przez Peter Covell » 15 Mar 2009, o 15:05
Daylana nieco zdziwiła się, gdy Kelan podał swoje prawdziwe nazwisko, ale po chwili doszła do wniosku, że albo i jej podał fałszywe, albo to, że płatni zabójcy zawsze podają nieprawdziwe jest wymysłem holokryminałów. Apartament, jaki dostali był zdecydowanie powyżej poziomu, do jakiego przywykła Twi'lekanka, więc z ciekawością przyglądała się nowoczesnym meblom i eleganckiej łazience. Na razie nie ustalili kto będzie spał na podwójnym łóżku, a kto na pojedynczym w drugim pokoju, ale nie robiło jej to żadnej różnicy - oba były o wiele wygodniejsze niż to, na jakim spała w "Beebleberry"...
Później Kelan zabrał ją nad jezioro...
Nigdy nie była nad jeziorem, a o łąkach jedynie czytała, ewentualnie oglądała je w holowizji, więc czuła się prawie jak w bajce - zwłaszcza, że Naboo należało do jednych z najładniejszych planet w Galaktyce. Ze zdziwieniem stwierdziła, że od czasu, gdy opuściła Coruscant, jej nastawienie do życia znacznie się zmieniło - zniknęła gdzieś bezwzględność i interesowność, a zastąpiła je prawie dziecięca ciekawość i niemal bezgraniczna ufność w stosunku do Navarra, którego zaczynała traktować jak swojego opiekuna... Nie, nie pociągał jej i nie miała zamiaru dawać mu nadziei na to, że może między nimi do czegoś dojść - dobrze wiedziała, że jedna noc mogłaby zepsuć kształtującą się przyjaźń. Zresztą, pomimo drobnych uwag, charakterystycznych dla mężczyzn, nie sugerował, że w ogóle myśli o seksie z nią.
Z zamyślenia wyrwał ją głos Kelana, ale nie usłyszała co mówił.
-Mógłbyś powtórzyć? - uśmiechnęła się zakłopotana
-Mówiłem, że podróżujemy razem, a ja nic o tobie nie wiem. Opowiedz co nieco o sobie.
-Ja o tobie też. - odcięła się - No dobra... Ostrzegam, że nie ma w tej historii nic fascynującego, chyba że lubisz brudy Coruscant... Urodziłam się w roku bitwy o Yavin na Ord Lithone, ale nie pamiętał tego miejsca, bo miałam pięć lat, gdy polecieliśmy na "potrójne zero". Nie lubiłam tej planety, zwłaszcza, że w szkole do której chodziłam niezbyt przepadali za nie-ludźmi. W wieku czternastu lat się zakochałam bez pamięci, wiesz te miłości nastolatków - "zabiję się jeśli on mnie rzuci" i tak dalej... Chodziłam z Ido długi czas. Któregoś razu podprowadził ojcu śmigacz i zabrał mnie na imprezę, gdzie pierwszy raz piłam alkohol. On robił to wcześniej, co bardzo mi zaimponowało... - jej wzrok nagle stał się pusty - Wracaliśmy, nawaleni do granic możliwości, co chwilę rzygałam przez okno... Nagle uderzyliśmy w wielki pojazd ciężarowy, z owocami. Nie pamiętam za wiele... Ido zginął na miejscu, mi się udało przeżyć. Kilka miesięcy później zginęli moi rodzice w zamachu terrorystycznym... Uwierzysz? Terroryści na Coruscant... Znalazłam się na bruku, trafiłam do "Beebleberry", gdzie tańczyłam przy rurze, a nikt się nie przejmował moim wiekiem, niektórych to nawet kręciło... Wiesz, "szesnastoletnie wcielenie seksu" i takie tam, mój tyłek naprawdę ich grzał, a jak przez ułamek sekundy pokazało się im kawałek cipki to dostawali szału. Faceci są dziwni, nie wiem dlaczego ich to tak podniecało, bo przecież z nich ma żony, które może rżnąć, gdy przyjdzie im ochota, a przychodzili patrzeć na niebieską dziewczynę w wieku ich córek... Gdzieś po drodze spotkałam dawnego łowcę nagród, który nauczył mnie posługiwać się bronią biała i shurikenami, a także załatwił pierwsze zlecenia... Potem był ten Mandalorianin, a dalej wiesz... - zakończyła - Teraz twoja kolej, jeśli nie masz pytań.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"