Content

Archiwum

[Taris] Bitwa o planetę

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Taris.

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Silus Targon » 11 Sty 2010, o 18:32

-Tak jest poruczniku. Wszystko jest przygotowane. Czekamy tylko na sygnał aż mój dowódca da zielone światło- W tym momencie odezwał się jego komunikator
-Dwójka, za 25 sekund rozpoczynamy ostrzał. Przygotować się
-Wszystko gotowe sierżancie - przytaknął po raz kolejny po czym przełączył częstotliwość komunikatora - Panowie, dwoje najbliżej kanału ma osłaniać nas z powietrza. Reszta będzie nas osłaniać z ziemi. I zorganizować nam zasłonę dymną
-Załatwione - odezwał się głos z drugiej strony. Silus podszedł do wyjścia z kanału po czym wyrzucił granat dymny.
-Jak usłyszymy strzały z automatów musimy zacząć się ewakuować. Musimy wstrzymać powietrze i starać się zabić w ten sposób jak najdalej się da. To nasza jedyna szansa - Ledwie gdy skończył to mówić usłyszeli jak druga grupa desantowych rozpoczęła zmasowany ostrzał.
-Ruszamy - wydał polecenie Shepard. Wszyscy wybiegli na zewnątrz. Chwilowo przez zagęszczony dym nie było widać kompletnie nic. Cała grupę prowadził przez kłęby Silus który najwidoczniej miał wszystko zaplanowane i wiedział którędy mają się wydostać.
Po przejściu jakichś 50-60 metrów dym robił się coraz słabszy przez co stali się dużo łatwiejszym celem. Łatwiejsza część drogi była już za nimi. Silus wskazał kierunek uciekającej grupie gdzie czekać będą na nich statki po czym sam odwrócił się aby skontrolować sytuacje. Ta część terenu stała się spokojniejsza od chwili uruchomienia dział przez sierżanta grupy desantowej. Silus wykonał kilka pojedynczych strzałów zabijając najbliższych przeciwników.
-Robi się tu coraz bardziej gorąco - usłyszał w komunikatorze - szturmowcy atakują kolejną falą. Nie utrzymamy się tu - zameldował jego kolega z grupy.
-Zrozumiałem. W takim razie wycofujcie się - wydał kolejne polecenie sierżant.
Silus wiedział że jeśli jego towarzysze nie utrzymali pozycji to znaczy że zaraz będą mieli ogon. Ruszył dalej za biegnącymi członkami mgły. Pojedyńcze wiązki laserowe mijały ich ale mieli na tyle bezpieczną odległość że chwilowo nic im nie zagrażało. Chwilowo...
Nagle wystrzelona rakieta z ręcznego działka uderzyła jakieś 3 metry od nich. Posypały się kawałki gruzu a fala uderzeniowa powaliła kilkoro na ziemię. Zanim Silus otrząsnął się w drodze była już kolejna. Tym razem na szczęście bardziej chybiona.
-Kasim, zdejmijcie tego palanta - wrzasnął.
-Nie da rady jest poza moim zasięgiem. Silus nie zastanawiając się długo włączył plecak odrzutowy aby zbliżyć się do ewentualnej pozycji napastnika. Kucnął na jedno kolano po czym przymierzył ze swojej broni. Gdy zobaczył go na celowniku ładującego kolejny pocisk, szturmowiec upadł na ziemie trafiony strzałem z góry. Skierował lunetę w miejsce z którego dobiegł strzał po czym zobaczył zakamuflowanego snajpera
-Jaspar - pomyślał.
-Joe, ląduj w punkcie przejęcia. Sierżancie zostało nam mniej niż 120 metrów.
-Wszyscy wycofywać się - padł rozkaz z komunikatora. Grupa Sheparda w tym czasie pozbierała się po poprzednim wybuchu który na szczęście był chybiony i kierowała sie w wyznaczony punkt. Za nimi kolejno zaczeli się pokazywać uciekający z pola walki członkowie desantu których od powodzenia misji dzieliło już tylko dostanie się na statki. Dwie kanonierki wylądowały na fragmencie płaskiego terenu. Z nich wysiadło po dwoje republikańskich zbrojnych którzy obstawiając wejście ostrzeliwali każdego nieprzyjaciela. Udało się. Wszyscy zaczęli kolejno ładować się do statków. W najbliższej z nich znaleźli się członkowie Mgły, Silus i dwoje innych desnatowych a reszta wsiadła do drugiej kanonierki. Na polecenie sierżant statki uniosły się powoli w górę ostrzeliwane z ziemi niegroźnymi wiązkami blasterowymi.
-Udało się - powiedział Silus z lekkim niedowierzaniem patrząc na swoich dawnych znajomych którzy najwidoczniej nadal nie wiedzieli kim był.
Postać główna
Image
Postać podoczna
Salomea Tiris
Image
Medison
Awatar użytkownika
Silus Targon
New One
 
Posty: 654
Rejestracja: 26 Sty 2009, o 20:45

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Chaxu'ellenc » 16 Sty 2010, o 12:20

Kanonierka ruszyła z miejsca. Wookie usadowił rannego, który stracił przytomności, na jednym z siedzeń. Już sięgał do kieszeni przy pasie po medykamenty, gdy głośny rytmiczny dźwięk wydobył się z komputera pokładowego. Na sonarze ukazał się szybko migający obiekt. Żołnierz Imperium, który jeszcze przed sekundą dzierżył RPG, leżał martwy z wypaloną dziurą w czaszce. Strzał Jaspara był celny, jednak oddany mrugnięcie oka za późno.
- Złapcie się czegoś! - krzyk pilota zakończył się gwałtownym manewrem wymijającym. Mike, zbyt oszołomiony, nie zdążył chwycić się barierki i wypadł z siedzenia. Chaxu w ostatniej chwili zacisnął łapę na kołnierzu jego kombinezonu. Rakieta minęła statek o niecały metr i wysadziła się o paręset jardów dalej.
- Nie mów hop... - rzekł szeregowy w stronę desantowca kiedy statek odzyskał poziom.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Peter Covell » 25 Sty 2010, o 19:45

Walka na powierzchni.
-Było blisko... - skomentował Max Shepard, po czym odwrócił się do Silusa i jego kolegów - Chłopcy, uratowaliście nam nasze obsrane ze strachu dupska, za co jestem wam dozgonnie wdzięczny. Odwaliliście kawał dobrej roboty wyciągając nas z tego burdelu. Jestem porucznik Shepard, a wy? - wyciągnął rękę, by przywitać się z każdym z trzech żołnierzy z desantu

Victoria opadła na ławkę dla żołnierzy i plecami oparła się o wewnętrzną część kadłuba. Przez półprzymknięte powieki spoglądała na Sheparda wyraźnie ucieszonego z obecności "chłopców z desantu", którzy byli jej całkowicie obojętni. Owszem, była im wdzięczna, bo gdyby nie ich pomoc, nigdy nie udałoby jej się dożyć następnego dnia, ale równie dobrze mogła to być milicja obywatelska. Jak dla niej, desant, nie desant, nie było się nad czym rozwodzić.
-On chyba nigdy nie przestanie być lojalny w stosunku do wojsk desantu planetarnego. - szepnęła nie zwracając uwagi na to czy ktoś może ją usłyszeć...

*****

Bitwa na orbicie.
Yves, w przeciwieństwie do Conrada, spodziewała się, że po przegrupowaniu pod osłoną ogniową własnych jednostek, przystąpią do aktywnej obrony planety nie dopuszczając imperialnych okrętów na orbitę. Wiedziała, że przeciwnik ma większą siłę ognia, ale zdawała też sobie sprawę z tego, że nie uda im się podlecieć jednocześnie wszystkimi okrętami tak, by wzajemnie nie zasłaniały sobie celów, a tym samym nie mogąc tej przewagi wykorzystać. Była śmiertelnie przerażona, zaś jej maszyna zupełnie nie przygotowana do walki, ale mandaloriańska część jej natury wzięła górę nad duchem dyplomaty - Yves Cinn po raz pierwszy w życiu naprawdę pragnęła wysłać jak najwięcej przeciwników na tamten świat, a jeśli i ona miałaby tam trafić - zabrać ich odpowiednio wielu ze sobą.
Dopiero, kiedy kazała swojemu astro wyświetlić prostą mapę sytuacyjną, zdała sobie sprawę z tego, że bitwa jest przegrana. Imperialna flota zbliżała się do Taris niemal ze wszystkich kierunków, zaś desant już od dłuższego czasu lądował na powierzchni planety niewiele sobie robiąc z potężnych dział jonowych na ziemi czy stacji orbitalnych, z których wiele nie zostało w miejscach, gdzie uczyniono wyłomy w obronie.
-"Pioruny", tu Jedynka. - usłyszała trzeszczący głos Kela - Wydano rozkaz odwrotu. Powtarzam: wycofujemy się stąd. Nasza eskadra nie została wyznaczona do osłony ucieczki, więc skaczemy w pierwszej kolejności. Przesyłam wam współrzędne skoku...

Akcja przenosi się do: [Endor] Baza szkoleniowa pilotów Nowej Republiki
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Silus Targon » 25 Sty 2010, o 22:57

-Kas'im, miło mi - odpowiedział pierwszy z nich
-Horris - podał mu rękę drugi
Gdy Shepard podszedł do Silusa ten ściągnął powoli hełm
-Silus Targon - po czym podał rękę porucznikowi. W kanonierce zapadła cisza a wszystkie oczy skierowały się na niego. Zdezorientowany Shepard rozejrzał się dookoła widząc że coś się stało
-Coś nie tak? - zapytał bezosobowo
-Przed śmiercią pułkownika Skiddera byłem członkiem "mgły" - wyjaśnił szybko Silus nie wierząc samemu w tak ogromny zbieg okoliczności.Spotkał się ze swoimi dawnymi znajomymi po raz kolejny. Rozejrzał się dookoła ponownie uśmiechając się do osób z którymi w jakiś sposób zdążył się zaprzyjaźnić. Victoria, Davidson no i oczywiście włochaty Chaxu. Brakowało mu tylko Nali którą poznał jako pierwszą...
-Dobrze was widzieć w jednym kawałku - przerwał niezręczną cisze.
Postać główna
Image
Postać podoczna
Salomea Tiris
Image
Medison
Awatar użytkownika
Silus Targon
New One
 
Posty: 654
Rejestracja: 26 Sty 2009, o 20:45

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Chaxu'ellenc » 28 Sty 2010, o 19:48

Widok Silusa wywołał niewidoczny uśmiech na twarzy wookiego. Podszedł do niego i położył mu łapę na ramieniu.
- Ciebie również dobrze widzieć, przyjacielu - odwrócił się w stronę Davidson - Lepiej abyśmy szybko dotarli do jakiegoś punktu zbornego bo Mike długo nie pociągnie.
Słowa szeregowego trafiły w czuły punkt Sheparda. Przeszedł do kokpitu i mimo ryku silników dało się słyszeć "kazanie" które udzielał pilotom. Nie obeszło się bez paru gróźb, "pluton egzekucyjny" padło więcej niż raz. Po chwili wrócił z powrotem, poprawiając okulary na nosie. Jego mała sugestia za skutkowała zwiększeniem szybkości, z jaką ukazywały im się obrazy pola bitwy. Już nawet dało się widzieć przelatujące gdzieniegdzie TIE.
- Cholera, nasi musieli nie dać rady na orbicie... - rzekła Waters, widząc "gałę", zbliżającą się w ich stronę.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Peter Covell » 29 Sty 2010, o 13:42

Myśliwce TIE, choć rzeczywiście zapuściły się w atmosferę planety i próbowały zbliżyć się do sił republikańskich, nie podejmowały wobec nich żadnych wrogich działań, gdyż oznaczałoby to wejście w zasięg obrony przeciwlotniczej, której obsługa zestrzeliłaby taką maszynę nim jej pilot zdążyłby powiedzieć "za Imperatora". Tak więc "gała" ścigająca kanonierkę, jaką wracał Shepard i jego ludzie, po prostu zawróciła, gdy tylko pierwsze laserowe promienie przemknęły przed jej nosem.

Kanonierka wylądowała na placu tuż za linią walk pomiędzy obrońcami bazy wojskowej i atakujących szturmowców. Ciężko ranny Mike Davidson co chwila tracił i odzyskiwał przytomność, a jego klatka piersiowa poruszała się w nierówny rytm płytkich oddechów. Potrzebna była jak najszybsza pierwsza pomoc - bardziej troskliwą opieką zajmą się w polowej klinice w centrum bazy.
-Dajcie mi tu kapral Sai! - krzyknął Shepard wyskakując z kanonierki - Tylko szybko!

W czasie, gdy czekano na "cholerną żyrafę", Victoria podeszła do Silusa Targona, którego twarz na powrót znalazła się pod hełmem zbroi oddziałów desantowych. Żołnierze "Mgły" byli zbyt zmęczeni ostatnimi minutami, żeby przejmować się toczącą kilkaset metrów dalej walką - zresztą, wszystko wskazywało na to, że siły republikańskie bez problemu odeprą pierwszy atak szturmowców.
-Świat jest mniejszy niż się nam wydaje, prawda? - powiedziała do Targona - Może to znak, że powinieneś wrócić do starych kumpli z "Mgły"? Jak uda nam się stąd wyjść w jednym kawałku, czeka nas szkolenie dla oddziałów specjalnych, a potem operowanie na tyłach nieprzyjaciela. Nie uważasz, że brzmi ciekawie?

PS. Chciałbym, żeby mimo wszystko Davidson przeżył:D
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Silus Targon » 29 Sty 2010, o 18:02

Silus poprawił granaty przypięte do paska upewniając się że wszystkie dobrze się trzymają.
-Brzmi ciekawie, trzeba przyznać. Choć w obecnej sytuacji dość ciężko o przeniesienie. Poza tym, wszystko wskazuje na to że będziemy mieli możliwość jeszcze współpracować razem. Obiło mi się o uszy że mamy zostać przy "mgle" dopóki tu będziecie choć nie wiem czy to sprawdzona informacja - Propozycja Waters była dla niego naprawdę kusząca ponieważ czuł że jest stworzony do takich akcji. Jego pobyt w desancie pozwolił mu już w pewien sposób rozwinąć skrzydła ale to co słyszał było dużo bardziej intratne dla jego zapędów armijnych.
-Porozmawiam na ten temat ze Shepardem jak ochłonie trochę po tym bieganiu z bombami pomiędzy szturmowcami. W każdym razie dziękuje Ci za propozycję - po tych słowach zaczął odwracać się plecami by odejść gdy coś go zatrzymało i kazało mu powrócić.Zdjął hełm po czym pociągnął rozmowę
-Mam w plecaku coś mocniejszego na hmm... wzmocnienie. My i tak już dzisiaj chyba mamy wolne, może przybliżysz mi sytuacje jaka tu panuje przy drinku? O ile można tutaj o tym mówić na głos w co szczerze mówiąc wątpię - uśmiechnął się w oczekiwaniu na odpowiedź.
Postać główna
Image
Postać podoczna
Salomea Tiris
Image
Medison
Awatar użytkownika
Silus Targon
New One
 
Posty: 654
Rejestracja: 26 Sty 2009, o 20:45

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Oto'reekh » 3 Lut 2010, o 15:24

Nala dostała się do rannego jak najszybciej mogła i pierwsze co musiała zrobić to pozbyć się zbyt wielu gapiów. Davidson miał już odsłonięte rany, pierwszą na udzie Sai zignorowała była powierzchowna, bardziej zaniepokoiła ją ta która wyglądała tylko na ranne ramię.
- Ma płytki oddech i co rusz traci przytomność. - informował ją Shepard.
- Pocisk musiał wejść pod kątem i lekko uszkodzić płuca, może też krwawić wewnętrznie. - odpowiedziała nie patrząc na dowódcę. Sięgnęła po swój skaner medyczny i szybko zorientowała się w sytuacji.
- Niech go pan przytrzyma, muszę założyć opatrunek Ashermana, pocisk musiał przebić płuco i spowodować odmę otwartą. Jedno z płuc zapadło się i jeśli szybko nie założę opatrunku to Davidson się udusi. - wytłumaczyła w jakim stanie znajduje się ranny.
W odpowiednim momencie Nala przykleiła opatrunek który z jednej strony nie przylegał ściśle w ten sposób uniemożliwiał dostawanie się powietrza do jamy opłucnej, a pozwalał na uchodzenie krwi i powietrza z jej wnętrza.
- Na teraz powinno wystarczyć w placówce medycznej jeśli krwawi do płuc będzie potrzebny drenaż. - mówiła podając jeszcze kilka leków wzmacniających.
- Już gotowe ? - zapytał jeden z przyglądających się
- Tak, jest stabilny i powinien żywy dotrzeć do szpitala. Tutaj nie jestem w stanie bardziej mu pomóc. - odpowiedziała szczerze
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Peter Covell » 6 Lut 2010, o 15:33

-Nawet o tym nie myśl. - powiedział Shepard, który pojawił się znikąd za plecami rozmawiających żołnierzy - To nie pieprzone wakacje, ale środek walki i guzik mnie obchodzi, że nie rozkazuję ci bezpośrednio, ale jeśli zobaczę, że ktokolwiek pije alkohol, osobiście powieszę na środku bazy. Jasne?
Victoria z trudem powstrzymała uśmiech - jej dowódca nie zdawał sobie sprawy z tego, że Chaxu nie szczędził wódki ani sobie, ani jej, gdy ją częstował, lecz nie zamierzała o tym nikogo informować. Zdawała sobie sprawę z tego, że Shepard ma sto procent racji zabraniając pić w czasie służby, zwłaszcza, gdy byli otoczeni przez wojska imperialne i wezwani do walki w każdej chwili, bez względu na to jak bardzo zmęczeni będą.
-Co z Davidsonem, sir? - zapytała zmieniając temat
-Przeżyje, leci do kliniki. - odpowiedział Shepard, po czym wyraz jego twarzy złagodniał - Wypocznijcie, bo mogą w każdej chwili znów wysłać nas do walki.
-Dobrze, sir.
Porucznik Shepard skinął im głową i poszedł sprawdzić co u reszty członków jego oddziału. Obserwując Nalę przy pracy, gdy ratowała życie Mike'a Davidsona, zaczął żałować, że zgodził się na odejście tego wspaniałego medyka, lecz zdawał sobie sprawę, że nie może nikogo zmusić do służby w siłach specjalnych. Zwłaszcza, że rzeczywiście warunki fizyczne Sai niespecjalnie spełniały wymagania tej formacji wojsk.
-Szeregowy Chaxu. - powiedział podchodząc do Wookiego - Widzieliście gdzieś Jaspara Sato? Powinien już się tu pojawić wraz z towarzyszącymi mu żołnierzami. Pierwszy atak odparty, więc nie ma po co siedzieć tam u góry...

PS. Niech Mgła zbierze się w jednym miejscu, prześpi chwilę/śpi głęboko przez kilka godzin/nie budzi się dopóki ktoś ich nie kopnie, zaś Silus może pogadać z Vicky i też zebrać się u swoich towarzyszy broni. Wtedy przesunę akcję i ruszymy do kolejnej walki.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Silus Targon » 6 Lut 2010, o 16:51

-Powieszę na środku bazy? - powtórzył w myślach za Shepardem
-Spróbuj cwaniaku - powiedział ale dopiero jak porucznik odszedł na bezpieczna odległość by tego już nie usłyszeć.
-Ładny macie tu reżim - zwrócił się do Vicky
-Reżim? Niektórym tutaj przydało by się żeby złapać ich za mordy a porządnie - powiedziała ze zwykłym dla siebie tonem Vicky - A pytałeś o sytuacje w mgle. Taka jak widzisz, brakuje profesjonalistów. Na palcach policzyła bym ilu tu mamy wojskowych. Reszta to pieprzeni przebierańcy którym dali karabiny. Mam nadzieje że jak nas przekwalifikują będziemy sobie w stanie już sami poradzić bez udziału jednostek postronnych - zmierzyła Silusa wzrokiem
-Też się cieszę że Cie widzę - uśmiechnął się - Skoro nie wolno tu nawet o alkoholu wspominać to może innym razem. Ja będę musiał iść do swoich. Chyba się zbierają na placu głównym. A Ty idź do jakiegoś medyko-elektronika bo Twoje sztuczne oko nie wygląda najlepiej. Dobrze że to drugie wygląda pięknie jak zawsze - po czym z uśmiechem oddalił się w kierunku swojej jednostki. Ich sierżant pochwalił ich za profesjonalizm w ostatniej akcji i jak zwykle kilku opieprzył za słabe wyniki w strzelaniu. Silus nie mógł odpędzić się od tego co zaproponowała mu Vicky. Jednostki specjalne brzmiały naprawdę kusząco.
Po wysłuchaniu standardowych tekstów swojego szefa desantowi zaczęli porządkować swój sprzęt który właśnie został przetransportowany na miejsce. Po spędzeniu kilku godzin na robocie i wyśmiewaniu się ze szturmowców praca została zakończona. Większość położyła się spać po ciężkim dniu ale Silus jako że zmęczony nie był wolał ten czas poświęcić na szwendaniu się po obozie.
Postać główna
Image
Postać podoczna
Salomea Tiris
Image
Medison
Awatar użytkownika
Silus Targon
New One
 
Posty: 654
Rejestracja: 26 Sty 2009, o 20:45

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Dagos Bardok » 6 Lut 2010, o 18:02

Sato zszedł z góry i udał się w stronę reszty swej kompani. Ta walka wydawała mu się jakaś dziwna. Nie mógł nic znaczącego zauważyć, ale miał takie znajome uczucie niepokoju.
Coś się kroi. Na pewno. Jaspar z daleka usłyszał donośny głos Sheparda.
- Jak Wam leci? - rzucił idiotycznie patrząc na dziwne miny spoglądających na niego żołnierzy. - Bo u mnie ok, jakbyście chcieli zapytać. Pobrudziłem sobie broń dlatego musiałem trochę ją przy pucować.
Starszawy snajper chodził i rozglądał się dookoła.
- Widzę, że zbytnio nie ucierpieliście - powiedział z kwaśną miną i poszedł dalej czyścić swą ukochaną.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Oto'reekh » 7 Lut 2010, o 12:24

Nala po zabezpieczeniu rannego, chwile przyglądała się jak odpowiednie służby odwożą go do specjalistycznej, jeszcze nie uszkodzonej placówki. Po kilkunastu minutach siedziała na powrót w punkcie opatrunkowym, przyjmując lekko rannych żołnierzy...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Chaxu'ellenc » 7 Lut 2010, o 14:34

- O to i pańska zguba... Sir - rzekł wookie na widok Jaspara.
Atmosfera nie była najlepsza, wszyscy członkowie "Mgły" byli zmęczeni wydarzeniami z ostatnich godzin. Korzystali z chwili spokoju, i niemal każdy z nich spał oparty o ścianę z karabinem w ramionach. Niektórzy mieli na tyle szczęścia, aby "dorwać" wygodne siedzenie.
Chaxu uzupełnił zapas amunicji do kuszy w zbrojowni, wziął nawet kilka zapasowych, na wypadek jakby znów miało mu braknąć. Nie był on równie zmęczony co towarzysze, ale nie miał pewności kiedy znów nadarzy się możliwość do wypoczynku, więc dołączył do grupy w niespokojnym śnie.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Peter Covell » 10 Lut 2010, o 00:40

Max próbował zasnąć, ale niszczyciele na orbicie planety rozpoczęły ostrzał jej powierzchni i turbolaserowe strzały potężnej mocy wciąż uderzały o pole energetyczne rozpostarte nad bazą wojskową. Taki widok nad własną głową, oglądany bez przerwy przez pięć godzin, doskonale spełnia jedyny cel ostrzału w tym wypadku - obniżenia morale obrońców zdających sobie sprawę z tego, że zostali sami i Imperium jest panem na orbicie, a wkrótce być może i na powierzchni Taris. Dopiero nad ranem Shepard poczuł jak ogarnia go błoga ciemność i zapada się w sen...
-SZTURMOWCY W BAZIE!
Krzyk ten powtarzany przez dziesiątki, setki, a pewnie i tysiące gardeł przerażonych republikańskich żołnierzy wyrwał Sheparda ze snu i momentalnie przywrócił mu świadomość. Co prawda w ustach czuł suchość i miał wrażenie, że przed snem zjadł suśle gówno, ale przynajmniej trybiki w jego mózgu chodziły jak należy. Natychmiast chwycił karabin, który leżał nie dalej jak kilkanaście centymetrów od niego, zerwał się z ziemi, czując jak mięśnie głośno protestują przeciwko takiemu traktowaniu, i podbiegł do pierwszego mijanego żołnierza.
-Co się dzieje?
-Imperialni dostali się do bazy poprzez kanały! - krzyknął młody chłopak - Wybili pilnujący oddział do nogi tak szybko i cicho, że nikt nic nie wiedział!
Shepard poczuł jak w żołądku tworzy mu się wielka, zimna bryła lodu, a po krzyżu biegnie bardzo nieprzyjemny dreszcz przywołujący na myśl stwierdzenie "mamy przesrane". W duchu dziękował Mocy, że kazał zabrać się swoim ludziom, bowiem teraz w zasięgu wzroku miał wszystkich swoich żołnierzy.
-Brać broń, idziemy w stronę kanałów, choćby po to, żeby podawać amunicję tym z przodu. Musimy wykopać imperialców, a potem miejmy nadzieję, że dowództwo wyda rozkaz wyczyszczenia podziemi i wysadzenia przejść do bazy. Gotowi? W takim razie, za mną!

******

Oddziały desantowe miały inne zadanie - kiedy zorientowano się, że Imperium znalazło drogę prowadzącą do wnętrza republikańskiej bazy, postanowiono, że należy wysłać odpowiednio silny oddział na drugi koniec dawnego miasta, poza granice placówki wojskowej, gdzie znajdowało się inne wejście do tuneli. Wtedy, gdy piechota będzie wypychać szturmowców w głąb kanałów, koledzy Silusa Targona będą mogli zaatakować ich z boku.
Problem polegał na tym, że przy wejściu do tychże kanałów rozłożył się cały, czterdziestoosobowy oddział szturmowców wyposażony w trzy ciężkie karabiny E-Web. Co gorsza, zdążyli oni przygotować całkiem niezłe osłony gwarantujące im sporą ochronę przed ogniem nieprzyjaciela. Stu dwudziestu żołnierzy wojsk desantowych musiało zaatakować umocnienia obsadzone przez czterdziestu przeciwników.
Po prostu pięknie, pomyślał bezpośredni dowódca Targona wydając rozkaz do ataku...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Chaxu'ellenc » 10 Lut 2010, o 22:29

Wookie niewiele spał, praktycznie cały czas czuwając w razie potrzeby nagłej mobilizacji, która właśnie nadeszła. po usłyszeniu krzyków dobiegających zewsząd, był jednym z pierwszych gotowych do działania. Nie marnując cennego czasu, od razu ściągnął kuszę z ramienia. Trzymanie jej w rękach nie przeszkadzało mu w truchcie ku pierwszemu wejściu do kanałów.
- Przez te Imperialne świnie nie miałam czasu skalibrować nowego oka... Że o wyspaniu nie wspomnę - rzekła Vici, która w biegu majstrowała przy urządzeniu na nadgarstku.
- Spokojnie Waters, wyśpisz się po śmierci - Chaxu obdarował ją szczerym uśmiechem, w odpowiedzi widząc jedynie zmianę wyrazu twarzy na weselszy.
Już po paru minutach biegu dało się usłyszeć odgłosy walki dobiegające z głębszych korytarzy. Jednak nie dawały one pewności co do tego, która z stron odnosi zwycięstwo.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Silus Targon » 23 Lut 2010, o 20:38

O tym że znaczna przewaga liczebna nie zawsze gwarantowała zwycięstwo wiedziały juz nawet tuskańskie dzieci. Kanonierki z oddziałem desntowym zbliżały się coraz bardziej do celu.
-Kiedy ostatnio się wyspałeś? - zapytał Silusa stojący za nim Kas'im głosem jak gdyby szli do baru a nie na wojnę.
-Ani mi nie przypominaj - odpowiedział w podobnym tonie
-Wyśpimy się na emeryturze - odpowiedział inny towarzysz z przodu
-Cwaniak - prychnął Silus żartobliwie - bo wie ze jest tu najstarszy z szaraków
-Starczy tej gadaniny panienki - zdołali w miedzy czasie usłyszeć głos szefa - sytuacje znacie. Wiemy już że maja ciężkie karabiny. Nie będziemy atakować frontalnie. Wytłukli by nas zbyt szybko. Podzielimy się na grupy.Grupy1, 2, i 3 idą ze mną od wschodu. 4,5 i 6 od od północy z sierżantem Kooplerem a 7, 8 i 9 z porucznikiem Hoolesem od południowego - zachodu. Rozumiem że nie ma pytań. Za 90 sekund opuszczamy kanonierki wiec po odpinajcie pasy - dodał na koniec standardowo coś niedorzecznego.
-To nas zaszczyt kopnął - odezwał się Silus - zginiemy przy naszym wspaniałomyślnym szefie. Nikt się już nic nie odezwał. W kanonierce panowała zadziwiająco luźna atmosfera. Jak by wszystkim wisiało to co za chwile będzie się działo.
Chwilę później w środku zapaliło się zielone światło dające sygnał do przygotowania się. Gdy drzwi się otwarły ze środka wypadło kilkunastu w pełni przygotowanych do walki desantowych łącząc się w opisane wcześniej grupy. Strzały z blasterów rozświetliły okolice. Szturmowcy nie byli przygotowani raczej na atak na ruchome, latające cele ale przestawienie swojego trybu myślenia nie zajęło im długo.
-Cholera dostałem w jedno skrzydło - odezwał się głos w słuchawce Silusa. Gdy odwrócił się zobaczył że kanonierka z której właśnie wysiadł powoli zbliża się na ziemię. Wprawny pilot posadził maszynę w miarę bez szwanku.
Strzały z blasterów wchłaniała tarcza szturmowców bez najmniejszego problemu.
Wszyscy rozlokowali się po najlepszych pozycjach jakie udało im się znaleźć.
-Granatami tez im gówno zrobię - pomyślał Silus obwieszony kolorowymi"piłeczkami". Szturmowcy zaatakowali z pełną mocą. Szanse coraz bardziej malały.
-Chyba że.... - pomyślał Silus. Odpalił plecak odrzutowy i podleciał jak najbliżej przełożonego
-Pułkowniku mam pomysł. Jedna z naszych kanonierek oderwała. Wydawała się na tyle sprawna by przelecieć kilkadziesiąt metrów. Gdybyśmy wypchali ją materiałami wybuchowymi i posłali z tamtej strony - wskazał na niewysoki budynek położony najbliżej szturmowców - wysadziło by nie tylko generatory pola ale ich wszystkich w środku.
Pułkownik w ciszy zastanowił się chwilę. Silus już nie raz miewał poranione pomysły ale nie rzadko udawały się.
-Ty jak coś wymyślisz Targon.... Dobra.
-2, macie natychmiast pojawić się przy zestrzelonej kanonierce - odezwał się głos w hełmach desantowców. Silus razem z resztą udał się w wyznaczone miejsce bez słowa zostawiając pułkownika który pilnował by ostrzał nie był zbyt słaby.
-Carlis - zwrócił się do pilota który wysiadał z maszyny - dasz rade przelecieć jeszcze kawałek? - zapytał pośpiesznie
-Trochę dam rade ale do bazy tym szrotem nie dolecę. Nie ma szans.
-Nie będziesz musiał - odpowiedział z uśmiechem po czym wprowadził go w szczegóły swojego planu.
Kilka chwil później kanonierka w której znalazło się masę granatów oraz ładunków wybuchowych była gotowa.
-Dobra, to robimy tak. Musisz wlecieć za tamten budynek. Kiedy będziesz nad nim skieruj maszynę na ich pole i katapultuj się.
-Będziesz mi płacił odszkodowanie - odpowiedział z niesmakiem myśląc o tym co go czeka.
Kanonierka lekko podniosła się do góry. Skrzywiona na lewą stronę przy której nie było skrzydła otarła się o stojący obok budynek. Wszyscy zasłonili się rękami przygotowując się na przedwczesną eksplozję do której na szczęście nie doszło. Pilot niczym nawalony koreliańczyk prowadził slalomem maszynę do celu. Wszyscy stanęli na pozycjach bojowych obserwując bieg wydarzeń. Kanonierka wzniosła się niepostrzeżenie ponad budynek po czym skierowała w wyznaczonym kierunku. Nie dało się ukryć paniki w oddziałach szturmowców którzy podzielili się na dwa obozy, Tych którzy desperacko próbowali zestrzelić statek i tych którzy zaczęli od razu uciekać. Kanonierka już bez pilota runęła przez pole ochronne wydając eksplozje która zatrzęsła okolicznymi budynkami. Huk, błysk i rozerwane strzępki wszystkiego co znajdowało się w polu rażenia to wszystko co można było zobaczyć. Kilkoro szturmowców zdołało uciec ale rozlokowani dookoła żołnierze Republiki wybili ich do nogi.
Gdy dym powybuchowy uniósł się a pył opadł wszyscy obserwowali to co zostało w tym miejscu.
Silus wzniósł się wyżej by obejrzeć efekty swojego pomysłu.
-Upssss... - powiedział sam do siebie widząc co się stało.
-Pięknie. Zawaliło się wejście do kanałów - rozległ się głos w słuchawce - macie 15 minut żeby wykopać ponownie przejście padła komenda
-Miałem rozwalić szturmowców i rozwaliłem - powiedział Silus sam do siebie zabierając się do roboty.
Postać główna
Image
Postać podoczna
Salomea Tiris
Image
Medison
Awatar użytkownika
Silus Targon
New One
 
Posty: 654
Rejestracja: 26 Sty 2009, o 20:45

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Peter Covell » 23 Lut 2010, o 21:16

Max Shepard nie należał do tych dowódców, którzy krzyczą "do ataku!", lecz "za mną!" i tym razem również biegł razem ze swoimi żołnierzami, przeskakując nad zwałami gruzu i powykręcanymi w groteskowych pozach ciałach zabitych. Blasterowe błyskawice z wizgiem przelatywały mu koło głowy, ale nie zwracał na nie uwagi prąc naprzód w bojowym uniesieniu.
Do środka republikańskiej bazy przedostało się więcej nieprzyjacielskich żołnierzy niż przypuszczał i zdołali oni już opanować całkiem niemały skrawek terenu zabezpieczając wejścia do tuneli, w których wciąż pojawiały się kolejne posiłki. Co prawda nie rozłożono jeszcze ani jednego E-Weba, a o, nawet prowizorycznych, umocnieniach już w ogóle nie było mowy, lecz sytuacja naprawdę nie wyglądała za dobrze. Widział załamującą się falę niedoświadczonych żołnierzy piechoty, którzy poszli do pierwszego uderzenia, bo byli najbliżej - skutki były fatalne, bowiem pierwsze przez kanały przedostały się elitarne jednostki imperialne.
-Teraz ostrożnie! - krzyknął, podrzucił karabin do ramienia i zaczął ściągać spust raz za razem...

******

Republikańscy żołnierze, którzy teraz w pocie czoła pracowali, by odgruzować wejście do kanałów, nie wzięli pod uwagę jednej rzeczy - ktoś z drugiej strony wpadł na równie niemiły dla nieprzyjaciela pomysł jak ten z eksplodującą kanonierką. Kiedy z jednej strony Silus i jego koledzy odrzucali na bok kawałki gruzu i kamienie, szturmowcy w pośpiechu zakładali silne ładunki wybuchowe, które w chwili eksplozji miały zabić znaczną część ludzi pracujących po drugiej stronie nasypu. Był to prawdziwy wyścig z czasem, z którego jedynie żołnierze Imperium zdawali sobie w pełni sprawę...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Silus Targon » 23 Lut 2010, o 21:55

-No to nas załatwiłeś Targon - odezwał się kolega z za pleców. Był to oczywiście Kasim który nie szczędził sobie kąśliwych uwag. Na szczęście nie były one nigdy przesycone niechęcią do Silusa gdyż byli dobrymi kumplami od kiedy wstąpili do desantu.
-Tak się opierniczałeś że musiałem załatwić Ci prace w której będziesz mógł wykazać się swoimi wrodzonymi zdolnościami - odpowiedział. Zawsze coś odpowiadał w takich chwilach. Szczątki ciał szturmowców szturmowców walały się dookoła. Do tego wchodziła w grę temperatura panująca w tym miejscu gdyż nie było czasy na ugaszenie palących się dookoła elementów. Było za ciasno by wszyscy mogli naraz pracować przy odkopywaniu dlatego zmieniali się co jakiś czas dając odpocząć gruczołom potowym które w tych warunkach pracowały na maksymalnych obrotach.
-Chyba się dokopuje na druga stronę - usłyszeli ze środka leju. Oczy wszystkich zwróciły się na tego który zaczął szybciej odrzucać rozżarzone kawałki gruzu. Gdy pojawił się mały prześwit na drugą stronę zdjął hełm i przystawił oko by zajrzeć do środka
-O chol... - zdążył powiedzieć po czym upadł na ziemię z wypaloną w czaszce dziurą. Wszyscy, włącznie z Silusem momentalnie chwycili za broń. Jeden ze stojących najbliżej wyciągnął granat dymny po czym odbezpieczejąc wrzucił do środka. Niespełna półtorej sekundy później z wnętrza tunelu rozprysły się kawałki gruzu . Silus jakby w zwolnionym tempie zobaczył jak ze środka wynurza się fala uderzeniowa posyłając z jego stronę oraz w stronę reszty dziesiątki odpadków.
Przygnieciony ze wszystkich stron usłyszał spowolnione bicie własnego serca. Co kilka sekund jego mózg rejestrował pojedyncze wrzaski na zewnątrz oraz strzały z blasterów. Nie wiedział nic. Nie był w stanie się ruszyć. Leżał tak przez chwilę. Zdawało mu sie że zaraz zobaczy jakieś światełko w tunelu luz cos z podobnych rzeczy które ponoć ludzie widzą przed śmiercią. Ale nie. Coraz bardziej odpływał. Chciał jeszcze zebrać resztki sił by poruszyć się. Nogami nie mógł. Zbyt przycisnięte były. Lub sam miał zbyt mało siły. Jedyne comógł to zacisnąć rękę która wystawała z pod gruzów.
Otworzył oczy po czym zobaczył jak obraz powoli mu się przesuwa. Nie... Ktoś chwycił go za zaciśniętą rękę wyciągając spod gruzów. Nie mógł w żaden sposób pomóc w tym. Stracił przytomność....

********

-Aaaaaa....- pomyślał, bo powiedzieć nie był w stanie gdy pod wpływem impulsu który napiął wszystkie jego mięśnie poczuł silniejszy ból. Otworzył powoli oczy po czym zobaczył jednego z kolegów który coś wstrzykiwał mu w odsłoniętą już rękę. Chciał się poruszyć ale próba ruszenia którąkolwiek z kończyn zakończyła się fiaskiem.
-Co się stało? - zapytał
-Przywaliło Cie gruzem. Imeprialni podłożyli ładunki wybuchowe w kanałach.
-Co się tam dzieje? - zdobył się na jeszcze jedno pytanie
-Około 30 osób skończyło tak jak Ty lub gorzej. reszta podjęła walkę. Wyparli koczujących w środku szturmowców wyciągając jednocześnie przysypanych. Dobrze że szybko się przekopaliście. Gdyby Szturmowcy mieli więcej czasu ładunki były by dużo lepiej przygotowane do wysadzenia.
Nagle usłyszał że komunikator medyka odezwał się
-Imeprialni wyparci - dodał po chwili - pewnie na niedługo ale mamy czas żeby pozbierać takich jak Ty...
Postać główna
Image
Postać podoczna
Salomea Tiris
Image
Medison
Awatar użytkownika
Silus Targon
New One
 
Posty: 654
Rejestracja: 26 Sty 2009, o 20:45

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Chaxu'ellenc » 1 Mar 2010, o 22:37

Imperialni żołnierze nie stawiali większego oporu na drodze plutonu Sheparda. Wymiana ognia w jednym miejscu nie trwała dłużej niż 15 minut, po których, za każdym razem wrogowie musieli coraz bardziej cofać się w stronę tuneli.
"Mgła", dzięki ciągłym porażkom wrogich jednostek, nabrała pewności siebie, przypływ adrenaliny sprawiał że każdy kolejny strzał był celniejszy. Jednak w pewnym momencie wzięła ona górę nad ostrożnością. Zuchwała próba wepchnięcia przeciwnika z powrotem do tuneli, jednak przy ostatniej "krzyżowce" napotkała zbyt silną obronę i Republikanie musieli zaprzestać swojej morderczej szarży.
- Cholera, zdaje się że zrobili sobie tutaj jakiś punkt ostatniej szansy - rzekł jeden z starszych szeregowych widząc prowizoryczne zapory zza których co chwilę wylatywały promienie laserowe.
Chaxu wraz z Maxem i kilkoma innymi członkami plutonu stali w korytarzu, parę metrów dalej, tylko dla tego że samo przejście nie było wystarczająco szerokie, aby każdy miał swobodne pole do oddania strzału. Pchanie się pod celownik towarzyszom nie miało sensu. Wookie skorzystał z chwili swobody i sięgnął po manierkę.
- Musimy wepchnąć ich z powrotem do dziury z której wyleźli - Shepard wypowiedział te słowa jakby do siebie samego - Zawołajcie tu jednego z RPG - zwrócił się do stojącego obok żołnierza - Jak zniszczymy im zapory, to będziemy mieli większe pole do popisu.
W trakcie wypowiadania przez Maxa tych słów, szeregowy przechylił głowę aby móc swobodniej się napić i dostrzegł coś co mogło pomóc w ataku.
- Może by tak zajść ich od góry - rzekł wskazując na kratkę od wentylacji - trochę ryzykowne, ale na pewno nie spodziewają się wybuchu tuż nad ich głowami.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Taris] Bitwa o planetę

Postprzez Peter Covell » 5 Mar 2010, o 17:05

-Nie mamy żadnego lepszego pomysłu. - powiedział Max - Myślę, że czterech ludzi powinno wystarczyć, więcej i tak nie będzie mogło wykorzystać swojej liczebności w szybie wentylacyjnym. Reszta uderzy, gdy tylko ta czwórka rozpocznie atak. Pójdę ja, a ze mną Waters, Anderson i May. Drugą drużynę poprowadzi porucznik Sato. Pamiętajcie, z góry zrzucimy kilka granatów i zaczniemy do nich walić seriami, a wtedy wy uderzacie tak mocno jak się da. Dobra, powodzenia...
Shepard klepnął Jaspara Sato w ramię oddając mu dowodzenie nad większością swojego oddziału, skinął też wielkiemu Wookiemu na znak uznania za dobry pomysł i chwilę później zniknął w szybie wentylacyjnym, a za nim pozostała trójka żołnierzy. Jeśli Chaxu czuł się niezadowolony, że nie znalazł się w grupie dywersyjnej, powinien pamiętać o rozmiarach swoich i rur wentylacyjnych...
-Ciasno, kurwa... - mruknęła niezadowolona Victoria przesuwając się na kolanach w stronę nieprzyjacielskiego punktu oporu
-Czuję się jak w pieprzonej trumnie. - dodał Jon Anderson - Daleko jeszcze?
-Przestańcie gadać! - syknął Shepard idący na przedzie - Zachować maksymalną ciszę, nie chcemy, żeby ktoś się zorientował, że tu jesteśmy...
Pokonali jeszcze kilkanaście metrów, przeszli nad stanowiskiem obronnym szturmowców, którzy znosili na miejsce skrzynki z amunicją, dzięki którym mogliby stawiać opór niemal bez końca. Shepard ostrożnie otworzył kratkę wentylacyjną i wyjrzał na zewnątrz - nikt go nie zauważył, więc sięgnął po pięć granatów odłamkowych połączonych ze sobą za pomocą zwykłej linki przez Victorię. Odbezpieczył jeden z nich i rzucił w kierunku imperialnych umocnień.
Siła wybuchu była naprawdę potężna i rozrzuciła wokół rozerwane szczątki szturmowców, stopione fragmenty ich pancerzy oraz umocnień, za którymi się kryli. Sekundę później na ziemię zeskoczył Shepard, zaraz za nim Frederic May, tnąc kosząc serią nadbiegających nieprzyjaciół jeszcze w czasie skoku. Nim zdążył dopaść najbliższej osłony, na dole byli już Waters i Anderson...
Sygnał do ataku dla Jaspara Sato został nadany...

******

Usłyszeli przeciągły gwizd, a po nim huk eksplozji. Zaskoczeni republikańscy żołnierze nie mieli pojęcia co się dzieje - wyraźnie widzieli błękitno-fioletową kopułę pola ochronnego nad bazą, przez które nie powinien się przedostać żaden ostrzał energetyczny.
Dopiero po dwóch następnych minutach zdano sobie sprawę z tego, że Imperium Galaktyczne "wykombinowało" skądś artylerię konwencjonalną, której pociski bez problemu przelatywały przez osłony.
-Chować się! - krzyknął jakiś żołnierz, zanim usta zamknęła mu ekspolozja pocisku, który spadł zaledwie kilka metrów od niego
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron