Julia Danakar odczuwała cierpienie swojego brata całą swoją duszą. Wiedziała, że jest on niebezpiecznie blisko śmierci... śmierci strasznej i powiązanej z Ciemną Stroną Mocy. Zaniepokojona kobieta wyszła na taras niewielkiej chaty, z którego rozpościerał się widok na ośnieżone szczyty gór.
-Coś cię trapi, Julio - powiedział staruszek o twarzy tak wysuszonej, że przypominającej niemal mumię. - Jesteś niespokojna.
-Mojemu bratu grozi potężne niebezpieczeństwo - odparła podnosząc kubek z parującym czekoladowym napojem na wysokość ust. - W czasie medytacji widziałam linie życia moich braci i moją spleciona w szaleńczym wirze ze szkarłatnymi liniami.
-Co znaczy twoja wizja?
-Nie mam pojęcia co to oznacza, ale jestem pewna, że ktoś zginie. Nie wiem tylko kto...
******
Darth Vexiss, Darth Slotharius:
Gulginawy bezszelestnie krążyły nad głowami dwójki Sithów bezskutecznie przeszukujących perymetr w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Przebywając w górskim lesie najczęściej można się spodziewać kłopotów ukrytych w skalistych grotach lub gęstych zaroślach, a nie na niebie. Kultyści Ciemnej Strony, zupełnie niechcący, zbliżyli się wyjątkowo blisko siedliska tych zwierząt, co bardzo nie spodobało się matkom zajmującym się młodymi.
Trzy z nich zapikowały na dół z głośnym okrzykiem mającym w założeniu przestraszyć intruzów i zmobilizować ich do ucieczki. Największa samica przysiadła na ziemi zaledwie kilka metrów od Vexiss i Slothariusa, szeroko rozłożyła skrzydła i kilkukrotnie zaskrzeczała szeroko rozwierając dziób. Na niebie krążyło jeszcze kilka takich stworzeń.
Zapowiadało się na to, że albo Sithowie się wycofają, albo będą zmuszeni do walki z latającymi gulginawami.