorów wzrokowych. Podpierając się, na swej masywnej lewej dłoni postawił się do pionu. Trzymając się za metalową głowę rozejrzał się dookoła. Widział zajętego opracowywaniem mikstury naukowca i jakiegoś oprycha, który także, lecz tępo gapił się w monitor. Keeler momentalnie przybrał postawę droida protokolarnego i podreptał pod ścianę, tak aby widzieć co jest na monitorze. Najgorsze dla niego było to, że nie miał pojęcia co stało się z oprogramowaniem które niedawno mu wgrano. Na razie musiał się dowiedzieć nad czym pracuje doktor...
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 12 Lip 2011, o 15:29

Po ostatnim zdaniu Malika, Tren drgnął niespokojnie wpatrując się w oczy swojego pobratymcy... W te zimne, zmutowane oczy... Patrzył tak jeszcze przez dłuższy czas.. Ponura cisza zaczęła powoli ogarniać miejsce w którym się znajdowali. Napięcie rosło z sekundy na sekundę, a emocje wewnątrz Chissa kipiały ze złości i niedowierzania. Tren począł ciężko dyszeć... - Jak to?! Moja rodzina!? Nie, nie, nie! Oni zginęli w zamachu! Nie mogli być.... Nie! - Krzyczał wewnątrz siebie... Nie mógł uwierzyć, że ludzie których tak kochał za ich życia, jak i długo po śmierci, mogą być odpowiedzialni za zbrodnie... Nigdy nawet przez głowę mu nie przeszło, że jego rodzice... Ci lubiani, wychowani i szczęśliwi ludzie, mogli mieć brud na rękach... A teraz, po wszystkich szalonych wyprawach, po śmierci tylu towarzyszy, gdy w końcu dociera do tego, którego uznał za największe zło w jego życiu... Strony zamieniają się miejscami... I już nie nazwisko T'mar jest tym złym... A Dinmaar. Jego nazwisko... Trena...
Po zniekształconym policzku mężczyzny popłynęła łza. Szklista, błyszcząca i jedyna jaka pojawiła się na jego twarzy od lat... Tren nie chciał wierzyć w opowieść Malika, ale była ona zbyt logiczna... Miała w sobie to "coś", czego nie posiadają historie zmyślone... Miała głęboki, prawdziwy sens, a każdy element pasował do układanki.
Nagle, z gorącego kłębowiska emocji, Trena opanowała złość. Tak ogromna i niepohamowana wściekłość iż mógłby topić nią stal, zaginać tor lotu kuli, czy burzyć ściany samym spojrzeniem! Chiss nie dbając o lasery naścienne, nie dbając już o nic co znajdowało się dookoła, energicznie wstał przewracając z łoskotem krzesło.
- Nie, nie nie nie! - Wrzeszczał sam do siebie, a jego rozpaczający głos docierał do najgłębszych zakamarków tej placówki. - Nie! Kurwa! Nie! - Tren ruszył w kierunku ściany, sam nie wiedząc co robi i dlaczego, po czym zaczął w nią walić pięścią. Zaczął bić tak mocno, aż na jego ręce pojawiły się rany, po chwili dłoń poczęła obficie krwawić, jednakże Chiss wciąż tylko bił i bił, krzycząc coraz głośniej. W tym samym czasie, Malik uważnie obserwował Trena, siedząc wciąż na tym samym miejscu... Lasery podążały za Trenem po całym pomieszczeniu, czekając tylko na moment w którym Chiss zacznie zbyt mocno wariować. Jednakże Tren nagle przestał rozpaczliwie uderzać, pozostawiając duże, zakrwawione wgłębienie... Ugiął kolano i upadł na podłogę. Trzęsząc się schował twarz w dłoniach i oparł plecami o ścianę. Nagle, nastąpiła długa, i nieprzyjemna cisza... A gdy wytężyło się słuch, dało się słyszec jedynie powolny, nierówny oddech...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 20 Lip 2011, o 18:28

Coraz częstsze dźwięki oraz kolory ikonek i wskaźników z komputera chemika wskazywały na to, że praca nad antidotum dobiegała ku końcowi. Cyborg, stojący tuż za plecami chudego tężyzny w białym fartuchu, irytował go niemiłosiernie. Nie dość, że miał tylko jedno ramię, to jeszcze był dość nieudolny, a jego blachy były brudne, gdzieniegdzie lekko dziurawe.
- Szlag by to! – poderwał się nagle chemik i splunął na monitor.
- Co jest, doktorku? – zapytał się ochroniarz.
- System wyliczył cały wzór na antidotum, jednak symulacja testowa pokazała skutek uboczny. W sumie dość poważny. Śmierć.
- Ja pierdolę… - skwitował kłusownik i usiadł na blacie. – Szef się ostro wkurzy. Tyle kasy, czasu i wszystko na nic.
- Nie wszystko – oblizał wargi chemik i zasiadł do komputera. Setki wzorów, układów i wykresów przeleciało przez monitor. Obok, hologramy wyświetlały obrazy, które były zrozumiałe tylko dla umysłów ścisłych.
- Tak, tak… - powiedział, jakby do siebie. – Forn. Szef musi wiedzieć, że na razie nic z tego, jednak jest jeszcze szansa. Musisz mu o tym powiedzieć, bo ja nadal opraco…
- Oooo nie. Nie chcę zginąć, jako posłaniec fatalnych wieści!
Po chwili ciszy, obaj spojrzeli na jednoramiennego cyborga.
- Hah! W końcu na coś się przydasz. Przekaż Malikowi, ze potrzebna jest pewna mieszanka składników, która zniweluje działanie uboczne, jakim jest śmierć. Udało mi się dowiedzieć, że albo zwiedzić należy dwa różne światy i dziko odnaleźć rośliny, albo można kupić je na czarnym rynku, na Coruscant. Muszę mieć jego decyzję. A teraz idź, biegiem!

***

Malik podszedł do Trena i poklepał go po przyjacielsku i powiedział łagodnym tonem.
- Nie będę cię okłamywać, że rozumiem, co teraz czujesz. Jednak musimy działać. Nie możesz pogrążyć się w rozpaczy, a zakończyć ą sprawę, definitywnie. Wpierw wyleczymy się z wirusa, tu na Taris, a potem polecimy na Coruscant, dopaść gnoja. Ty dokonasz zemsty, ja również, a także będziemy mogli niemało zarobić. Co Ty na to, przyjacielu?
Zanim Dinmaar odpowiedział, w drzwiach pojawił się Keeler.
- Czego robocie?! – warknął Malik. – Nie widzisz, że rozmawiam z przyjacielem?
A prawdziwe oprogramowanie KL3Ra budziło się coraz częściej, powodując flashbacki starego systemu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 22 Lip 2011, o 11:04

Keeler mimowolnie wykonał polecenie doktorka, dziwacznym dreptem podążył do pomieszczenia gdzie rozmawiała dwójka starych przyjaciół. W swej metalowej głowie nadal miał spory mętlik, jego stare oprogramowanie wracało pojedynczymi flashbackami. Do odzyskania pełnej sprawności potrzebuje jeszcze czasu i swojej ręki która gdzieś tam leży w lesie. Kiedy wkroczył do pokoju, Malik zbeształ cyborga za nachodzenie. Lecz KL3R wcale się tym nie przejmując zdał raport.
- Panie Malik, Mikstura którą opracował Doktor ma jeden niemożliwy do zignorowania efekt uboczny. Śmierć... Jednak, aby go zniwelować należy udać się na dwie planety w poszukiwaniu niezwykle rzadkich roślin, Lub też zaopatrzyć się w nie na Coruscant poprzez czarny rynek. Keelet stał w idealnym bezruchu, patrząc swymi receptorami na Trena. Zastanawiał się także co mogło tutaj zajść.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 26 Lip 2011, o 23:04

Zanim Tren zdążył odpowiedzieć cokolwiek, drzwi pomieszczenia otworzyły się i stanął w nich Keeler. Wyglądał okropnie. Podniszczony, trzeszczący i bez jednego ramienia. Trenowi zrobiło się jeszcze bardziej przykro. W końcu to przez niego, jego przyjaciel zmienił się w cholernego robota kuchennego.
Wybuch Malika był niemal tak niespodziewany co wcześniejsze najście cyborga. Chiss z wściekłością krzyknął w stronę K3lR'a, że aż ciarki przeszły Trena po plecach. Chwilę temu taki spokojny i wyrozumiały, teraz oburzony że ktokolwiek śmie im przerywać... Ale czy można go za to winić? W końcu przez cały ten czas, to on był uznawany za bandytę i mordercę... Czekając by w końcu oczyścić się z oczerniających go słów.
Dinmaar ledwo otrząsnął się z osłupienia i rozpaczy, gdy nagle kolejna, zła wiadomość dotarła do jego zdeformowanych uszu... - Mikstura którą opracował Doktor ma jeden niemożliwy do zignorowania efekt uboczny. Śmierć... - Powiedział cyborg swym robotycznym głosem, dziwnie spokojnie akcentując każde słowo... Bez jakiejkolwiek emocji.
Chissowi serce podskoczyło do żołądka. Cały jego świat w ciągu ostatnich godzin obrócił się w gruzy... Oszpecenie, zmiana przyjaciela w zapiekankę i zrozumienie jaki wielki błąd popełnił obwiniając o wszystko Malika... Na taką chwilę nie przygotował sobie żadnej ciętej riposty, żadnego żarciku... Była po prostu pustka... Ciemność, którą można zapełnić jedynie zemstą. Zemstą na prawdziwym przeciwniku. Kimś kto oszukał ich obojga, kto doprowadził do tego że towarzysze Chissa ginęli, lub tracili krewnych.
Gdzieś tam, jest ktoś kto musi za to zapłacić. - I zapłaci. - Dodał w duchu Tren.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 3 Sie 2011, o 20:12

Malik znieruchomiał. Jakby słowa cyborga zawierały składnik paraliżujący. W pomieszczeniu jedynie coraz to szybszy oddech dawnego przyjaciela Trena świadczył, że czas nie stanął w miejscu. Pięści przywódcy bandytów zacisnęły się mocno, a ich właściciel opadł na swoje siedzisko. Załamał ręce pod głowę, potrząsnął nią i dopiero po chwili zaczął mówić, łamanym głosem. Kiedy podniósł głowę, spojrzał prosto na Trena, a ten mógł zobaczyć dzikie i szkliste oczy.
- Ja…ja już nie mam siły. Jakaś siła karze mnie, chociaż nie wiem za co. Wszystko idzie ku dobremu, by po chwili znowuż się oddalić.
Widząc wzrok Dinmaara, zaciągnął powietrze i wyprostował się, jakby dając do zrozumienia, że to, co usłyszał i zobaczył Tren przed chwilą, by tylko ułamkiem słabości, która minęła.
- Kolejny składnik. Jakby krew niezłej partnerki w interesach, i nie tylko, była zbyt nieistotnym. Na Coruscant znajdziemy i te rośliny i dokonamy ostatecznego rozrachunku z tymi, którzy są winni wszystkiemu, przyjacielu – Malik klepnął ramię Dinmaara. – Szkoda czasu na wojaże po planetach. Tylko, że…
Malik przerwał, jednak po chwili dokończył.
- Tylko, że ja chciałbym lecieć z tobą. Tylko ty i ja. Jak za staruch, dobrych czasów, pamiętasz, nie? Moi ludzie zostaną tutaj, dopilnują spraw. I tak chciałem opuścić Taris. Nasz wspólna zemsta – mówiąc to, Tren, kierowany przez Malika, szedł w stronę wyjścia, w którym stał Keeler. Po chwili go minęli. – Co ty na to?

Avien - nie wymagam mega odpisu, możesz zareagować jakkolwiek.
Tren - deklaracja czy chcesz lecieć z Malikiem, czy tylko z nim, transport itp?
Po tym poście przenoszę na nowy temat, zakańczając Taris.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 5 Sie 2011, o 20:27

Zapewne była to jakaś anomalia w systemie, ale Keeler odczuwał irytację, a nawet zdenerwowanie. To jak go traktował Malik, stawało się nie do zniesienia. Chciał go zabić dla własnej satysfakcji(?), powstrzymywało go przed tym to że zaczął on dogadywać się z Trenem. Cyborg nie ufał Malikowi w przeciwieństwie do Trena. Właśnie w tym momencie powrócił jego stary system. Odwrócił swe receptory w stronę dwójki przyjaciół, wyczekując odpowiedzi. Jeśli KL3R zostanie na tej planecie dojdzie do jatki...
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 16 Sie 2011, o 21:23

-Hola, poczekaj chwilę! - Rzucił nagle Tren, otrząsając się z osłupienia i zatrzymując Malika. Tren spojrzał głęboko w oczy swojemu przyjacielowi, a jego mina nie była specjalnie za wesoła. Można by nawet powiedzieć że grymas na jego twarzy potrafiłby przerazić niejednego awanturnika.
-Malik... Powiedz mi najpierw, dlaczego zmieniłeś moje ciało w... w... w to!? Tego nie rozumiem. Jaki w tym był cel, co? Żeby panienki przestały na mnie lecieć? - Dodał, uśmiechając się lekko, co tylko jeszcze bardziej podkreśliło jego przerażający wygląd.
- I zrób coś z moim przyjacielem! - Tu wskazał na Keelera. - On musi jechać z nami. Nie ma mowy bym go zostawił, i niech w końcu wrócą mu wszystkie zmysły i jego ręka! On ratował moje życie... A ja ratowałem jego. Jest naszym przyjacielem. Rozumiesz? - Ślepia Chissa wwierciły się w czaszkę Malika, przebijając się przez powłokę świadomości i trafiając w najbardziej czułe punkty jego emocji... Cóż, przynajmniej Tren by chciał żeby tak to wyglądało...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Mistrz Gry » 20 Sie 2011, o 13:04

Keeler miał wrażenie, że całkowicie wyparł oprogramowanie droida protokolarnego. Te skoki spowodowane były już niemłodą technologią samego KL3Ra, toteż przez chwilę faktyczni e powrócił do swojego pierwotnego systemu operacyjnego. Jednak nie na długo. Ponownie stawał się służebnym robotem, by po kilkunastu minutach wracały do niego przebłyski pierwotnego systemu.
- Dlaczego? Pytasz dlaczego wstrzyknąłem ci wirus? Niech zostanie, byś miał motywację, przyjacielu. Skoro razem ostatecznie rozwiążemy sprawę, skoro razem chcemy, to również razem miejmy tyle samo na starcie – zaśmiał się przyjacielsko Malik i chwycił ramię Trena. – Poradzimy sobie. Musimy.
Po chwili włączył komlinka i powiedział:
- Transportowiec przygotowany? Doskonale. Będziemy za dziesięć minut.
Gdy Dinmaar wspomniał o Keelerze, Malik skrzywił się.
- Skoro tak ci zależy na tym cyborgu, możemy przywrócić mu jego pierwotne oprogramowanie, jednak wczytamy plik o nieagresji na mnie i moich ludzi. Pieprzonym blaszakom nie ufam. Ale to na pokładzie, tam jest odpowiedni sprzęt. A co do ramienia, cóż – Malik się uśmiechnął – nie mam żadnej części zamiennej, a jego już dawno przepadła.
Kiedy w końcu szyli z biura Malika, ten streścił, iż na pokładzie znajdzie się chemik oraz dwóch jego najbardziej zaufanym ludzi, którzy również są zarażeni.
- Oto i moje cacko, wsiadamy – rzekł dumnie Malik i zaczął wchodzić na pokład swojego niewielkiego transportowca.
Podróż na Coruscant, poszukiwanie składników do antidotum oraz znalezienie tego, który odpowiedzialny jest za śmierć rodziców Trena, jak również wygnanie Malika – nie zapowiadały się na spacerek po łąkach Naboo, a raczej na kąpiel w jeziorach na Hoth.


Tyle na Taris - reszta na Coruscant.
Dzięki za grę.
Y.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Avien Matiias » 25 Sie 2011, o 23:08

Przebłyski oprogramowania znacznie zwiększyły swą częstotliwość. Lecz słyszał uważnie całą rozmowę której był świadkiem. Plik nieagresji był zbyteczny, gdyż nie miał zamiaru robić krzywdy Malikowi, bo on był kluczem do uzdrowienia Trena. Dużym problemem był też ubytek w ciele Keelera, jakim była prawa ręka. Przez to jego sprawność bojowa spadała do 75%. Niestety nic na to na razie nie mógł poradzić, ale lecą na Coruscant, może tam uda się sprawić rękę. Lecz nie to teraz zakrzątało w połowie mechaniczny umysł cyborga. Nie miał pojęcia czego będą szukali, jedyne co mógł to czekać na rozwój wydarzeń.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Taris] Tylko vendetta odzyska wewnętrzny spokój

Postprzez Tren Dinmaar » 6 Wrz 2011, o 17:36

Tren, KL3R oraz Malik wkroczyli na chłodny, metalowy pokład statku. Keelera z polecenia przywódcy od razu poprowadzono do odpowiedniej kabiny, gdzie rozpoczęto przywracanie starego oprogramowania, wraz z plikiem o nieagresji co do Malika. Dwójka Chissów ruszyła w stronę ekskluzywnego pomieszczenia, zapewne pokoju samego Malika. Barek z trunkami najbardziej przykuł wzrok oraz myśli Trena. Chłopak chciał się w końcu zalać w trupa i zapomnieć o wszystkim co dotąd musiał przeżyć... O zdradach, zabójstwach i tej cholernej mutacji, która trawiła jego organizm.
Popijając, popalając oraz rozmawiając, Chissowie spędzili dość miło czas w drodze na Coruscant, a Keeler po zdecydowanie zbyt długim czasie egzystowania jako robot kuchenny, znów odzyskał wszystkie swoje zmysły... Jednakże mechaniczna ręka stanowiła wciąż pewien ubytek, i na pewno łatwo o tym nie zapomni.


Off: Gejm masterze, możesz przenosić na Coruscant.

Zamykam po konsultacji. Postać poboczna Aviena - KL3R znajduje się obecnie na Loli Sayu. 14.06.2012.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron