Darth Vexiss
Julia zatrzymała się, gdy kilkanaście metrów przed nią wyszła piękna kobieta. Szła powoli, jednak pewna siebie. Jedi wyczuła, że to jedna z dwojga Sithów, którzy zaatakowali osadę. Chociaż Ciemna Strona wirowała wokół niej niczym mikrotornado, to nie wyczuwała z jej strony żadnego sygnału do ataku.
Albo czerwonoskóra idealnie się maskowała, albo nie ma morderczych zamiarów. Danakar jednak postanowiła pozostać czujna i nie wyłączyła miecza świetlnego, ustawiając swoje nogi i ciało w pozycji obronnej.
- Skąd znasz moje imię i czego tu szukasz Ciemna? - zapytała po chwili. - Wyczuwam w tobie ogromne pokłady Mocy, które nie mają dobrych intencji.
Starała się wysondować czy aby Zeltronka nie ma nic wspólnego z bólem mentalnym i fizycznym jej brata
Darth Slotharius
- Tego szukasz?! - krzyknął jeden z górników, który trzymał cylinder miecza świetlnego.
Drugi z nich kończył właśnie zakładać elektrokajdanki na ręce, które Darth Slotharius miał na plecach.
- Nie pozwoliłem ci wstawać! - zabronił ten, który właśnie schował miecz świetlny do swojej torby przypiętej do pasa i kopnął z całej siły w brzuch Sitha. Uderzenie musiało zaboleć ze względu na niemałą siłę górnika, jak i wzmocnione plastalą, ciężkie buty.
- Spokojnie Lorn. Wystarczy. On już nie jest groźny - powiedział spokojnie Paul, który przed chwilą skontaktował się ze Starszym Przewodnikiem i zrelacjonował całe zajście.
Paul ukląkł przy prawie leżącym w pozycji embrionalnej Sithcie i powiedział:
- Dlaczego nas zaatakowałeś? Co tobie zrobiliśmy? Jesteś jakimś złym Rycerzem Jedi? Lepiej odpowiedź szczerze, gdyż i tak za chwilę znajdziesz się w lochu.
Skończywszy zadawać pytania, szef strażników kiwnął głową do górnika, który wyciągając cienki pręt, przyłożył go do żeber Slothariusa,.
Kilkaset tysięcy małych błyskawic elektryczności przeszyło ciało Derya.
Julia zatrzymała się, gdy kilkanaście metrów przed nią wyszła piękna kobieta. Szła powoli, jednak pewna siebie. Jedi wyczuła, że to jedna z dwojga Sithów, którzy zaatakowali osadę. Chociaż Ciemna Strona wirowała wokół niej niczym mikrotornado, to nie wyczuwała z jej strony żadnego sygnału do ataku.
Albo czerwonoskóra idealnie się maskowała, albo nie ma morderczych zamiarów. Danakar jednak postanowiła pozostać czujna i nie wyłączyła miecza świetlnego, ustawiając swoje nogi i ciało w pozycji obronnej.
- Skąd znasz moje imię i czego tu szukasz Ciemna? - zapytała po chwili. - Wyczuwam w tobie ogromne pokłady Mocy, które nie mają dobrych intencji.
Starała się wysondować czy aby Zeltronka nie ma nic wspólnego z bólem mentalnym i fizycznym jej brata
Darth Slotharius
- Tego szukasz?! - krzyknął jeden z górników, który trzymał cylinder miecza świetlnego.
Drugi z nich kończył właśnie zakładać elektrokajdanki na ręce, które Darth Slotharius miał na plecach.
- Nie pozwoliłem ci wstawać! - zabronił ten, który właśnie schował miecz świetlny do swojej torby przypiętej do pasa i kopnął z całej siły w brzuch Sitha. Uderzenie musiało zaboleć ze względu na niemałą siłę górnika, jak i wzmocnione plastalą, ciężkie buty.
- Spokojnie Lorn. Wystarczy. On już nie jest groźny - powiedział spokojnie Paul, który przed chwilą skontaktował się ze Starszym Przewodnikiem i zrelacjonował całe zajście.
Paul ukląkł przy prawie leżącym w pozycji embrionalnej Sithcie i powiedział:
- Dlaczego nas zaatakowałeś? Co tobie zrobiliśmy? Jesteś jakimś złym Rycerzem Jedi? Lepiej odpowiedź szczerze, gdyż i tak za chwilę znajdziesz się w lochu.
Skończywszy zadawać pytania, szef strażników kiwnął głową do górnika, który wyciągając cienki pręt, przyłożył go do żeber Slothariusa,.
Kilkaset tysięcy małych błyskawic elektryczności przeszyło ciało Derya.