[Korelia] Zniknięcie Siostrzenicy

[Mistrz Gry]

Mark podszedł do kolejki razem z Rewo. Stał chwilę zamyślony, po czym nagle wypalił, nie słuchając tego. o czym mówił Ripitto:
- Jasna cholera! Jeśli mamy wejść przez główne wejście, to musimy pozbyć się broni! Przecież taki klub na pewno ma skanery.

[Rewo Stari]

- Brawo geniuszu, ale to Korelia, tu od czternastego roku życia chłopcy noszą przy sobie broń, wiesz? - Rewo wyjął jednak nóż z buta i mniejszy blaster. - Zresztą trzeba chyba jakoś przedostać się przez tą wszawą kolejkę, nie? Broń zawsze można włożyć do plecaka i wrzucić do jakiegoś śmietnika, a za jakiś czas ją wyjąć. - Stari zsunął torbę z pleców i włożył swoją broń do środka. Wyciągając otwarty plecak w stronę Marka by i ten mógł się pozbyć swoich zabawek mruknął coś w stylu "hipokryzja przecież to Korelia" choć nawet jego współpracownik nie był pewny czy dobrze zrozumiał.

[Mistrz Gry]

W takich miejscach jak te, Lonley nie czuł się zbyt komfortowo. NIe do tego był szkolony i nie po to mu płacili. Gwałtowna reakcja na posiadanie broni więc był zrozumiała.
Mark zaczął chować broń do plecaka, a kolejka bardzo wolno się zmniejszała. Ponad dwadzieścia osób było przed nimi.
Gdy Lonley zasuwał zamek, spojrzał na wejście, by ocenić ewentualnie możliwości walki wręcz z ochroniarzami, ładna, ponad trzydziestoletnia brunetka w zielonym stroju, będąca czwarta w kolejce, uśmiechnęła się do niego. Zachichotała do swojej młodszej koleżanki i dyskretnie kradła spojrzenie całkowicie zaskoczonego Marka.

[Rewo Stari]

- Spodobałeś się! - Rewo uśmiechnął się szeroko i poklepał towarzysza po plecach. - Może udałoby się wejść z nimi, nie sądzisz? Tylko musisz na swojej paszczy przywołać jakiś inny wyraz, bo teraz wyglądasz jak Gamorreański strażnik. - Stari wybuchł śmiechem i pociągnął Marka w stronę początku kolejki. - Idź do nich i przedstaw nas ładnie, a ja podskoczę do jakiegoś kontenera i wyrzucę nasz plecak.

[Mistrz Gry]

Kiedy Mark był niecałe dwa metry od kobiety, która go kokietowała, ten z przerażeniem spoglądał za Rewo, który odchodził z plecakiem z uśmiechem na twarzy.
Lonley przełknął ślinę i zaczął zastanawiać się, co takiego powiedzieć, by móc wejść z kobietami do środka. Gdy stanął już blisko nich, brunetka spojrzała na niego wzrokiem wyczekującym jakieś zaczepki ze strony mężczyzny. Mark jedynie się zapowietrzył, a jego wzrok błądził we wszystkie strony.
- Rozmowny to ty nie jesteś - skwitowała lekko zawiedzona kobieta.
Gdy już miał cokolwiek odpowiedzieć, zauważył, jak Ripitto podchodzi w ich stronę.

< Rewo - jeszcze się musisz wiele nauczyć Jeśli sprawy nie załatwisz kasą czy przemocą, to jedynie przez płeć piękną, szkoda, że na to nie wpadłeś >

[Rewo Stari]

Stari teatralnie odchrząknął. - Pani wybaczy, kolega ciężko przeszedł ostatnie perypetie z kobietą, jak to ją określałeś Marku? - Objął towarzysza ramieniem, choć ledwo starczało mu do tego ręki. -A tak, kobietą życia. - Lonley nieprzywykły do takich słów lekko się skrzywił, co Rewo postanowił wykorzystać. - Mark, jest bardzo uczuciowy dużo podróżujemy razem. Ten romantyk, raz na jakiś czas pozna dziewczynę pobędzie z nią tydzień lub dwa, ona go rzuci, a potem biedak nie może o niej zapomnieć całymi miesiącami. W imieniu kolegi i swoim chciałbym panie zaprosić na drinka, zechcecie nam potowarzyszyć?

[Mistrz Gry]

Brunetka wpatrywała się w słowa Rewo, jak zaczarowana. Po chwili jej wzrok przeniósł sie na zszokowanego Marka, który mozolnie odzyskiwał kontakt z obecną sytuacją. Po minie kobiet dało się zauważyć, iż kłamstwo Stari, podziałało na nie tak, jak sobie tego życzył. Współczuły mu.
- Och. Złamane serce boli najbardziej. Coś o tym wiem - westchnęła czule. Po czym dodało z entuzjazmem - Oczywiście damy się zaprosić na drinka pod warunkiem, że przyjmijcie nasze zaproszenie, bo jesteśmy następne w kolejce i każda z nas może wejść z osobą towarzyszącą - zakończyła z miłym uśmiechem.
Gdy ochroniarz po raz kolejny wołał: Następni!, cała czwórka przysunęła się do niego. Wszyscy okazali dokumenty tożsamości, a kobiety bilety-zaproszenia w formie czipu, po czym każdy zaczął wchodzić do klubu przez bramkę.
Byli już w środku.

[Rewo Stari]

- Drogie panie, zajmijcie stolik, a my z Markiem przyniesiemy drinki, co pijecie? - Rewo rozejrzał się po barze i spróbował dopasować grupy osób do opisu przyjaciół Kate.

[Mistrz Gry]

Hałas tanecznej muzyki zagłuszał co drugie słowo Rewo. W klubie byo mnóstwo ludzi: większość była na parkiecie i oddawała się pulsom rytmu, podczas gdy reszta stała przy barze, jak i zajmowała stoliki. Kobiety były dość podekscytowane, jednak Marka nadal stał, jak wryty w ziemię. Brunetka starała się do niego uśmiechnąć, by ten zwrócił na nią uwagę i jakkolwiek zareagował, acz bezskutecznie.
- Mogą być dwa Turkusy Naboo ze słomkami. Jestem Avia - wyciągnęła rękę do Marka.

[Rewo Stari]

Patrząc na brak reakcji młodszy mężczyzna dał Markowi kuksańca w bok. - Zachowuj się przyjacielu! Pójdę zorganizować drinki, a ty bądź tak miły i zaprowadź panie do jakiegoś przytulnego stolika - Stari zaczął się przepychać do baru, cały czas rozglądając się za grupką, która będzie jak najbardziej przypominała przyjaciół Kate. Kiedy doszedł w końcu do długiej lady pomachał barmanowi i zwrócił się do niego. - Dwa turkusy Naboo, duża koreliańska i... - Chłopak rozejrzał się po półkach stojących za barmanem. - Ah raz się żyje, daj coś mocnego, najlepiej pulkaya. - Kiedy dwa pierwsze drinki stanęły na ladzie, młody mężczyzna odważył się je powąchać. - Perfumy. - Mruknął i znowu zwrócił się do obsługującego go Korelianina. - Nie było tu moich przyjaciół? Pewnie ich znasz, twierdzili, ze często tu wpadają, Deko ten zniewieściały i trzy dziewczyny Kate, Diana, Farin, orientujesz się czy są tu dzisiaj? - Chłopak sięgnął do kieszeni i wyjął więcej kredytów niżby ich potrzebował płacąc tylko za alkohol.

[Mistrz Gry]

Barman kompletnie nie zwrócił uwagi na Rewo, jedynie na jego zamówienie. Był profesjonalistą na tyle, by wyłapywać jedynie słowa-klucze do zamówień. W tym klubie nie było barmanów-robotów, jedynie prawdziwi ludzie. W ciągu czterech minut przyrządził drinki dla Stari, podszedł po zapłatę, a gdy zobaczył większą kwotę za drinki, spojrzał na chłopaka i odrzekł:
- Chyba cos ci się pomieszało. Chcesz mnie przekupić, bym pokazał ci kilku stałych klientów? - spojrzał ze zdziwieniem barman. - Żebyś ich zamknął na 48 godzin, policyjny szczurze?! - jego wzrok był gniewny, a głos podniósł mu się o co najmniej jeden ton i brzmiał, jak Fanfar wygrywający solówkę w Jizzie.

[Rewo Stari]

Stari przechylił się przez bar, zebrał kamizelkę na brzuchu barmana lewą ręką, a prawą sięgnął po kufel stojący pod ladą. - Uważasz, że koleś z CorSecu zagroziłby rozkwaszeniem ci tego kufla na głowie? Poza tym gdzie ty idioto widziałeś takich młodych gliniarzy? - Rewo odetchnął głęboko i zauważył że brzuchem wylał swojego drinka, przypomniał mu się szum w głowie po ciosie strażnika i trochę spuścił z tonu. - Spytam jeszcze raz, widziałeś tych ludzi? Mam do nich interes który musi dojść do skutku d z i s i a j. - Chłopak szybkim spojrzeniem ogarnął postać barmana. - Teraz powoli zostawisz ten blaster po który sięgasz lewą ręką, nalejesz mi jeszcze jednego pulkaya i powiesz mi gdzie są ci ludzie, a ja z nimi pogadam i wszystko będzie w porządku tak?

[Mistrz Gry]

Barman skołowany reakcją młodego chłopaka, gdy wrócił do normalnej pozycji, otrząsnął się, spojrzał na Stari i powiedział:
- Ciesz się gnojku, że jesteś jeszcze młody i pewnie na prochach, to nie wezwę ochrony, więc weź grzecznie drinki, zapłać i spierdalaj mi z oczu - zasyczał wściekły barman.

[Rewo Stari]

- Za dobrze wam tu płacą, może ktoś inny będzie bardziej rozmowny. - Rewo wziął drinki i poszedł do stolika przy którym siedziało już całe towarzystwo. Rewo przywołał najsłodszy ze swoich uśmiechów i przemówił do kobiet. - Ja się chyba nie przedstawiłem, Ripitto do usług. Często tu bywacie, bo szukamy z Markiem naszych znajomych, którzy mieli się gdzieś tu kręcić?

[Mistrz Gry]

Mark już bardziej rozluźniony wymieniał zdania z Avią i jej koleżanką. Obie bawiły się wyśmienicie, a niska blondynka z dużym biustem, bardziej ucichła, gdy Rewo przysiadł się do stolika. Wpatrywała sie w jego usta i oczy, chcąc przejrzeć go i poznać z samej tylko mimiki.
- A kogoż to szukasz? My ci nie wystarczamy? - obruszyła się Avia, popijając przyniesione drinki.

[Rewo Stari]

- Jasne, że wystarczycie. Szukam tylko mojego znajomka Deko, miałem dzisiaj obgadać z nim jedną sprawę, twierdził, że tu będzie. - Stari sięgnął do kieszeni po papierosy, palenie sprawiało mu coraz większą przyjemność. Przez chwilę zastanawiał się, czy jego zachowanie nie jest tylko pozowaniem na bardziej dorosłego niż jest w rzeczywistości. Łykną pulkaya i trochę mu przeszło. - Przepraszam, nieokrzesana bantha ze mnie, może zapalicie?

[Mistrz Gry]

Brunetka zajęta rozmową z Lonleyem, praktycznie nie zwróciła uwagi na słowa Rewo. Już teraz można było zauważyć, że i ona i Mark spodobali się sobie. Idąc dalej, nie dało się zauważyć, iż człowiek-cień Ripitto jest na jakieś ważnej misji - raczej wypoczywa i dobrze się bawi.
Gdy koleżanka Avi, zapatrzona w Rewo usłyszała pytanie o Deko, posmutniała. Kiwnęła głową na nie, jeśli chodziło o papierosa i odwróciła się bokiem do Stari, spoglądając na parkiet i popijając przez słomkę drinka. Jakby ją coś uraziło.

[Rewo Stari]

Stari przyjrzał się młodszej kobiecie uważniej. - Hej powiedziałem coś nie tak? - Chłopak zgasił papierosa w popielniczce, która stała na środku stolika i dokończył pulkaya. - Gdybym był lepszym tancerzem poprosiłbym cię do tańca, a tak mogę jedynie się pouśmiechać, żeby cię rozweselić.

[Mistrz Gry]

Dziewczyna na niewinny żart o tańcu, uśmiechnęła się nieznacznie. Wyprostowała się i rzekła do Rewo:
- Ja nie...nie wiedziałam, że jesteś gejem - wypuściła te słowa dość szybko, jakby się bała cokolwiek powiedzieć. - Deko jest dość znanym osobnikiem w tym klubie, a ja myślałam, że twoje spojrzenia na mnie, twój uśmiech, mówią coś więcej - tu spuściła głowę i pociągnęła łyka drinka przez słomkę. - Trudno, takie moje szczęście, że trafiam na nieodpowiednich facetów.

[Rewo Stari]

- Gejem tak? - Stari roześmiał się na cały głos. - To, ze robie z ithoriańcem interesy, nie oznacza, ze z nim sypiam. Co najwyżej, że powinienem uważać na swoje tyły. - Stari roześmiał się jeszcze głośniej. - Naprawdę wyglądam na geja?