[Taris] Poszukiwania 'Pamiętnika' Mirandy Flembek II

[David Turoug]

Rooster skinął głową i spokojnym krokiem, nie oglądając się na nikogo ruszył po "Pamiętnik" Mirandy Flembek. Dwoje innych żołnierzy targało jakąś skrzynkę, w której zapewne znajdowały się jakieś bardzo stare blastery.
Dobrze... dwóch świadków mniej... - pomyślał, ruszając korytarzem. Gdy się obejrzał, zauważył, że Arystea rozmawiała z pozostałymi ludźmi zajmującymi się transportem. Matt delikatnie upuścił właściwy pamiętnik, jednocześnie wyjmując spod mundury kopię. Szybko je podmieniło, po czym podniósł 'lewy' artefakt.
- Hej - krzyknął jakiś twi'lek w uniformie archeologa - Ostrożnie z tym... Czy ty wiesz, że upuszczenie tak cennej pamiątki, mogłoby ją uszkodzić?
- Przepraszam, pani... - Rooster szybko odczytał z plakietki imię i nazwisko osoby, która zwróciła mu uwagę - Delkarze.
- Lepiej, jak ja się tym zajmę... - rzekł oburzony archeolog, odbierając paczkę łowcy nagórd.
Matt wrócił do sali, w której Silion zajmowała trzech żołnierzy. Ich spojrzenia spotkały się; oboje już wiedzieli, że powinni opuścić gmach muzeum, jednak do przeniesienia pozostało jeszcze trochę eksponatów. Rooster czekał na 'zabawkę' przygotowaną przez Arysteę.

[Silus Targon]

Arystea zajęła owych ochroniaży do przenoszenia cięższego i z pewnością wartościowego obrazu. Żeby nie wzbudzać dodatkowych podejrzeń dziewczyna postanowiła że zostaną jeszcze 15-20 minut dopóki wszystko nie zostanie załadowane.
Kiedy stanęli wszyscy na zewnątrz drzwi muzeum zostały zaryglowane.
-Mamy 9.00 czas byśmy wyruszyli. Za 30 minut mamy być w naszej bazie - odezwała się głośna Arystea tak aby ja wszyscy usłyszeli. Po tych słowach wcisnęła guzik który wcześniej starannie ukryła

-Gulier, Sonita. Macie natychmiast udać się na wschodnią część dolnego miasta. Doszło do wybuchu bomby w hotelu "Awangarda". Jesteście najbliżej miejsca wypadku. My wysyłamy szeregowców którzy zastąpią was w muzeum. Bez odbioru!

-Cholera jeszcze tego nam brakowało - wrzasnęła. Spojrzała z Mattem na siebie porozumiewawczo i chwycili za swoje blastery.
-Nie schrzańcie tu niczego - rzuciła do szefa budynku i po czym pobiegli w kierunku "wybuchu"

[David Turoug]

Rooster z Arysteą przeszli przez dwie sale muzeum, by w końcu znaleźć się w wyjściowym holu. Tam zahaczył ich portier:
- Wszystko już przeniesione? - spytał zdziwiony - A obstawa, która jest wymagana do doków?
- Prawie skończyli - rzekł Matt - A my zostaliśmy wezwani do wybuchu bomby w hotelu "Awangarda".
- Jak to, przecież ten hotel jest częściowo nieczynny, a w zasadzie zajmują go wasze oddziały - powiedział pewnym tonem portier.
- To nie znaczy, że ktoś nie może podłożyć tam bomby...
- No ale, dlaczego wezwali akurat was, skoro na miejscu jest kilkaset żołnierzy Republiki?
- Jeżeli coś ci się nie podoba napisz petycje, do naszego dowódcy. A teraz spieszmy się, oni mogą potrzebować pomocy...
Po tych słowach oboje łowcy nagród przyspieszyli kroki, a dociekliwy portier sięgnął po komunikator, by skontaktować się z człowiekiem dowodzącym transportem artefaktów z muzeum.
- Arysteo, im szybciej opuścimy tą planetę tym lepiej... Mam złe przeczucia... ten głupi człowiek może pokrzyżować nasze plany....

[Silus Targon]

Arystea bez słowa już zaczęła się kierować do wyjścia. Faktycznie robiło się dość ciepło. Kiedy wyszli z budynku zaczęli ile sił w nogach biegnąć w kierunku swojego statku. Teraz każda sekunda była na wagę złota. Jeśli uda im się wejść do statku to dalej nie powinno być większych problemów.
-Nie połapią się tak szybko - powiedziała do Matta w biegu - nie na tyle szybko żebyśmy nie zdążyli uciec - i sama bardzo chciała wierzyć w te słowa

[David Turoug]

Jakieś 300 metrów od muzeum, Rooster złapał Silion, by zatrzymać ich bieg.
- Teraz musimy iść szybkim krokiem - rzekł - ale nie możemy biec. Przecież gdybyśmy napotkali jakiś republikański patrol, zaraz by wyniuchali, że coś jest nie tak. Stąd mamy jakieś 15 minut drogi do frachtowca. Statek jest gotowy do startu od razu, po tym jak wkroczymy na jego pokład. A więc w drogę...

[Silus Targon]

Z jednej strony nie było głupie to co powiedział Matt z drugiej Arystea chciała być jak najszybciej na statku.
Droga na statek dłużyła się bardzo a każdy nadchodzący hałas przyśpieszał im bicie serc.
Zgodnie z tym co powiedział Rooster, 15 minut później weszli na statek.
-Zabieraj nas stąd - ponaglała dziewczyna

[David Turoug]

Rooster szybko wkroczył do kokpitu, by uruchomić maszynę. Gdy zerknął przez szybę, ujrzał, że wojsko Republiki jest sprawniejsze niż myślał. Przed nim wyłonił się lekki pojaz opancerzony oraz repulsorowy transporter z żołnierzami. Gdy zatrzymali się jakieś 50 metrów od frachtowca Matt'a, jeden z oficerów przemówił, przez megafon:
- Jesteście aresztowani, na podstawie prawa panującego na planetach, wchodzących w skład Nowej Republiki. Dopuściliście się czynu kradzieży....
Jednak dalsze słowa żołnierza zostały zagłuszone, przez dźwięk włączanych silników YT-2000. Chwilę później, w stronę statku została oddana salwa, która zatrzymała się na tarczach. Rooster nie został dłużny rewanżując się paroma strzałami z laserowych działek.
Chwilę później maszyna weszła w atmosferę Taris...

[Silus Targon]

-Skąd tak szybko się kapnęli - zdziwiła się dziewczyna
-Pogadamy o tym jak będziemy na NalShadaa - odparł Matt przełączając kolejne przyciski.
-Chyba mamy towarzystwo - dodała patrząc na skaner - szykuj statek do skoku w nadprzestrzeń ja postaram się ich zająć - po czym ustawiła wspomniane wcześniej działka laserowe w stronę 2 myśliwców. Dziewczyna nie zdążyła oddać nawet jednego strzału gdy obraz planet zaczął jej się rozmazywać
-Chyba się udało co? - zapytała spokojni już

[David Turoug]

- Nie, po prostu weszliśmy w warstwę chmur - rzekł zaniepokojony Rooster - Przecież nie możemy prosto z atmosfery użyć hipernapędu, chcesz żebyśmy skończyli naszą podróż na którejś z gwiazd? Tak to się zwykle kończy, gdy nie obliczy się właściwego kursu.
Matt nerwowo pociągnął za drążek sterowania i przyspieszył lot maszyny, wylatując z atmosfery Taris. Chwilę później zobaczył, że na ogonie siedzą mu trzy republikańskie myśliwce.
- Arysteo, jeżeli możesz zrób użytek z wieżyczki. Ja postaram się pomanewrować. Im dłużej będziemy w tym systemie, tym bardziej prawdopodobne, że zostaniemy zestrzeleni... - rzekł łowca nagród, po czym dodał widząc przez przednią szybę myśliwce Imperium - nie koniecznie przez Republikę -

[Silus Targon]

Arystea nerwowo zaczęła sterować wieżyczką laserową. Myśliwce były jeszcze dość sporej odległości. Zaczęła zastanawiając się czy jako pierwsza ma otworzyć ogień ale "najlepsza formą obrony jest atak" pomyślała po czym wymierzyła w pierwszy z nich. Oddała kilka strzałów z których jeden trafił myśliwiec w boczne skrzydło. Myśliwiec zwolnił i odpuścił walkę. Dwoje kolejnych zaczęło seriami strzelać do frachtowca. Matt starał się unikać strzałów jak mógł. Niektóre z tych co dolatywały trafiały ale osłony jeszcze wytrzymywały ostrzał. Arystea próbowała trafić kolejny lecz tym razem nie było to już takie proste.
-Leć w stronę tych imperialnych myśliwców - krzyknęła. Matt na chwile się zawahał - Dużo bardziej niż nami będą interesowali się sobą nawzajem - dodała po chwili

[David Turoug]

Jednak słowa Arystei nie znalazły potwierdzenia. Rooster przez pewien moment obrał kurs kolizyjny z myśliwcami Imperium, jednak w ostatniej chwili, skierował statek w górę. Dzięki temu lecąca za nim maszyna Republiki i jeden z maszyn Imperium zderzyły się ze sobą. Zdezorientowani piloci jednej i drugiej frakcji, stali się łatwymi celami dla Matt'a, który niezwłocznie zawrócił. Teraz zwierzyna stała się myśliwym. Imperialiści, którzy zorientowali się, że wlecieli na strefę ciągle kontrolowaną przez Republikan, chcieli uciec z sektora, jednak zostali zestrzeleni przez Silion i Roostera. Chwilę później ten sam los spotkał pozostałych pilotów Republiki.
- A teraz możemy spokojnie zorganizować skok... - rzekł łowca nagród. Cztery minuty później po frachtowcu YT-2000 w układzie Taris nie było śladu...

Arystea Silion i Matt Rooster przenoszą się do: [Zordo's Haven] Biuro Sebastiana Galli