przez Oto'reekh » 1 Cze 2009, o 00:24
Deckard do tej pory pewny siebie, zastygł jak rażony piorunem, w czasie gdy odwołał się do pamięci jego ręka z blasterem powoli osunęła się i ułożyła wzdłuż ciała.
Taris, 7ABY Czas w którym Imperium chyliło się ku upadkowi, jednak próbowało utrzymywać swoje wpływy na każdej planecie, na której było to możliwe. Deckard, młody żołnierz w oddziale SpecNAv, służył razem z Navarrem w jednej drużynie dowodzonej przez amoralnego bydlaka. Mike nie miał pojęcia, że ta dziewczyna, która doznała bóg wie czego za drzwiami, których on pilnował była miłością dawnego towarzysza broni. Wiedział jedynie, że ruch oporu był dość skuteczny i specjalizował się w brutalnych zabójstwach żołnierzy Imperium, do czasu... Oddział otrzymał zadanie eliminacji głównej siedziby, w której mieli przebywać liderzy ruchu, informacja była pewna potwierdzona przez trzech informatorów, problem polegał na tym, że siedziba była zdecentralizowana i należało uderzyć na kilka miejsc jednocześnie. W jedno z takich miejsc wysłano oddział Deckarda i Navarra, rebelianci zostali zaskoczeni i nie podjęli skutecznej obrony. Żołnierze bezlitośnie likwidowali wszystkich obecnych, aż pozostałą ta dziewczyna... Deckard pamiętał jej przerażoną twarz, mimo, że widział ją zaledwie chwile zanim wyszedł z pomieszczenia. W odróżnieniu od Kelana nie dostał rozkazu pilnowania tyłów, wyszedł z własnej woli, wiedział co ma się dokonać i gardził takim zachowaniem, jednak biernie przyczynił się do całej sytuacji. Resztę wydarzeń, pamięta przez mgłę jedyne czego był pewien to eksplozji, która miała miejsce, chwile po wtargnięciu Navarra do pomieszczenia z jego niedoszłą miłością, ciemność i powietrze wypełnione aurą śmierci dominowały w pamięci kapitana. Pamięta jeszcze umierającego sierżanta, który w ostatnich słowach wskazywał zdrajcę...
Mike nigdy nie sądził, że tą kobietę mogło coś łączyć ze zdrajcą, była członkiem ruchu oporu, przez jej decyzje czy działania sam Navarr mógł zginąć z ręki oprawców..., a jednak było inaczej... W ułamku sekundy dawny przykład idealnego żołnierza, a teraz pozbawiony uczuć, wrak ludzkiej istoty poświęcił dawnych przyjaciół i dawne życie w imię zemsty.
Deckard cofnął się dwa kroki do tyłu i usiadł przy ścianie, opierając się o nią plecami, jeszcze przed chwilą chciał zabić, siedzącego przed nim ducha, jednak teraz wiedział, że nie potrafi tego uczynić, nie był potworem, nie chciał nim zostać, bał się, że stanie się "tym" samym co Navarr, a to napawało go przerażeniem. Mike nie wypowiadając żadnego słowa patrzył tylko pustym wzrokiem w twarz związanego mężczyzny...
GG: 447116