[Korelia] Poszukiwanie mandaloriańskiej zbroi

[David Turoug]

Akcja przenosi się z: [Korelia] Kantyna 'Cichy Joe'

Tuż nad ranem Skidder pojawił się przed statkiem Ganda. Zabrał ze sobą wojskowy plecak, w którym był najpotrzebniejszy ekwipunek oraz prowiant. Nie zapomniał również o swoich dwóch blasterach oraz jednym, małym wibroostrzu. Koreliańczyk załomotał w trap, aby powiadomić znajomych o swym przybyciu.

[Oto'reekh]

Po opuszczeniu kantyny "Cichy Joe", Harvos towarzyszył Gandowi w zakupach ekwipunku. Sam Gand był pod wrażeniem planety, jej nowoczesna technika, architektura i jednocześnie normalne środowisko naturalne współgrało i tworzyło jedną całość, co było miłą odskocznią w porównania do industrialnego Coruscant i zrujnowanego Taris.
Wszystko co Gandowi było potrzebne kupił w jednym dobrze zaopatrzonym sklepie, po spakowaniu większości rzeczy do brązowego plecaka ruszyli na statek.
Na miejscu Harvos skorzystał z osprzętu dla droidów, a Oto'reekh po zabiegach higenicznych, skorzystał z kilku godzinnego snu.

Gdy Liam zapukał w śluzę powietrzną wyrwał Ganda ze stanu płytkiej medytacji.
- Jest punktualnie - pomysłał patrząc na zegarek, następnie wstał i udał się w stroną śluży którą otworzył pobliskim przełącznikiem. Po otwarciu śluzy Oto'reekh lekko skłonił się człowiekowi i szerokim gestem zaprosił do środka.
- Wiem, że nie jest to zbyt okazały statek ale na moje niskie wymagania jest chyba w sam raz, a przynajmniej był w momencie którym go kupowałem. - powiedział.

[Harvos]

Harvos na dźwięk pukania odczepił się od aparatur bateryjnych, które natychmiast prychnęły obłokami chłodnego powietrza i zaczęły z charakterystycznym "piskiem" wyrównywać ciśnienie, po czym bez słowa udał się w stronę śluzy.

[David Turoug]

Skidder przywitał się z Oto'reekhiem i Harvosem.
- Chyba czas w drogę. To będzie dość krótka podróż, około 300 kilometrów na zachód stąd - odparł Skidder, po czym podał koordynaty na lesiste zboże, które było ich pierwszym celem podróży. Dalej mieli wyruszyć pieszo.

[Darth Slotharius]

Kylana przenosi się z: [Korelia] - Szpital

Kylana stanęła niedaleko lądowiska i chwilę przyglądała się statkowi, do którego wszedł przed chwilą dobrze zbudowany człowiek w średnim wieku - sądząc po wyglądzie żołnierz lub najemnik. Skierował ją tutaj członek obsługi kosmoportu twierdząc że typy, które przyleciały tym statkiem wyglądają bardzo podejrzanie i jednocześnie narzekając że galaktyka schodzi na psy. Kyla nie bardzo wiedziała co miał na myśli mówiąc "podejrzanie" mogła natomiast zgadywać że chodziło mu między innymi o wygląd ich transportowca. - Ta krypa pamięta chyba jeszcze starą republikę - pomyślała - Dziw że jeszcze lata - Podchodząc zastanowiła się jeszcze czy ludzie znajdujący się na statku będą mieli jej cokolwiek do zaoferowania i oczywiście czy ona będzie miała do zaoferowania cokolwiek z zamian - Teraz o tym nie myśl - Powiedziała do siebie po czym zastukała mocno w trap statku...

[Oto'reekh]

Oto'reekh który już miał zamiar usiąść na fotelu pilota usłyszał dudnienie dochodzące ze śluzy powietrznej. Stanął jak wryty i spojrzał pytająca na Liama.
- Kto to może być ? - rzucił i udał się otworzyć drzwi.
Wcisnął przycisk zwalniający zamek i śluza otworzyła się ze zgrzytem ukazując jego wilofasetkowym oczom kobietę rasy ludzkiej. Wysoka, czarnowłosa nieznajoma wyglądała na zmęczoną, jej zielone oczy patrzyły na Ganda pewnym wzrokiem, choć jej mowa ciała wskazywała, że nie czuje się zbyt pewnie.
Gand skłonił się lekko i powiedział:
- Witam, nazywam się Oto'reekh, w czym mogę pomóc ?

[Darth Slotharius]

- Jestem Kylana - Odpowiedziała dziewczyna - po prostu Kylana - Dodała widząc pytający wzrok Gand'a. Nigdy nie używała swojego prawdziwego nazwiska już nie mówiąc o tym że przez długi czas w ogóle go nie znała. Przez chwilę stała nie wiedząc jak zacząć po czym nabrała powietrza i zerknęła niepewnie na stojącego przed nią osobnika
- Powiem wprost - Powiedziała wypuszczając powietrze - Szukam możliwości zarobku a doszły mnie słuchy że jesteście poszukiwaczami artefaktów - Zawahała się - Kurcze ten Gand patrzy się na mnie jak na idiotkę - Pomyślała. Bez zbroi, maski i płaszcza czuła się niepewnie, wręcz idiotycznie - Myślę że mogę wam się przydać...

[Harvos]

Droid podszedł do Ganda, jednocześnie przechylając bądź co bądź trochę straszną głowę na kobietę.

-Kim jesteś, istoto?- Spytał sędziwym, trzeszczącym głosem. Wrażenie potęgowało to, że nie miał żadnej imitacji szczęki... Słowa wydobywały się z głowy, bez żadnego ruchu oprócz mocniejszego błyszczenia "oczu".

[Darth Slotharius]

- Droid?! - Dziewczyna w myślach aż krzyknęła bardziej ze zdziwienia niż ze strachu. Nie dając jednak tego po sobie poznać przedstawiła się ponownie.
- Jak już powiedziałam twojemu... - zastanowiła się czy Gand jest właścicielem droida - towarzyszowi... Myślę że mogę się wam przydać w przedsięwzięciu, które planujecie...
Pierwszy raz widziała takiego droida i nie wiedziała jak się zachować. Owszem spotkykała już prawie inteligentne maszyny, na jednego z takim robotów raz nawet polowała... ale ten był inny. Wpatrywał się w nią z całą przenikliwością ciemnych "oczu" wydawałoby się że z zaciekawieniem słuchając każdego słowa - Maszyna obdarzona emocjami! - Pomyślała i odwróciła wzrok jakby bojąc się że Droid zajrzy w głąb jej myśli...

[Harvos]

-Nie, zapytuję, kim jesteś... ze specjalizacji. Co wykonujesz, jak możesz się nam przydać.-

Robot zastanowił się, co powie na to Liam.

[Oto'reekh]

- Harvosie nie bądźmy nieuprzejmi i dokończmy rozmowę w środku, przecież nie będziemy rozmawiać przez trap, prawda Kylano ? - Spokojnie zaprosił kobietę do środka.

[Harvos]

-Nie przyswoiłem jeszcze wszystkich zasad kultury- Odparł droid.

Po jakimś czasie wszyscy zebrali się w środku, w jednym pomieszczeniu.

[Darth Slotharius]

- Odpowiadając na twoje pytanie Harvosie - Kyla zawahała się nie wiedząc czy może zwracać się do robota po imieniu - Kiedyś byłam Łowcą głów - Rozejrzała się po załodze czekając na reakcje - Teraz jestem raczej zwykłym najemnikiem i możecie wierzyć lub nie... - przerwała widząc że rozmówcy patrzą na nią raczej jak na bezbronną dziewczynkę a nie jak na zabójczynię - ... ale całkiem nieźle radzę sobie w walce. Poza tym mimo mojego młodego wieku wiele razy bywałam na Korelii i całkiem nieźle ją znam...

[Harvos]

-Każda drobina wiedzy nam się przyda- Stwierdził droid -A w jaki sposób walczysz, istoto? Mniemam też, że znasz się na infiltracji...-

[David Turoug]

Skidder obserwował rozmowę w milczeniu. Rzadko kiedy współpracował z Łowcami Głów, choć zdarzyło się to np. na Naboo. Jakoś nie miał do nich zaufania, a już szczególnie do tych którzy kiedyś współpracowali z Imperium. Mimo to, wyprawa po zbroję nie była jego przedsięwzięciem, więc nie miał czelności wyrażać swojej opinii.

[Oto'reekh]

"Kiedyś byłam Łowcą głów" usłyszał Gand i spojrzał na Liama, z jego twarzy wyczytał podobne uczucia do własnych. Oto'reekh nie miał dobrych doświadczeń z tego typu osobnikami, mimo, że Gand jest toksyczną planetą dla większości ras, zdarzały się przypadki gdzie co bardziej zuchwali łowcy próbowali swojego szczęścia właśnie tam. Często jego sprawy w dawnej pracy właśnie ich dotyczyły, bo to oni mordowali niewinnych lub złoczyńców, zresztą łamali prawo i choćby dlatego ich ścigał. Jeśli nie byli dość szybcy w ucieczce z planety, Oto'reekh najczęściej ich odnajdywał, byli łatwymi celami, gdyż najczęściej byli innej rasy i trudno im było się wtopić w tłum, a przy pomocy swojego daru także łatwo i szybko ich lokalizował.

- Kiedyś byłaś łowczynią ... - wtrącił się Harvosowi i zrobił krótką pauze. - Nie będe cię oceniał po przeszłości, ale jeśli twierdzisz, że możesz nam pomóc, a wygląda na to, że sama też potrzebujesz pomocy, możemy współpracować. Musimy odnaleźć pewien pancerz w górach Korelii, nie daleko stąd, w szczegóły wprowadzi cię Harvos ja z Liamem - wskazał Skiddera - spróbujemy tam dolecieć. - skończył i pomaszerował w stronę fotela pilota.

[David Turoug]

Skidder cieszył się, że nie musi objaśniać Kylanie misji. W końcu to nie on jest szefem wyprawy. Szybko poszedłza Gandem i usiadł w fotelu drugiego pilota. Jeszcze raz sprawdził koordynaty i rzekł do Oto'reekha:
- Możemy ruszać. Nie za szybko, bo lądowisko, a raczej polana, na której pozostawimy statek, nie jest największych rozmiarów.

[Oto'reekh]

Oto'reekh skinał głową na zak, że rozumie. Włączył silniki podświetlne i połączył się z wieżą prosząc o pozwolenie na start. Pozwolenie wydano natychmiast, jako, że lot miał się odbywać w granicach planety.
Gand koncentrował się na instrumentach i gdy wszystko było w porządku, delikatnie dodał mocy i statek powoli i dosyć statecznie, jak na możliwości pilota zaczął wyłaniać się z hangaru. Gdy statek opuścił doki Oto'reekh z niską prędkością wprowadził maszynę w skręt i udał się w stronę, którą wskazywał mu Liam.
Po kilkunastu minutach lotu, dzięki nawigacji Skiddera, góry Koreli rozpościerały się przed nimi, zgodnie z zaleceniem drugiego pilota Gand obniżył prędkość lotu i zaczał rozglądać się za miejscem w którym potrafił by posadzić maszynę. Po kilku minutach poszukiwań odezwał się Skidder.
- Spróbuj na tamtej polanie. - wskazał
Oto'reekhh szybko zauważył odsłonięty kawałek terenu, wśród górskiego krajobrazu i skierował tam statek.
- Przygotujcie się do lądowania - ostrzegł Gand i skupił się już tylko na sterach i instrumentach.
Transportowiec G1-A lekko się kołysząć zawisł nad wyznaczonym miejscem lądowania i mimo obaw pilota dość delikatnie osiadł na gruncie.
- Chyba się udało. - powiedział z wyczuwalną ulgą i radością w głosie.

[Harvos]

Harvos bez słowa uruchomił hologram z przypuszczalnym wizerunkiem zbroi, odtwarzając jednocześnie informacje z Holo-Netu:

-"Typowa mandaloriańska zbroja bitewna, która dawniej należała do znanego Łowcy Nagród - Jegelta Volto, który zginął na Korelii w roku 214 BBY. Pancerz, pokryty stopem z cortosis, aby dezaktywować uderzenia mieczy świetlnych Jedi, na których również "polował", ma delikatny, srebrny odcień. Znaleźć go można zapewne w górach na Korelii, gdzie dostać się można jedynie z wynajętym przewodnikiem - na drodze czyha wiele niebezpieczeństw - głównie ze strony natury."-

[Darth Slotharius]

"Pancerz, pokryty stopem z cortosis" - Kylana żałowała że nie ma na sobie swojej zbroi, bez niej czuła się taka... bezbronna. Niestety wiedziała że Gand i jego towarzysze mogliby jej nie zaufać gdyby przyszła do nich w swoim pancerzu. Ubrana była tylko w szare lekkie szaty, u pasa miała blaster i znalezione przy Vish'u ostrze. Była to pierwsza od kilku lat wyprawa, podczas której dziewczyna nie ukryła twarzy i wcale nie czuła się z tym dobrze. Poza tym widziała że człowiek, który całą drogę siedział z Gand'em w kokpicie jej nie ufa.
- No cóż, będzie trzeba jakoś to zmienić - Pomyślała po czym wstała szykując się do wyjścia...