Content

Archiwum

[Korelia] Klan Jedi

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Korelii.

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Mistrz Gry » 13 Gru 2010, o 22:06

Osada Gwynerthalierth, w tym samym czasie.
Julia Danakar odczuwała cierpienie swojego brata całą swoją duszą. Wiedziała, że jest on niebezpiecznie blisko śmierci... śmierci strasznej i powiązanej z Ciemną Stroną Mocy. Zaniepokojona kobieta wyszła na taras niewielkiej chaty, z którego rozpościerał się widok na ośnieżone szczyty gór.
-Coś cię trapi, Julio - powiedział staruszek o twarzy tak wysuszonej, że przypominającej niemal mumię. - Jesteś niespokojna.
-Mojemu bratu grozi potężne niebezpieczeństwo - odparła podnosząc kubek z parującym czekoladowym napojem na wysokość ust. - W czasie medytacji widziałam linie życia moich braci i moją spleciona w szaleńczym wirze ze szkarłatnymi liniami.
-Co znaczy twoja wizja?
-Nie mam pojęcia co to oznacza, ale jestem pewna, że ktoś zginie. Nie wiem tylko kto...

******

Darth Vexiss, Darth Slotharius:

Gulginawy bezszelestnie krążyły nad głowami dwójki Sithów bezskutecznie przeszukujących perymetr w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Przebywając w górskim lesie najczęściej można się spodziewać kłopotów ukrytych w skalistych grotach lub gęstych zaroślach, a nie na niebie. Kultyści Ciemnej Strony, zupełnie niechcący, zbliżyli się wyjątkowo blisko siedliska tych zwierząt, co bardzo nie spodobało się matkom zajmującym się młodymi.
Trzy z nich zapikowały na dół z głośnym okrzykiem mającym w założeniu przestraszyć intruzów i zmobilizować ich do ucieczki. Największa samica przysiadła na ziemi zaledwie kilka metrów od Vexiss i Slothariusa, szeroko rozłożyła skrzydła i kilkukrotnie zaskrzeczała szeroko rozwierając dziób. Na niebie krążyło jeszcze kilka takich stworzeń.
Zapowiadało się na to, że albo Sithowie się wycofają, albo będą zmuszeni do walki z latającymi gulginawami.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 14 Gru 2010, o 00:52

Ucieczka była ostatnią rzeczą o jakiej pomyślałby Darth Slotharius. Pojawienie się skrzydlatych bestii skwitował tylko cichym jękiem niezadowolenia i gorzkim uśmiechem. Stworzenia znał tylko z opowieści i holoksiążek. W tym momencie nie mógł sobie jednak przypomnieć żadnych przydatnych informacji... może poza faktem że niewiele osób przeżywało spotkanie z jednym dorosłym osobnikiem. Dwójka sithów z tego co zdążył się zorientować Derya miała pecha natrafić na niewielkie stado...
- Mam nadzieje że nie wszystkie moje przewidywania będą sprawdzać się tak jak to - Mruknął Sith zaciskając zęby i ruszając z wyciągniętym mieczem w kierunku gulginawa. Ten ponownie rozpostarł skrzydła skrzecząc ostrzegawczo. Gdy Slotharius zbliżył się jeszcze na krok zwierze rzuciło się błyskawicznie w jego kierunku otwierając paszczę wypełnioną ostrymi jak brzytwa zębami. Sith tylko na to czekał. Kiedy bestia znalazła się niecały metr od niego wzbił się w powietrze włączając miecz świetlny i wykonując zgrabne salto ciął gulginawa w chropowaty korpus. Opadając zdąrzył zobaczyć tylko jak za plecami Vexiss lądują dwa kolejne osobniki i coś uderzyło go mocno w plecy. Ułamek sekundy o później Sith poczuł że skórę na prawym ramieniu rozrywają mu ostre szpony. Ledwo utrzymując równowagę w odskoczył unikając rozdarcia klatki piersiowej przez atakujące go stworzenie.
- Uważaj jest ich więcej - Krzyknął do swojej towarzyszki jednocześnie w ostatniej chwili odpychając mocą nacierającego na niego osobnika.
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Larisa Rayne » 14 Gru 2010, o 22:51

Było by to dziwne gdyby nic groźnego nie spotkało dwójki Sithów którzy zmierzali zlikwidować swój główny cel. Tamair napewno nie była za tym by atakować ów stwory. Była zabójcą Sith, zabijała zazwyczaj główne cele, chyba że jednak ktoś naprawde stanął na jej drodze. Wiedziała jedno, że jednak współpraca z Wojownikiem Sithów nie mogła przecież inaczej się potoczyć. Jej towarzysz wolał bardziej zlikwiować przeszkodze niż ją obejść.
- No dobra w takim razie inaczej się zabawimy - mruknęła pod nosem Zeltronka i aktywowała swoją lance świetlną. Wyczuła a nawet usłyszala jak dwójka podobnych stworów wylądowała za nią. Przekręciła rekojeść swej lancy by rozszczepić ją na dwa miecze i szybkim ruchem odwróciła się w strone stworów. Pędem ruszyła w ich strone, wyskakując w górel, parenaście metrów od pierwszego stwora. Cisnęła w niego swoim jednym mieczem, który celnie wbił się prosto w głowe stwora. Poprawiła swój atak, ciskając w niego mocnym wyładowaniem błyskawicy, po czym złąpała za miecz który potwór miał wbity w głowe i silnym ruchem rościeła całą czaszke, upadając po chwili na ziemie. Vexiss nie miała czasu do stracenia, gdyż miała do czynienia jeszcze z jednym. Zrobiła jeden obrót w prawą strone, by ciało upadającego stwora nie spadło na Nią, oraz przetrulała się pare metrów do przodu gdyż szczęka drugiego próbowała schwytać ją i napewno zmiażdzyć. Kobieta wykonała pare obrotów do tyłu po czym rzuciła w stwora swymi mieczami. Oba uderzyły w skrzydłą stwora, uniemożliwiając mu wznoszenie się. W tym momencie Jakira przypomniała sobie nauki swego mistrza, wiedziała że jest to odpowiedni moment na to by wykorzystać swoje nabyte umiejętności. W jej rękach pojawiła się silna wiązka błyskawic mocy, która odrazu rozprzestrzeniła się na jej ramionach, a po chwili na całym ciele. Z jej wzroku można było wyczytać jedną rzecz....GNIEW..to On napędzał kobiete i pozwalał na silne wykorzystanie mocy. Kobieta nie zastanawiajac się z krzykiem wystrzeliła przeogromny pocisk błyskawic które skumulowały się na jej całym ciele. Silne uderzenie trafiło stwora rażąc go co raz mocniej. Nie dało się tego nie zauważyć, gdy błyskawice zaczęły nabierać innego koloru. Z sekundy na sekunde stawały się coraz bardziej czerwone, aż gdy nabrały najmnocniejszego odcienia, kobieta wykonała ostatni cios, z silniejszym, jeszcze bardziej mocniejszych ruchem uderzyła w potwora kolejną falą któa dosłownie spaliła stwora, zabijając go bez piśnięcią. Zwęglone truchło padło na ziemie, zaś zabójczyni upadła na lewe kolano, gdyż takie użycie mocy, poważnie ją osłabiło. Wiedziała że to nie pora na to by okazywać swoją słabość. Powstała i przywołała swoje miecze łocząc je po chwili w lance świetlną . Uważnie zaczęła się rozglądać by ocenić to co dokładnie się dzieje na tym całym pobojowisku..
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 15 Gru 2010, o 15:58

Derya zrobił unik przed szarżującym na niego stworzeniem i szerokim cięciem pozbawił ptaszysko głowy. Uśmiechnął się widząc co dzieje się z jego towarzyszką. Dla niego potyczka z gulginawami była tylko i wyłącznie zabawą natomiast Vexiss wyglądała na naprawdę wściekłą...
- To było dobre - Rzucił widząc jak zabójczyni sith spala jedną z bestii potężną falą błyskawic mocy. Nie mógł jednak dalej obserwować jak radzi sobie kobieta ponieważ z pomiędzy konarów drzew zanurkował w jego kierunku kolejny gulginaw. Zwinnym piruetem zeskoczył z drogi rozpędzonemu stworzeniu. Odwrócił się i wykorzystując potężne pchnięcie mocy skierował bestię na najbliższe drzewo. Zwierze zaskrzeczało przeraźliwie walcząc z pędem i uderzyło z trzaskiem łamanych kości w szeroki pień.
- Wszystkie historyjki o tych ptaszyskach muszą być sporo przesadzone - Zachichotał wyłączając miecz. Odwrócił się do Vexiss jednak nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej. Nad ich głowami ponownie rozległo się skrzeczenie. Tym razem bardziej chrypliwe i dobiegające jakby z wielu stron naraz. Gulginawy "szykowały" kolejne natarcie...
- Tym razem jest ich znacznie więcej - Mruknął Slotharius patrząc z niepokojem w górę - Chyba lepiej będzie jeżeli opuścimy to miejsce - Dodał podchodząc szybkim krokiem do wciąż znów nieprzytomnego Danakara. Chłopak jakimś cudem przetrwał pierwszy atak skrzydlatych bestii. Derya podniósł bezwładne ciało chłopca wyczuwając wciąż tlący się w nim wątły płomień życia. Niósł Danakara już tyle mil że nie miał ochoty by teraz kiedy znaleźli się już niedaleko celu młodego jedi pożarły gulginawy. Zerkając nerwowo w górę zarzucił sobie chłopca na ramię i ruszył przez las w kierunku najbliższego wzniesienia. Skrzeczenie gulginawów rozlegało się coraz częściej...
- To tylko zwierzęta - Krzyknął do Tamair - Wystarczy że opuścimy ich teren i dadzą nam spokój. Przecież nie będą się mścić...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Mistrz Gry » 16 Gru 2010, o 01:57

Gulginawy wciąż krążyły nad głowami Sithów, a dwa z nich nawet wylądowały na ziemi w odległości kilkunastu metrów od ludzi, jednak ograniczały się jedynie do groźnych wrzasków i głośnego skrzeczenia. Zwierzęta nie miały zamiaru ryzykować starcia z dziwnymi dwunożnymi istotami, które okazały się niezwykle groźnymi przeciwnikami, jeśli nie byłoby to niezbędne do obrony młodych.
Mimo tego, wyglądało na to, iż Darth Vexiss i Darth Slotharius będą musieli wybrać trudniejszą drogę prowadzącą przez wąskie półki skalne na zachód od ich obecnej pozycji...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 16 Gru 2010, o 20:02

Wąska ścieżka, którą podążała dwójka wyznawców ciemnej strony wiła się śród skał wznosząc się coraz bardziej w górę. Roślinność stopniowo przerzedzająca się w końcu znikła zupełnie. Gdzieś z tyłu, wysoko nad chmurami wciąż słychać było skrzeczenie gulginawów jednak od niemal godziny Slotharius nie dostrzegł ani jednego. Wyglądało na to że przynajmniej na jakiś czas mieli z głowy skrzydlate bestie. Teraz należało odnaleźć właściwą drogę i nie zgubić się wśród zwodniczych skał.
- Ta ścieżka nie wygląda na często używaną... - Odezwał się Derya przystając na chwilę. Jedi niesiony na plecach całą drogę coraz bardziej zaczynał mu ciążyć. Któryś już raz rozważał możliwość porzucenia Danakara gdzieś na tym pustkowiu. - ...Zdecydowanie jednak gdzieś prowadzi. Miejmy tylko nadzieje że dojdziemy nią w pożądane przez nas miejsce wcześniej nie wpadając w pułapkę... To miejsce jest do niej wprost stworzone - Dorzucił spoglądając niepewnie na skalne ściany wznoszące się pionowo nad nimi. Nie czekając na odpowiedź towarzyszki wzruszył ramionami i ruszył przed siebie starając się wyczuć mocą obecność jakichkolwiek zagrożeń.
Po jakimś czasie droga przestała wznosić się w górę. Zamiast tego zaczęła jeszcze bardziej wić się śród skał. W momencie kiedy Slothariusowi zaczęło wydawać się że wciąż kręcą się w kółko ściany po obu stronach ścieżki "rozstąpiły się" a oczom sithów ukazała się ogromna przepaść. Dna prawie nie było widać a jedyna droga w dół wiodła po wąskiej półce skalnej jakby zawieszonej wzdłuż przepaści. Daleko w dole majaczyły malutkie sylwetki jakichś budynków...
- Cholera, to nie wygląda za dobrze... - Mruknął Derya pod nosem - Jeżeli cała wcześniej ryzykowaliśmy wpadnięciem w pułapkę to jak nazwać to...? - Zwrócił się do Tamair rzucając młodego jedi na ziemię jak worek ziemniaków - Półmetrowa drużka na kilkusetmetrową rozpadliną. Na tyle szeroko żeby powolutku iść do przodu ale jednocześnie na tyle wąsko że w razie jakiegoś ciężko będzie zawrócić... Poza tym nie wiem czy idąc tą ścieżką nie wleziemy prosto do tej osady Gwynercośtam... A tam raczej nie zostaniemy mile przywitani... Co o tym sądzisz?
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Larisa Rayne » 18 Gru 2010, o 17:14

Kobieta szła tuż za swoim towarzyszem rozglądając się uważnie, próbując wyczuć każde możliwe zagrożenie które mogło ich napotkać. W końcu wąski przesmyk był najlepszym miejscem na to by zastawić jakakolwiek pułapkę na dwójkę Sithów.
- nie podoba mi się to ... im dalej brniemy w ten cały bałagan tym i dla nas gorzej. Bądx czujny nigdy nie wiadomo co może si.... - i w tym momencie doszli do przeogromnej przepaści. Vexiss rozejrzała się i nie widząc jakiejkolwiek możliwości, spojrzała jednoznacznie na dół, a potem na swego towarzysza. Po słowach Slothariusa kobieta załapała się za podbródek i powiedziała
- Jeśli już tyle przeszliśmy to nie ma co zawracać i szukać innej drogi. Moim skromnym zdaniem jedyna droga prowadzi w dół i tak też zrobimy. Nie wiem jaki masz pomysł na to by zabrać tam też i to truchło ale skoro już tak postanowiłeś to mam nadzieje że coś wpadnie Ci do głowy - uśmiechnęła się jednoznacznie i klęknęła nad przepaścią patrząc to na półkę skalną. Udało się jej również dostrzec miejsca w których naprawdę czuliby się stabilnie. Wskazała palcem na ów miejsca
- wspaniale, jest i również za co złapać, no mój drogi mam nadzieje że z Twoją sprawnością fizyczną nie jest aż tak źle bo czeka nas ogromna przepaść do pokonania. - Kobieta przypatrzyła się osadzie na samym dole
- domyślam się że nie zostaniemy tam mile przywitani, dlatego też proponuje zejść na taki pułap aby aż tak bardzo nie zbliżać się do osady, poczekamy do zmierzchu, a gdy już się ściemni...wkroczymy ..ukrywając mocą nasza obecność .
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 30 Gru 2010, o 18:55

Darth SLotharius zawahał się zerkając ponownie w dół. Odległości między pólkami miejscami osiągały po kilkanaście metrów. Oczywiście dla użytkownika mocy takie skoki nie były niczym trudnym. Problemem mógł okazać się taszczony całą drogę na ramieniu Hall Danakar.
- Z moją kondycją wszystko w porządku - Odpowiedział po chwili stając na krawędzi skały i szykując się do skoku. Do pokonania było około dziesięć metrów w dół i przynajmniej trzy do przodu... - Mam tylko nadzieje że nie będę musiał porzucać teraz tego wraku. Nadal uważam że może okazać się świetną przynętą na jego rodzeństwo... Raz kozie śmierć - Dodał beztrosko po czym wykonał krok do przodu. Przez ułamek sekundy jakby zawisł w powietrzu. Następnie runął w dół od razu zdając sobie sprawę że półka skalna zbliża się do niego zdecydowanie za szybko. W ostatniej chwili ugiął nogi i opadł niezbyt zgrabnie ledwo utrzymując równowagę...
- Było blisko - Wysapał nawet nie odwracając się do swej towarzyszki po czym ruszył w kierunku kolejnej krawędzi...
Dalej było już nieco łatwiej. Dopiero kilkadziesiąt minut i skoków dalej sithowie natrafili na na prawdę poważną przeszkodę. Odległość miedzy półką na której się znaleźli a następną na którą mieli się dostać na oko wynosiła przynajmniej piętnaście metrów w dół i około czterech do przodu. Nie było też niczego czego można by się złapać a skała, na której należało wylądować w razie skoku miała najwyżej czterdzieści centymetrów...
- To mi się coraz mniej podoba - Mruknął Slotharius szykując się do skoku - Mam wrażenie że wszystko co możemy teraz zrobić zakrawa na istne szaleństwo - To powiedziawszy uśmiechnął się zimno i nie mówiąc więcej skoczył. Ułamek sekundy później kiedy zaczął spadać zorientował że coś jest nie tak. Nieprzytomny prawie całą drogą jedi teraz się poruszył. Zdezorientowany sith o mały włos nie zdążyłby wylądować. W ostatniej chwili trafił nogami w wąski kawałek skały czując od razu że traci równowagę a jedi zsuwa mu się z ramienia. Próbując ratować sytuację runął na ziemię całkiem zrzucając z siebie Danakara. Kilka sekund później kanion wypełniły wrzaski młodego jedi. Najwyraźniej chłopak spadając trafił na którąś z niższych półek. Tym samym wciąż jeszcze nie pożegnał się z życiem. Jednak sądząc po odgłosach dobiegających z dołu teraz cierpiał dużo bardziej...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Larisa Rayne » 4 Sty 2011, o 10:40

Tamair poczekała pare sekund, musiała się upewnić czy jej plan był dobry i nie ryzykowny. Wychodzi na to że skoro jej towarzysz dał rade to dla Niej bedzie to mała pestka. Przynajmniej Vexiss nie musi targać niepotrzebnych zwłok Jedi które nie potrzebnie robią tyle hałasu przez którego mogą mieć same kłopoty. Pomachała głową na lewo i prawo i skoczyła na najbliższą półke. Wyszkolenie jej na zabójce Sith było najlepszym treningiem który mógł się miedzy innymi sprawdzić w takich terenach. Zdolności akrobatyczne pozwoliły Vexiss bez problemu znajdować się coraz niżej i niżej. Gdy jednak dostrzegła błąd swojego towarzysza, nie mogła pozwolic na to by wrzask pół-żywego Jedi zniszczył ich motyw zaskoczenia. Nie zastanawiajac sie długo skoczyłą w jego strone. Odległość była dosyć spora, co mogło by skończyć połamaniem po takim skoku, jednak i tutaj Zeltronka miała plan. Wysunęła ostrza, które miała schowana w swoim skąpym kombinezonie i wbiła je prosto w ściane. Dzieki nim, spowolniła swój upadek a po parunastu sekundach leżała na półce skalnej w raz z ciałem Jedi. Uderzyła go prosto w czułe miejsce tak by nie wyrządzająć mu żadnej krzywdy, stracił przytomność. Chwile później poczekała na swego towarzysza, a gdy ten był w pobliżu, Vexiss spojrzała w dół i z lekkim zdenerwowaniem powiedziała
- nadal uważaśz że to truchło jest nam potrzebne do tego by dostać się na sam dół ? .. miejmy nadzieje że te krzyki nie doszły do samej wioski, bo na echo w tym terenie nie ma co narzekać. - Po czym ruszyła dalej ...
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 4 Sty 2011, o 14:37

Dario Roy przerwał pracę zerkając w kierunku szczytów gór. Jakaś niepokojąca myśl ciągle nie dawała mu spokoju. Zupełnie jakby skały chciały mu coś powiedzieć. Przed czymś ostrzec - Dosyć rozmyślań - Skarcił się w myślach chwytając za łopatę. Obiecał sobie że do wieczora przygotuje ogród pod nowy zasiew... Wbijając durastalowy sztych w miękka ziemię spojrzał po raz ostatni w kierunku ścian skalnych piętrzących się niemal tuż nad jego domem. Góry wciąż mówiły do niego próbując mu coś przekazać. Roy był pewien że wydarzy się coś niedobrego nie wiedział tylko co. W pewnym momencie wsłuchując się w wiatr wyjący między skałami zdał sobie sprawę że słyszy coś jeszcze. Gdzieś w górze przez sekundę rozbrzmiewał okropny krzyk. Mężczyzna zacisnął dłonie na łopacie i nadstawił ucha starając się usłyszeć coś jeszcze. Po chwili wrzask rozbrzmiał ponownie. Tym razem cichszy ledwo słyszalny ale wyraźny... Przeraźliwie wyraźny. Roy odrzucił łopatę i zerkając niespokojnie przez ramię wyszedł z ogrodu. Po chwili przyspieszył kroku i prawie biegiem ruszył w kierunku centrum osady... Wiedział że coś się wydarzy. Wiedział że musi kogoś zaalarmować...

*****

- To truchło... - Rzucił z irytacją Slotharius trącając nieprzytomnego jedi butem - Jest nam potrzebne żeby zwabić jego niedorobione rodzeństwo. Chyba nie boisz się spotkania z nimi? - Dodał ironicznie opierając się o ścianę. Półka skalna na której się znajdowali była dosyć szeroka. Dodatkowo na jednym z końców znajdowała się niewielka jama - Idealne miejsce by zaczekać do zmroku - Pomyślał Derya zerkając w dół - Jesteśmy już wystarczająco nisko by nie obawiać się ataku z góry i wystarczająco wysoko by nie zostać zauważonym z dołu - Dodał na głos - Myślę że możemy tu przeczekać do wieczora - Stwierdził zerkając w kierunku wyłomu. Po chwili zastanowienia złapał nieprzytomnego jedi za bezwładny nadgarstek i przeciągnął w kierunku jamy
- Gdy zapadnie noc zapolujemy na pozostałą dwójkę jedi... Chyba że te psy znajdą nas wcześniej - Dodał ciszej wciskając się w zagłębienie między skałami - Zdrzemnij się będę trzymał wartę pierwszy...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Mistrz Gry » 11 Sty 2011, o 23:50

- Jestem pewien Mortis. Jęk ogromnego bólu, czystego i przeraźliwego - podniósł głos młody górnik.
- Nie tym tonem Dario, nie tym tonem - żachnął starszy mężczyzna, którego siwiejące włosy opadały na prawą stronę, całkowicie zakrywając ucho. - Wierzę ci, ale musimy się upewnić, że to zdarzenie zagrozić może naszej osadzie. Być może to zbłąkana dusza, która miała pecha, lub porachunki Podziemia? Wtedy nie musielibyśmy podnosić alarmu, ani zrywać wszystkich w środku nocy.
Ostatnie słowa Mortisa, wybranego na Starszego Przewodnika osady, były stonowane i ciepłe. Dario Roy uspokoił się i teraz czekał na decyzję i wytyczne starszego mężczyzny, któremu niewielka blizna szpeciła szpiczasty nos.

- Poleć braciom Jerkinns, by oświetlili sektor trzeci, gdzie rzekomo znajduje się ofiara, a ja obudzę Paula.
Starszy Przewodnik nie dokończył, gdyż Roy zniknął z jego niewielkiego, durbetonowego lokum.

Julia tej nocy prawie nie spała. Próba wyciszenia się, by móc przespać chociaż kilka godzin, nie powiodła się. Coś nie dawało jej osiągnąć stanu kompletnego spokoju. Kiedy w końcu myślała, że Moc wspomogła jej mikrowalkę, Jedi nagle wyprostowała się na swoim dużym materacu.
Twarz jej brata, nasiąknięta bólem i bezradnością, wpatrywała się w jej oblicze. Ona sama jednak zobaczyła tą scenę siedząc na łóżku obok, z niedowierzaniem spoglądając na siebie i Halla.
Wizja zagrożenia śmierci brata była tak wyrazista, że Julia zerwała się z miejsca i przyczepiając rękojeść miecza świetlnego do pasa, zarzuciła swój płaszcz i wyszła na zewnątrz.

- Joh i Snith, światła na trójkę, teraz! - przy panelu kontrolnych trójka ludzi spojrzała na momentalny rozbłysk jasnego światła. Półtora kilometra dalej, teraz, na którym rzekomo ktoś ucierpiał, był widoczny dzięki setkom tysięcy kilowatów sztucznego, dziennego oświetlenia.
- Dzięki - odpowiedział szczerze Dario, podając im dłoń i ruszając w stronę ścieżki, prowadzącej do sektora trzeciego.

Paul, dowódca straży górników, chociaż kompletnie nie wytrenowany, ani wcale nie doświadczony w wojaczce, swoją rolę w osadzie przyjmował bardzo serio. Mając ponad czterdzieści lat, ogromnie barczysty i silny, potrafił korzystać ze swoich walorów, a także miał posłuch wśród praktycznie wszystkich górników. Kiedy Mortis powiadomił go przez komunikator, by wziął chłopaków i wpierw znajdując Roy'a ruszyć do wskazanego przez niego miejsca by upewnić się, czy istnieje zagrożenie dla osady.
Siedmiu mężczyzn, uzbrojonych w ciężkie kilofy i łopaty ruszyło w kierunki docelowego miejsca. Oprócz narzędzia, którym pracowali, każdy z nich miał jeszcze coś, dzięki czemu mógł byc bardziej skuteczny, aniżeli tylko posługując się tym, czym zarabiali na życie.

Niefart dla Sithów czy dla osadników? "Dzień" nastał dokładnie w tym miejscu, gdzie ukrywali się Slotharius i Vexiss. Sztuczne światło wtargnęło do jamy, w której nocowali intruzi, oświetlając twarz młodego Jedi. Czując ogromny ból, w bardzo wysokiej gorączce, lekko uśmiechnął się, po czym ponownie stracił przytomność.


MG --> Yarin w zastępstwie Petera - do odwołania.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 13 Sty 2011, o 19:05

Darth Slotharius otworzył oczy przeklinając się w myślach. Wydawało mu się że zamknął powieki zaledwie kilka sekund temu a kiedy ponownie je otworzył w jaskini było całkowicie jasno - Cholera, co jest grane - Pomyślał zrywając się i podchodząc do wąskiej szczeliny będącej wyjściem z ich schronienia - Pierwszy raz zdarza mi się zasnąć... - Zaczął szeptem ale zamilkł. Coś było nie tak. Światło rozjaśniające wąwóz i wpadające do jamy, w której "nocowali" zdawało się nie być naturalne. Jakby ktoś świecił gigantycznym szperaczem prosto w miejsce gdzie ukrywała się dwójka sithów. Derya wyciągnął miecz i badając mocą otoczenie powoli wychylił się z jaskini. W pobliżu jaskini nie było nikogo, tego sith był pewien. Podpowiadały mu to nie tylko jego wyostrzone zmysły ale także moc pulsująca w jego ciele. Jednak po rozszerzeniu obszaru poszukiwań Slotharius natknął się na coś niepokojącego. Kilka lub kilkanaście osób zbliżało się do ich kryjówki. Sekunde później sith był już pewien, było ich siedmiu i raczej nie mieli przyjaznych zamiarów... Drugą rzeczą, która jeszcze bardziej zaniepokoiła mężczyznę było pochodzenie światła. Po drugiej stronie przepaści w regularnych odstępach umieszczone były ogromne reflektory. W dzień niewidoczne i niepotrzebne, w nocy miały najwyraźniej służyć za zabezpieczenie dla osady przed atakiem z gór - Jak mogliśmy to przeoczyć - Mruknął pod nosem rozglądając się dookoła. Pechowo półka na której się znaleźli nie była tak trudno dostępna jak niektóre powyżej. Kilka metrów niżej skały opadały o wiele delikatniej tworząc coś w rodzaju ścieżek. Dostanie się do schronienia dwójki sithów może nie należało do najłatwiejszych ale było wykonalne. - Niedobrze... Bardzo niedobrze - Pomyślał Derya wślizgując się z powrotem do jaskini - Trzeba natychmiast obudzić Vexiss - Według przewidywań sitha mogli mieć towarzystwo już za kilkanaście minut . Ich kryjówka przestała być już stuprocentowo bezpieczna a w razie pojawienia się jedi mogła się stać pułapką. Trzeba było jak najszybciej przygotować do walki.
Slotharius poszedł do śpiącej Tamair i obudził ją pochylając się i trącając delikatnie w ramię.
- Vexiss - Powiedział cicho - Obudź się. Chyba mamy towarzystwo... - Następnie odwrócił się do nieprzytomnego, półżywego Halla Danakara. Chłopak wyglądał okropnie i przez chwilę Derya zastanawiał się czy młody jedi w ogóle przeżyje na tyle długo by spełnić swoją rolę przynęty. Po chwili zastanowienia sith zagłębił się jeszcze raz w mocy i znów zaczął przeszukiwać okolicę. Tym razem starał się wyczuć konkretną osobę. Kogoś na tyle potężnego a jednocześnie głupiego i nierozważnego by ruszyć na poszukiwanie rannego brata bez ukrycia swojej obecności w mocy...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Larisa Rayne » 13 Sty 2011, o 21:26

Trącenie w ramię odrazu obudziło kobięte. Na początku nie wiedziała o co chodzi, jednak szybko wróciła do sytuacji w której się oboje znajdowali. Po zachowaniu Slothjariusa, mogła stwierdzić jedcno że mają kłopoty. Kobieta, zerwała się na nogi, pochylając się lekko. Zauważyła iż zbliża sie do nich sztuczne światło rzucane przez jakąś rzecz. Z każdą sekundą zbliżało się do nich oświetlając to kolejną część ich kryjówki. Wychodzi na to że ktoś mógł wysłać grupe poszukiwawczą by odnaleźć już pół-żywego Jedi. Vexiss odrazu użyła zdolności ukrycia swej osoby przed jakimkolwiek użytkownikiem mocy. Jeśli to Jedi zbliżali się w ich strone, obecnośc dwójki Sithów mogłą być łatwo wyczuwalna.
- Albo czekamy w tym miejscu i zastawiamy na nich pułapke, albo ruszamy im na przeciw próbując pokonać to co stoi nam na przeszkodzie. Preferuje znaleźć odpowiednie miejsce, po czym zlikwidujemy nasze zagrożenie hm.. - zapytała kobieta, mówiąc szeptem by nikt jej nie usłyszał
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 14 Sty 2011, o 00:38

- Odpowiednie miejsce... - Pomyślał Slotharius opierając się o ścianę skalną i wyglądając na zewnątrz jaskini. W okolicy nie było niczego co mogłoby w mniemaniu sitha służyć jako kryjówka w celu ataku z zaskoczenia. Z ich dwójki to Vexiss była specjalistką od wykańczania swoich celów "po cichu". Po krótkim namyśle Derya postanowił skorzystać jednak z rady kobiety ale dostosować ją do swojego sposobu walki - Zaatakuję w odpowiednim momencie i zmiażdżę tą bandę kimkolwiek są... - Dorzucił w myślach. Następnie zwrócił się do swojej towarzyszki.
- Załatwmy to jak najszybciej - Wysyczał obnażając kły w zimnym uśmiechu - Czuję jedi w pobliżu. Musimy wykorzystać to że ta banda idiotów sama pcha nam się w łapy ale nie możemy zostać tutaj... - To powiedziawszy opuścił kryjówkę i podbiegł do krawędzi półki skalnej. Skarpa w tym miejscu nie była aż tak stroma jak wyżej. Jednak nieostrożny skok mógł sprowadzić ryzykanta na sam dół przepaści... Niekoniecznie w jednym kawałku. Derya przez chwilę mierzył wzrokiem odległość jaka dzieliła go od miejsca w którym ścieżka uwidaczniała się i dawała jako takie oparcie. Gdzieś w dole słychać już było echo krzyków. Nie było wątpliwości grupa jakiekolwiek miała zamiary nie brała nawet pod uwagę ukrywania swojej obecności. Nie było czasu do stracenia. Sith zwinnie zbiegł z półki skalnej starając się stawiać kroki pewnie ale jednocześnie jak najciszej. W ostatniej chwili zatrzymał się i chwytając wystających kamieni przylgnął do skały nasłuchując. Odgłosy marszu i rozmowy słychać było coraz bliżej. Lada moment mogło dojść do konfrontacji. Nie namyślając się Slotharius zeskoczył ze ścieżki chwytając się krawędzi jakiegoś głazu i jednocześnie starając znaleźć oparcie w nogach. Nie było to łatwe ale po kilku sekundach mężczyzna oparł jedną stopę o niewielką szczelinę w skale. Modlił się by nie przyszło mu tkwić w takiej pozycji długo. Hałas rozbrzmiewał coraz bliżej po chwili jednak ucichł tak jakby górnicy przeczuwali czyhające na nich niebezpieczeństwo. Wciąż jednak słychać było kroki i po kilku minutach sith był pewien że są już bardzo blisko - Piętnaście metrów - Pomyślał zaciskając zęby. Jego ręce zaczynały boleć i niebezpiecznie się pociły. Zagłębiając się w mocy stłumił ból i dotknął świadomości najbliższego z nadchodzących. W myślach odliczał kroki, które ten pokonuje - Siedem, sześć, pięć... - Gdzieś w pobliżu wyczuwał obecność Vexiss - Gdzie też ona się ukryła... Trzy, dwa... - Wychylił się zza głazu dokładnie w momencie kiedy pierwszy z górników mijał jego kryjówkę sięgając po pokłady ciemnej strony jakie zdążyły się w nim nagromadzić złapał nieszczęśliwca za przegub i z całej siły szarpnął nim w kierunku przepaści...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Mistrz Gry » 14 Sty 2011, o 15:40

Grogers wyrwał sprzed Paula i, pomimo jego uwag i warknięć, parł do przodu. Po ostatniej nieudanej akcji chciał się odkuć za wszelką cenę i pokazać, że można na nim polegać. Biegnąć kilka minut, zdyszany, dojrzał jakąś postać, która błyskawicznie przemieszczała się coraz niżej. Brak krzyków, czy oznak paniki dochodzących ze strony postaci przemykającej między pólkami skalnymi mogły dowodzić tego, że nie jest to ofiara. A nikt z osady tak nie przemierza drogi powrotnej.
Niestety ta myśl przyszła o chwilę za późno.
Grogers kompletnie zaskoczony, myśląc, iż człowiek-zjawa znajduje się o wiele dalej, wydał zgłuszony dźwięk i pociągnięty za ramię, spadł w przepaść. Dwoje kolejnych górników widząc lecącego w dół kompana ruszyli w tym kierunku.
- Jasna cholera! Wycofać się! Wycofać! – Paul bezskutecznie krzyczał w stronę dwójki górników, którzy zniknęli mu z oczy za zakrętem krętej ścieżki. Zatrzymał pozostałych trzech i kazał im się wycofać.
- Mamy problem. W trójce niebezpieczny osobnik zabił już Grogersa – włączył komunikator przypięty do prawego ramienia. – Psia krew! …Nie wiem kto to…nie widzę czy jest uzbrojony. Uaktywnijcie dewastatory w kwadrancie 7,8 i…10. Na już tam nie ma. Wracamy do bazy! – krzyknął na koniec szef ochrony osady, który wraz z pozostałymi zawrócił i oddalił się znacznie od miejsca, gdzie spadł Grogers.

Julia była już na obrzeżach osady, kiedy wyczuła drgania w Mocy. Zaczęła nią sondować i natknęła się na potężny opór. Bez dwóch zdań znajdował się tam ktoś silny Ciemną Stroną. Dopiero teraz Jedi, wcześniej kompletnie o tym nie myśląc, by ukryć się w Mocy, zrozumiała, że popełniła błąd. Chociaż nie mogła spodziewać się Ciemnych w tym rejonie, to jednak uznała, że powinna prewencyjnie się zabezpieczyć. Weszła już na ścieżkę, która była na drugim końcu obozu, aniżeli ta, którą ruszył Paul wraz z pozostałymi i zauważyła samotnego mężczyznę, który truchtem biegł coraz wyżej wijącymi się ścieżkami. Julia, dzięki Mocy, szybkimi susami dobiegła do niego i chwyciła go za ramię:
- Stój. Tam czai się ktoś, kto…
Nie dokończyła. Seria 3 wybuchów przerwała jej wypowiedź. Szarpnięciem za ramię, instynktownie pociągnęła Daria w dół.
W bazie, młodszy z braci Jerkinns, wykonał polecenie Paula. Aktywował 3 ładunki wybuchowe, które umocowane były na skarpach. Dokładnie takie, jakie chciał szef ochrony i dokładnie te, które były w pobliżu Slothariusa.
Dwa, które znajdowały się ponad Sithem, umieszczone kilkanaście metrów wyżej, a jeden pod nim. Miejsce, teraz bardzo niestabilne i naderwane przez wybuch, w którym stał, zatrzęsło się. Odłamki z form skalnych i ogromna ilość piachu, w tym samym momencie spadały z dużą prędkością na obszar, w którym przebywał Sith.
- Ktoś aktywował dewastatory. Wracaj do bazy – rzuciła Julia, spoglądając na Dario. – Ja ruszę w górę i zajdę intruzów od drugiej strony.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Larisa Rayne » 15 Sty 2011, o 01:07

Vexiss przyglądała się wszystkiemu z odpowiednio dobranego miejsca. Nie spodziewała się jednak że tak potoczy się cała sytuacja. A na dodatek dochodzą te ładunki wybuchowe które wyrzadziły przeogromne szkody. Nie mogła tak stać i wiecznie czekać. Wyskoczyła z ukrycia w strone swojego towarzysza i szybkim ruchem szarpnęła go do siebie, gdzie znajdowała się w bezpiecznym miejscu od spadających skał. Pare chwil i by miał Slothariusa pogrzebanego wśród skał.
- Ciii...wychodzi na to że górnicy wycofują się i słusznie. Jednak tym samym ściągnęliśmy w naszą strone użytkownika mocy. Jestem w stanie wyczuć ją nawet na pare set metrów. Ruszaj za nimi. Dokończ co zacząłeś i nie pozwól by ktoś z nich przeżył, ja przygotuje się na powitanie naszej laleczki. Wkóncu wypadało by ją gorąco powitać - powiedziała z uśmiechem Jakira, wciąż utrzymując swoją bariere mocy przed wykryciem. Po czym odeszła od Slothariusa, by odnaleźć wspaniały punkt na zastawienie pułapki.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 15 Sty 2011, o 01:52

Sith pokiwał z niedowierzaniem głową patrząc w stronę odchodzącej Tamair. Wyglądało na to że właśnie uratowała mu życie. Darth Slotharius mimo całej swojej dumy i przekonaniu o swojej potędze nie mógł zaprzeczyć... Gdyby nie Vexiss pewnie leżał by pogrzebany skałami gdzień na dnie przepaści - Nie czas teraz na rozmyślanie co by było gdyby - Skarcił się w myślach i ruszył w dól za uciekinierami tym samym niebezpiecznie zbliżając się do osady.
Droga nie była łatwa. Połowa nawisu skalnego, po którym biegła ścieżka po prostu runęła w dół podczas wybuchu. Sith schodził jednak sukcesywnie coraz niżej przeskakując od jednego wystającego głazu do drugiego. W końcu po przebyciu w ten sposób kilkuset metrów dostrzegł niedaleko dwóch maruderów próbujących tak samo jak on dostać się do osady. Uśmiechnął się chłodno zwinnie odbijając się od skały i pokonując w jednym skoku odległość niemal dziesięciu metrów. Górnicy nie wspomagali się mocą więc gdyby nawet zamierzali uciekać darth Slotharius wątpił by zdołali odbiec chociaż na kilkadziesiąt metrów. Błyskawicznie pokonał następne kilkanaście metrów słysząc podniesione głosy uciekinierów. Najwyraźniej zauważyli depczącego im po piętach sitha. Ich kroki stały się szybsze ale również dużo mniej ostrożne. Slotharius obnażając zęby w krwiożerczym uśmiechu pokonał ostatnie metry dzielące go od górników i wyciągnął miecz świetlny. Sięgając po zgromadzone w nim pokłady mocy doskoczył do dwójki włączając swój oręż i z mściwą satysfakcją spoglądając w ich przerażone oczy.
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Mistrz Gry » 15 Sty 2011, o 20:29

Julia, która poprzez wewnętrzny spokój i specyficzny rodzaj medytacji, wzbierała w sobie Moc. Pozwała, by ta przepływała przez setki miliardów punktów na jej ciele, w celu wzmocnienia jej samej. Jedi Była gotowa na konfrontacje z istotami, które emanowały Ciemną Stroną Mocy. Pomimo nieostrożności nieukrycia się w Mocy, Julia, otoczona potęga Jasnej Strony, stała się niełatwą przeciwniczką.
Sondując otoczenie, wyczuła niecałe czterysta metrów, trzy skalne półki niżej, jedną z postaci. Starała się ona ukryć w Mocy, jednak determinacja, doświadczenie i potęga Jasnej Strony Danakar, przebijała osłonę.
Wyciągnęła cylinder z zaczepu pasa i włączyła swój jasnobłękitny miecz świetlny.

Dwójka górników, która była o kilka kroków od Sitha, nie spodziewała ataku z tyłu. Lawina uruchomiona przez osadników powinna chociaż na dłużej zatrzymać intruza, jednak jakimś cudem nie tylko przeżył bez szwanku, co właśnie ich zaatakował.
Kompletnie zaskoczeni nie zdążyli nawet się obronić. Miecz świetlny rozdarł obu na pół, a krzy bólu i jęk tuż przed śmiercią uniósł się nad osadą.
Paul również to usłyszał, na dodatek bardzo wyraźnie i zaciskając zęby, krzyknął:
- Teraz!
Zbaczając z głównej ścieżki, która prowadziła do obozu, skręcił wraz z dwójką strażników na prawo i wspinając się krętą ścieżką, znalazł się na równoległej dróżce do tej, na której stał Sith. Ukrywając się za dwoma dużymi głazami, znaleźli się nad nim kilka metrów, mogąc z góry go zaatakować.
Kiedy wydał rozkaz, jeden z górników rzucił na Slothariusa cienką siatkę, która spadając na dół, dzięki odważnikom przymocowanym do każdego z czterech końców, zbliżała się z niemałą prędkością wprost na Vishina. W czasie, gdy była już niecały metr nad głową Sitha, na samym środku mignęła zielona dioda.
Paul włączając aktywator siatki paralizatorskiej, której górnicy często używali by ogłuszyć zwierzęta, które mogły zagrozić osadzie, liczył, iż zdoła ona pozbawić przytomności intruza.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Darth Slotharius » 16 Sty 2011, o 01:08

Derya zagrożenie zauważył lub też wyczuł ułamek sekundy za późno. Kiedy kątem oka dostrzegł zbliżającą się do jego głowy siatkę próbował jeszcze odskoczyć ale nim zdążył wykonać ruch poczuł jak jego ciało razi kilkadziesiąt tysięcy woltów czystej energii. Przez chwilę starał się walczyć ze skurczami miotającymi całym jego ciałem. Niestety nawet ciemna strona mocy po którą w tej chwili tak desperacko sięgał nie była w stanie mu pomóc. Nie mogąc złapać oddechu upadł na kolana i zgiął się w pół. Czując że napięcie przepływające przez jego ciało powoli słabnie próbował jeszcze wstać. Wyprostował się ale w tym samym momencie siły całkowicie go opuściły. Sith upadł na kamień zamykając oczy. Miał wrażenie że zapada się gdzieś głęboko pod ziemię - Czy to sen czy śmierć czy - Pomyślał jeszcze i stracił przytomność...

Prąd oczywiście nie zabił Slothariusa. Sparaliżował tylko jego ciało i pozbawił świadomości jego umysł. Przez chwilę leżał nieprzytomny nie czując nic, nie słysząc nic, nie widząc nic. Obudził się jakiś czas później nie wiedząc czy minęło kilkanaście sekund, kilka minut czy godzina. Był cały obolały, w żołądku niebezpiecznie coś mu się kotłowało a do głowy przychodziła mu teraz tylko jedna rzecz... świadomość nadchodzącego zagrożenia. Wiedział że nie jest to po prostu spóźniony alarm. Podpowiadały mu to zarówno jego wracające zmysły jak i ciemna strona wypełniająca właśnie każdy najmniejszy punkt jego ciała. Po chwili był już pewien że słyszy zbliżające się kroki. Czując że jego serce przyśpiesza a do jego mózgu wraca znajoma żądza krwi zaczął powoli i niezdarnie podnosić się z ziemi. Walka z krępującą go siatką nie należała do najłatwiejszych ale już po kilku sekundach udało mu się przybrać pozycję siedzącą. Kiedy jednak przyszło mu do głowy że rozetnie drut mieczem świetlnym dotarła do niego przerażająca świadomość... Kiedy wpadł w pułapkę trzymał w dłoni swój oręż. Teraz nie miał go przy sobie. Nie widział go również nigdzie w pobliżu...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korelia] Klan Jedi

Postprzez Larisa Rayne » 16 Sty 2011, o 01:30

Vexiss wyczuła swoją zwierzyne pare set metrów tuż nad nią. Nie miała czasu do stracenia, wkońcu nie miała też ochoty by to ciągnęło się tak cały dzień. Szybkim i zwinnym ruchem zaczęła wskakiwać to na wyższe tereny by dostać się jak najszybcierj. Szybkość i wyćwiczenie akrobatyki u Vexiss było czymś idealnym. Lata spędzone nad treningiem włąsnej sprawności dawały swój rezultat. Po chwili, zabójczyni wskoczyła na półke na któej znajdywała się jej ptaszyna i stanęła wyprostowana, pare metró od niej. W ręku miała lance świetlną jednak nie aktywowaną. Patrzyła się na Jedi oraz na jej miecz świetlny, jednak nie miała zamiaru atakować. Nie miała wogóle zamiaru jej krzywdzić. Westchnęła i z lekkim uśmiechem powiedziała.
- Witaj Julio...jak miło wreszcie Cie poznać. - po czym czekała cierpliwie na reakcje kobiety. Obawiała się że Tamair zostanie zaatakowana, ale jednak sądziła że skoro ma do czynienia z Jedi, to jednak powstrzyma swoje pragnienia.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum