Content

Archiwum

[Korelia]Koniec pewnego etapu

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Korelii.

[Korelia]Koniec pewnego etapu

Postprzez Darth Slotharius » 25 Paź 2009, o 15:10

- Nie śpisz? - Cicho szepnęła Carla podnosząc się na łokciach i patrząc Steyrn'owi w oczy - Co się stało? - Zapytała... Te oczy, głos, sylwetka... Steyrn Jarlosin co rano uświadamiał sobie że zrobił by wszystko aby niezmiennie były przy nim... A jednak wiedział też że czas zmian nieuchronnie się zbliża. Niby uważał się za szczęśliwego człowieka i może rzeczywiście taki był ale każdej nocy zastanawiając się nad wszystkim co osiągnął czuł się niepełny... niespełniony. Jego życie utknęło w martwym punkcie i wiedział że musi zrobić coś by w końcu ruszyć z miejsca...

- Nic, to tylko zły sen - Skłamał - A ty dlaczego nie spisz? - Zapytał próbując zmienić temat i spojrzał dziewczynie w oczy. Oczywiste było to że nie uwierzyła. Wpatrywała się teraz w niego smutnymi oczami i widać było że ma zamiar coś powiedzieć...
- To zawsze jest tylko zły sen... już od wielu nocy - Powiedziała w końcu cicho - Steyrn, dlaczego mnie okłamujesz? Co się zmieniło? Dlaczego jesteś taki skryty?...
- Bzdura - Uciął cicho. Nie chciał się z nią kłócić ale po prostu bał się powiedzieć jej prawdę - Nic się nie zmieniło... Od lat nic się nie zmieniło...
- Wiesz że możesz mi powiedzieć wszystko - Szepnęła Carla wbijając w niego swoje przenikliwe spojrzenie - Powiedz... Na tym polega ta gra...
- Życie to nie gra!... - Mimowolnie warknął Jarlosin i gwałtownie usiadł na łóżku.
- Więc przestań grać - Usłyszał po chwili, która wydała mu się całym wiekiem - Bądź sobą i bądź odpowiedzialny... - Dodała drżącym głosem - On nie żyje... Wstań... Otrząśnij się... i rusz w końcu do przodu...

Steyrn Jarlosin milczał a cisza wypełniała ich sypialnie... Wypełniała też jego myśli ale właśnie teraz, właśnie w tej chwili był przekonany całym swoim jestestwem... że Carla ma rację...


***Kilka godzin później***

...No więc tak - Usłyszał komisarz Jarlosin. Ten głos, głos należący do komendanta głównego policji Koronetu wyrwał go z zamyślanie zsyłając jednocześnie kolejną falę myśli - No więc JAK - Zapytał siebie samego Steyrn. Bardzo nie lubił kiedy ktoś wzywa go bez wytłumaczenia, robi z niego idiotę i rzuca nazwiskami a następnie zakłada że został całkowicie zrozumiany...
- No więc jak - Powtórzył tym razem na głos - Nie do końca rozumiem dlaczego zostałem wezwany panie komendancie... chociaż jeśli mam być szczery to zamierzałem odwiedzić dzisiaj pański gabinet - Dodał przesuwając po stole pismem nad którym ślęczał przez ostatnią godzinę. Kompletnie nie zwrócił uwagi na starszego mężczyznę przyglądającego się im z rogu gabinetu.

- Pan Huentes zwrócił się do nas o pomoc - Powiedział po chwili zdecydowanym głosem komendant wskazując na starego - Wielka tragedia nawiedziła jego rodzinę... Zamordowano jego starszy syna - Dodał a jego głos zabrzmiał nad wyraz sztucznie - Tak się składa że Pan Huentes jest naszym największym darczyńcą. Wspiera policje sporymi kwotami i finansuje połowę naszych inicjatyw...
Heuntes uciszył komendanta podniesioną ręką. Oczywistym było że finansowanie policji oznacza po prostu finansowanie samego komendanta a większość pieniędzy na "inicjatywy" ląduje w majtkach dziwek i striptizerek...Wersja oficjalna była jednak dużo wygodniejsza zarówno dla Huentes'a jak i wszystkich finansowanych przez niego osób...

- Kilka dni temu rankiem ochrona znalazła mojego syna zamordowanego w jego willi - Odezwał się po chwili stary dając tym samym do zrozumienia że teraz on będzie mówił - Jego narzeczona została porwana a pieniądze przeznaczone na ich ślub skradzione - Dorzucił twardym i pozbawionym emocji głosem. Steyrn musiał przyznać że Armano Huentes jest osobą nad wyraz konkretną. Konkretny był jego głos i jego postawa... Konkretne były też jego żądania wobec nich...
- Przeprowadźcie śledztwo i złapcie morderców - Wysyczał stary głosem nieznoszącym sprzeciwu - ...A następnie sprowadźcie ich do mnie - Dodał po czym wstał i bez słowa ruszył w kierunku drzwi odprowadzany jedynie spojrzeniami Jarlosina i komendanta...

- No i jak Ci się podoba Armano Huentes? - Odezwał się kilka sekund po wyjściu starego komendant.
- Bardzo konkretny człowiek - Odpowiedział Steyrn - Jeżeli wie pan co mam na myśli...
- Tak... Konkretny człowiek - Mruknął tamten otwierając szufladę i wyciągając z niej cyfronotes i kilka arkuszy filmplastu - Domyślasz się dlaczego Cię wezwałem? - Zapytał i nie czekając na odpowiedź kontynuował - Cóż jesteś jednym z moich najlepszych ludzi i chyba po raz kolejny muszę Cię prosić o złapanie "tych złych"...
- Ale tym razem mamy ich oddać w ręce innego złego człowieka... tak? - Przerwał mu Jarlosin - Panie komendancie, dlaczego Huentes nie wynajmie łowców głów by schwytali morderców?...
- Nie powinieneś tak pochopnie oceniać synu - Mruknął komendant siląc się by jego głos zabrzmiał serdecznie - A co do powodów, dla których ten człowiek prosi nas o pomoc... Myślę że sam się ich domyślisz jeśli powiem Ci że Armano Huentes startuje w najbliższych wyborach do władz miasta - Zaśmiał się szczerząc swoje pożółkłe zęby - Tu masz całe dotychczas zebrane akta dla tej sprawy - Dodał po chwili przesuwając przeglądane wcześniej dokumenty w stronę młodego komisarza - Cóż myślę że powinniśmy po prostu robić swoje...
- Panie komendancie obawiam się że muszę odmówić - Przerwał mu nagle Steyrn - Już od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad pewną sprawą... - Kontynuował niepewnie - ...Dzisiaj podjąłem decyzje... Oto moje wypowiedzenie - To mówiąc położył na stosie półprzeźroczystych arkuszy zwykłą kartkę papieru. Czarne litery wyróżniały się na idealnie białym tle i wprost raziły swoją prostotą. Jasna formuła i schemat... zupełnie nic do dodania.
- Zasmucasz mnie chłopcze - Usłyszał po chwili Jarlosin a głos jego dowódcy po raz pierwszy zabrzmiał jak głos starego zmęczonego człowieka - Muszę Ci jednak zaproponować pewien układ - Ciągnął dalej komendant - Przez lata spłaciłeś bez wątpienia dług jaki miałeś wobec mnie. Niestety nieważne jak bardzo byłbym przychylny tobie i twojej decyzji... Procedury są procedurami i musimy się ich trzymać. Okres wypowiedzeniowy trwa pełny miesiąc... Myślę jednak że gdyby udało Ci się zakończyć to śledztwo wcześniej... - Przerwał a jego oczy przybrały dziwny wyraz. Iskra która pojawiała się w oczach starszego już człowieka za każdym razem kiedy ubijał doskonały interes pojawiła się i tym razem - Byłbym w stanie coś zdziałać w tej sprawie...

Mijały sekundy, w czasie których dwóch "graczy" w milczeniu przyglądało się sobie nawzajem. Steyrn Jarlosin doskonale zdawał sobie sprawę z tego że ta runda nie należy już do niego. Warner, główny dowódca policji Koronetu był człowiekiem niezwykle inteligentnym i nikt ze znających go choć trochę osób nie miał wątpliwości dlaczego zaszedł tak daleko. Nie miał ich także komisarz Jarlosin i pomimo wszystkich gier jakie nieustannie prowadził komendant, pomimo wszystkich "brudnych" spraw w jakie był uwikłany młody policjant darzył go ogromnym szacunkiem...
- Cóż, chyba nie mam innego wyjścia - Spokojnie stwierdził Steyrn po tych kilku minutach milczenia - Zajmę się tą sprawą i zrobię wszystko co w mojej mocy by schwytać tych ludzi - To mówiąc wstał zabrał z biurka cyfronotes zawierający akta i bez słowa ruszył w kierunku drzwi.
- Powodzenia, chłopcze... - Usłyszał kiedy położył dłoń na klamce.
- Do zobaczenia panie komendancie - Odpowiedział chłopak nawet nie patrząc w stronę dowódcy...

***12 godzin później***

Późnym wieczorem komisarz Jarlosin siedział w milczeniu w swoim biurze i cierpliwie przeglądał po raz kolejny akta sprawy. Nie ulegało wątpliwości że za morderstwem stali zawodowcy. Fakt że na miejscu zbrodni nie znaleziono żadnych istotnych śladów, które mogły by nakierować policje na właściwy trop paradoksalnie zawężał grupę podejrzanych - To musi być ktoś z gildii łowców nagród - Pomyślał wpatrując się tępo w wyświetlacz cyfronotesu - Tylko jak złapać kogoś kto praktycznie nie istnieje - Westchnął cicho wstał i zaczął w zamyśleniu spacerować po pomieszczeniu - Nar Shaddaa - Przemknęło mu przez myśl ale natychmiast odrzucił tą myśl. W prawdzie w "Shaddaańskim bagnie" można było znaleźć sporo przydatnych wskazówek ale musiałby tam pracować zupełnie sam a to raczej nie sprzyjało zbieraniu informacji - Myśl, myśl Jarlosin - Mruknął sam do siebie wpatrując się w muchę spacerującą po jego marynarce. Spojrzał na plakat wiszący nad jego biurkiem "Przyszłość w Armii Nowej Republiki" napis ten dręczył Steyrn'a już od jakiegoś czasu - Coruscant - Szepnął - Czy to możliwe?... Nagle tknięty jakimś dziwnym impulsem obrócił się na pięcie i zapinając w pośpiechu marynarkę wybiegł z biura.
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Wróć do Archiwum

cron