Content

Archiwum

[Naboo] Wojna domowa

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Naboo.

[Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 2 Lip 2010, o 20:55

Akcja przenosi się z: [Coruscant] Świątynia Jedi

Kiedy prom międzyplanetarny wyszedł z nadprzestrzeni w pobliżu planety Naboo, pierwszą rzeczą, jaką spostrzegła Lisa przez iluminator była długa kolejka statków na orbicie.
-Chyba coś mnie ominęło - powiedziała. - Od kiedy to Naboo jest handlową stolicą galaktyki obleganą przez taką ilość frachtowców, że te muszą czekać na zgodę na lądowanie?
-Pewnie od czasu, gdy ktoś systematycznie wykańcza tutejszą arystokrację - wtrącił się mężczyzna stojący obok niej. - Mało tego, kiedyś na ulicach nie spotykała pani chuliganów, a teraz widok ten nikogo nie dziwi...

Na lądowisku w Theed wylądowali po ponad trzech godzinach czekania na orbicie. Po wyjściu służby policyjne dokładnie sprawdzały każdego przybysza i jeśli znalazły u niego broń, trafiała ona do depozytu - odebrać ją można było dopiero opuszczając Naboo. Lisa, Raphael oraz Theo oczywiście byli uzbrojeni - szczególnie ta pierwsza. Strażnik, kiedy zobaczył ile asortymentu ta kobieta miała przy sobie, mało nie umarł przed nią na zawał - w plecaku: złożony karabin snajperski, dwa pistolety blasterowe, pas granatów, kilka termodetonatorów i wystarczająco dużo zasobników energii, by zaopatrzyć mały oddział. Do tego oczywiście miecz świetlny przy pasku.
-Przedstawiciele Zakonu Jedi - powiedziała tak, by nie słyszeli tego przechodnie. Dobrze, że nie mogli dostrzec jej wyposażenia. - Jesteśmy tutaj na prośbę waszych władz, więc proszę wyłączyć bramkę, żebyśmy przeszli jak zwykli, nieuzbrojeni ludzie, dobrze?
-Taa... tak... proszę pani.
-Świetnie.

Opuścili kosmoport około godziny 19.30 czasu miejscowego. W tej części Naboo było akurat późne lato i słońce powoli zbliżało się do horyzontu, a powietrze wyraźnie się ochłodziło. Od strony miasta wiał delikatny wietrzyk niosąc zapachy tutejszej kuchni, kwiatów zdobiących niemal każdy budynek i, co zaniepokoiło Lisę, echo syren policyjnych śmigaczy.
-Kiedyś nie usłyszelibyśmy tutaj syreny - mruknęła. - Raphael, powinniśmy działać w ukryciu przez jakiś czas czy udać się do miejscowych władz?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Harvos » 2 Lip 2010, o 21:20

Raphael zawsze uważał Naboo za ładną planetę, ale teraz była ona zupełnie inna. Nie oznaczało to, że zielone łąki i czyste niebo nagle przestały być już piękne - po prostu umarł przyjazny duch tej planety. Tak to przynajmniej widział.
- Według mnie... powinniśmy skontaktować się z władzami, ale gdy przyjdzie na to czas... na razie zostańmy w ukryciu i rozejrzyjmy się. Musimy najpierw wiedzieć, co tak naprawdę się tu dzieje - powiedział, otrząsnąwszy się z dłuższej chwili milczenia - poza tym, jeśli ktokolwiek dowie się, że Zakon wysłał tu swoich przedstawicieli, będziemy w niebezpieczeństwie - dodał.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

[Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Mistrz Gry » 3 Lip 2010, o 00:39

-Na wypadek niebezpieczeństwa jesteśmy dobrze zaopatrzeni - powiedziała Lisa z szerokim uśmiechem, jednocześnie myśląc o zawartości swojego plecaka. - Zorientowanie się w tym, co się tutaj dzieje nie powinno nam zająć wiele czasu. Jakiekolwiek przejawy działalności grup przestępczych na Naboo na pewno cieszą się dużym zainteresowaniem miejscowych mediów, które rzuciły się na taką "atrakcję" jak sępy na padlinę. Nie zdziwię się jeśli w Theed kręci się już jakiś dziennikarzyna ze światów Jądra.
Najbliższy portal informacyjny napotkali kilkadziesiąt metrów po wjechaniu turbowindą z kosmoportu na klify, na których wybudowano miasto. Wyposażony był w hologram młodej kobiety, która syntetycznym głosem kiepskiej jakości wokabulatora czytała najświeższe wiadomości.
-...z rodziny Schreiber. Dynastia ta w ciągu ostatnich trzech tygodni straciła siedmioro członków i dla jej najstarszego przedstawiciela, sir Daniela Schreibera te tragiczne przeżycia zakończyły się rozległym zawałem. Po dzisiejszym doniesieniu o śmierci swojego syna trafił on do specjalistycznej kliniki kardiologicznej w Theed. Lekarze nie chcą rozmawiać na temat jego obecnego stanu - chwila przerwy. - Następne wiadomości: - kolejne półtorej sekundy ciszy - W okolicach godziny 13.15 pod Wieżą Guido zebrał się tłum studentów żądających od władz podjęcia stanowczych działań wymierzonych w, coraz bardziej wpływowe, grupy przestępcze na Naboo. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy wskaźnik przestępstw na planecie wzrósł kilkudziesięciokrotnie osiągając rozmiary niespotykane w historii tego pokojowego świata. Demonstranci rozeszli się po ponad dwóch godzinach. Nie doszło do żadnego incydentu. Kolejne wiadomości...
-Ta planeta naprawdę zmieniła się nie do poznania - Lisa wpatrywała się przed siebie, spoglądała na miasto, z którego nieustannie dochodziło wycie syren. - Raphael, prowadzisz. Jeśli mnie spytasz, możemy nawet przejść się po ulicach i nieco je uspokoić...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 3 Lip 2010, o 01:30

Theo Whitaker postanowił wbrew swojemu usposobieniu trzymać buzię na kłódkę. Wolał wsłuchiwać się w rozmowy Raphaela oraz Lisy, a także mieć szeroko oczy otwarte, by skrócić czas reakcji do minimum. Młody Jedi sporo czytał o Naboo, jednak z jego informacji wynikało, że planeta raczej była spokojna i piękna, nie licząc kilku lat przed wojnami klonów. Widocznie na wszystko przychodzi kiedyś kres. Whitaker starał się również domyślić, jaki związek z przestępczością może mieć była Jedi. Nieco obawiał się, że może dojść do konfrontacji z nią i jej uczennicą. Theo wolał uniknąć takiego doświadczenia, mając nadzieję, że Tanoya Shawkrie nie ma z tym nic wspólnego.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Harvos » 3 Lip 2010, o 19:11

- W porządku... myślę, że można by pójść pod tą wieżę - powiedział Raphael, ale nie zabrzmiało to oczywiście jak opis planu wycieczki turystycznej - demonstranci się rozeszli, ale to tam możemy najwięcej się dowiedzieć od miejscowych ludzi... mogą wprost wyrzucać z siebie opinie i poglądy na lokalne sprawy.
To, co powiedział brzmiało w miarę sensownie, ale wzrok, jakim chwilę po tym zerknął na swoich towarzyszy doskonale mówił, że chłopak nie czuje się zbyt dobrze w roli "dowodzącego" misji. Mimo wszystko jednak poszedł przodem, by trafić pod wspomnianą w wiadomościach Wieżę Guido.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 9 Lip 2010, o 19:04

Troje Jedi po kilkunastu minutach dotarło pod najstarszy budynek stołecznych Theed - Wieżę Guido. Tłum, który protestował przeciwko przestępczości wyraźnie przerzedził się, a pozostałe grupki mieszkańców zwijały już swoje transparenty. Nie dało się również nie zauważyć większej liczby policjantów pilnujących by demonstracja nie zamieniła się w zamieszki bądź szturm na któryś z rządowych budynków.
- Jeżeli chcemy zdobyć jakieś informacje od tych ludzi, to chyba powinniśmy się spieszyć. - rzekł niepewnym tonem Theo - Chyba, że mamy zamiar udać się do kogoś z władz miasta, bądź planety. Na to zawsze powinien być czas.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

[Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Mistrz Gry » 9 Lip 2010, o 21:40

-Ci tutaj to raczej jakieś niedobitki po manifestacji - powiedziała Lisa przyglądając się kilkunastu studentom, którzy pozostali pod wieżą. - Nie wiem czy w ogóle wiedzą o co w niej chodziło, mogli przyjść jedynie dla "dobrej zabawy". Wiecie, takie poczucie wspólnoty bez większego celu.
Trójka Jedi powoli skierowała swoje kroki w stronę grupki, w której rozmówcy wyglądali na najbardziej rozgarniętych. Składała się ona z czterech osób, wszystkich rasy ludzkiej w wieku, na oko, dwudziestu jeden, dwudziestu trzech lat. Ładna blondynka pakowała do śmigacza transparenty, które podawał jej chuderlawy chłopak o inteligentnych oczach. Jeden z tych, którzy w biegu na sto metrów mają nie tylko najgorszy wynik wśród kolegów, ale których nawet koleżanki przeganiają (choć to porównanie Lisie wydawało się dość obraźliwe dla kobiet), a jednocześnie ich osiągnięcia naukowe spychają na bok brak umiejętności w sporcie.
Kiedy zbliżyli się do śmigacza, do ich uszu dobiegła muzyka, której zdaniem Lisy nie dało się słuchać. Sama wolała raczej mocne uderzenie niskich dźwięków wkomponowanych w ostrą, rockową melodię przeplataną rapowanymi fragmentami. Te wszystkie lokalne "przeboje" roku nigdy do niej nie przemawiały.
Właśnie miała się przywitać z młodzieńcami, gdy w oddali usłyszała stłumiony huk eksplozji. Podobnie jak wszyscy wokół, Lisa odwróciła się w kierunku źródła dźwięku i między zabudowaniami miasta dostrzegła słup czarnego dymu. Nie mogła zaakceptować tego, czego była świadkiem - chciała wierzyć, że to jakiś wypadek, a nie atak bombowy. Na Naboo takie rzeczy się przecież nie zdarzały, do cholery!
-Co tam jest? - spytała chuderlawego chłopaka łapiąc go za rękę.
-Uniwersytet! - młodzieniec wyglądał jakby zaraz miał dostać zawału
-Oh, pięknie - mruknęła Lisa. - Jeśli coś może pójść źle, z pewnością pójdzie... Chyba wasz protest nie przypadł do gustu miejscowym gangsterom...
-To nie wszystko - stojąca obok dziewczyna wskazała ruchem głowy w kierunku kosmoportu, gdzie również pojawiły się smugi czarnego dymu. - Tu chyba chodzi o coś więcej niż protest.
-Jeśli rzeczy gdzieś idą źle, to najczęściej zaczynają iść źle także innym miejscu - podsumowała Lisa. - Zdaje się, że przybyliśmy w samą porę, bo teraz byśmy na pewno nie wylądowali.
Nabsiri nie zdążyła jeszcze skończyć wypowiadać tych słów, gdy w całym mieście zabrzmiały syreny alarmowe, przez których wycie czasami przebijały się odgłosy wystrzałów i zduszonych wybuchów.
-Robi się poważnie - zauważył Theo rozglądając się wokół.
Odpowiedział mu jedynie szczęk odbezpieczanej broni, która nagle pojawiła się w rękach Lisy. Kiedy dwaj Jedi podążyli za jej spojrzeniem, dostrzegli grupę uzbrojonych mężczyzn zaganiających przechodniów na plac pod wieżą. Kopani, okładani pięściami i kolbami karabinów cywile nie mieli szans, by uciec przed bandytami, którzy zabijali tych stawiających największy opór.
-Wchodzimy, panowie - głos Lisy był stanowczy i zwiastował nadchodzące kłopoty.
Kłopoty dla jej przeciwników...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 9 Lip 2010, o 22:10

Choć Whitekare był najmłodszy w grupie i ciągle starał się trzymać emocje na wodzy, po słowach Lisy sięgnął po swój jedyny oręż, który zabrał ze sobą na Naboo. Gdy zbliżyli się do przestępców na odległość 10 metrów, ci otworzyli ogień w kierunku Jedi. Theo włączył miecz świetlny o niebieskiej klindze, a następnie począł odbijać bolty blasterowe w kierunku adresatów. Paru z nich zostało rannych, jednak na innych nie robiło to większego wrażenia.
- Cholera jasna. Mają jakieś wytrzymałe kurtki albo podpinki. - krzyknął młody Jedi widząc, jak jeden z kryminalistów tylko zaśmiał się gdy dosięgnął go jego własny bolt.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Harvos » 9 Lip 2010, o 22:40

Raphael nie mógł znieść tego, czego był świadkiem - gdy wędrowali przez miasto, nic nie wyglądało na jakąś wielką anarchię czy bezprawie. Ale gdy wybuchła bomba w uniwersytecie, i tak wyraziste oczy młodego Jedi zrobiły się wielkie jak spodki, a twarz blada. Właśnie pomyślał o mnóstwie młodych ludzi, którzy tam byli, a sekundę później - poczuł w Mocy falę drgnięć wywołaną tymi życiami, które zostały zakończone... Kiedy do tego wszystkiego dołączyła eksplozja w kosmoporcie, nie miał wątpliwości, że ta planeta zmienia się w świat zła. Jeszcze nigdy czyste, pełne kwitnącej przyrody i porządnych miast Naboo nie było tak przerażające...
Cierpienie, tyle cierpienia, pomyślał z małymi łzami w kącikach oczu, będąc przez chwilę jakby nieobecnym wobec toczących się wydarzeń. Na ziemię sprowadziły go dopiero słowa Lisy, a gdy zorientował się, że nadszedł czas walki, również dobył swojej broni.
Lekko drżącą dłonią, niepewnym ruchem sięgnął po cylinder, ale gdy dłoń chwyciła miecz świetlny, z gracją i bezbłędnie włączył go, jednocześnie tym samym, kolistym ruchem odbijając bolt, który akurat był w niego posłany, prosto do właściciela.
W przeciwieństwie jednak do przypadku, w którym laserowa błyskawica wywoływała jedynie uśmiech na twarzy jej nadawcy, do którego powracała i nie czyniła mu krzywdy ze względu na pancerz, pocisk odbity przez Raphaela na miejscu pozbawił życia bandytę. Trafił bowiem prosto w głowę - bo pod takim kątem odbił go Jedi. Przewagą Soresu nad zwykłym kontrowaniem boltów była łatwiejsza możliwość nie tyle zwrócenia pocisku, co nadania mu przede wszystkim nowego toru lotu... tak, by trafić w witalny punkt, którym było w tym przypadku czoło.
Raphael bez słowa wybiegł nieco dalej niż Theo i rozpoczął to, co potrafił niewiele gorzej niż uzdrawianie, lecz w przeciwieństwie do leczenia, nie lubił tego robić. Jego błękitny miecz zmienił się w falę kolistych smug, gdy wirującymi ruchami odbijał pociski prosto w twarze i szyje ich nadawców. Wiedział, że skupia się na pozbawianiu ich życia i czuł z tego powodu żal - nawet, jeśli wiedział też, czego tacy jak ci bandyci przed chwilą dokonali. Jednak oddał się Mocy na tyle, by odsunąć na bok wątpliwości... właśnie dlatego, że widział to, czego dokonali. Nie czuł gniewu - ani teraz, ani kiedykolwiek. Po prostu... chciał jeszcze uratować tych, których się da.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

[Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Mistrz Gry » 11 Lip 2010, o 13:37

Lisa żałowała, że jej karabin snajperski wciąż pozostawał rozłożony na części w plecaku. Dzięki jego celności, własnym umiejętnościom strzeleckim i Mocy mogłaby eliminować nieprzyjaciół precyzyjnymi strzałami w głowę. Nie mieliby szans.
Co nie znaczy, że teraz mieli jakiekolwiek.
Dwa pistolety Lisy ożyły posyłając w stronę bandytów lawinę blasterowego ognia. Zielone smugi zjonizowanych wiązek energii trafiały w nieprzyjaciół, lecz nie każdy ranił czy zabijał - część z nich była skutecznie powstrzymywana przez specjalne podpinki używane przez przeciwników. Nabsiri sięgnęła po Moc i szybkim doskokiem zbliżyła się do dwójki przestępców, którzy próbowali przerwać zasłonę Raphaela i go zranić. Kobieta nie potrzebowała wiele czasu, by celować - pozwoliła, by przepływająca przez nią Moc podpowiedziała jej kiedy pociągnąć za spusty. Strzały z odległości nie większej niż trzy metry zamieniły głowy obu mężczyzn w krwawą substancję spływającą po ścianie za nimi.
Do bandytów zaczęło docierać, że trafili na kogoś znacznie lepszego niż miejscowi stróże prawa. Nie był to jednak powód do tego, by się wycofać - po prostu postanowili się nieco przegrupować, a przede wszystkim - znaleźć osłony, za którymi byliby bezpieczni przed odbitymi przez Jedi strzałami z blasterów...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Harvos » 11 Lip 2010, o 22:38

Dzięki interwencji Lisy Raphael mógł nie tylko bezpiecznie i skutecznie kontynuować odbijanie pocisków prosto w twarze ich nadawców, ale także przejść do ostrożnej ofensywy, przez co należało rozumieć powolne zbliżanie się do wroga - który zaczął korzystać z terenu, by zapewnić sobie nie tyle przewagę, co bezpieczeństwo. Miarowym biegiem z postojami na odbicie cięższych serii młody Jedi podchodził coraz dalej, a gdy znalazł się w odpowiednim zasięgu - doskoczył do dwójki najbliższych gangsterów i szybko wdał się w walkę wręcz, w której ochronne podpinki znaczyły niewiele wobec miecza świetlnego.
Ciągle jednak pozostawało wiele wrogów, którzy z pewnością po przegrupowaniu i zajęciu osłon będą stawiać dalszy opór, a sam Raphael, ze swoim bardzo... defensywnym atakiem nie wystarczy, by szybko ich zlikwidować.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 11 Lip 2010, o 23:57

Whitakera pochłonęła nieco młodzieńcza fantazja, gdyż wyrwał się na trzech rywali. Ci widząc, że nie zrobią żadnego użytku z blasterów przerzucili się na wibroostrza, odporne na uderzenia mieczem świetlnym. Theo nieco zdziwił się, że jego przeciwnicy są biegli w fechtunku. Co więcej był zmuszony przyjąć defensywną taktykę, gdyż oponenci dość szybko ruszyli do ataku. Młody Jedi, korzystający z formy shii-cho, trzymał na bezpieczny dystans swoich rywali. W końcu jeden z nich popełnił niewielki błąd, który udało się wykorzystać. Były uczeń Farda Vallona zablokował uderzenie z góry, odrzucając miecz przeciwnika i ciął na wysokości klatki piersiowej. Na nieszczęście bandyty ten odchylił się tak nieszczęśliwie, że zamiast rany na wysokości płuc, został pozbawiony głowy. Ostudziło to wyraźnie zapał pozostałej dwójki. Theo oprócz walki na ostrza co jakiś czas musiał odbijać blasterowe bolty, które oddawała zza zasłony pozostała część kryminalistów.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

[Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Mistrz Gry » 17 Lip 2010, o 13:22

-Dzieciak...
Lisa, widząc wyczyn Theo, westchnęła w duchu. W czasie krótkiego starcia z trójką przeciwników popełnił przynajmniej cztery błędy, które ona wykorzystałaby do zakończenia walki. Choć z jednej strony uważała, że młodzieniec powinien na siebie bardziej uważać, z drugiej doceniała jego odwagę i ofensywne zachowanie na polu walki.
Sprzymierzeńcem Lisy była Moc, a kobieta pozwalała, by ta przepływała przez nią wartkim strumieniem. Dzięki niej, pociągała za spust w chwili, nieprzyjaciele znajdowali się dokładnie na linii strzału, ostrzegała ją przed nadchodzącymi atakami, sprawiała, że poruszała się na polu bitwy niczym wcielenie śmierci dla kryminalistów i wrogów Republiki.
Nabsiri dwoma celnymi strzałami pozbyła się kolejnego z nieprzyjaciół, który odrzucony siłą uderzenia blasterowych boltów wpadł przez okno wystawowe do sklepu. Lisa jednak się tym nie przejmowała, bowiem jej wzrok podążał za następnym celem, który przebiegał przez środek ulicy, by schować się za śmigaczem. Niczym w transie przesunęła pistolety tak, by przeciwnik znalazł się na środku celowników, lecz w tym momencie nadeszło ostrzeżenie od Mocy.
Lisa zdała sobie sprawę z tego, że popełniła błąd.
Drzwi, przy których stała rozprysły się na drobne, ostre kawałki boleśnie raniące kobietę. Siła wybuchu odrzuciła ją na dobre kilka metrów i tylko dzięki olbrzymiemu doświadczeniu i Mocy udało jej się w miarę zamortyzować upadek. Niestety, kiedy uderzyła o bruk, pistolety wypadły jej z dłoni. Odruchowo sięgnęła po srebrny cylinder przy pasie, lecz zdawała sobie sprawę z tego, że nie zdąży dobyć miecza na czas - z budynku, jak na zwolnionym filmie, wypadło trzech bandytów zbierających się do strzału.
Nagle, niemal w jednej chwili, wszyscy trzej padli martwi na ziemię.
Lisa włączyła miecz świetlny, odturlała się kawałek i wstała na nogi, wzrokiem podążając za źródłem zielonych wiązek zjonizowanej energii, które uratowały jej życie. Na dachu przeciwległego budynku dostrzegła czterech mężczyzn w uniformach gwardii królewskiej. Skuteczność ich ognia była dosłownie miażdżąca - nieprzyjaciele nie mieli gdzie się schować. Niestety - bandyci mieli znaczną przewagę liczebną i wciąż ich przybywało.
-Zmywajcie się stąd! - krzyknął jeden z nich do przedstawicieli Zakonu - Jest ich zbyt wielu, nie utrzymamy ich tu wiecznie! Ocalali żołnierze zbierają się w pałacu!
W tym momencie długa seria z ciężkiego karabinu rozcięła dwóch z nabooańskich żołnierzy w pół. Pozostali odwrócili się w kierunku, z którego padły strzały i również otworzyli ogień. Głośny krzyk sugerował, że udało im się zabić napastnika, który zaszedł ich z tyłu, ale kanonada blasterowego ognia nie cichła nawet na chwilę. Widocznie na dach drogę znalazło więcej nieprzyjaciół.
Lisa odbijając mieczem strzały z blasterów, kątem oka widziała jak kolejno zastrzeleni zostają następni dwaj gwardziści. Rzeczywiście, odnosiło się wrażenie, że połowa miasta chwyciła za broń i wyszła na ulicę.
-Proponuję wycofać się do pałacu! - krzyknęła do Raphaela, lecz w tym momencie jakiś zabłąkany strzał trafił ją w łydkę. Kobieta na moment zachwiała się, niemal upadła na kolana, ale przywołała do siebie Moc i cudem nie straciła równowagi. W jej stronę biegł jakiś chłopak wymachując zwykłym wibromieczem, więc cięła go wpół, gdy tylko wszedł z zasięg jej energetycznego ostrza. -
-Za dużo ich!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Harvos » 18 Lip 2010, o 12:44

Raphael w czasie walki był całkiem - jak na siebie - spokojny i skupiony w odbijaniu blasterowych strzałów, ale obrót akcji sprawił, że znów niespecjalnie wiedział, co się dzieje ani co robić.
Zdziwił się wielce na słowa Lisy, która proponowała, by wycofać się do pałacu. Zastanawiał się, czemu powiedziała "proponuję"? Przecież było oczywiste, że to ona ma zawsze w takich sprawach rację...
- Tak! - odpowiedział, bedąc jeszcze nieco dalej od Nabsiri, ale zaraz po odbiciu jeszcze kilku niebezpiecznych strzałów znalazł się tuż obok. Spojrzał przejętym wzrokiem na - bądź co bądź - groźne rany odniesione przez Jedi i zapytał jeszcze?
- ...pomóc ci teraz czy, dasz radę tak tam dobiec?
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 18 Lip 2010, o 13:59

Whitaker właśnie rozprawił się z drugim bandytą, gdy usłyszał propozycję Lisy, by wycofać się do pałacu. Słowa musiały wywołać zadowolenie wśród atakujących kryminalistów, gdyż stali się nieco bardziej agresywni. Theo wiedział, że nie ma czasu na zabawy ze swoim ostatnim przeciwnikiem, wiec przeszedł do zdecydowanej ofensywy. Po kilku sekundach on oraz rywal zwarli się mieczami, trzymając oręża niezwykle blisko twarzy. Młody Jedi postanowił zakończyć sprawę w inny sposób. Wyciągnął przed siebie lewą rękę i Falą Mocy posłał oponenta w gruzowisko. Oprych ze sporym hukiem rąbnął potylicą o kawałki muru. Whitaker szybko dołączył do lekko rannej Nabsiri, by w razie potrzeby pomóc jej w odparciu ataku przestępców.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

[Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lip 2010, o 12:37

-Teraz potrzebuję twojego miecza świetlnego, a nie leczenia! - odkrzyknęła Lisa do Raphaela - Cały czas w ruchu! Wycofujemy się!
Trzy, a w zasadzie cztery, klingi mieczy świetlnych połączyły się we wspólnym tańcu. Poruszały się w sposób tak zgrany i zsynchronizowany, że zdawało się, iż kieruje nimi, nie trzech różnych ludzi, a jeden umysł. Niebieskie Theo i Raphaela oraz żółte ostrze podwójnego miecza świetlnego Lisy odbijały mknące w ich kierunku blasterowe błyskawice, niektóre z nich wysyłając z powrotem do strzelców. Ci, zaskoczeni skutecznością działań Jedi, atakowali coraz ostrożniej, podświadomie czując, że pomimo przewagi liczebnej, nie są w stanie wygrać tej walki.
W miarę zbliżania się do pałacu, napór nieprzyjaciela malał, a rosła ilość wycofujących się żołnierzy królewskiej gwardii. Po kilkunastu minutach nieustającej walki, Jedi napotkali pięciu sprzymierzeńców, którzy zabarykadowali się w jednym ze sklepów i desperacko odpierali ataki nieprzyjaciół uzbrojonych w karabiny blasterowe i granatniki. Lisa, widząc nieciekawą sytuację gwardzistów, którzy bardzo oszczędnie odpowiadali ogniem, zrozumiała, że zapewne kończy im się amunicja i tylko odsiecz może ich uratować.
Nie zważając na ból w postrzelonej nodze, wyskoczyła do przodu, w powietrzu okręcając się i tnąc jednego z przestępców nim ten w ogóle zorientował się, że z tyłu nadciąga zagrożenie. Lisa zgrabnie okręciła się na pięcie, a ostrze jej miecza świetlnego przebiło pierś kolejnego z nieprzyjaciół...
-Biegnijcie do gwardzistów! - krzyknęła widząc jak bandyci wdzieraja się do sklepu przez wybitą szybę wystawową
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Harvos » 25 Lip 2010, o 12:16

Raphael nie miał zamiaru kwestionować decyzji Lisy, to ona w końcu była tu prawdziwym ekspertem, jeśli chodzi o walkę. Co nie zmieniało faktu, że widział i rozumiał, że jej manewr jest... bardzo ryzykowny. Wystarczająco, by go to zmartwiło, ale mimo wszystko - była "herosem", a herosi nie giną ot tak. "Pani Nabsiri" na pewno wie, co robi...
- Chodźmy - powiedział szybko do Whitakera, i, nie czekając na odpowiedź, ruszył w kierunku gwardzistów. Odbił po drodze jakieś zabłąkane bolty bez większego wysiłku, ale nie to było teraz problemem. Problemem było to, że ledwo przybyli na Naboo, a już rozpętało tu się piekło, które w żadnym mieście nie powinno mieć miejsca...
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 30 Lip 2010, o 23:12

Whitaker wskoczył do sklepu tuż za Raphaelem, który błyskawicznie doskoczył do pierwszego z bandytów. Theo nie pozostawał w tyle i również włączył się w wir walki. Gwardziści początkowo myśleli, że obaj Jedi to tylko kolejni przeciwnicy, jednak gdy zorientowali się, iż to odsiecz, żwawiej przystąpili do odpierania ataku kryminalistów. Po trwającej kilkadziesiąt sekund walce członkowie Zakonu wspierani przez pięciu żołnierzy z Naboo, rozprawili się z bandytami.
- Ruszajmy do pałacu. - rzekł spokojnie Whiatker - Tutaj nie mamy większego pola manewru, a tam zapewne nie tylko łatwiej będzie odeprzeć szturm, ale także spokojniej obmyślić dalszy plan działania.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

[Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez Mistrz Gry » 9 Sie 2010, o 14:50

-Dobrze mówisz - Lisa pochwaliła młodego Jedi. - Raphael, proszę zajmij się tym gwardzistą pod ścianą, chyba z nim źle...
Ruchem głowy wskazała ciężko rannego mężczyznę, z którego życie uciekało z każdą sekundą. Wydawało się, że nie ma już dla niego ratunku, ale Nabsiri widziała już efekty pracy Raphaela, którego umiejętności leczenia zadziwiały ją za każdym razem, gdy miała okazję oglądać ich skutki. Sama zaś podeszła do gwardzisty, który wyglądał na dowódcę drużyny.
-Nie zdążyłem wam podziękować za ratunek. Gdyby nie wasza odsiecz, już dawno byłoby po nas - powiedział podając jej rękę. - Jesteście z Zakonu Jedi, prawda?
-Tak, przybyliśmy tu zaledwie kilka godzin temu. Co tutaj się dzieje?
-Cholerna rewolucja! Sytuacja na Naboo od kilkunastu tygodni się pogarszała, ale dzisiejszy dzień jest przerażający. Wszystko zaczęło się od kilku zamachów bombowych, strzelanin w różnych punktach Theed, a gdy jednostki służb porządkowych zostały skierowane do opanowania sytuacji, pół cholernego miasta powstało przeciwko nam!
-Rozbili was na mniejsze grupy, a następnie zaatakowali... hmm... pomysłowe. Wiadomo o co chodzi?
-Chcą obalić monarchię i przejąć władzę - mężczyzna wzruszył ramionami jakby było to oczywiste. - Wiem, że teraz jest tu spokojnie i mamy chwilę wytchnienia, ale nie potrwa ona długo. Powinniśmy jak najszybciej biec do pałacu.
-Raphael? - Lisa spojrzała w kierunku towarzysza
-Przybyliśmy za późno, nic nie dało się zrobić - smutnym głosem oznajmił uzdrowiciel Jedi. - Przepraszam - dodał pod adresem dowódcy oddziału.
-Wszyscy jesteśmy oddać nasze życie w walce za Naboo. "Sznurek" też był gotów... nie czas jednak na żale, będziemy go opłakiwać później. Teraz musimy zrobić wszystko, by powstrzymać rozprzestrzenianie się rebelii.
-Chodźmy zatem - zdecydowanym głosem powiedziała Lisa. - Zwartym szykiem...

Przez kolejne kilka przecznic udawało im się unikać kontaktu z nieprzyjacielem, co znacznie pozytywnie wpłynęło na prędkość ich przemieszczania się. Lisa początkowo była przekonana, że do pałacu dostaną się normalną drogą, ale wtedy gwardziści powiedzieli, że w pobliżu znajduje się tajne wejście do podziemnego tunelu prowadzącego prosto do pałacu.
-Mieszkańcy o nich nie wiedzą. To właśnie na wypadek taki, jak ten.
Okazało się, że tajne wejście zlokalizowane jest w pobliżu jednej z pięknych fontann ozdabiających całe miasto. Problem w tym, że akurat w tym miejscu zebrało się kilkunastu rebeliantów, po których śmiechach można było domyślić się, że bawią się w najlepsze. Nagle do uszu Jedi dotarł krzyk przerażonej kobiety. Lisa jeszcze raz wyjrzała zza rogu i dostrzegła rozebraną do pasa nastolatkę próbującą się wyrwać trzymającym ją bandytom.
-Banda sukinsynów - wysyczała przez zęby. - Połowa z tych "rebeliantów" to zwykłe szumowiny. Zajmijmy się nimi...

Walka była krótka - nim młodzi "wojownicy o wolność" w ogóle zorientowali się co się dzieje miecze świetlne i strzały z broni blasterowej pozbawiły ich życia. Pomimo nawoływań Lisy, młoda dziewczyna, którą tamci próbowali zgwałcić, uciekła wąskimi uliczkami miasta.
-Nie mamy na to czasu - powiedział gwardzista. - Musimy jak najszybciej dotrzeć do pałacu. Jeśli upadnie monarchia, kobiet takich jak tamta będzie więcej.
W rozumowaniu żołnierza nie było nic nieprawdziwego i Nabsiri zdawała sobie sprawę z tego, że jest to jedyne, co mogli zrobić, lecz w głębi duszy buntowała się przeciwko takiemu myśleniu. Podobnie, jak pozostali przedstawiciele Zakonu Jedi, najchętniej pobiegłaby za przerażoną dziewczyną i zaprowadziła w bezpieczne miejsce - niestety ryzykowałaby wtedy, że rebelianci poznają lokalizację wejścia do tunelu.

Pałac szykował się do obrony.
Otoczony kordonem żołnierzy wspomaganych przez lekkie czołgi stanowił jedną z ostatnich twierdz starej władzy w Theed. Myśliwce patrolowały niebo, ale w mieście były niemal bezużyteczne, bowiem każde ich użycie wiązałoby się z ryzykiem śmierci niewinnych ludzi przy niewielkich stratach po stronie buntowników.
Król został już ewakuowany i zabrany do bezpiecznej kryjówki w górach, skąd nadal rządził planetą, rozpaczliwie wzywając pomocy ze strony Nowej Republiki. Niestety, ta była zbyt zajęta prowadzeniem wojny, by tracić siły na wewnętrzne walki na niewiele znaczącym Naboo.
Lisa, Raphael i Theo zostali zaprowadzeni do dowódcy obrony pałacu. Był to wysoki mężczyzna o wąskiej talii i szerokich ramionach. Jasne, nieukładające się włosy i błękitne oczy nadawały mu wyglądu młodego, naiwnego chłopaka, ale kapitan Gregorson w rzeczywistości był twardym i doświadczonym żołnierzem.
-Rebelianci są zaskakująco dobrze wyposażeni - powiedział, gdy zostali sobie przedstawieni. - Mają nowoczesne karabiny blasterowe, pancerze, a nawet śmigacze uzbrojone w wyrzutnie granatów i działka laserowe. Poza głównym siłom towarzyszy im cała masa zwykłych bandytów uzbrojonych we wszystko, co się da i robiących wiele zamieszania w mieście. Na nasze szczęście generalnie nie są dobrze zorganizowani i stanowią raczej zlepek najróżniejszych grupek przestępczych. Wyjątkiem są ci wspomniani na początku - ich wyszkolenie i wyposażenie przywodzi na myśl profesjonalne wojsko...
-Próbowali już atakować?
-Tak, nieustannie nękają najdalej wysunięte przyczółki wokół pałacu, ale nie nic nie wskórali. Problem polega na tym, że na Naboo zawodowe wojsko praktycznie nie istnieje, a gwardia nie jest szkolona do prowadzenia wojny, więc jeśli zdecydują się ruszyć całą swoją siłą, wykurzą nas stąd. W ostateczno...
-Nieprzyjaciele! - do pomieszczenia wbiegł zdyszany gwardzista - Wdzierają się przez podziemia! Udało im się odkryć tajne wejścia do tuneli w mieście!
Rzeczywiście, jakby na potwierdzenie tych słów, na najniższych poziomach pałacu dało się słyszeć odgłosy zaciętej wymiany ognia. W tym samym momencie do ataku ruszyły siły wroga rozmieszczone przed pałacem.
-Tymi tunelami mieliśmy się wycofywać w razie przegranej! - krzyknął dowódca - Musimy je odbić za wszelką cenę... Wy, - wskazał na Jedi - idźcie tam i pomóżcie, a ja zrobię wszystko, żeby jak najdłużej utrzymać pozostałych nieprzyjaciół na zewnątrz pałacu...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Kryzys przestępczy

Postprzez David Turoug » 9 Sie 2010, o 18:36

Troje Jedi ruszyło z powrotem do tuneli, które jeszcze do niedawna nie były znane prze rewolucjonistów. Ku zaskoczeniu członków Zakonu Jedi, ludzie próbujący obalić obecny system, zajęli już połowę "korytarza". Nieliczni żołnierze gwardii co kilka sekund wychylali się zza skrzyń bądź durastalowych pojemników, by na oślep razić nieprzyjaciela. Z każdą chwilą sytuacja robiła się co raz bardziej dramatyczna.
- No cóż, jeżeli nie przejdziemy szybko do kontrofensywy, to w krótkim czasie stracimy jakąkolwiek szansę odwrotu. - rzekł spokojnie Whitaker, włączając swój miecz świetlny. Chwilę później razem z towarzyszami wyforsował się do przodu, by odbijając bolty rewolucjonistów, zbliżyć się do nich i wyprzeć poza obręb tuneli. Żołnierze widząc niespodziewane wsparcie poczęli raźniej wychylać się zza osłon i pomóc Jedi w walce.
Theo dość szybko znalazł się przy pierwszym rywalu, bez żadnego problemu kończąc jego żywot pchnięciem na klatkę piersiową. Drugi z oponentów również nie postawił wysoko poprzecznik byłemu uczniowi Farda Vallona, gdyż nim zdążył oddać drugi strzał, został pozbawiony głowy. Starsi Jedi z jeszcze większą skutecznością rozpoczęli eliminację zagrożenia.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Następna

Wróć do Archiwum