[Korelia] Poszukiwanie mandaloriańskiej zbroi

[David Turoug]

Grupa rozbiła obóz. Skidder zadeklarował, że będzie stał na warcie całą noc, co też uczynił. Jednak nic nie zakłóciło snu pozostałym towarzyszom. Z samego rana, czwórka poszukiwaczy ruszyła w dalszą drogę, by po 5 godzinach marszu dojść do statku.
- Szykuj statek Oto'reekh, pora wracać w bardziej cywilizowane miejsca.

[Oto'reekh]

Oto'reekh po upewnieniu się, że wszyscy są na pokładzie, a właz jest dobrze zamknięty, usiadł na fotelu pilota i uruchomił silniki podświetlne.
Statek łagodnie wzniósł się nad okrążającym go lasem i ruszył w stronę miasta. Po kilkudziesięciu minutach szybkiego lotu transportowiec G1-A zwolnił, przed zbliżającym się miastem, biorąc kurs na doki. Gand połączył się z kontrolerami ruchu i po kilku minutach dostał zgodę na lądowanie na jednym ze stanowisk.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział gdy maszyna niezgrabnie i trochę zbyt mocno usiadła na lądowisku.
- Nie przepadam za lataniem - pomyślał i odwrócił się do reszty załogi.
- Liam, rozumiem, że zostajesz na Korelii, jeśli uda nam się spieniężyć ten blaster w najbliższym czasie to przelejemy ci twoją część. Kaylano tobie oczywiście też wyśle kredyty o ile Zordo za niego zapłaci. Ja w każdym razie musze najpierw podrzucić Harvosa do serwisu, a dopiero po tym udam się na Yavin, a wy co planujecie dalej? - zapytał

[Harvos]

Harvos siedział w zapleczu bezczynnie, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Gdy się nie ruszał - wyglądał jak wyłączony, wszystko przez to, że nie świeciły się jego "oczy".

[Darth Slotharius]

Planowałam znaleźć jakiś transport na Coruscant - Odparła Kylana - Ale najpierw muszę spotkać się z kimś tutaj na Korelii... O ile jeszcze go tutaj zastanę...

Miała dziwne wrażenie, że Derya opuścił Korelie. Wrażenie to spowodowane wizją, którą miała dzieńcześniej towarzyszyło jej aż do teraz i wywoływało spory niepokój...

[David Turoug]

- Ja zostaje na Korelii i zamierzam trochę odpocząć do przygód. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. - odparł Skidder, wychodząc ze statku. Liam jeszcze raz zerknął na statek Ganda, po czym udał się do kantyny 'Cichy Joe'.

[Oto'reekh]

Gand po pożegnaniu ze Skidderem, przemówił do Kaylany:
- Jeśli chcesz mogę cię podrzucić na Coruscant, ale musisz się pospieszyć, chcę odlecieć jak najszybciej.

[Darth Slotharius]

- Sprawdzę tylko czy osoby, o której mówię nie ma w kantynie "Cichy Joe" bo tam miała na mnie czekać - Odparła Kylana - Jeżeli go nie zastanę zostawię tylko wiadomość i wrócę tu jak najszybciej...

To powiedziawszy Kylana opuściła szybko statek i udała się do Kantyny. Wątpiła już że spotka dam Visha ale wolała się upewnić... i w razie czego zostawić wiadomość. Kilkanaście minut później dotarła na miejsce i zapytała się barmana o Deryę. Ten chwilę się zastanawiał po czym nagle jakby sobie przypominając odparł że chłopak wyjechał i kazał przekazać że za parę dni wróci. Gdzie wyjechał? Tego barman nie umiał powiedzieć...

Wiadomość nie zdziwiła Kylany. Zaniepokoiło ją tylko to że znowu straciła chłopaka z oczu... Kilka minut siedziała w pokoju zastanawiając się co dalej po czym postanowiła lecieć jednak na Coruscant. Spakowała zbroję, resztę broni i szybkim krokiem udała się z powrotem na statek Gand'a. Ten widząc ją wracającą tak szybko nie wyglądał na zaskoczonego...

[Oto'reekh]

- Rozumiem, że możemy ruszać - powiedział Gand w stronę Kaylany
Nie czekając na odpowiedź Gand zabezpieczył statek, i usiadł przy sterach. Po krótkiej rozmowie z kontrolerami, uruchomił silniki i wyleciał z hangaru. Gdy statek opuścił już planetę i oddalił się od jej wpływu grawitacyjnego, Oto'reekh uruchomił silniki nadświetlnej. Transportowiec skoczył do hiperprzestrzeni w kierunku Coruscant.

Po osiągnięciu celu silniki automatycznie wyłączyły się, odpalając jednocześnie zwykły napęd. Oto'reekh po raz trzeci zobaczył przed sobą stolicę galaktyki. Po zwykłych formalnościach sprowadził statek i niezgrabnie posadził go w jednym z hangarów w dokach.

Akcja przenosi się do [Coruscant] - Miasto