Content

Archiwum

[Taris] Wielka Ucieczka

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Taris.

[Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 15 Paź 2009, o 23:12

Akcja przeniosła się z [System Anobis] Sabotaż w kopalniach

- Moje panie - powiedział Jack naciskając przycisk interkomu - Za 30 sekund będziemy w systemie Taris - mam nadzieje, że wszyscy wiedzą, że jesteśmy po jednej stronie tej wojny...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 15 Paź 2009, o 23:29

Jay wciąż czuła bolesne pieczenie w miejscach, gdzie błyskawice Mocy przypaliły jej skórę. W sumie miała wiele szczęścia, bo w momencie, gdy pierwszy błysk dosięgnął jej ciała, była niemal pewna, że Huntress ją zabije. Fakt, że zostawiła ją przy życiu musiał świadczyć o jednej z dwóch rzeczy - albo wciąż miała dobry humor po zabiciu trzech Jedi albo uznała, że agentka wywiadu może się jeszcze jej na coś przydać. Temens wolała się nie zastanawiać, która z tych przyczyn jest prawdziwa... ,
Początkowo pomysł narobienia zamieszania w bazie Nowej Republiki na Taris wydawał jej się dobry, ale dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że gromadzi się tam prawdopodobnie siły mające rozpocząć kontrnatarcie.
Oznaczało to, że dwóch imperialnych agentów po przejściach oraz przepełniona nienawiścią do całego świata zwolenniczka Ciemnej Strony Mocy muszą stawić czoła kilkuset tysięcznej armii.
Cóż, jeśli im się uda, dowództwo powinno przymknąć oko na trudności, jakich doświadczyli w systemie Anobis...
-Nie wiem jak to Sithowe Nasienie, ale ja jestem po stronie Imperium Galaktycznego, zawsze mu wierna i gotowa niszczyć jego wrogów póki starczy sił. - niemal wyrecytowała Jay - Powinniśmy raczej trzymać się na uboczu, jak najszybciej zdobyć środek transportu, a szkód wywołać tylko tyle, by odwrócić uwagę od ucieczki. W wypadku, gdy coś się posypie nie będziemy mieli najmniejszych szans... Jeśli się uda, przeleć nisko nad ruinami miasta, - instruowała Jacka - żebyśmy mogli wyskoczyć "w biegu". Statek się rozbije kawałek dalej, a my nie będziemy musieli lądować pomiędzy rebeliantami...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez David Turoug » 16 Paź 2009, o 00:01

Jack trzymał transportowiec nisko nad ziemią. Chwilę później włączył autopilota, by móc spokojnie wydostać się ze statku. Mało brakowało, by statek zahaczył o konary drzew rosnących w tarizjańskim parku. Temens otworzyła jeden z włazów. Trójce "podróżników" ukazała się nocna panorama planety, a do wnętrza transportowca wdarło się zimne powietrze Taris. Będąc już bardzo blisko ziemi, Darth Huntress niespodziewanie użyła Mocy by wypchać szpiegów Imperium na zewnątrz. Mieli szczęście, że wysokość była niewielka, a ich miejscem lądowania okazał się staw.
- Powodzenia... - mruknęła ironicznie uczennica Darth Annihiousa, a następnie zamknęła właz i udała się do kokpitu.
Angie wiedziała, że tym transportowce raczej nie doleci do Korriban, więc postanowiła zrobić międzylądowanie w dawnym Praxeum Jedi, na Yavin IV, gdzie pieczę sprawował dobry znajomy Lorda Annihiousa - Darth Starrius. Po wymianie środka transportu i rozmowie ze Starriusem, Huntress udałą się do Akademii Sithów.

Darth Huntress przenosi się do: [Korriban] Akademia Sithów
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 16 Paź 2009, o 22:25

- No kurwa zajebiście! - wyparskał Jack wynurzając się z wody - Wiedziałem, że Sithowie to mendy, ale ta kobitka z wbitym w dupę kijem od szczotki przeszła samą siebie!... Klnę się na żywe światło gwiazd, iż jeśli jeszcze raz każą mi pracować z tymi dupkami to rzucę w cholerę tą robotę i wrócę na Korelię by zostać rolnikiem, albo poszukam Deckarda i również ucieknę... - ciemnoskóry mężczyzna chciał jeszcze coś dodać, ale w momencie gdy zbierał się do tego, wynurzyła się Jay. Jack z głośnym kłapnięciem zamknął usta i po chwili widocznej walki z narastającym gniewem zwrócił się do niej prawie normalnym tonem głosu - Muszę powiedzieć, że będąc przemoczoną wygląda pani co nie miara sexy... Musimy jak najszybciej się stąd ulotnić zanim pojawi się tu patrol rebeliantów - proponuję na początek udać się do podmiasta i przeczekać chwilkę - z tego co wiem powinien tam być ktoś związany z firmą...
Po nie długiej chwili oboje oficerowie byli na brzegu, gdy nagle usłyszeli przelatującego nisko X-winga.
- Oho... Mamy ptaszyska na poddaszu... - powiedział Jack patrząc w ciemne niebo - Musimy jak najszybciej stąd spływać bo ten ptaszek świadczy o tym, że za chwilę będzie tu kanonierka z żołnierzami... - Gdy Foreman wypowiedział ostatnie słowo dało się słyszeć niski pomruk charakterystyczny dla jednostek transportowych mniejszego kalibru. Na szczęście nieopodal stawu znajdywały się zrujnowane fundamenty czegoś co kiedyś musiało być ogromnym wieżowcem. Tak więc w momencie gdy republikańscy żołnierze wysypywali się z kanonierki, Jack wraz z Temens kryli się za niskimi murkami ruin.
- Powinniśmy mieć przez chwilkę spokój - szepnął Foreman - Bo zanim oni się zorientują co się tu stało trochę potrwa, a my w tym czasie moglibyśmy...
- Coś tu znalazłam - przerwała mu Jay wskazując jakąś zniszczoną klapę.
- Ciekawe... - mruknął pod nosem ciemnoskóry oficer wywiadu i podczołgał się do niej - Pieprzone żelastwo... - mruknął znów mocując się z klapą. Po chwili ta ustąpiła i oczom żołnierzy ukazał się jakiś mocno opadający korytarz - To może być jedno z wejść do Podmiasta - szepnął Jack i zapraszającym gestem machnął w kierunku podziemi - Panie przodem...
Po przejściu dwustu metrów, oficerowie dotarli do dużej sali, w której walały się jakieś śmieci. Ogólnie pierwsze co przychodziło na myśl widząc to otoczenie były slumsy na Nar Shaddaa.
- Dobrze, że mamy broń - szepnął Jack z uśmiechem - Musimy tylko znaleźć naszego człowieka, a potem powinno być już z górki...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 21 Paź 2009, o 19:34

Trochę wcześniej...
-Pierdolona kurwa... - wysyczała Jay przez zaciśnięte zęby - Pierdolona, przez jebanego Sitha chędożona kurwa z pieprzoną manią wielkości i wyraźnymi problemami z używaniem cholernego mózgu. O ile go w ogóle dziwka ma...
Major Jay Temens w niektórych kręgach znana była z niewybrednego słownictwa, zwłaszcza, gdy ktoś nieźle ją wkurzył, ale z reguły starała się nie wybuchać przy niższych stopniem - chyba, że to oni byli obiektem złości imperialnej agentki. Otrzepując się z kurzu i nie przestając kląc pod nosem podniosła się wreszcie z ziemi i rozejrzała się wokół szukając karabinu, który zgubiła, gdy Huntress wyrzuciła ją ze statku. Kiedy wreszcie ją zlokalizowała , Jack uprzejmie poinformował ją o zbliżających się kłopotach...

Teraz.
Jay podejrzliwie rozglądała się wokół i starała się sobie przypomnieć wszystko, co wiedziała od kanałach ściekowych podmiasta Taris. Generalnie nie było tego wiele ze względu na to, iż od tysięcy lat nie były one używane. Pamiętała, że w akademii wspominano coś o rakghulach, ludziach przemienionych w bezrozumne potwory, które aż do bombardowania Taris przez Darth Malaka zamieszkiwały najniższe poziomy planety. Była też jakaś wzmianka o tym, że ostatecznie rozprawiono się z nimi na początku istnienia Imperium Galaktycznego, ale w miejscach takich jak to nic nie jest pewne...
Nagle do jej uszu doszedł głośny rumor, a po nim kilka gniewnych warknięć i pomruków. Jay natychmiast odwróciła się w stronę źródła dźwięku, ale zdała sobie sprawę z tego, że echo w kanałach może całkowicie uniemożliwić określenie rzeczywistego kierunku, z którego pochodzą hałasy.
-To brzmiało jak wściekły Gammoreanin. Czy ich przypadkiem nie powinno tu być od czterech tysięcy lat? - zapytała Jacka
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 22 Paź 2009, o 16:23

- Nie sądzę by udało się ich pozbyć raz na zawsze - powiedział Jack ściszonym głosem - Proponuję stanąć do siebie plecami i powoli się obracając wokół zejść z otwartej przestrzeni.
Jay kiwnęła głową i po chwili oboje oficerowie wywiadu zaczęli powoli iść w kierunku wejścia do kolejnego korytarza, które znajdowało się po drugiej stronie sali. Nagle Jack zauważył, że coś szybko przemknęło na skraju pola widzenia. Nie zdołał jednak przyjrzeć się uważnie co to było. Przełknął więc powoli ślinę i poprawił położenie karabinu w ręku.
- Mam złe przeczucia co do tego... - szepnął nie przerywając powolnego pseudotańca...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 23 Paź 2009, o 23:32

Taris, choć wciąż pokryte ruinami, w dużej części było już odbudowane i zamieszkane. Istoty, których zdaniem Jay, już dawno powinno tu nie być, na nowo zaczęły szukać schronienia w kanałach dawniej biegnących pod poziomem Podmiasta. gammoreańscy łowcy niewolników, degeneraci, przestępcy, a nawet przodkowie dawnych Wygnańców, którym udało się przetrwać bombardowanie przez flotę Darth Malaka, okazywali coraz większą aktywność w tym, zapomnianym przez wszystkich, miejscu.
Imperialni agenci mieli sporego pecha trafiając akurat w pobliże siedziby gammoreańskich wojowników, którzy dwa lata temu przybyli na Taris i sprzedawali swój "towar" na Nal Hutta. Łapali nieuważnych mieszkańców pobliskiego miasta, a ostatnio także pijanych żołnierzy szlajających się zbyt blisko zejść do dawnego Podmiasta. Obecność intruzów zauważono natychmiast i w umysłach gammorean od razu pojawiła się myśl, że tak wyszkoleni ludzie powinni być wiele warci dla Huttów. Rozpoczęła się zatem nagonka...
Jay odruchowo nacisnęła spust, gdy zobaczyła wybiegającego z jakieś odnogi kanałów wielkiego gammoreanina. Zielonoskóry "prosiak" zakwiczał przeraźliwie, ale nie upadł, a jedynie zamachał wielkim toporem w powietrzu i zaszarżował w stronę szpiegów. Dopiero seria z karabinu blasterowego zdołała go powalić na ziemię, gdzie skonał zaledwie cztery metry od Temens.
-Jasna cholera, jak oni śmierdzą... - jęknęła z obrzydzeniem - Na pewno jest ich więcej, uważajmy!
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 1 Lis 2009, o 00:53

- Ano... - mruknął Jack posyłając długą serię w kierunku świnio podobnego obcego, który odważył się go zaatakować. Niestety nie zatrzymało go to, potwierdzając tym samym plotki na temat ich wytrzymałości. Foreman jednak nie poddał się i strzelił prosto w rozwartą paszczę prosiaka, kończąc tym samym jego żywot. Reszta Gammoreaninów widocznie wyczuła, że ma przed sobą ciut bardziej wymagającą zwierzynę.
- Nie podoba mi się ta cisza - szepnął Jack do Jay, gdy w końcu dotarli do jednego z tuneli - Mam nadzieję, że nie napotkamy tu jakiegoś rankora...
W tym momencie prosiaki ponownie przypuściły atak, tym razem próbując pochwycić dwójkę oficerów wywiadu w sieci. Szczęśliwie celny ostrzał karabinów blasterowych i tym razem odstraszył obcych...
Przez następne 15 minut Jay z Foremanem mogli się cieszyć względnym spokojem, gdyż nielicząc pary nierozważnych Gammoreaninów, którzy postanowili sobie by jednak spróbować ataku bronią białą na uzbrojonych w blastery oficerów, niczego nie napotkali na swej drodze. W pewnym momencie do nozdrzy ciemnoskórego mężczyzny dotarł duszący zapach padliny i odchodów.
- Mam nadzieję, że to nie to co myślę - mruknął krzywiąc z niesmakiem nos - Niech to będzie po prostu siedziba prosiaków...
- Chyba wykrakałeś - westchnęła z rezygnacją Temens gdy do nasilającego smrodu doszły odgłosy ciężkich stąpań i głośnego sapania... Okazało się, że tunel prowadził wprost do siedliska rankora, który w niewiadomy nikomu sposób znalazł się w kanałach dawno zrujnowanego megamiasta Taris.
- Jakieś pomysły?... Czy się cofamy?... - szepnął Jack wychylając się ostrożnie zza załomu by ocenić beznadziejność sytuacji w jakiej się znalazł wraz z Jay. Jego oczom ukazał o wiele większy kanał niż ten, w którym się znajdowali. Nieopodal wejścia, przy którym czaił się porucznik wywiadu, była wysoka na 2 metry kupa kości i zwłok, przeważnie Gammoreaninów, ale było też widać parę ciał ludzi odzianych w wyglądających na republikańskie mundury. Gospodarz tego miejsca musiał gdzieś na chwilę odejść, gdyż Jack nigdzie go nie widział. Z drugiej jednak strony wyraźnie słyszał człapanie bestii, ale z powodu kiepskiej akustyki ogromnego kanały ściekowego nie mógł umiejscowić gdzie obecnie się znajdowała...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 13 Lis 2009, o 13:11

Jay miała ochotę kląć jak nigdy dotąd, ale strach, że jej głos mógłby przyciągnąć głodnego rancora zwyciężył nad wściekłością. Choć znajdowali się o krok od bazy wojskowej ich przeciwników, opuszczeni w starych kanałach Dolnego Miasta, skąd zdawało się nie być wyjścia, ścigani przez bezmózgich Gammorean, zaś obok kręcił się wielki, ohydny potwór z koszmarów, nie mogli się poddawać.
Do diabła, przecież byli imperialnymi agentami!
Temens gestem ręki nakazała, by wracali tą samą drogą, którą przybyli. Poruszali się szybkim truchtem, zwalniając jedynie przed rozwidleniami, kiedy to, na zmianę, wychylali głowy i sprawdzali czy w kolejnym korytarzu nie czai się niebezpieczeństwo. W pewnym momencie Jay zdała sobie sprawę z tego, że gdzieś musieli źle skręcić, bo trafili do tuneli, którymi zdecydowanie wcześniej nie szli. Te były w znacznie gorszym stanie (co wcześniej wydawało jej się niemożliwe), wszędzie walały się śmieci, zaś ściany były porośnięte jakimś dziwnym grzybem czy rośliną - nie miała pojęcia. Wiedziała natomiast, że "to coś" wydziela potworny smród przyprawiający o zawroty głowy i zachęcający do zwrócenia całego śniadania. I poprzedniej kolacji. Obiadu, właściwie też...
-Co to za gówno? - zapytała wskazując na ściany - Mam nadzieję, że nie wydziela jakiś trujących substancji... Myślę, że powinn... Słyszałeś?
Odruchowo przygotowała karabin do strzału i skierowała lufę w stronę ciemnego tunelu, z którego dochodziły dziwne dźwięki - zupełnie jakby coś wolno posuwało się korytarzem. Z szybko bijącym sercem czekała z kolbą E-11 przy ramieniu i Jackiem po swojej prawej stronie na wyjaśnienie zagadki dziwnych dźwięków, gdy nagle w mroku dostrzegła sześć czerwonych punkcików wyglądających zupełnie jak... Oczy!
-Ognia! - krzyknęła jednocześnie ciągnąć za spust.
Źródłem dźwięków okazała się wielkie, szare stworzenie przypominające larwę lub gąsienicę, które przemieszczając się tunelami ocierało się o ich ściany. Na pierwszy rzut oka mogło wyglądać imponująco, ze względu na rozmiary, ale niegroźnie. Imperialni agenci mieli szczęście, że zdecydowali się natychmiast strzelać - inaczej setki drobnych i ostrych jak igiełki zębów umieszczonych w paszczy "larwy" zamieniłoby ich w łatwą do przetrawienia papkę.
-Kurwa mać... - jęknęła Jay, gdy stworzenie padło martwe - Jakiekolwiek pomysły co to mogło być? Jak myślisz, jest tego tu więcej?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 23 Lis 2009, o 20:12

- Nie mam zielonego pojęcia - mruknął Jack obserwując korytarz przed sobą - Ale jak znam życie...
Wypowiedź Foremana przerwało pojawienie się kolejnej larwy, która zaatakowała dwójkę agentów tym razem od tyłu. Na szczęście po chwili no posadzce leżał kolejny robalopodobny trup.
- Dzięki żywemu światłu gwiazd te paskudztwa nie należą do najszybszych - stwierdził ciemnoskóry mężczyzna przyglądając się zwłokom. Nagle oblizał końcówkę palca i podniósł ją do góry - Czujesz to? Tak jakby wiało w tamtym kierunku...
- No też właśnie to zauważyłam - przyznała Jay - Coś mi się wydaje, że idąc dalej tym tunelem powinniśmy dojść do wyjścia z tego gówna... No bo przecież na powierzchni nie może być gorzej...
- Ano nie powinno... - mruknął ponownie Jack.

*** Piętnaście minut, 4 rozwidlenia tunelu i 10 trupów robali później***

- Oho - zaczął Jack - Zdaje mi się, że widzę światełko na końcu tunelu... Oby to nie był kolejny robal...
- Oby... - zgodziła się Jay.
Światełkiem faktycznie okazało się być wyjście z podziemi. Po wyjściu z tunelu dwójce oficerów wywiadu ukazał się widok na małe miasteczko mieszczące się nieopodal wyraźnie widocznej bazy wojskowej Nowej Republiki.
- Ciekawe... - szepnął Jack kucając z kamieniem i obserwując trójkę startujących X-wingów...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 24 Lis 2009, o 23:23

-Baza jest dalej, to musi być coś cywilnego. - zawyrokowała Jay - Może osadnicy, którzy chcieli w tym miejscu wziąć się za odbudowę, a przeszkodziły im w tym wojska rebeliantów? Nie mamy mundurów, możemy pójść tam i zorientować się w sytuacji.
-A jeśli to osiedle żołnierzy? - zapytał Jack
-Zawsze możesz wrócić do tych larw... - mruknęła Temens - Cholera, jebana kurwa Sithów załatwiła nas kompletnie... Idziemy. - ton jej głosu zdradzał, że nie życzy sobie sprzeciwu
Choć zakładała, że miasteczko, czy raczej niewielka osada, zamieszkana jest jedynie przez cywilów, starała się wybierać taką trasę, by cały czas mogli pozostawać w ukryciu. Z tego miejsca doskonale było widać wysokie, nowe zabudowania Taris, ale również, przypominające szkielety, ruiny - pomniki dawnych dni. Kiedy znaleźli się jakieś sto metrów od miasteczka, przypadli do ziemi i podczołgali się do wielkiej bryły ferrabetonu, która leżała w tym miejscu zapewne przez ostatnie cztery tysiące lat.
-Co widzisz? - zapytała Jay - Cywile czy wojsko?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 28 Lis 2009, o 12:27

- Widzę samych cywilów... -odpowiedział Jack powoli - ... Choć chwila... Widzę dwa patrole piesze rebeliantów... - odwrócił się do Jay - Ja bym obstawiał zwykłych osadników plus jedno, dwa osiedla rodzin wojskowych. - Foreman zamyślił po czym wzruszył ramionami - Można by było zrobić jakiś sabotaż na nich by w międzyczasie odwalić coś ciut bardziej poważnego w samej bazie... Szkoda tylko, że jest nas tylko dwójka... Chociaż wydaje mi się, że powinna to być tu jakaś nasza komórka, albo jacyś lokalni buntownicy niezadowoleni z obecności repów - nie mówiąc już o tym, że mogła by być tu nasza komórka, która swoimi działaniami zainspirowała jakąś grupę terrorystyczną. To jest moje zdanie na ten temat. - dodał powracając do obserwacji.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 28 Lis 2009, o 15:03

-Nie mamy tu żadnej komórki, - powiedziała Jay - zaś jeśli chodzi o niezadowolonych mieszkańców: robienie ankiety, żeby ich wyłapać nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Weź też pod uwagę, że Taris należy do planet pro-republikańskich. Sabotaż... patrzę na te trzy chatki i nic mi nie przychodzi do głowy? Będziemy kradli jedzenie z lodówek mieszkańców? - jej ton ociekał ironią - Powinniśmy dostać się do jakiegoś nadajnika, najlepiej wojskowego, by skontaktować się z naszymi. Teraz możesz się wykazać, Foreman: dowiedz się gdzie jest takie urządzenie, a wspomnę w raporcie o tym, że byłeś grzeczny...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 5 Gru 2009, o 11:57

- Ja bym rozpieprzył te "trzy chatki" w pizdu - odpowiedział Jack z przekąsem - Najlepiej z mieszkańcami w środku... Ale no cóż - to ty tu rządzisz - dodał z sardonicznym uśmiechem.
Jasne było, że gdyby Jack wszedł do wioski z przewieszonym przez ramię karabinem szybko stałby się obiektem zainteresowania wszystkich republikańskich patroli w okolicy, więc pozostawił go Jay. Sobie zostawił prosty blaster, który zdobył jeszcze w czasie ucieczki z kopalni, a którego z powodów oczywistych jeszcze nie używał. Zanim jeszcze ruszył, ustalił ze swoją przełożoną, iż gdyby nie pojawiał się przez następne półtorej doby to Temens ma nie czekać na niego i przy wykorzystaniu wszelkich możliwych środków wydostać się z Taris.
Foreman swoje pierwsze kroki skierował wzdłuż gradientu ilości pojawiających się pijanych mieszkańców tego "cholernego zadupia" - jak zaczął nazywać wioskę. Wysiłki czarnoskórego mężczyzny zostały nagrodzone w postaci obskurnej speluny, której w żadnym wypadku nie można by było nazwać barem. Jack wzruszył jedynie ramionami i wszedł do środka - wszak nie może być gorszego miejsca niż pewna knajpa na Nal Hutta.
Okazało się, że mogła - w środku unosił ciężki zapach rzygowin, a podłoga nie była myta co najmniej od miesiąca. Pomimo jednak tego speluna ta cieszyła się dosyć dużą popularnością pomiędzy prostymi żołnierzami Nowej Republiki i poszukiwaczami artefaktów - słowem - oficer imperialnego wywiadu ze swoim dosyć charakterystycznym wyglądem pasował tu jak ulał. Idąc w kierunku pustego stolika, który znajdował się na uboczu sali, Foreman starał się jak najbardziej nie rzucać w oczy. Raz wpadł na niego jakiś pijany żołdak, ale na szczęście mężczyzna niezbyt ogarniał co się wokół dzieje i nie podniósł żadnych pretensji, które w prostej drodze mogłyby sprowadzić wywiadowcy problemy na głowę.
Jack niezbyt chciał ryzykować swojego bezpieczeństwa wtargnięciem na teren placówki Nowej Republiki, więc postanowił połączyć się z firmą w ciut inny sposób. Do nawiązania kontaktu z bazą postanowił wykorzystać Holonet, do którego, jak się szczęśliwie okazało, miał dostęp w spelunie, w której się właśnie znajdował. Wszedł więc na stronę kontaktową, którą zamaskowano stroną pewnego, faktycznie istniejącego, baru na Naboo. Przy wykorzystaniu zaawansowanego imperialnego szyfru poinformował bazę, że wraz z Jay żyją, w pewnym sensie wykonali swoje zadanie w Anobis i obecnie znajdują się na Taris. Dodał również prośbę o dalsze polecenia, na które musiał przez dłuższą chwilę czekać - w końcu jednak pojawiły się...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 5 Gru 2009, o 22:58

Wiadomość, jaką otrzymał Jack brzmiała:
Kod: Zaznacz wszystko
"Ciocia, wraz z całą rodziną, leci do was w odwiedziny. Będzie "Duży Billy". Zrobić wszystko, by jak najlepiej ich ugościć."

W przekładzie z uniwersalnego na "agenturalny" rozkazy wyglądałyby tak:
Kod: Zaznacz wszystko
"Flota Imperium właśnie powinna rozpoczynać atak na Taris. Okrętem flagowym będzie Gwiezdny Niszczyciel klasy Super. Wykonać wszystko, co możliwe, by utrudnić republikanom obronę i ułatwić atak imperialnej flocie."
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 5 Gru 2009, o 23:51

Jack w pierwszym momencie myślał, że coś mu się pomyliło, więc pośpiesznie przeczytał jeszcze raz otrzymaną wiadomość. Gdy w końcu doszło do niego co w konsekwencji ona oznacza to uśmiechnął się drapieżnie.
Powrót do kryjówki zajęła Jackowi około czterdzieści minut. Po drodze starał się omijać patrole, przez co częstokroć musiał nadłożyć mnóstwo drogi. Szczęśliwie żaden z republikańskich żołnierzy nie zwrócił na niego większej uwagi, dzięki czemu Jack bezpiecznie dotarł do celu.
- Przybyła kawaleria - powiedział do Jay, gdy upewnili się, że nikt ich nie podsłuchuje, ani widzi - W tej chwili na orbicie powinna być nasza flota, której statkiem flagowym jest... Super niszczyciel. Szefowie zlecili nam zadanie przywitania naszej kochającej rodziny, czym najlepiej zająć się od razu... W drodze powrotnej przyjrzałem się tej placówce repów i z tego co zaobserwowałem to mają tu mały skład paliwa dla tego wiejskiego sprzętu kaskaderskiego, któremu nadano dziwnym trafem miano myśliwca. Jak na moje moglibyśmy zdobyć skądś mundury i puścić go z dymem - to powinno być ciekawe gdyż po dokonaniu tego moglibyśmy dostać się pod osłoną wybuchu paniki do głównego budynku by zdobyć plany obrony tej zafajdanej przez demony dziury. - dodał szeroko się uśmiechając się.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Postprzez Peter Covell » 6 Gru 2009, o 00:05

Twarz Jay, w miarę wiadomości podawanych przez Jacka, rozpromieniał coraz szerszy uśmiech, który ostatecznie zamienił się w agresywny grymas oznaczający pełną gotowość do działania i całkowitą zgodę na plan wymyślony przez jej podkomendnego. Gdyby wszystko po ich myśli, wywiad na pewno przymknąłby oko na ich częściowy sukces na Anobis i całkowitą porażkę Jacka na Naboo - ta już zawsze będzie się ciągnąć za nim niczym smród zdechłego zwierza.
-Nie tak szybko imperialna gnido! - Jay i Jack odwrócili się jednocześnie w stronę, z której dobiegł ich głos i, ku swemu zdziwieniu, zobaczyli republikańskiego żołnierza piechoty - Rączki do góry!
-Kurwa mać, Jack, - w głosie Temens słychać było naganę - miałeś jebany ogon...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Jack Welles » 6 Gru 2009, o 01:00

Jack skrzywił się na myśl, że mógłby dać tak dupy, ale powstrzymał się od swojego komentarza i powoli odwrócił się w kierunku żołnierza.
- Tylko spokojnie - powiedział łagodnym głosem podnosząc powoli ręce do góry- Będziemy przecież współpracować i...
Wypowiedź Jacka przerwał wystrzał z blastera - to Temens wykorzystała fakt, że była zasłonięta przez swojego podwładnego i szybkim ruchem sięgnęła po broń, którą ciemnoskóry mężczyzna miał z tyłu za paskiem.
- Szybko - powiedział Foreman nachylając się nad martwym żołnierzem - Jak znam życie przyprowadził swoich kumpli, więc mamy na prawdę nie wiele czasu...

- Gdzie jesteś Frank?! - krzyknął Marek.
- Mówię ci, że ten frajer znów naoglądał się zbyt dużo holowizji i teraz chce zostać pieprzonym bohaterem jebanej opowieści szpiegowskiej. Poza tym nie zdziwiłbym się wcale, gdyby teraz gdzieś siedział w krzakach i nas obserwował jak robimy z siebie debili...
- Nie pierdol głupot - odpowiedział mu Marek - Frank! Gdzie jesteś?
- Tu! - odpowiedział mu głos za oddalonym o 20 metrów załomem.
- Widzisz... - stwierdził republikański żołnierz kierując się za głosem - Jednak nie robi nas w ciula.
- Niby nie...
- No Frank... - zaczął Marek dochodząc do źródła głosu - Gdzie masz tych szpie...
Po chwili na ziemi leżała kolejna dwójka żołnierzy, których Jack w spółce z Jay ściągnęli przy pomocy karabinów.
- No to teraz mamy aż nadmiar mundurów - stwierdził z ironią w głosie Foreman - Ten mniejszy koleś ma podobną posturę do pani, ma'am...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Taris] Wielka Ucieczka

Postprzez Peter Covell » 8 Gru 2009, o 18:54

Dwadzieścia minut wcześniej...
Jay czekając na powrót Jacka rozmyślała o tym, jak przyjemna byłaby zemsta na tej zdzirze, Darth Huntress, gdyby udało jej się ją dorwać i ukarać za sposób, w jaki pozbyła się imperialnych agentów ze statku. Miała ochotę znęcać się nad nią fizycznie i psychicznie tak długo, aż suka przestałaby wierzyć w tą całą "potęgę Ciemnej Strony Mocy", która była niczym w porównaniu z umiejętnościami i doświadczeniem, których Temens miała dwudziestokrotnie więcej niż ta mała, cholerna, dziwka.
Wiedząc, że znów daje się ponieść nerwom i nienawiści do Huntress, zdecydowała się rozejrzeć po okolicy i odsunąć na bok myśli o zemście. W końcu mogły one jedynie zakłócić jej jasność postrzegania, refleks i bystrość. Coś takiego może zabić nawet doskonałego szpiega, jakim przecież była.
Początkowo nie chciała oddalić się bardziej niż na sto metrów od miejsca, gdzie rozstała się z Foremanem, ale później dostrzegła, przywalony jakimś stalowym dźwigarem, stary prom. Gdyby zdołali go uruchomić, mogliby uciec z planety. Niestety, gdy podeszła bliżej, zorientowała się, że cały układ napędowy został zdemontowany już wcześniej i statek na nic się im nie przyda. Zrezygnowana rzuciła w kadłub kamieniem, spojrzała na chronometr i zdecydowała się wrócić do miejsca, z którego wyruszyła. Zupełnie nie zwróciła uwagi na mężczyznę w republikańskim uniformie, który z daleka się jej przyglądał - tego samego, którego później miała zastrzelić z blastera schowanego za paskiem Foremana...


Teraz.
-Spójrz na niebo. - Jay brodą wskazała w górę - Nawet stąd widać bitwę na orbicie. Szkoda, że nie mamy porządnej elektrolornetki, byśmy popatrzyli jak rebelianci obrywają po porach... Cóż, lepiej pomóżmy naszym wygrać tą walkę!

Akcja przenosi się do: [Taris] Bitwa o planetę
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem


Wróć do Archiwum

cron