Hal całkiem umiejętnie władał technikami Soresu i Shii-Cho, które umożliwiały mu defensywę w walce na miecze świetlne. Niestety, nie był osobą, która nadawała się na prawdziwego wojownika - takiego, jakim był Darth Slotharius. Nigdy wcześniej nie miał też okazji walczyć z w pełni wyszkolonym Sithem, więc zaciekłość ofensywy Dery'i go zaskoczyła. Pierwsze ciosy szkarłatnej klingi sparował z trudnością, ale na uniknięcie cięcia w gardło musiał wykorzystać wszystko, czego nauczył się w Świątyni Jedi.
Błyskawice Mocy były jednak tym, przed czym bronić się go nie nauczono. Potężna dawka Mocy, jaką niosły ze sobą "pioruny" posłane w niego przez Slothariusa dosłownie odrzuciły go na kilkanaście metrów. Z głuchym łoskotem wylądował na ziemi, wypuszczając z dłoni miecz świetlny, którego srebrny cylinder odtoczył się poza zasięg jego rąk...
W tym momencie zapiszczał jego komunikator obwieszczając przybycie nowej wiadomości. Hal nie mógł wiedzieć, że jej treść brzmiała: "Witaj braciszku, tu twoja siostra, Julia. Dzisiaj przyleciałam na Korelię i jestem w górach w osadzie przewodników górskich o dziwnej nazwie Gwynerthalierth. Odezwij się, gdy będziesz miał czas."
Lyssa początkowo była zaskoczona wprawą, z jaką jej przeciwniczka posługiwała się lancą świetlną. W Świątyni Jedi tylko raz zdarzyło jej się odbyć sparing z sullustańskim Jedi władającym tą bronią, ale dobrze zapamiętała sobie tą lekcję. Z właściwą sobie wprawą sparowała ataki Vexiss, a następnie przystąpiła do własnej ofensywy. Szybkie cięcia ze wszystkich możliwych kierunków pozwalały jej utrzymywać inicjatywę w tym pojedynku i nawet udało jej się drasnąć kobietę w lewę ramię.
W momencie, gdy miała zadać decydujący cios, Hal został odrzucony potężnymi błyskawicami Mocy. Chwila dekoncentracji sprawiła, że twi'lekanka zostawiła niechroniony lewy bok, nieco poniżej żeber...
PS. Ze względu na to, że znów mamy Was razem, quest dotrze do końca, tj wybicia całego "klanu" Jedi. Na czas mojej nieobecności mistrzował w temacie będzie Kelan. Na chwilę obecną śmiało możecie zakończyć tą walkę w sposób tak wredny, jak sobie tylko wyobrażacie ;) by potem spokojnie udać się na dalsze łowy.