Content

Archiwum

[Naboo] Wojna domowa

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Naboo.

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 25 Gru 2010, o 16:07

Po kilkuminutowym marszu droga do budynku Ministerstwa Edukacji byłą czysta. Whitaker oraz żołnierze, którzy z nim szli następnych kilka chwil spędzili na opanowaniu parteru, jednak jak się okazało była to najprostsza część zadania. Theo nakazał kilku najsprawniejszym lojalistom obstawić trasę z pałacu do budowli, w której obecnie się znajdowali.
- Kapitanie Gregorson droga czysta i obstawiona. W razie potrzeby istnieje możliwość ewakuacji z Królewskiego Pałacu do nas. - rzekł młody Jedi do komunikatora - Poniesione straty, z tego co zdążyłem naliczyć, wynoszą 6 ludzi.
- Mistrzu, porucznik Waller nie żyje... Musiał zginąć podczas naszego szturmu... - przekazał mu słabym głosem jeden z młodszych szeregowych.
- Niestety jest 7 ofiara, którą okazał się być dowódca 7 grupy, porucznik Waller. W razie potrzeby proszę o kontakt, na razie zajmiemy się zabezpieczeniem terenu oraz zbierzemy ciała. Bez odbioru.
Whitaker pomógł żołnierzom królewskim w wydobywaniu ciał i przenoszeniu ich do jednego z pomieszczeń, znajdujących się na parterze budynku ME. Następnie szybko skontrolował pozycje, gdzie znajdowali się lojaliści obstawiający trasę ku pałacowi. Wyglądało na to, że anarchiści zostali złamani, ponadto jeden z dotychczasowych podkomendnych Wallera zameldował iż w oddali słychać odgłosy walki z całkiem innej strony niż plac przed siedzibą króla. Była to nadzieja na to, iż na Naboo przybyły siły Republiki.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 7 Sty 2011, o 02:36

Na razie przejmuję Mistrzowanie - Dave

ODDZIAŁ "MGŁA"

Nagle z lewej strony na parterze z hukiem otworzyły się drzwi. Była to ta strona, której nie zdążyli jeszcze sprawdzić Chaxu'ellenc i Davidson. Spora grupa 10, może nawet 20 rebeliantów na oślep poczęła strzelać na piętro oraz schody. Popełnili błąd rezygnując z ostrzelania drzwi, gdzie znajdował się Shepard z kilkoma żołnierzami. To dzięki dowódcy oddziału, anarchiści musieli znaleźć jakieś osłony, którymi były m.in. kolumny wspierające strop oraz meble będące na parterowym hallu. Randall oraz Waters mieli teraz doskonałe pozycje, by z góry wesprzeć ostrzał pułkownika Maxa oraz starszego szeregowego Gontarskiego.
W tym samym czasie strzały doszły do uszu Wookiego oraz Davidsona. Musieli się spieszyć jeżeli chcieli wesprzeć swoich towarzyszy w walce o całkowite opanowanie parteru budynku. W całym zamieszaniu pułkownikowi przeszło przez głowę, że dawno nie miał żadnego sygnału od Jaspara Sato...


BITWA O THEED

Theo, Raphael
Przez kilkanaście minut Whitaker odpierał chaotyczne ataki i próby odbicia budynku ME przez anarchistów, którzy po okresie względnego spokoju, postanowili walczyć do upadłego o tą kluczową lokację. Na szczęście Gregorson wysłał wsparcie w postaci dziesięciu kolejnych żołnierzy, a to przyniosło efekt w całkowitym opanowaniu przejścia z pałacu do Ministerstwa Edukacji.
- Poradzicie sobie tutaj beze mnie, ja muszę wesprzeć swych przyjaciół Jedi. - rzekł Theo, do sierżanta po czym opuścił pozycję. Zwiększył swą czułość na Moc, by wyszukać aurę Lisy oraz Raphaela. W całym bitewnym rozgardiaszu, gdzie trup ścielił się gęsto, dość ciężko przyszło młodemu członkowi Zakonu Skywalkera odnaleźć ziomków. W końcu, jakieś 100 metrów przed sobą zauważył Yuui. Odbijając blasterowe bolty, najszybciej jak mógł podbiegł do Rycerza.
- Mistrzu, gdzie Mistrzyni Nabsiri? W tym całym zamieszaniu, ciężko się w czymkolwiek zorientować. Pałac na razie się broni, co więcej odbiliśmy budynek Ministerstwa Edukacji, dzięki czemu Król może się tam ewakuować w razie potrzeby. - mówił szybko 2-lata młodszy od Raphaela, Theo - Mam dziwne uczucie jakby ktoś mącił całą aurę i wcale nie chodzi mi o otaczającą nas śmierć setek osób... Ktoś chyba jest tutaj oprócz nas... Czy mistrz też to czuje?

Lisa
Lisa mimo bombardowania cały czas szukała swego miecza świetlnego. Poza tym od czasu do czasu słała swą ciężką pięść na twarz któregoś z anarchistów. Ostatecznie po kilkudziesięciu sekundach, odnalazła oręż jakieś 50 metrów od siebie. Niezwłocznie przywołała go i rozpoczęła dalszą część eliminacji rebeliantów, próbujących obalić króla i jego rząd...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 10 Sty 2011, o 21:14

- Wy kurwy! - wykrzyknęła Victoria rozpoczynając ostrzał w stronę zaskoczonych rebeliantów. "Mgła" miała przewagę w wyszkoleniu i uzbrojeniu, a przeciwnicy nie potrafili wykorzystać swojej liczebności. Sądząc po minie Vicky zapowiadała się wielka rzeź. Starszy szeregowy Randall nie wiedząc czemu nagle zainteresował się kobietą. Nigdy wcześniej nie patrzył na nią jako na obiekt pożądania. Zawsze była żołnierzem, członkiem zespołu, dopiero teraz okazała się bardzo piękna. Przechodzeń, który nie znał szalonej Vicky ujrzałby filigranową kobietkę, o krągłych piersiach i delikatnej urodzie. jedyne co burzyło ten obrazek to jej implant oka.
- Randall frajerze! Strzelaj! - filigranowa kobietka o delikatnej urodzie wydarła mu się do ucha uchylając się przed strzałami powstańców, którzy bez wsparcia starszego szeregowego zaczynali wykorzystywać swoją liczbę. Hapanin jakby wyrwany z rozmyśleń "wykosił' pół magazynka w stronę kupy bandziorów powalając czworo z nich. Jego pancerz miał na sobie wiele czarnych dziur pozostałych po spotkaniu rebelianta ze strzelbą laserową, nie miał hełmu, a mundur miał cały w kurzu. Gogle, które korygowały genetyczną wadę Hapan przez którą kiepsko widzieli w ciemnościach były popękane w dwóch miejscach. Wyglądał jak typowy trep po przejściach. Jac natężył liczbę boltów wystrzeliwanych ze swojego DL-44 i dzięki pomocy Waters, oraz Maxa z dołu rebelianci zaczęli powoli tracić rezon.
- Cofają się! - ktoś krzyknął z dołu holu.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Dagos Bardok » 16 Sty 2011, o 15:06

Dustin i Joanne starali się nie wychylać. Wszędzie latały bolty od karabinów blasterowych i jeden nieodpowiedni ruch mógł skrócić ich żywot. Trzymali się za ręce i razem ukrywali się za małym murkiem będąc dobrze ukryci. Dustin raz po raz całował swą dziewczynę w usta powtarzając, że wszystko będzie w porządku. Joanne była bardzo wystraszona i jedynie obecność jej narzeczonego podtrzymywał ją na duchu.
W pewnej chwili zauważyła starszego mężczyznę leżącego w bezruchu na ziemi. Obok niego leżała roztrzaskana broń. W okolicy serca miał on dużą, lekko dymiącą dziurę postrzałową. Choć wydawało się, że powinien umrzeć od czasu do czasu poruszał palcami, jakby w śnie. Jęczał też słowo "Alisse".
- Zobacz, kochanie. Tam ktoś leży - szepnęła lekko konspiracyjnym głosem wpatrując się w Dustina.
- Przyciągnijmy go tutaj - zadecydował od razu chłopak wyglądając z kryjówki i wielkim wysiłkiem przesuwając pół-martwego mężczyznę pod murek.
Nosił od niespotykany mundur Republiki, a na plakietce przyczepionej łańcuszkiem do szyi było napisane "Jaspar Sato".
- Spójrz - rzucił chłopak wskazując komunikator przyczepiony do pasa. Dziewczyna odpięła go ostrożnie i wciskając przycisk przyłożyła do ust.
- Halo? - powiedziała w eter, wysyłając niespodziewaną wiadomość do członków "Mgły".
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Chaxu'ellenc » 16 Sty 2011, o 23:20

Wielotygodniowa abstynencja okazała się być okrutną towarzyszką do tańca z mocnym trunkiem. Potrzeba było zaledwie kilku minut, aby skutki wypicia paru łyków whisky odbiły się na kapralu. Co prawda dzięki nim karabin trzymał mocniej, a rozkazy wykonywał sprawniej, ale to dziwne uczucie, jakże podobne do tego pierwszego razu, pozostało.
Niespodziewane "Halo" od kompletnie nieznanego głosu, dobiegające z komunikatora wybiło wookiego i Davidsona z rytmu. Zatrzymali się w jednym z pomieszczeń. Mike spojrzał na urządzenie przypięte do klamry na piersi i lekko zdziwionym głosem rzekł:
- To komunikator Sato, a wszędzie bym poznał głos tego dziadka. - szybka wymiana spojrzeń wystarczyła aby dodać prędkości czyszczeniu parteru.
Niemalże biegnąc przez resztę pokoi dwójka towarzyszy wsłuchiwała się w słowa które wypowiadał Max w odpowiedzi na komunikat nieznanej osoby.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Harvos » 18 Sty 2011, o 17:55

Theo dokonał niemałego wyczynu, wyrywając "starszego", z naciskiem na cudzysłów, Jedi z jakiegoś zamyślenia. Raphael zamrugał kilka razy, wyglądając bardziej na zaspaną dziewczynę, a nie poważnego wysłannika Zakonu w środku wojny domowej. Można było powiedzieć, że właściwie leczył rannych na oślep...
- Mi-mistrzyni Nabsiri...? - w zasadzie szepnął, podnosząc słabym ruchem ręce znad jakiegoś żołnierza - ...została złapana w czasie podkładania sensorów dla rakiet... ale poradzi sobie. Na pewno sobie poradzi - dodał z niespotykaną pewnością.
- Uczucie, o którym mówisz... tak, jest tu coś takiego, ale... nie przypisywałbym go... czemuś poważnemu. To znaczy, nie wiem, bo... to może być moja Mistrzyni, Tanoya Shawkrie. Nie wiem, co tu robi... nie zeszłaby na Ciemną Stronę. Mamy wystarczająco dużo kłopotów, by jeszcze doszedł taki...
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 22 Sty 2011, o 20:54

Jac przestał strzelać od czasu usłyszenia tego dziwnego sygnału. Nie miał wątpliwości, że sygnał ten pochodził z komunikatora Jaspara. Stary weteran był kimś godnym szacunku, więc wychowany w zmanierowanym arystokratycznym środowisku mężczyzna postanowił, że warto byłoby taką chodzącą legendę utrzymać przy życiu.
- Zgłaszam się na ochotnika do misji na ratunek Jasparowi. - powiedział do komunikatora schodząc po schodach. Po chwili był już obok Sheparda oczekując na rozkazy. W międzyczasie buntownicy zostali całkowicie wybici przez "Mgłę".
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 23 Sty 2011, o 14:50

Gwoli ścisłości quest omówiłem z Peterem, jeżeli chodzi o główne założenia. Dave.

Oddział "MGŁA"

Pułkownik Shepard nie był zbytnio zadowolony z postępowania swoich podwładnych. Sporą uwagę skupili na sygnale z komunikatora, pozostawiając drugie i trzecie piętro budynku bez najmniejszej kontroli, a przecież znajdowali się w lokacji, będącej główną bazą rewolucjonistów. Mimo to rozumiał, iż koledzy chcą iść na ratunek swojemu towarzyszowi. Ostatecznie podjął ryzykowną decyzję.
- Randall weź Gontarskiego i znajdźcie Jaspara Sato. - odparł surowo - Waters, Chaxu ruszamy z resztą składu do góry. Nie zapominajcie gdzie jesteśmy!
"Mgła" ruszyła po schodach na drugie piętro. Nim jednak tam doszli zostali ostrzelani przez jakiegoś samotnego szaleńca. Po chwili dołączyło do niego dwóch innych ludzi. Max od razu rozpoznał jednego z nich jako Azara Ytera, będącego obok Mitcha Irvina oraz Kale'a Kennedy'ego, przywódcą buntu. Oczywiście poza głównodowodzącą Lashani.
- Musimy go dopaść... Jeżeli nie uda się żywego to nie zawahajcie się pociągnąć za spust!...

**************

Plac przed pałacem/Pałac/Budynek ministerstwa Edukacji
JEDI

Tymczasem na placu przed pałacem trójka Jedi w końcu złapała kontakt wzrokowy. Lisa, z niesłychaną szybkością dołączyła do kompanów, w międzyczasie likwidując kolejnych dwóch buntowników.
- Cholera jasna, czemu tak stoicie? Dobrze się wam rozmawia? - spytała nieco zirytowana Nabsiri.
- Nie mistrzyni... My... - próbował się tłumaczyć Whitaker, jednak Lisa szybko przerwała mu gestem.
- Nie ważne, czas na wyjaśnienia przyjdzie później. - rzekła kobieta - Nie wiem czy zauważyliście, ale spora część tych ludzi sprawia wrażenie jakby nie pierwszy raz mieli broń w ręku. Przypominają mi nieco szturmowców.
- Tak Mistrzyni, tez zwróciłem na to uwagę. - cicho powiedział Theo, a sekundę później odezwał się jego komunikator.
- Pomocy! Rewolucjoniści wkroczyli do pałacu od wschodniej flanki. - ryknął kapitan Gregorson, dowódca straży królewskiej - Członkowie rządu i król kierują się traktem, w kierunku budynku Ministerstwa Edukacji... Szybko...
- Wiem gdzie to jest, to ja wyczyściłem tą trasę i obstawiłem lojalistami. - dumnie pochwalił się najmłodszy z Jedi.
- I opuściłeś posterunek, sądząc iż zwykli żołnierze go otrzymają? - skarciła go Lisa - Nie mamy czasu do stracenia... Do budynku ministerstwa!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 23 Sty 2011, o 14:55

Whitaker skarcony przez Nabsiri, pierwszy ruszył ku budynkowi Ministerstwa Edukacji. W szaleńczym sprincie zdołał kilkakrotnie odbić bolty skierowane w jego stronę. Tuż za nim biegła Lisa, a na końcu stawki Raphael. Trójka Jedi szybko przetoczyła się przez parter budynku, by udać się na trakt broniony przez kilku gwardzistów królewskich.
Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Obrońcy resztkami sił osłaniali króla oraz członków rządu. Niestety kilku z nich zginęło pod ostrzałem buntowników. W pewnym momencie Whitaker myślał, że przez jego błąd zginął sam król, jednak w ostatniej chwili został zasłonięty przez kapitana Gregorsona. Młody Jedi ponownie rzucił się w wir walki osłaniając odwrót pozostałych przy życiu ministrów oraz panującego władcę...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Dagos Bardok » 30 Sty 2011, o 19:03

W komunikatorze trzymanym prze Joanne nagle zrobiło się dość głośno. Piski, trzaski, głosy to wszystko przewinęło się w mig przez małe, metalowe urządzenie. Młoda dziewczyna spojrzała z nutą paniki na swojego narzeczonego. Dustin zdjął koszulę i przyłożywszy ją do rany znalezionego żołnierza starał się zatamować prowizorycznie krew.
- Tu leży m-mężczyzna. W średnim wieku. Jest dużo krwi - szeptała drżącym głosem Joanne. - Nie wiemy co zrobić. Dustin... To znaczy mój chłopak... Narzeczony! Stara się mu pomóc.
Puściła przycisk komunikatora z oczekiwaniem na odpowiedź.
- Alisse... - wyjęczał po raz kolejny Jaspar Sato.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 2 Lut 2011, o 19:05

- Gontarski! Do mnie! - mężczyzna przybiegł natychmiast. - Idziemy po Jaspara. - Gontarski kiwnął głową na znak, że zrozumiał i chwilę potem byli już na schodach. Wysoki Hapanin biegł dużo szybciej od kolegi i chwilę później go wyprzedził. Szybko z głowami nisko przebiegli przez plac zupełnie nie ostrzeliwywani. Dwóch żołnierzy przeskoczyło przez murek i znaleźli się przy snajperze.
- Jaspar! Panie poruczniku! - Randall schylił się nad rannym. Z rany Sato'a wyciekała krew o czym świadczył mokry, ciemny mundur. Dopiero teraz uświadomił sobie, że stoi obok dwójki ludzi. - Skąd wy się tutaj znaleźliście?!- Gontarski zdjął koszulę chłopaka i przycisnął ranę gazą. - Potrzebny będzie transport. - zwrócił się do Jac'a.
- Ok. Już się tym zajmuję. - wcisnął przycisk komunikatora. - Sato jest ranny, bardzo krwawi i chyba będziemy potrzebowali transportu panie poruczniku. - Miał nadzieję, że Shepard coś załatwi.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 9 Lut 2011, o 18:15

Oddział "MGŁA"

W stronę Sheparda powędrowała krótka seria, jednak dowódca plutonu w ostatniej chwili uchylił się przed boltami. W odpowiedzi Chaxu'ellenc pociągnął ze swojego karabinu w kierunku gdzie znajdował się jeden z przywódców rewolucji: Azar Yter. Jedno spojrzenie Maxa wystarczyło by zorientować się iż 1/4 dowódców odpowiadających za chaos na planecie jest już unicestwiona. W tym samym momencie odezwał się komunikator:
- Sato jest ranny, bardzo krwawi i chyba będziemy potrzebowali transportu panie poruczniku - zgłosił Randall
- Zorganizujcie punkt opatrunkowy w miejscu, w którym jesteście. Obecnie nie jestem w stanie wezwać transportu. Spróbujcie uzyskać pomoc od tubylców. - przekazywał krótkie informacje porucznik - Poradzimy sobie bez ciebie i Gontarskiego, a co do rannego. Podajcie mu plazmę, jeżeli macie w podręcznych zestawach oraz stymulant adrenaliny.
Następnie Shepard gestem nakazał ruszyć na piętro. Razem z nim przez gruzy przepychali się Victoria Waters oraz Chaxu. Ten ostatni sprawdził Ytera, o dziwo w wewnętrznej klapie miał legitymacje Imperium. Sprawdzał się najczarniejszy scenariusz, iż całą rewolucję wspiera i finansuje opozycyjna frakcja. Nie było jednak czasu na głębsze przemyślenia, gdyż z końca korytarza ku żołnierzom Republiki została posłana kolejna seria z karabinów blasterowych...

Budynek ministerstwa Edukacji / Trakt do Pałacu Królewskiego
JEDI


Lisa Nabsiri dwoiła się i troiła by odeprzeć liczne siły rewolucjonistów. Niestety z każdą chwilą przybywało ich co raz więcej, a żołnierze królewscy nie nadążali za wszechobecnymi wrogami. Raphael jakby nieco otrząsnął się ze stagnacji i począł odbijać bolty skierowane w jego stronę, z powrotem ku nadawcom. Niestety troje Jedi, to było stanowczo za mało na biorące się znikąd oddziały wroga. Nabsiri zaczęła mieć podejrzenie iż nie są to zwykli obywatele, zniesmaczeni rządami króla. Co raz bardziej stylem walki przypominali jej imperialnych szturmowców... Niespodziewanie niewielka grupa zwolenników przemian, przełamała obronę gwardzistów i znalazła się w bezpośrednim kontakcie z uciekającym królem i członkami rządu...


Poprowadzę wątek do końca. D.Turoug.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 9 Lut 2011, o 18:21

Theo mimo iż wyforsował się najdalej do przodu, by dać jak najwięcej czasu królowi i członkom rządu na ucieczkę, nie zauważył, jak z lewej flanki zrobiła się spora wyrwa w kordonie gwardzistów. Anarchiści nie zważając na strzelających do nich żołnierzy pognali w kierunku władcy i premiera. Młody Jedi dopiero po chwili zorientował się jakie wydarzenie ma miejsce. Wykorzystując Moc, zwiększył swoje możliwości fizyczne i sprintem ruszył na pomoc panującemu. Był już o krok od rewolucjonistów, gdy jeden z nich oddał dwa strzały w kierunku króla, a następnie kolejną serię w stronę ministrów. Ułamek sekundy stał się wiecznością, gdy tuż przed oczami Whitakera, władca osunął się ciężką na zakurzoną ziemię... Jedi w akcie gniewu w końcu doszedł wrogów i w tańcu śmierci rozpoczął ich rzeź...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Harvos » 10 Lut 2011, o 17:08

Wszystko działo się za szybko (który to już raz dzisiaj dla Raphaela...?), nic dziwnego więc, że Uzdrowiciel poruszał się i odbijał bolty trochę jak w transie - nadal jednak robił to skutecznie. Z każdym wystrzelonym pociskiem i krzykiem umierających wracał jednak coraz bardziej na ziemię, do tego piekła, którego tak bardzo zawsze unikał. Niemniej wzywało go i to tym razem do roli, w której sprawdzał się najlepiej...
Moc zadrżała potężnie w jego głowie z dwóch powodów - pierwszym był atak na króla, a drugi dołączył zaraz potem, znacznie bardziej uderzając w wibracje siły wypełniającej każdy atom okolicy - szał Theo. To miażdżące zachwianie niemal kazało mu w głowie działać. Co było sukcesem, bo należy pamiętać, że do śmiałych i pewnych siebie osób Rycerz Jedi o aparycji dziecka zdecydowanie nie należał...
Osiągnąwszy "sztuczny" spokój ducha, pozwalający na najprecyzyjniejsze działania, zanurzywszy się w Mocy, niemal od razu zjawił się przy królu. Skorzystał przy tym z iście świetlnej, choć przez to nadwyrężenie strasznie męczącej szybkości Jedi, jak gdyby przepychając się przez chaos bitwy - a jednak nie stracił swej płynności ruchów. Natychmiast jednym ramieniem ujął króla, uprzednio przerzuciwszy do drugiego miecz świetlny i trzymał nim gardę, by władca nie został trafiony jeszcze większą ilością śmierci.
- Lisa... zajmij ich trochę, zobaczę, co z królem...! - zawołał cicho, jak to zawsze, choć o dziwo Nabsiri nie miała akurat problemów z usłyszeniem jego mało dojrzałego i poważnego głosu. Raphael nie miał pewności, czy już nie jest za późno, w końcu przed chwilą dopiero "leciał" ku padającemu królowi. Niemniej jedyne, co teraz chciał zrobić nie zważając na nic, to odciągnąć władcę gdzieś od walki i sprawdzić jego stan, a przede wszystkim - uratować... co jak co, ale akurat gdy chodziło o leczenie Mocą, nie miał aż takich kompleksów. W tym wszystkim jakoś też zapomniał o własnym bezpieczeństwie, ale to już nie dziwiło...
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 14 Lut 2011, o 13:04

- Słyszałeś?- zapytał Gontarskiego, a ten odpowiedział mu kiwnięciem głowy. Mężczyzna wyciągnął plazmę z zestawu ratunkowego i wstrzyknął Satowi w ranę. Porucznik krwawił i jeżeli nie zostanie jak najszybciej dowieziony do szpitala to umrze.
- Macie jakiś transport? - Hapanin zwrócił się do pary cywilów. - Musimy go zabrać do szpitala czy czegoś w tym rodzaju. To jak? Pomożecie? - Cała nadzieja spoczęła w rękach dwójki przerażonych ludzi. Oby mieli ten transport. Sato nie może umrzeć. Jest zbyt ważnym członkiem drużyny. W tym czasie Gontarski wstrzyknął Jasparowi adrenalinę i po raz kolejny, tym razem jeszcze mocniej, zacisnął ranę.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Dagos Bardok » 19 Lut 2011, o 15:42

- Czy on przeżyje? - zapytała przerażonym głosem dziewczyna o imieniu Joanne. - Nie wygląda zbyt dobrze.
Ta wypowiedź zawierała sporo racji. Rana Sato była na tyle duża, że można by wsadzić tam pięść. Dziw brał w jaki sposób ten starszawy snajper jeszcze żyje. Widok był nieciekawy. Wszędzie pełno krwi i części rozbitego karabinu Jaspara. Jednak, ten obraz miał w sobie pewną tajemniczość. Pewną siłę i chęć przeżycia "za wszelką cenę".
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 19 Lut 2011, o 23:31

Oddział "MGŁA"

Główna baza przywódców Rewolucji:

Podporucznik Pofl Jorel wraz ze starszym chorążym Brianem Mercurym oraz sierżantem Richardem Ryanem pojawili się niespodziewanie, wybiegając z lewej strony. Shepard o mało ich nie ustrzelił, jednak w ostatniej chwili zdołał podbić blaster do góry.
- Co do chole... - krzyknął dowódca "Mgły", gdy nagle koniec korytarza zniknął w potężnej eksplozji. To Mercury osłaniany przez Weequaya Jorela oraz Ryana, skorzystał z wyrzutni rakiet. Chwilowo na pierwszym piętrze zapanowała cisza, przerywana od czasu do czasu stękaniem rannych oraz opadającymi gruzami. Z hallu zaczęło wyczołgiwać się dwóch rannych rewolucjonistów. Max Shepard w jednym z nich rozpoznał, drugiego z czterech przywódców anarchii - Mitcha Irvina . Obaj prosili o wstrzymanie ognia i poinformowali o poddaniu się.
- Davidson, weź ze sobą Tyrię Dorwin i zorganizujcie w pobliskiej szopie punkt z jeńcami. - rozkazał porucznik - Reszta oddziału dokonać przegrupowania i ruszamy na II piętro. A Ty Jorel nie wyskakuj tak następnym razem...
- Tak jest sir. - odparła pozostała część oddziału.
Młodszy chorąży Davidson oraz Fondorianka Dorwin opuścili główny budynek i mając na muszce Mitcha Irvina i innego rewolucjonistę doprowadzili ich do wskazanego przez Maxa miejsca. Tam skuli więźniów i przygotowali pomieszczenie na przyjęcie kolejnych przeciwników władzy królewskiej. Jak na razie "Mgle" udało się bez większych strat, poza ranami Sato, unicestwić sporą ilość oddziałów wroga oraz pozbyć się dwóch przywódców rebelii. Jeden z nich Azar Yter zginął, natomiast drugi Mitch Irvin został pojmany. Po przeszukaniu i u niego znaleziono imperialną legitymację... Do pojmania pozostał Kale Kennedy oraz głównodowodzącą Lashani.
Tymczasem w budynku żołnierze Republiki ruszyli na II piętro. Pierwsza szła Victoria Waters, a tuż za nią Max Shepard. Oboje byli osłaniani przez Wookiego Chaxu'ellenca oraz Weequaya - Porfla Jorela. Na klatce schodowej było niezwykle spokojnie, jednak gdy oddział wkroczył na wyższy poziom, został przygniecionym długimi seriami z jakiegoś ciężkiego karabinu blasterowego. Pierwsza czwórka błyskawicznie rzuciła się do jakiegoś pokoju, będącego naprzeciw schodów. Starszy kapral Twi'lek Niven Um'Dal próbował sprawę rozwiązać granatem odłamkowym, jednak został ścięty kilkoma boltami. Na dodatek odbezpieczony granat ranił starszego szeregowego Karen Trusta. Dopiero po chwili Waters oraz Chaxu zdążyli odpowiedzieć kilkoma seriami, w kierunku stanowiska E-Weba ustawionego na końcu korytarza...
- Nigdy mnie nie dorwiecie! - krzyknął szaleńczo Kennedy, śmiejąc się w którymś z pokoi, a sekundę później po jego słowach nastąpił spory wybuch. Po raz wtóry tego dnia, dom zatrząsł się, a korytarz drugiego piętra został ozdobiony ponad metrową wyrwą, oddzielającą oddział Mgły od anarchistów. Odłamek trafił porucznika Sheparda w lewe ramię, jednak rana okazała się powierzchowna. Reszta wyszła z eksplozji bez większego szwanku.
- Chaxu, Waters trzymajcie się lewej ściany, Jorel Ryan wy od prawej, ja wraz z Mercurym pójdziemy środkiem. - wydał polecenia Max - Teraz!
Tak jak dowódca zarządził, oddział ruszył do przodu, kładąc niezwykle gęsty ogień zaporowy. Będący najbardziej z tyłu sierżant Klyn Minzove odbezpieczył dwa granaty i cisnął je do pomieszczenia u końcu hallu, po prawej stronie. Niewielkiemu wybuchowi towarzyszył krzyk umierających i ciężko rannych przeciwników starego porządku. Natomiast z pomieszczenia po lewej stronie wychylił się Kennedy, oddając kilka niecelnych strzałów ku Victorii Waters.
- Brać go, żywcem! - krzyknął Shepard, a ułamek sekundy później ruszyła za przywódcą rewolucji plutonowa Waters. Będąc już u drzwi lewego pokoju, odrzucił ją podmuch gorącego powietrza oraz odłamków. Kale Kennedy postanowił nie oddawać się w ręce republikańskich żołnierzy i wysadził się termodetonatorem. Odłamki dość mocno ranił Victorię, leżącą wśród gruzów.
- Mercury, Ryan zajmijcie się plutonową, reszta idzie za mną. - krótko rozkazał Max omijając Waters, tuż za nim szedł rosły Wookiee oraz Weequay Jorel. Okazało się, że w pomieszczeniu, gdzie wysadził się trzeci z przywódców powstania, znajdowała się ukryta winda. Jak się okazało została uszkodzona, Chaxu'ellenc niepewnie wyjrzał przez okno na polanę za budynkiem.
- Tam biegnie jakaś grupa ludzi! - rzekł, wskazując na nich włochatą łapą.
- Odejdź... - rzekł Max i korzystając z lornetki dokładnie zlustrował uciekający oddział. Wśród tej grupy niestety była Lashani, najważniejsza osoba, która była główną prowodyrką wydarzeń na Naboo. Shepard niezwłocznie pociągnął ze swego karabinu serią w ich stronę, jednak byli już zbyt daleko by mógł ich sięgnąć.
- Kurwa, zwiała nam... Budynek jest czysty, zbiórka na placu! - odparł zrezygnowanym tonem porucznik.

Obrzeża wioski; murek przy którym leży Sato
Dustin niespodziewanie wstał i zakosami ruszył do pobliskich zabudowań. Ani Randall ani Gontarski nie wiedzieli gdzie zniknął, jednak pozostawili chłopakowi wolną rękę. Robert cały czas trzymał w górze kroplówkę z plazmą. Po kilku chwilach chłopak Joanne wrócił ze starszym mężczyzną, który był w wieku mniej więcej rannego podporucznika.
- Całe życie wojna... Całe życie... - mruczał pod nosem starszy facet, dopóki nie ujrzał nieprzytomnego, wtedy niespodziewanie wypalił - To chyba nie możliwe... Czy to... czy to Jaspar Sato?
- Tak, ale skąd pan wie... Zresztą nie ważne, potrzebna jest nam szybka pomoc! - rzekł Gontarski.
- Jestem Nails, kiedyś dawno temu walczyłem ramię w ramię u boku Sato. Niestety nie mamy tutaj szpitala. - odparł smutno mężczyzna - Przenieśmy go do mojego mieszkania. Moja żona jest pielęgniarką, mamy w domu trochę medykamentów i opatrunków. Zobaczymy co da się zrobić...


Budynek ministerstwa Edukacji / Trakt do Pałacu Królewskiego
JEDI

Niestety mimo szczerych chęci Raphaela, król Naboo leżał na brudnej ziemi martwy, a obok niego walały się ciała ministrów i inni członkowie rządu. Wokoło szalał rozwścieczony Whitaker, który obrał sobie za cel ubicia jak największej ilości anarchistów, którzy pozbawili życia władcy.
W tym samym czasie Nabsiri stawiała czoło sporej grupie wrogów, którzy natarli na nią z wibroostrzami. Niestety dla rebeliantów ich ofensywa w najlepszym wypadku kończyła się obciętymi kończynami. Mimo to Rycerz Jedi krzyknęła:
- Wycofujemy się, jest ich stanowczo za dużo. Co więcej ci ludzie mają sporą wiedzę taktyczną... Wycofali strzelców, a puścili jednostki z bronią białą. - mówiła w kierunku resztek gwardzistów oraz Whitakera i Yuui kobieta - Teraz jestem pewna, że Imperium macza w tym palce. Odwrót!
Słowa dowodzącej Jedi, nieco ostudziły rozwścieczonego Theo. Wysunął się on nieco do przodu, by odsłaniać odwrót pozostałych przy życiu żołnierzy królewskich. Następnie sam ruszył ku budynkowi Ministerstwa Edukacji, przez który wiodła jedyna droga ucieczki...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 19 Lut 2011, o 23:38

- Szybko, nie zatrzymasz ich! - krzyknęła Lisa przywołując młodego Whitakera. Ten mimo wszystko musiał usłuchać kobiety oraz zdrowego rozsądku. Będąc już u progu bram budynku Ministerstw Edukacji, zarzucił sobie przez ramię ciało króla, by przynajmniej władca w przyszłości mógł godnie spocząć, a jego szczątki nie zostały poddane profanacji. Kilkadziesiąt sekund później, gwardziści wykonali rozkaz Nabsiri wysadzając część ministerstwa. Dzięki temu zamknęli główną drogę natarcia anarchistom. Członkowie Zakonu Jedi mieli chwilę wytchnienia, podobnie jak niedobitki gwardzistów.
- Zawiodłem... Niegodzien jestem rangi Rycerza... - mruknął zrozpaczony Whitaker.
- Nie czas na lamenty! - skarciła go Lisa, po czym zwróciła się do Yuui - Raphaelu ty również nie postępuj nieroztropnie. W obecnych warunkach najpierw jesteś żołnierzem, dopiero później medykiem.
- Na głównym placu pojawiły się kolejne zastępy rebeliantów! - zameldował jeden z żołnierzy lojalistów - Biada nam.
- Nie ma czasu do stracenia, musimy im pomóc! - rzekł Theo.
Lisa jedynie skinęła na to głową i poprowadziła grupę ludzi do ataku na ponownie atakujących wrogów. Cały oddział liczył sobie około 10 gwardzistów królewskich oraz troje Jedi. Na miejscu okazało się, iż ogromną przewagę liczebną mają anarchiści, jednak pojawienie się postaci z mieczami świetlnymi wlało nieco nadziei w serca broniących się osób wspierających dotychczasowy ład. Whitaker, Nabisir i Yuui musieli za wszelką cenę przełamać ofensywę tych, którzy pragnęli obalenia króla...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 24 Lut 2011, o 21:47

- Dziękujemy. - uśmiechnął się do starszego pana. Gontarski tymczasem podał kroplówkę dziewczynie, przygotowując się do przeniesienia Jaspara. Jac zwrócił się do chłopaka.
- Umiesz strzelać? - zapytał.
- Nnie wwiem... - zająknął się Dustin, a starszy szeregowy rzucił mu pistolet.
- To się nauczysz. Jak zobaczysz kogoś z bronią i nie będzie miał munduru repów to strzelaj i mnie wołaj. Jestem Jac. - odważny był dzieciak z tego chłopaka, ale wojna zrobi z niego mężczyznę. I to nie w ten "miły" sposób. Złapał porucznika jedną ręką za obie nogi, drugą trzymał karabin. Gontarski uczynił to samo, tyle że z drugiej strony.
Mężczyzna przeprowadził ich przez labirynt zabudowań i wprowadził ich do swojego jednorodzinnego domku, typu który był bardzo popularny w tej okolicy. Drzwi otworzyła im starsza pani, zapraszając ich do środka i nakazując położyć Jaspara na stole kuchennym. Kazała się odsunąć wszystkim oprócz dziewczyny, którą poprosiła o pomoc. Randall w tym czasie rozkazał Duncanowi i Robertowi iść i obserwować teren z drugiego piętra budynku. W tym czasie obstawił dół domu razem ze starszym panem.
- Gdzie pan poznał porucznika Sato? - zagaił do niego Jac.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Dagos Bardok » 6 Mar 2011, o 15:44

Ból. Po raz pierwszy odczucie bólu ucieszyło siwawego snajpera. Bowiem, jak stare przysłowie mówiło: "jeżeli boli to znaczy, że się żyje". A życie Jasparowi było w tym momencie jak najbardziej na rękę. Tylko dlaczego ogarniała go wszechobecna ciemność? Świadomość jakby mu wróciła, ale nie miał siły by podnieść powiek. Dodatkowo przeszkadzał nieogarnięty świst w uszach, prawdopodobnie spowodowany upadkiem z dużej wysokości. Tylko, czy ja na pewno żyję? - zastanowił się siląc się, by znów nie popaść w niebyt. Skupiać całą swą energię, by tylko móc racjonalnie myśleć. Coś bowiem podpowiadało mu, że gdy tylko odpuści już więcej nie będzie mu dane się obudzić.
Co by teraz powiedziała Alisse? Czy też znajdowała się w takiej sytuacji? Czy również odpływała w ciemność nie mogąc nawet zaprotestować? Być może gdy tylko da sobie spokój ujrzy ją. Piękną z rudymi włosami, śmiesznie wołającą "Tato! Tato!". Czy jestem godzien podnieść teraz powieki? Czy godzien jestem spojrzeć życiu w twarz, tak jak ona nie mogła? Wszystko przez niego. Jego winy nie powinny zostać odpuszczone. Nigdy.
Nagle na stole kuchennym Sato zaczął się cały trząść. W ust buchnęła mu krew, a skóra zrobiła się bardzo gorąca. Odchodził. Poddał się przeznaczeniu i nie negując wyroku poddał się. Joanne krzyknęła nerwowo uciskając bandaż na piersi żołnierza, który w parę chwil stał się cały czerwony. Kolejne dawki adrenaliny i innych leków podawanych przez żonę Nailsa, trochę go uspokoiły. Jego stan wydawał się bardzo ciężki i niestabilny. Mężczyzna miotał się na progu śmierci.
Pielęgniarka przy pomocy Joanne skończyła prowizoryczną operację i zaszyła ranę. Ciśnienie podniosło się, a tętno w końcu od bardzo długiego czasu wróciło do normy. Temperatura ciała nie spadała co było dobrą oznaką. Po paru chwilach przy dużej ilości leków na pobudzenie oczy snajpera powoli poczęły się otwierać. On sam, był jakby pusty w środku. Oczy bezwiednie krążyły po sali nie przedstawiając żadnych emocji. Do leżącego Jaspara podszedł Nails i złapał go za ramię. Na ten widok snajper rozwarł lekko usta.
- Znów mnie uratował? Co z Sardenem, czy żyje? Gdzie reszta grupy. Nails co z Tobą... - wyszeptał dotykając pomarszczonej skóry swego dawnego przyjaciela.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum