Content

Archiwum

[Korelia] Niełatwy transport...

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Korelii.

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 13 Gru 2008, o 00:58

Yves tylko uniosła brwi, gdy zobaczyła broń Nerevara. Od samego początku wyczuwała, że Kel Dorianin nie mówi jej całej prawdy, ale w tej galaktyce nie było to nic nadzwyczajnego, więc nie miała zamiaru zastanawiać się co jeszcze skrywa jej nowy znajomy. Zwłaszcza, że zapowiadała się walka...
-Jak widzisz, - odpowiedziała - nie mam nic poza wibroostrzem, a niestety wyposażenie kapsuły ratunkowej nie obejmuje zestawu "Mały Abordaż dla Zdesperowanych" - uśmiechnęła się - Musimy sobie poradzić z tym, co mamy. Nie powinno ich tam być więcej jak dwudziestu. W końcu nawet oddziały abordażowe piratów to nie kompania wojska, a oni muszą dbać o miejsce na skradzione ładunki...

*****

Kapitan pirackiego statku z nienawiścią wpatrywał się w kapsułę ratunkową zmierzającą w stronę doku dla bezzałogowych myśliwców. Śmieli z niego zadrwić i zniszczyć jego sprzęt, który kosztował wiele więcej niż oni zarabiają w ciągu roku... Cieszył się, że przynajmniej ładunek da się uratować. Kiedy tylko ściągną tamtych na pokład, czym prędzej documują do "Smugglera" i zabiorą skrzynie z życiokryształami.
Dokładnie tak, jak przewidywała umowa.
A tych, co stawiali opór zawsze można sprzedać jako niewolników...
-Ash! - zawołał odwracając się do ekranów - Weź pięciu ludzi i przyprowadź mi tutaj tych dzielnych przemytników... Nie muszą być nietknięci, ale staraj się ich za bardzo nie uszkodzić, bo wartość spadnie... - uśmiechnął się paskudnie do swojego podwładnego
-Aye, aye, szefie...

*****

Yves przywarła do jednej ze ścian kapsuły, a naprzeciw niej stał Nerevar tak blisko, że niemal stykali się twarzami.
-Jeszcze raz: - powiedziała Cinn - kiedy tylko otworzą drzwi, wyskakujemy i robimy tyle hałasu, by ich na chwilę zaskoczyć. Ja biorę lewą stronę, a ty prawą. Jeśli przeżyjemy spotkanie z komitetem powitalnym to pomyślimy co dalej...

*****

-Nie chcą skurczybyki otworzyć... - narzekał jakiś Rodianin wskazując na właz do kapsuły ratunkowej - Do tego zasłonili iluminatory...
-To sami otwórzcie ten właz! - warknął wściekle Ash - Robicie z igły widły. Nawet jeśli coś knują to może ich tam być dwoje, najwyżej troje jeśli to jakieś kurduple...
Niezadowolony Rodianin podszedł do włazu i założył niewielki ładunek wybuchowy - taki, by go otworzyć, a nie wysadzić całą kapsułę i odszedł na kilka kroków. Rozległo się ciche pyknięcie i inny przedstawiciel tej samej rasy podszedł, aby otworzyć wejście kapsuły ratunkowej. Ledwo dotknął stalowej konstrukcji, gdy drzwi otworzyły się z impetem i wypadła przez nie krzycząca kobieta...

*****

Wrzeszczała co jej na język przyszło. Chodziło tylko o zaskoczenie przeciwników, aby mieć te kilka sekund na zdobycie przewagi. Kiedy tylko wypadła z kapsuły ratunkowej cięła najbliższego Rodianina przez klatkę piersiową, a potem poprawiła wbijając wibroostrze w nieprzyjacielskie żebra... Za sobą czuła obecność Kel Dorianina, który również wybiegał do ataku...
Błyskawicznie rozejrzała się po małym hangarze. Oprócz, martwego już, Rodianina był tam jeszcze jeden przedstawiciel tej rasy uzbrojony w pistolet blasterowy. Zaraz obok stał mężczyzna w średnim wieku z jakąś starą strzelbą jonową zarzuconą na ramię. Na prawo od włazu kapsuły zaś stał Ash - wysoki, dobrze zbudowany, czarnoskóry człowiek z wibroostrzem w ręce, Duros i młoda kobieta - oboje uzbrojeni w pistolety blasterowe...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Nerevar Candroon » 15 Gru 2008, o 10:55

Nerevar nic nie widząc na jedno oko wybiegając na prawo zobaczył wymierzony blaster w siebie, po chwili sprawca nie miał już ręki a następnie głowy. Mimo obolałego ciała wiedział, że nie może się teraz podać i musi walczyć. Mocno zdenerwowany wpadł w furie zabił jeszcze z dwóch oprawców we wściekłości po czym oberwał z jednej strony z lasera w nogę. Upadjąc na ziemie podniósł pistolet od jednego z pokonanych i obrócił się do Yves krzycząc.
-Żyjesz jeszcze!?
Nerevar Candroon
 

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 15 Gru 2008, o 21:33

-Jak widać...
Yves odwróciła się tyłem od człowieka ze strzelbą jonową. Wydawało się, że nie zwróciła na niego uwagi, lecz po chwili na jego szyi pojawiła się cienka, czerwona linia, z której wysączała się krew... potem jego głowa stoczyła się na ziemię, a ciało bezwładnie zwaliło na ziemię. Obok leżało dwóch martwych Rodian.
Wszystkich sześciu przeciwników leżało martwych na ziemi.
-A ty jak? - zapytała pochylając się na Kel Dorianinem - Dasz radę iść dalej?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Nerevar Candroon » 6 Sty 2009, o 12:40

-Chyba dam - odpowiedział zmieszany patrząc na zakrwawioną nogę.
-Przez nich zniszczyłem swoje gogle - dodał kiedy zorientował sie, że nic nie widzi na lewo oko.
Podniósł się opierając o swoją maczetę.
-Całkiem ładnie walczysz jak na pilota - powiedział zaciekawiony patrząc na to jak jego towarzyszka dobrze się trzyma po tych bojach.
-Nie wiem jak ty ale ja mam ochotę przywitać kapitana tego statku - odparł z lekką ekscytacją w głosie.
Nerevar Candroon
 

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 6 Sty 2009, o 20:46

-Jestem Mandalorianką z pochodzenia. - wyjaśniła swoją umiejętność władania wibroostrzem - Tatuś nauczył mnie kilku fajnych sztuczek. - dodała z uśmiechem - Skopmy kilka tyłków, pewnie i tak nie będą chcieli z nami negocjować...
Schyliła się, by sięgnąć pistolet blasterowy, który martwego Rodianinowi już raczej potrzebny nie będzie... Co prawda w ciasnych pomieszczeniach, takich jak pokład tego statku o wiele skuteczniejsza okazywała się broń biała, ale Yves nie wiedziała na co jeszcze się natkną, a zawsze lepiej mieć broni za dużo, jak za mało...
-Ty też jakiś weź. - powiedziała do Kel Dorianina - Aha... - przypomniała sobie o czymś - Jeśli się poddadzą to bierzemy ich żywcem.

******

-Ash się nie zgłasza. - powiedziała wysoka kobieta o włosach ściętych na męsko - Mam co do tego złe przeczucia...
-Próbuj dalej. - warknął kapitan statku - Wy dwaj! - wskazał muskularnego mężczyznę i groźnie wyglądającego przedstawiciela rasy Wookie - Idźcie sprawdzić co się dzieje.
Nie czuł się zbyt pewnie w obecnej chwili. Na mostku wciąż pozostawały cztery osoby i on, wszyscy uzbrojeni w DC-15 z czasów Wojen Klonów, ale poza nimi na pokładzie byli tylko: para wysłana, by sprawdzić co się stało z oddziałem Asha, mechanik w maszynowni, pewnie zalany w trupa, oraz Sullustańska kucharka, która z radością powita dzień śmierci kapitana tej krypy...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Nerevar Candroon » 6 Sty 2009, o 22:39

Podchodząc do dziewczyny Nerevar sięgnął po jeden z pozostawiony blasterów w prawą rękę tym samym chwytając maczetę w lewą która posłużyła mu teraz jako podparcie rannej nogi. Kiedy już się zbliżył nie chciał jednak pokazywać się w takim stanie i chwycił ją prosto naprężając wszystkie mięśnie i zmusił się do dalszego wysiłku. Popatrzył się w oczy Yves po czym nagle odwrócił wzrok przypominając sobie, swoje urwane w połowie google nie dość, że musiał wyglądać okropnie to jak by się bał, że dziewczyna zobaczy jego niespotykane u Kel Dorianina srebrne oczy.
-Byłem na różnych typach statków jednak wydaje mi się, że taki pilot jak ty lepiej się bedzię tu orientował zwłaszcza, że niedowidzę. - odparł spokojnie jednak był zdenerwowany, że musi na niej polegać.
-Tak wiec ty prowadź.
Nerevar Candroon
 

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 7 Sty 2009, o 10:10

Szczerze mówiąc, Yves nie miała zielonego pojęcia o rozkładzie pomieszczeń na tym statku, bo był to typ, który widziała po raz pierwszy w życiu. Podejrzewała, że to jakiś frachtowiec zaprojektowany przez samego właściciela, a następnie zdobyty przez piratów. Mimo to, jedno było pewne: wiedziała, gdzie zmierzać, by dotrzeć w stronę mostka, a to było najważniejsze, reszta wyjdzie w praniu.
-Chodźmy zatem. - powiedziała krótko i ruszyła w stronę rozsuwanych drzwi do tego małego "hangaru" na myśliwce bezzałogowe.

******

Wookie wydał z siebie dźwięk podobny do skomlenia, a potem zawarczał groźnie odsłaniając żółte kły.
-Tak, tak... - odpowiedział mu mężczyzna idący obok - Jeśli zabili Ash'a to ja też urządzę im istne piekło. I podoba mi się pomysł z wyrywaniem paznokci...

******

-Słyszałeś? - Yves zapytała Kel Dorianina - Brzmiało jak Wookie... Fierfek...
Rozejrzała się wokół, podbiegła kilka kroków do przodu i wcisnęła przycisk przy drzwiach po prawej stronie. Te otworzyły się z sykiem ukazując jej oczom jakieś pomieszczenie magazynowe, zawalone skrzyniami - prawdopodobnie łupami.
-Schowamy się tutaj. Nie mam zamiaru walczyć ze wściekłym futrzakiem.
Weszła do środka i przykucnęła za dużą, metalową skrzynią tak, aby nie było jej widać z korytarza. Wychyliła się nad jej brzegiem i syknęła do stojącego w drzwiach Nerevara.
-Chodź, zanim znajdzie nas Wookie!
Miała nadzieję, że piraci nie zaczną od dokładnego przeszukania każdego pomieszczenia, ale najpierw pójdą do hangaru sprawdzić co się stało z oddziałem tam wysłanym. W przeciwnym razie...
W przeciwnym razie będą mieli do czynienia z Wookiem w małym pomieszczeniu.
Raj. Po prostu raj...

PS. Ner, możesz zdecydować co zrobi Wookie i jego partner. Będzie ciekawiej jeśli obaj będziemy "prowadzić" tą grę;) Dokładnie jak było to z tą kapsułą;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Nerevar Candroon » 7 Sty 2009, o 11:59

wooki?! w sumie nigdy nie miał do czynienia z tymi stworzeniami jednak opowieści słyszane o ich sile fizycznej obiły mu się o uszy. W pokoju było dość ciemno Nerevar jednak mimo tego, że widział tylko jednym okiem dobrze odnajdywał się w ciemności gdyż jego gogle miały dużo rożnych filtrów. Szybko zorientował się, że skrzynie za nimi nie są mu obce i już je widział, był to ładunek z ich statku. "cholera ale jak? szybcy są!" - przeszło mu przez głowę i zdał sobie sprawę, że na statku musi być jeszcze więcej osób niż myślał. Jednak nie było czasu na myślenie gdyż ktoś się chyba zbliżał.

****

Wooki z towarzyszem szli przez korytarz w miejscu gdzie przed chwilą stał Nerevar wraz z Yves. Przeszli obok drzwi od magazynu z lewej strony, parę kroków dalej Wooki pociągnął nosem i wydał z siebie ogromny krzyk.
-Co jest? - zapytał się tęgi mężczyzna
Wooki pociągając znów nosem i wskazał na podłogę gdzie byłą plama krwi.
Tutaj krew? pomyślał osiłek i dodał
- Za daleko od pola walki ktoś musiał uciekać. - powiedział głośno i rozejrzeli się do o koła po czym pobiegli w strone gdzie miała być przechwycona kapsuła.

****

-Nie mamy za dużo czasu. - powiedział szeptem KelDorianin i dodał po chwili
-Szybo zorientują się, że ich towarzysze zginęli i zaczną nas szukać. Jakieś pomysły? - mówiąc ostatnie zdanie nie czuł się na siłach by wyjść na przeciw i walczyć, zwłaszcza, że jeden z napastników był Wooki i nie wiedział ile osób z nim. W tej chwili rozległ się potworny tyk stworzenia. Popatrzył się na Yves. Oboje dobrze wiedzieli co się stało.

****

Zabili go dranie go zabiły!! - krzyczał w wściekłości patrząc na ciało Ash'a a raczej to co z niego zostało gdyż był jak by pocięty mieczem. Wooki ryczał jak oszalały i walił pięścią w ścianę korytarza co powodowało wielkie dudnienie, także gotował się ze wściekłości.
Nerevar Candroon
 

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 8 Sty 2009, o 20:25

-Fierfek... - zaklęła po mandaloriańsku
Zaczęła przyglądać się skrzyniom w ładowni i stwierdziła, że część z nich pochodzi z ich statku. W chwili obecnej nie miała zamiaru zastanawiać się nad tym, jakim cudem już się tutaj znalazły. Szybko obejrzała pozostałe, ale z zewnątrz nie mogła stwierdzić czy zawierają coś, co mogłoby być przydatne w ich sytuacji. Groźne ryki Wookiego wciąż dochodziły z hangaru, a więc tamta dwójka jeszcze nie ruszyła w drogę powrotną...
-Biegiem! - syknęła Yves - Na mostek, zaskoczymy ich...
Ile sił w nogach, pognała w kierunku, gdzie spodziewała się znaleźć mostek. Gnała na zabój, byle zdążyć przed Wookiem. Jeśli uda im się pojmać kapitana to będzie on ich przepustką i wściekły "Futrzak" będzie musiał zostawić ich w spokoju. Jeśli zaś zabiją wszystkich na mostku nie pozostawiając sobie karty przetargowej, będą mogli stamtąd zamknąć wszystkie grodzie i polecieć w stronę planety zabarykadowani w kokpicie.
Inne możliwości przeżycia nie przychodziły jej do głowy...

Nie biegła długo, gdy dotarła do jedynych oznakowanych drzwi. Na jej szczęście napis głosił "Mostek. Nie wchodzić bez, kurwa, pozwolenia kapitana", co znaczyło, że dotarła na miejsce przed Wookiem. Drugą częścią zdania nie miała zamiaru się przejmować. Nagle zamarła. Dopiero teraz przypomniała sobie, że przez całą drogę nie sprawdzała czy Nerevar biegnie z nią. Odwróciła się, by sprawdzić czy jest gdzieś obok...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Nerevar Candroon » 9 Sty 2009, o 22:20

Wooki i mięśniak postanowili wrócić w stronę plamy krwi która wcześniej zobaczyli. Ku ich zdziwieniu było jej więcej a teraz prowadziła za róg i nagle urywała się pod ściana. Zdezorientowani nie mieli pojęcia o co chodzi, zaczęli przeszukiwać pomieszczenia które był w ich sąsiedztwie. Zaczęli od magazynu w którym znajdował się skradziony łup. Wooki wydał z siebie kolejny krzyk wściekłości.

****

Nerevar schowany w górnym szybie wentylacyjnym odraza pojął, że nie są zbyt mądrzy a taka zabawa w chowanego rozwścieczy ich do granic możliwości. Ten ryk który obecnie słyszał był prawdopodobnie reakcją jaką wydał futrzak gdy znalazł ich była skrytkę. Nerevar nie zastanawiał się zbyt długo nad tym, przedzierając się najciszej jak umiał wiedział, że spełnił swoje zamierzenie i zdobył im trochę czasu dezorientując przeciwników. Skradając się w szybie zorientował się, że jest tu gdzie zamierzał a dokładnie nad głową zaniepokojonej Yves która chyba na niego czekała. Powoli odsunął właz i zsunął się po cichu na dół za plecy dziewczyny. Boląca noga nie pozwoliła mu tego zrobić jak chciał i po sekundzie mimo, że stał za nią miał już wycelowany blaster w swoją głowę który opuściła jak tylko zorientowała się, że to on.
-No to jaki mamy plan - odparł Nerevar troszkę rozbawiony sytuacją.
Nerevar Candroon
 

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 9 Sty 2009, o 22:47

-Nie rób tego więcej... - powiedziała szeptem Yves biorąc głęboki oddech - Wystraszyłeś mnie, mało nie odstrzeliłam ci głowy... Plan jest prosty... Właściwie trudno nazwać go planem... - na jej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech, który "przyswoiła sobie" od Petera, jej przyjaciela - Wchodzimy, staramy się ich brać żywcem, a jeśli się to nie uda, to zabić szybciej niż oni zabiją nas. Potem barykadujemy się tam i zaczynamy negocjacje z resztą załogi, jednocześnie obierając kurs na planetę. Proste, czyż nie?
-Siła tkwi w prostocie. - słusznie zauważył Kel Dorianin - Gotowa?
-Zawsze...

*****

Jeden z piratów stanął tuż przy drzwiach, aby mieć pewność, że zastrzeli wszystko, co tylko spróbuje wejść na mostek. Poprawił chwyt na kolbie swojego karabinu i, z palcem na spuście, czekał.
-Nie wygłupiaj się. - powiedział jego kapitan - To niemożliwe, żeby jakimś kiepskim przemytnikom udało się pokonać cały oddział piratów! - zaśmiał się chcąc dodać sobie odwagi - Jestem pewny, że za chwilę w tych drzwiach pojawi się Ash i reszta chłopaków, a ty rozwalisz ich ze swojej armaty. Opuść natychmiast broń.
-Aye, aye... - odpowiedział tamten i bez przekonania wykonał rozkaz

*****

-Cholera, cholera, cholera... - Yves robiła się coraz bardziej nerwowa - Nie obejdę hasła otwierającego drzwi... Chyba, że...
Wiedziała, że mają coraz mniej czasu, a nie potrafiła włamywać sie do systemów zabezpieczeń, aby otworzyć drzwi na mostek z poziomu konsoli w ścianie. Odsunęła się o dwa kroki do tyłu, wycelowała pistolet w panel kontrolny i trzykrotnie pociągnęła za spust. Posypały się iskry, a korytarz wypełniła woń palonej izolacji.
Drzwi zaś uniosły sie do góry otwierając im drogę na mostek...

Yves wparowała do środka, od razu przeturlała się przez ramię, przyklęknęła, obróciła w stronę srojącego przy drzwiach strażnika i posłała dwie laserowe błyskawice w trzymające karabin dłonie. Tamten zawył z bólu i wypuścił broń z rąk.
-Poddajcie się! - wykrzyknęła Yves przesuwając broń w kierunku kolejnego pirata
-Zabić ich! - wrzasnął wściekły kapitan...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Nerevar Candroon » 9 Mar 2009, o 00:32

Słysząc te słowa Nerevar uskoczył w bok mając nadzieje, że schowa się za terminalem, jednak nagle poczuł niewyrażalne ciepło na plecach jak gdyby ktoś w wbił mu gorący nóż, była to wiązka laserowa wystrzelona z blastera jednego z napastników. dużo ich- pomyślał. Yves popatrzyła na niego z przerażeniem w jaki rozegrała się ta scena po czym przybiegła skulona, do ściany za którą się schował Nerevar. W tym czasie ledwo już żyjący KelDorianin spostrzegł małe drzwi które znajdowały się parę metrów od niego. wygląda na kapsułę ratunkową dla kapitana przebiegła mu myśl przez głowę. Przez odczuwany ból nie mógł trzeźwo ocenić sytuacji i jedyne co chciał to wydostać się z tego miejsca.
-Za mną! - krzyknął Nerevar po czym mocno szarpnął Yves za ramie. Z odległości paru metrów wystrzelił ze swojego blastera w kodowy zamek jak myślał kapsuły ratunkowej. Nie mylił się ujrzał to o co miał nadzieje zobaczyć: ratunek dla nich. Po dosłownie sekundzie znaleźli się przy progu kapsuły wtedy KelDorianin zdał sobie sprawę, że jest ona przeznaczona dla kapitana a co za tym idzie dla jednej osoby. Nie zastanawiając się za długo mocno chwycił Yves za bark i wepchnął do środka tym samym zatrzaskując wejście. Cała scena trwała nie więcej niż pięć sekund, jednak wystarczyło to załodze statku na dotarcie do miejsca w którym się znajdowali. Odwrócił się w stronę małej szybki zatrzaśniętej kapsuły z której Yves coś krzyczała i wydarł się na całe gardło ostatnimi siłami.
-Startuj!!!!!!- W tym momencie jeden z napastników mocno uderzył go w plecy, tracąc przytomność ześlizną się po drzwiach od których słyszał głośny huk startującej kapsuły....
Nerevar Candroon
 

Re: [Korelia] Niełatwy transport...

Postprzez Peter Covell » 27 Mar 2009, o 21:22

Kapsuła z Yves w środku opuściła statek piratów, jednak momentalnie została złapana w promień ściągający i z powrotem doholowana do ładowni okrętu.
O tym, co działo się, gdy wściekli piraci wyciągnęli ją na zewnątrz, wolałaby zapomnieć...
Chciałaby umrzeć, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że czeka ją długa niewola u piratów, a być może sprzedanie w niewolę. Najgorsze były pierwsze dni - po kilku miesiącach przestała zwracać na cokolwiek uwagę i coraz częściej dochodziła do wniosku, że już nigdy nie będzie wolna...

Yves Cinn przenosi się do nieznanej lokalizacji jako więzień piratów...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron