Content

Archiwum

[Naboo] Gungański najemnik

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Naboo.

[Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 17 Kwi 2009, o 14:06

Akcja przenosi się z: [Naboo] Zasłużony odpoczynek

Daylana oraz Kelan dostali się do Selton na pokładzie czarnego YT-1760, który pokonał odległość między dwoma miastami z prędkością niemal tysiąca kilometrów na godzinę. Za sterami siedział cały czas Navarr, gdyż Twi'lekanka zajęta była "rozmową" ze swoim latającym droidem, a także wyszukiwaniem informacji na temat ich kolejnego celu - Reefa Faasa - gungańskiego najemnika z czasów Wojen Klonów, który zabił wtedy ludzką kobietę.
Daylana musiała przyznać, że zleceniodawca długo trzymał urazę, bo od tego czasu minęło już jakieś czterdzieści lat i Reef Faas zapewne nawet nie będzie wiedział z jakiego powodu ginie... Cóż, nie był to jej problem - ona miała jedynie zaplanować akcję i dopilnować, by Gunganin na pewno trafił do piachu.
Pozbycie się sześćdziesięcioletniego Gunganina nie mogło być skomplikowane...

WEDŁUG MOICH OBLICZEŃ PRAWDOPODOBIEŃSTWO, ŻE UŻYWA INNEGO NAZWISKA JEST MARGINALNE
-Skąd ta pewność? - zapytała Daylana czytając wyrazy wyświetlające się na ekranie cyfronotesu
NAJEMNICY CHCĄ BYĆ ROZPOZNAWALNI, BY MÓC ŻĄDAĆ JAK NAJWYŻSZEGO WYNAGRODZENIA. UŻYWANIE PRZYBRANEGO NAZWISKA SPRAWIŁOBY, ŻE BYŁBY "NIKIM".
-Krótko mówiąc, wystarczy, że wejdę do pierwszego baru i spytam o niego, a ludzie będą wiedzieli o kogo chodzi, tak?
TAK, ALE ISTNIEJE 54% PRAWDOPODOBIEŃSTWA, ŻE BĘDĄ PRÓBOWALI CIĘ ZASTRZELIĆ ZAMIAST ODPOWIEDZIEĆ NA TWOJE PYTANIE JEŚLI ZADASZ JE WPROST.
-Tak? - Twi'lekanka się zdziwiła - A co powinnam zrobić, by je zminimalizować?
Z NAJMNIEJSZYM PRAWDOPODOBIEŃSTWEM TWOJEJ DEZINTEGRACJI WIĄŻE SIĘ SYTUACJA, KIEDY TO REEF FAAS SAM CIĘ ODNAJDZIE ALBO BĘDZIESZ JUŻ NA TYLE ZNANA, ŻE NIE ODMÓWI SPOTKANIA Z TOBĄ.
-Pięćdziesiąt cztery procent, tak? - Daylana zastanowiła się chwilę - Myślę, że jakoś to przeżyję, a...
NIE MOGĘ OBLICZYĆ SZANS TWOJEGO PRZEŻYCIA, GDYŻ NA RAZIE MAM ZA MAŁO DANYCH.
Robot pisnął przepraszająco i nerwowo zadrgał w powietrzu jakby chciał wyrazić swój żal z powodu własnej "niekompetencji".
-Piszczek, to tylko taki żart... - wyjaśniła Daylana
PRZEPRASZAM. W TAKIM RAZIE WPROWADZĘ TO DO MOJEGO BANKU DANYCH.
-Oho, chyba wylądowaliśmy. - powiedziała nagle Daylana, gdy poczuła wstrząs przy osadzaniu maszyny na płycie lądowiska - Pójdę spytać czy Kelan ma jakieś szczególne plany na to popołudnie czy może będzie chciał iść z nami popytać o tego Gunganina...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 17 Kwi 2009, o 23:11

Kelan przez cały czas trwania lotu, przysłuchiwał się z uśmiechem na twarzy dialogu Daylany i "piszczka" jak nazywała droida Twi'lekanka. Zadowolony w głębi ducha z tego, że prezent okazał się trafiony, osadził statek na obrzeżach miasta. Określenie miasto, było jednak w tym przypadku sporym nadużyciem. Mieścina nie posiadała własnego portu lotniczego, więc najlepszym punktem do lądowania okazała się spora polana, oddalona trochę od zabudowań, ale zapobiegająca niepotrzebnemu wzbudzeniu sensacji lądowaniem obcego statku zaraz przy mieście. Gdy silniki ucichły Kelan wyszedł po trapie na zewnątrz i rozejrzał się uważnie. Ściana drzew doskonale kryła ich przed wzrokiem ciekawskich oczu.
- I co teraz? - odezwał się z wnętrza statku głos Daylany, która w towarzystwie droida stanęła po chwili obok mężczyzny - masz jakieś swoje plany na popołudnie, czy idziemy razem?
Kelan zmarszczył brwi
- Idziemy razem. Nie chciałbym by coś ci się stało - zreflektował się momentalnie w jakim tonie zaczyna mówić i natychmiast sprostował - Ranna sprawiałabyś problemy, a opieka medyczna na Naboo pozostawia chyba trochę do życzenia. Co więc robimy?
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 18 Kwi 2009, o 00:08

Daylana spojrzała z ukosa na swojego towarzysza, ale nie skomentowała jego słów - po prostu nie bardzo wiedziała co mogłaby mu odpowiedzieć. Po krótkiej chwili milczenia wzruszyła po prostu ramionami i skierowała się do wyjścia, a Piszczek pofrunął za nią wydając z siebie melodyjne dźwięki. Zostawiony z tyłu Kelan westchnął cicho mrucząc coś o "zachowaniu kobiet" i poszedł za nimi, pamiętając o zamknięciu za sobą trapu.

Twi'lekańska dziewczyna w kantynie kojarzy się raczej z tancerką albo kelnerką, więc spora część gości "Głębokiej wody" ciekawie powiodła wzrokiem za Daylaną, gdy ta wmaszerowała do lokalu. Chwilę później w drzwiach pojawił się Kelan i nagle wszyscy mężczyźni ponownie zajęli się swoimi drinkami, jakby chcieli powiedzieć "spoko, koleś, rozumiemy, ona jest twoja".
-Nie wszyscy bywalcy lubią droidy. - barman wskazał na Piszczka
-Nie widziałam zakazu wprowadzania robotów. - odparła Daylana, a główny zainteresowany zapiszczał z aprobatą
-Bo go nie ma... Mi on tam nie przeszkadza, ale lepiej pilnuj, by ktoś ci go nie rozkręcił przypadkiem.
Piszczek zaświergotał z przerażeniem i błyskawicznie okręcił się kilka razy wokół własnej osi jakby szukał zagrożenia. Na ten widok barman uśmiechnął się szeroko, a Twi'lekanka zaśmiała głośno - czysto i bez złośliwości, po raz pierwszy od bardzo dawna. W jej oczach wciąż płonęły radosne ogniki, gdy zamawiała dla siebie sok z jumy.

W tym momencie do Kelana podszedł niewysoki mężczyzna, przez którego policzek przebiegała paskudna blizna. Na oko mógł mieć jakieś czterdzieści lat i metr siedemdziesiąt wzrostu przy dziewięćdziesięciu kilogramach wagi skupionej w mięśniach, a nie zbędnym tłuszczu. Lekko przyprószone siwizną włosy ścinał po wojskowemu, tuż przy skórze.
-Ja cię znam. - oznajmił krótko - Służyłeś w armii imperialnej...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 18 Kwi 2009, o 00:19

- Możliwe - Kelan z głosu obcego wywnioskował, że tamten faktycznie musiał go rozpoznać, choć sam Kelan nie przypominał sobie nikogo podobnego - i co z tego?
Barman postawił przed Kelanem szklankę z zamówionym drinkiem. Obcy wciąż stał obok
- Z kim mam w ogóle przyjemność? - spytał Kelan siląc się na uprzejmość
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 28 Kwi 2009, o 22:45

-Zdezerterowałeś. - powiedział niemal oskarżycielskim głosem - Przez jakiś czas krążyły za tobą listy gończe, a potem chyba uznali, że nie żyjesz i zostawili sprawę w spokoju. Niemniej ja pamiętam... Być może nie wiedziałeś, ale byli świadkowie tego jak zabijasz swojego dowódcę... Jak zabijasz mojego najlepszego przyjaciela...
Bez ostrzeżenia wziął potężny zamach i posłał swoją wielką pięść na spotkanie z twarzą Kelana...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 29 Kwi 2009, o 01:27

Kelan uchylił w ostatniej chwili a pięść napastnika przecięła powietrze tuż nad jego głową. Korzystając z zachwianej pozycji przeciwnika uderzył z całej siły pod żebra, aż tamten jęknął przeciągle i zgiął się w pół. Cios wprowadzony kolanem prosto w twarz postawił przeciwnika na powrót do pozycji pionowej, przy okazji łamiąc mu nos.
- Ty sukinsynu - zacharczał mężczyzna sięgając do kabury, w której spoczywał typowy, żołnierski blaster.
Najemnik zareagował momentalnie, wyszarpując zza pasa nóż i wbijając go po rękojeść w miejsce poniżej splou słonecznego przeciwnika. Pozostawiając za sobą drgające konwulsyjnie ciało odwrócił się ponownie w stronę kontuaru i jednym łykiem dokończył drinka.
- Przepraszam za bałagan - zwrócił się Kelan do barmana, który pobladł nieco najwyraźniej nie przyzwyczajony do tego rodzaju ekscesów - ten mężczyzna wypił za wiele i próbował mnie zabić. Działałem w obronie własnej, zgadza się?
Barman twierdząco pokiwał głową, blednąc jeszcze bardziej
- To za bałagan - Kelan podał barmanowi kilkadziesiąt kredytów - sprzątnijcie stąd to ciało, a Ty przyjacielu z łaski swojej nalej mi jeszcze jednego drinka. Są naprawdę fantastyczne - barman zachęcony sporą jak na warunki owego lokalu sumą uśmiechnął się lekko i zawoławszy z zaplecza swojego pomocnika, któremu zlecił wyniesienie ciała, a sam zaczął przygotowywać kolejnego drinka dla Kelana
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 2 Maj 2009, o 19:26

Daylanę zaskoczyła szybkość ruchów Kelana. Sama uważała, że całkiem nieźle radzi sobie w walce wręcz, a zwinność jest jedną z jej najmocniejszych stron, ale nie była pewna czy udałoby jej się uniknąć tak szybkiego i silnego ciosu. Potem wszystko działo się zdecydowanie szybciej niż oko Twi'lekanki było w stanie to rejestrować i nagle mężczyzna leżał martwy u stóp Navarra, a ten jak gdyby nigdy nic, zamawiał kolejnego drinka.
-Możesz mi z łaski swojej wyjaśnić co się stało przed chwilą i czego chciał ten facet? - zapytała zdezorientowana
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 2 Maj 2009, o 23:30

Kelan odsunął brzeg kieliszka od ust
- Doczepił się do mnie myląc z kimś innym. Był porządnie naprany i chciał mnie zabić. Resztę widziałaś
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 3 Maj 2009, o 01:07

Daylana być może ostatnimi czasy była dość łatwowierna i naiwna, zwłaszcza w kontaktach z Kelanem, ale nie miała wątpliwości, że tym razem nie tylko nie powiedział jej całej prawdy, ale jeszcze skłamał bez mrugnięcia okiem. Nie miała zamiaru robić sceny w tym miejscu, ale obiecała sobie, że po wykonaniu zlecenia dokładnie wypyta Kelana jeszcze raz o tą sytuację, a może skontaktuje się również z Griffem na Coruscant i spróbuje dowiedzieć sie czegoś na własną rękę...
Na razie jednak postanowiła skupić się na ich zadaniu, czyli eliminacji Reefa Faasa - gungańskiego najemnika pamiętającego jeszcze czasy Wojen Klonów. Generalnie rasa ta nie należała to najbardziej rozchwytywanych żołnierzy w Galaktyce, więc fakt, że udało mu się zdobyć sławę i pieniądze w tym zawodzie świadczyło o jego niezwykłych umiejętnościach, a być może i jakimś szkoleniu poza rodzinną planetą, a już na pewno miastem.
-Czy znasz nazwisko Reef Faas? - zapytała barmana wprost pamiętając o obliczeniach poczynionych przez Piszczka
-Znam...
-A mógłbyś może...
-Nie. - przerwał jej w pół zdania - Jeśli go szukasz, on sam się z tobą spotka, gdy uzna, że warto.
-Mam coś, co może należeć do niego i chciałam...
-Jeśli masz coś, co należy do Faasa, - zimnym tonem powiedział - to znaczy, że już jesteś martwa, bo sam po to przyjdzie. Na twoim miejscu pozbyłbym się tego jak najszybciej.
-Zachowujesz się jakbyś się go bał. - zauważyła ze złośliwym błyskiem w oku
-Mądrzy ludzie wiedzą kogo należy się bać. - odparował bez wahania
-Mądrzy albo tchórzliwi. - kontynuowała Daylana
-Mów co chcesz, ale Faas otacza się innymi weteranami Wojen Klonów, a towarzystwo dobiera sobie niezwykle starannie. Naprawdę nie warto mieszać ani w jego sprawy ani w sprawy jego organizacji...
-Organizacji? - zapytała zdziwiona Twi'lekanka
-Słucham? - barman przyjął niewinny wyraz twarzy - Jakiej organizacji?
-No właśnie chciałam o to spytać. Powiedziałeś coś o "jego organizacji".
-Musiało ci się przesłyszeć, dziewczynko... - uśmiechnął się złośliwie i wyzywająco - Naprawdę nie powinnaś więcej pytać o tego Gunganina jeśli chcesz wyjechać z Selton w jednym kawałku...
Rozwścieczona Daylana wyrwała zza paska mały pistolet, jaki niedawno kupiła i szybkim ruchem wyciągnęła broń przed siebie jednocześnie naciskając spust. Rozległ się charakterystyczny dźwięk strzału z broni na amunicję konwencjonalną, a na ścianie za plecami barmana pojawiła się plama krwi i wyrwanej tkanki. Nieszczęśnik chwycił się za pierś i upadł na ziemię. Dopiero w tym momencie do, zaślepionej nagłą wściekłością, Twi'lekanki dotarło co zrobiła.
Nerwowe gwizdy Piszczka powiedziały jej, że źle będzie dopiero teraz...
Obróciła się i zobaczyła, że spora część bywalców baru sięga po pistolety i wibroostrza nie żywiąc najwyraźniej przyjaznych uczuć do zabójczyni ich ulubionego barmana. Rzuciła krótkie spojrzenie Kelanowi akurat w momencie, gdy koło jego ucha przemknęła blasterowa błyskawica. Nie namyślając się wiele, wskoczyła na ladę, obróciła na tyłku strzelając na ślepo i zsunęła za bar stanowiący tymczasową osłonę. Miała nadzieję, że i Kelan, którego musiano wziąć za jej wspólnika (co w gruncie rzeczy było prawdą) również zdążył się schować...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 4 Maj 2009, o 15:49

Kelan nie zastanawiając się długo i rezygnując z prób ugodowego załatwienia sprawy momentalnie rzucił się za kontuar. Idiotka - pomyślał spoglądając na Daylanę ukrytą za kontuarem kawałek dalej. W jego oczach przestała być w tym momencie piękną, miejscami trochę nieporadną dziewczyną ciekawą świata, o czarującym uśmiechu. Zabijanie na zlecenie, bądź w samoobronie różniło się znacznie od bezsensownego morderstwa jakie przed chwilą miało miejsce. To co miało nadejść było absolutnie zbędna i wywołane tylko głupotą jego wspólniczki. Wychylił się lekko znad kontuaru i błyskawicznie ocenił sytuację. W bezpośredniej walce ich szanse nie były zbyt wielkie. Nie mogli też uciekać, gdyż już następnego dnia ich podobizny zdobiłyby każde skrzyżowanie, w każdym mieście na tej planecie. Szczęśliwie bar znajdował się na uboczu, więc istniała znikoma szansa, że ktoś usłyszał strzały, a to otwierało nowe możliwości. Wejście do kuchni znajdowało się tuż obok, a tam na pewno znajdowało się to co było Kelanowi potrzebne. Jeszcze raz wychylił się zza kontuaru, by ocenić sytuację. Nie ostrzeliwał się niczym Daylana, bo w obecnej sytuacji było to kompletnie bezsensowne. Wychilił się akurat w momencie, gdy granat termiczny leciał w jego kierunku. Odruchowo Kelan wyciągnął rękę i chwycił go w powietrzu, posyłając następnie z powrotem do właściciela. Eksplizja wstrząsnęła budynkiem zmiatając najbliższe stoliki, a przy okazji kilku napastników. Z pewnością zaalarmował również mieszkańców domów znajdujących się nieopodal, a to oznaczało, że trzeba było się śpieszyć.
- Właź w drzwi - krzyknął Kelan w stronę Twi'lekanki, która posłusznie rzuciła się w stronę kuchni, a za nią pobrzękując gniewnie poleciał "piszczek"
Kelan dołączył do nich po kilku sekundach natychmiast dostrzegając to czego szukał.
- Zmiatajcie stąd najszybciej jak możecie. Kierujcie się w stronę statku i nie dajcie się zauważyć
- Ale...
- Już!! - ryknął Kelan, a Daylana mogła przysiąc, że jeśli kiedykolwiek wcześniej myślała, że widzi go złego, myliła się potwornie.
Posłusznie zniknęła w tylnich drzwiach knajpy. Kelan nie zwlekając ustawił czas na jednym z trzech granatów, które zawsze nosił przy pasku i położył go obok kilku słusznych rozmiarów butli z gazem. Strzelił kilka razy przez drzwi, upewniając się, że przez kilka najbliższych sekund nikt lekkomyślnie nie zajrzy do środka i rzucił się przez tylne drzwi wejściowe ile sił w nogach. Był już w 3/4 drogi do najbliższych drzew, gdy ciszę rozdarła eksplozja, która pomimo sporej odległości w jakiej się znajdował rzuciła go na ziemię. Podniósł się i oglądnął za siebie. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał średniej wielkości budynek, obecnie czerniały jedynie tlące się tu i ówdzie zgliszcza. Nie było mowy, żeby ktoś z obecnych przeżył wybuch. Nie było świadków, którzy potwierdziliby bytność obcego człowieka i Twi'lekanki w towarzystwie droida. Nikt nie mógł również zauważyć czarnego frachtowca, który przezornie został ukryty głębiej w lesie. Woląc jednak nie kusić losu, ruszył biegiem w stronę okrętu.

Daylana dysząc ciężko, wsparta rękami na kolanach stała przy okręcie czekając na Kelana. Droid unosił się obok niej, a jego piski sugerowały, że neizbyt pochlebnie odnosił się do działalności swojej pani. Nagle Daylana wyczuła za sobą czyjąś obecnośc. Odwróciła się błyskawicznie i w tym momencie na jej policzek spadła otwarta męska dłoń. Twi'lekanka zatoczyła się lekko od uderzenia i przez łzy, które samoistnie zaszkliły jej oczy spojrzała na Kelana stojącego przed nią.
- Durna idiotka - wysyczał i wszedł po trapie do okrętu nie oglądając się za siebie
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 4 Maj 2009, o 18:34

Daylana znała wielu mężczyzn, którzy nie mieli oporów przed uderzeniem kobiety, ale z reguły były to najgorsze męty z dolnego Coruscant, bądź wyjątkowo ważne osobistości z górnego miasta, które były tak zakochane w sobie i własnym ego, że przedstawicielki płci przeciwnej, a zwłaszcza rasy innej niż ludzka, traktowali jak szmaty i miejsce, gdzie można wsadzić własnego ptaszka. Kelan, nawet pomimo jego zachowania na Tatooine, dotychczas nie klasyfikował się do żadnej z tych kategorii, ale sposób, w jaki ją przed chwilą potraktował, pomijając fakt czy zrobiła dobrze czy nie, był najzwyczajniejszym w świecie upokorzeniem.
Daylana nienawidziła być upokarzaną.

Bez słowa odwróciła się od statku i pomaszerowała w stronę miasta, z trudem tłumiąc łzy wściekłości, upokorzenia i rozpaczy. Zdawała sobie sprawę z tego, że postąpiła źle, co było dość delikatnym słowem, gdy chodziło o bezsensowne zabójstwo człowieka, który w gruncie rzeczy nic jej nie zrobił, ale zupełnie nie rozumiała reakcji Kelana. Przecież wyszli z tego cało, więc o co chodzi? Chyba nie miał jakiś specjalnych wyrzutów sumienia, że byli powodem śmierci gości baru? Przecież zarabiał na życie niesieniem śmierci, więc jedna kilka osób w tą czy w tamtą nie powinno mu robić różnicy - nadal pozostawał mordercą. Twi'lekanka zupełnie nie znała, a więc i nie pojmowała, specyficznego, niepisanego "kodeksu" postępowania najlepszych Łowców Nagród, a jednocześnie uważała, że by zaistnieć w tej branży trzeba wykazać się wyjątkową obojętnością na śmierć i swego rodzaju brutalnością mówiącą "lepiej ze mną nie zadzieraj, bo zetrę cię niczym proch" - właśnie to chciała przekazać wszystkim obecnym w kantynie, gdy zabijała barmana. Poza tym, przecież wszyscy jej mówili, że Reef Faas spotka się z nią tylko, gdy zdobędzie odpowiednią renomę w mieście...

Pogrążona w rozmyślaniach wmaszerowała do miasta, które dosłownie huczało od plotek na temat wybuchu gazu w jednym z lokali na obrzeżach miasta. Niektórzy upierali się, że wcześniej słyszeli odgłosy strzałów i mniejszej eksplozji, ale na razie wśród zgliszczy nie znaleziono żadnych dowodów potwierdzających te słowa. Daylana podeszła do jednego z terminali informacyjnych, ale nie znalazła żadnej oficjalnej wzmianki o tej "tragedii" - Naboo to nie Coruscant, gdzie panuje swego rodzaju pogoń za nowością - tutaj ten temat zapewne będzie na ustach wszystkich przez następny tydzień, albo i dłużej, podczas gdy w stolicy mieszkańcy zainteresowaliby się nim najwyżej na dziesięć minut.
-Piszczek, możesz włamać się do tego systemu?
Zapytany droid wydał z siebie jedynie trwożne buczenie, a chwilę później na ekranie cyfronotesu Daylany wyświetliły się słowa w basicu.
MOJE OPROGRAMOWANIE POZWALA NA TO, ALE NIE WIEM DLACZEGO MIAŁBYM TO ROBIĆ.
-Chciałabym, byś dodał pewną informację do systemu. Skoro Reef Faas spotka się ze mną tylko wtedy, gdy sam będzie chciał, trzeba dać mu dobry powód ku temu.
JAK MA BRZMIEĆ TA INFORMACJA?
-Podłącz się, a ci podyktuję. Chcę, żeby znalazła się we wszystkich terminalach...

Pół godziny później Twi'lekanka popijała sok z jumy w eleganckiej kawiarence naprzeciwko terminala, do którego przed chwilą włamał się Piszczek. Tak jak się spodziewała, żądni sensacji mieszkańcy małego miasteczka na niezbyt ważnej planecie, błyskawicznie wychwycili umieszczoną przez nią informację i zaczęli między sobą "gadać". "Gadali" oczywiście o niczym innym, jak o tym, że pewna anonimowa Twi'lekanka przekazała dziennikarzom informację jakoby miała widzieć Gunganina, który wszedł do kantyny tylnym wyjściem z dziwnym pakunkiem na plecach. Gdy wyszedł kilka minut później nic nie niósł, więc kobieta uznała, że to zapewne jakiś dostawca. Właśnie miała odejść w kierunku domu, gdy lokal eksplodował. W tym momencie przypomniała sobie, że Gunganin, którego widziała jest znanym weteranem wojennym, lecz niestety nie zna jego nazwiska...
Zastanawiała się ilu na Naboo, a już tym bardziej w Selton, może być "znanych weteranów wojennych" i doszła do dość słusznego wniosku, że tylko jeden - Reef Faas. Nadchodzące wydarzenia mogły podążyć w dwóch kierunkach. Pierwszy - zdenerwowany Faas zechce odnaleźć osobę odpowiedzialną za zamieszczenie fałszywej i kalającej jego imię notatki w holonecie. Wtedy Daylana urządzi podobne przedstawienie, a następnie puści w obieg informację, że i tym razem był tam obecny pewien Gunganin. Tym razem jednak w pliku zamieści zakodowaną informację o miejscu spotkania - była pewna, że jej cel zrobi wszystko, by dowiedzieć się kto wydał mu prywatną wojnę i połknie haczyk, a wtedy jej zostanie jedynie zastawienie pułapki i zakończenie zadania w pięknym stylu. Druga była nieco trudniejsza dla pomyślnego finału - mogło zdarzyć się tak, że policja na poważnie weźmie te pogłoski i zechce aresztować Faasa. Funkcjonariusze na pewno zatrzymają go celem przesłuchania, a gdy ten przedstawi im swoje alibi i jasnym się stanie, że nie jest odpowiedzialny za ataki - zostanie wypuszczony na wolność. Tym samym Twi'lekanka będzie wiedziała gdzie go szukać, zaczai się i zabije go. Kto wie, być może przed samym posterunkiem policji? To na pewno byłoby efektowne...
Tak czy inaczej będzie musiał docenić jej przebiegłość i sposób, w jaki wszystko zaplanowała...
Podniesiona na duchu udała się w drogę powrotną na statek...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 5 Maj 2009, o 18:10

- Zbieramy się! - krzyknął Kelan z kabiny pilotów, gdy przełączył wszystkie kontrolki przygotowując statek do startu
Odpowiedziała mu cisza. Przeklinając siarczyście ruszył w kierunku trapu, z mocnym postanowiniem, że jeśli będzie trzeba wciągnie Daylanę do wnętrza okrętu nawet za fraki. Zdziwiony zauważył, że Twi'lekanki nie ma przed okrętem, ani nigdzie w pobliżu. Zaklął jeszcze raz i usiadł na trapie wyciągając holonotes. Po chwili na ekranie ukazała się mapa okolicy z małą migającą kropką, która obecnie znajdowała się w mieście, z którego przed chwilą uciekli. Nadajnik na droidzie działał bez zarzutu.
- Idiotka - szepnął Kelan do siebie i pogrążył się w myślach. Dawno nikomu nie udało się go tak zdenerwować jak tej niebieskoskórej. Jej bezmyślność była sporym zaskoczeniem, gdyż do tej pory wyglądała na nieco zagubioną, choć całkiem pojętną i miłą dziewczynę. Z tego względu zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia z powodu rękoczynu jakiego się na niej dopuścił. Kelan z zasady nie bił kobiet, przynajmniej od czasu jednego ekscesu jeszcze w czasie służby, gdy poczynił to postanowienie i nie złamał go przez kilkanaście lat. Westchnął ciężko i wyciągnął się na trapie zamykając oczy. Poddał się cichemu szumowi wiatru i przyjemnemu ciepłu.

Obudził go odgłos kroków. Poderwał się kładąc dłoń na kaburze blastera, będąc gotowym do ataku. Z pośród drzew wyłoniła się Daylana z droidem.
- Włazisz do środka, czy tu zostajesz? - mruknął Kelan - wracam do hotelu. Nie wykonujemy tego zlecenia
Odwrócił się na pięcie i ruszył po trapie do wnętrza statku
- I przepraszam, że cię uderzyłem, nawet jeśli zasłużyłaś
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 6 Maj 2009, o 23:33

-Co powiedziałeś!?
W głosie Daylany dało się słyszeć nie tylko niedowierzanie, ale również prawdziwe oburzenie ocierające się o nagłą wściekłość. Miało to być pierwsze "profesjonalne" zadanie w pełni zaplanowane przez nią i naprawdę zależało jej na doprowadzeniu tego do końca - gdy więc usłyszała lakoniczne stwierdzenie Navarra jej humor gwałtownie się popsuł.
-Możesz mi wyjaśnić dlaczego nie chcesz tego skończyć? - zapytała siląc się na spokojny ton, co niespecjalnie jej wyszło - Znudziło ci się Naboo czy może boisz się Gunganina? - postanowiła zagrać na jego ambicji - A może znów chodzi o coś, o czym nie masz zamiaru mi powiedzieć? Nie wiem czy wiesz, ale odrobina szczerości w naszej sytuacji byłaby wskazana, bo inaczej będziemy wiecznie się o coś podejrzewać... Czekam zatem na wyjaśnienia. - dodała opierając dłonie na biodrach i dumnie unosząc brodę
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Kelan Navarr » 6 Maj 2009, o 23:54

- Właśnie dlatego, że Naboo jeszcze mi się nie znudziło mam zamiar wrócić do hotelu i cieszyć się spokojem - odwrócił się w jej stronę - swoim zachowaniem w barze udowodniłaś, że nie nadajesz się do samodzielnego zaplanowania misji. Jeśli będziesz się uważnie przyglądała i uczyła, może się to kiedyś zmieni. Jeśli masz zamiar zabijać niewinnych ludzi tylko dlatego, że nie udzielili ci odpowiedzi, droga wolna ale już beze mnie. Gdybyś była tam sama albo zostałabyś zastrzelona, albo wydanoby za tobą list gończy i opuszczałabyś tą planetę ukryta w jakimś schowku na jednym ze statków przemytniczych. Wybacz moja droga, ale to nie mój poziom i nie mam zamiaru się w coś takiego mieszać. Wsiadasz, czy zostajesz?
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Naboo] Gungański najemnik

Postprzez Peter Covell » 16 Maj 2009, o 13:41

Daylana była jednocześnie zrozpaczona i wściekła - teraz, gdy wszystko zaczynało układać się po jej myśli, Kelan nagle oznajmiał, że schrzaniła całą robotę i on nie ma zamiaru kontynuować zadania. Miała ochotę krzyczeć, płakać, wyć i warczeć, ale ograniczyła się do pełnego złości zgrzytania zębami. Najchętniej odwróciłaby się i poszła w swoja stronę, ale wiedziała, że jeszcze nie może się "usamodzielnić" - nie ma własnego transportu, kontaktów i renomy. Zanim zerwie więź z Kelanem, musi mieć pewność, że nie zostanie bez pieniędzy na jakieś zapadłej planecie.
-Lecę z tobą... - warknęła i weszła na pokład

Akcja przenosi się do: [Naboo] Operacja Łowca Nagród
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem


Wróć do Archiwum

cron