Matt Rooster jako sierżant wysunął się trochę do przodu, a za nim kroczyła Arystea. Gdy podeszli na odległość 20 metrów, Łowca Nagród spostrzegł, że na posterunku służbę odbywa szeregowy i starszy szeregowy, a więc problem stopnia mieli z głowy. W końcu obu niższych rangą żołnierzy zasalutowało "Gulierowi Martezowi" oraz "Sonicie Kolter".
- Spocznijcie chłopcy - odparł dość luźno Matt - Zapowiada się kolejna ciężka noc, co?
- Tak panie sierżancie... Ale gorzej będą mieli ci z rana - rzekł spokojnie starszy szeregowy.
- Mam nadzieję, że jesteście gotowi na jutro?
- Na jutro? - zdziwił się szeregowy - Przecież kończymy zmianę o 6 rano...
- Nie róbcie z siebie idioty - skarcił żołnierza Rooster - Dobrze wiecie, że jutro ewakuujemy z planety muzealne artefakty... Ciekaw jestem czy w ogóle wiecie, o której zaczyna się akcja?
- Oczywiście panie sierżancie, że wiemy... - powiedział nerwowo człowiek najniższy stopniem i spojrzał na kolegę wzrokiem, który jasno mówił, że on nie zna godziny, uratował go jednak towarzysz..
- Akcja zaczyna się o 9 pod muzeum... Załadunek potrwa około pól godziny. Na tym posterunku konwój będzie o 9:30, a w dokach około godziny 9:45... Odlecieć ma o 10.
- Macie szczęście żołnierzu.
- Panie sierżancie zastanawia mnie tylko, dlaczego o to mnie pan pyta, skoro nie będzie działo się to na naszej służbie - zapytał dociekliwy st. szeregowy.
- Czy ja się nie przesłyszałem, czy może coś chcecie zasugerować? - rzekł podniesionym tonem Matt - A co jeżeli będziecie musieli kogoś zastąpić? A co jeśli Imperium zwali nam się na głowy? Na wojnie, jest się na słuzbie 24 godziny na dobę żołnierzu!
- Tak jest, sir - pokornie mruknął st. szeregowy.
- A teraz wracajcie do pracy i bądźcie czujni. - zakończył rozmowę Rooster, niedbale salutując dwóm republikanom.
Gdy wraz z Arystęą odeszli na jakieś 100 metrów, mężczyzna rzekł do towarzyszki:
- Poszło łatwiej niż myślałem...