Content

Archiwum

[Naboo] Wojna domowa

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Naboo.

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Harvos » 6 Mar 2011, o 23:33

Właściwie to Lisa była jedynym czynnikiem, jaki przywracał Raphaela do porządku - śmierć króla, cały ten chaos i zgiełk przytłaczały go wystarczająco, by miał tej wojny już podświadomie dość i by jego psychika błagała, by to się już skończyło. No, ale nie można było nic poradzić...
Nie mówiąc już nic, miarowo i powoli wbijał się w szeregi wrogów, z największą ostrożnością stosując wszelkie znane techniki Soresu, by nie tyle atakować bezpośrednio, co zwracać przeciwnikom ich własne ataki. To był absurd i Lisa, która spędziła już z nim sporo czasu na polach bitew, bez problemu wyczuwała to, jak każda sekunda tej walki wpływała na Raphaela; na Karudenie miał wyrzuty sumienia przy zabijaniu szturmowców, a teraz... cóż, nie musiała bardzo sięgać w Moc, by wyczuć, ile żalu w jego sercu narastało, odkąd tylko tu przybyli. A wiedziała doskonale, że spodziewał się innych rzeczy po tej planecie.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 7 Mar 2011, o 00:00

ODDZIAŁ "MGŁA
Przed budynkiem dowódców Rewolucji

Oddział "Mgła" zdołał zdobyć budynek, a także pojmać jednego z przywódców rewolucji Mitcha Irvina, dwóch z nich zginęło podczas szturmu na lokację - Azar Yter i Kale Kennedy , a najważniejsza głównodowodząca Lashani uciekła. Młodszy chorąży Davidson oraz Fondorianka Dorwin zorganizowała w pobliskiej szopie niewielki punkt opatrunkowy, gdzie przetrzymywano także jeńców. Sam pułkownik Shepard odesłał tam również Vicky Waters oraz starszego szeregowego Karen Trusta którzy odnieśli rany. Pluton stracił jedną osobę - Twi'leka starszego kaprala Nivena Um'Dala, natomiast nieznany był los Jaspara Sato.
- Jorel mamy łączność z dowództwem? - spytał nieco zrezygnowanym tonem Max.
- Mamy panie poruczniku. - odparł Weequay - Łączyć?
- Owszem, trzeba poinformować generałów by przysłali tutaj większe siły. Na dodatek na pewno ucieszą się, iż w tym wszystkim macza palce Imperium.
Chwilę później porucznik Shepard zdawał relację z wydarzeń na Naboo. Zapewne nie miał pojęcia, iż przed paroma minutami zginął król i spora część rządu, a opozycjoniści stawiali silny opór rojalistom i wspierającym ich Jedi.

Dom Nailsa

Żona dawnego kolegi Sato robiła wszystko by przywrócić go do żywych. Wszystko wskazywało na to, iż jej się to udało. Pochwaliła Randalla i Gontarskiego za szybką reakcję i podanie odpowiednich środków w tym plazmy. Niespodziewanie po kilku chwilach odezwał się sam Jaspar.
- Znów mnie uratował? Co z Sardenem, czy żyje? Gdzie reszta grupy. Nails co z Tobą... - wyszeptał dotykając pomarszczonej skóry swego dawnego przyjaciela.
Twarz opanowanego zwykle Naila przybrała niezwykle smutny wyraz. Choć był dorosłym mężczyzną w jego oczach pojawiły się łzy. Kompan snajpera jednak nie wstydził się ich, pamiętając stare porzekadło iż "nie wszystkie łzy są złe". Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza, którą w końcu przerwał staruszek.
- Dzięki opatrzności po raz kolejny jesteś z nami... - rzekł cicho Nails - Dla Ciebie obecna wojna się już skończyła, jednak widzę że wciąż toczysz rywalizację z demonami przeszłości... Sarden... On...

JEDI
Główny plac przed Pałacem Królewskim

Walka na placu przerodziła się w krwawą rzeź. Rewolucjoniści, którzy nie wywodzili się bezpośrednio z przebranych oddziałów Imperium poczęli strzelać na oślep, przed siebie trafiając nie tylko Rojalistów, ale także swoich kamratów. Ci bardziej rozgarnięci skupili się wokół różnych osłon, zza których raz po raz razili żołnierzy trwających przy starym porządku.
Lisa Nabsiri dwoiła się i troiła by choć trochę zniwelować przewagę liczebną wrogów. Wyczuwała rozterki Raphaela jednak nie było już czasu by go upominać i zachęcać do bardziej zdecydowanych ruchów. Członkini Zakonu nie umknął też "szał bitewny" Whitakera, jednak z dwojga złego wolała bezpardonowe ataki młodego Jedi, choć ten tańczył na granicy Ciemnej Strony Mocy...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 7 Mar 2011, o 00:05

Whitaker rzeczywiście zapomniał o Kodeksie Jedi i mantrze Luke'a Skywalkera. Po tym jak na jego oczach został zamordowany Król Naboo i członkowie rządu, zapałał ogromną żądzą zemsty. Wynikało to z tego, iż czuł ogromną odpowiedzialność za ten tragiczny incydent i w odwecie postanowił zebrać krwawe żniwo wśród oddziałów rewolucjonistów.
Theo zapuścił się daleko do przodu raniąc i zabijając dziesiątki uzbrojonych (lepiej bądź gorzej) przeciwników władzy królewskiej. Tuż za nim znajdowało się dwóch gwardzistów korzystających z tego iż większość rywali skupiła się na szalejącym Jedi. Gdzieś kilkadziesiąt metrów od niego Yuui starał się jak "najdelikatniej" przejść przez bitwę, czyniąc jak najbardziej powierzchowne rany anarchistom. Gdzieś pomiędzy nimi, dosłownie i metaforycznie, znajdowała się Nabsiri, która postawiła na efektywną walkę a nie na szaleńczą szarżę w stylu Whitakera.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Dagos Bardok » 20 Mar 2011, o 19:56

Sato ponownie utracił przytomność, lecz jego ogólny stan się poprawiał z minuty na minutę. Oddychał coraz spokojniej, oraz przestał miewać majaki dotyczące przeszłości. Co jakiś czas tylko drgnął impulsywnie jakby śniło mu się coś emocjonującego. Starszawy już snajper wciąż potrzebował jednak przewozu do szpitala, choć teraz opcja ta wydawała się bardziej możliwa do zrealizowania. Bez obaw o śmierć pacjenta.
[tab]2-[/tab]- Z nim będzie wszystko w porządku? - zapytała nagle Joanne.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 23 Cze 2011, o 12:10

Zeven Alvai, Michael Neumann, Kim Wilson, TIm Fist, Lewis Webster, Andrew Pine, Saara Vii, Lindy Rholar i Andrew Pine przybywają z: [Coruscant] Kwatera Główna i Centrum Rekrutacyjne Sił Lądowych Repub

Desant Wojsk Republiki - 8 dywizja piechoty + pluton "Błysk"

Tak jak wspomniał generał Gilmoura 8 dywizja piechoty została "wyrzucona" na obrzeżach stolicy. Następnie poszczególne plutony ruszyły do wykonywania zadań wydzielonych przez dowódców. Plutony, któremu dowodził Rycerz Jedi Andrew Pine miał za zadanie dotrzeć od strony południowej do niewielkiego folwarku z pałacykiem, gdzie znajdował się pluton "Mgła".
- Jest nas dwunastu. Mamy ponad dwie godziny, by przejść 10 kilometrów, zlikwidować napotkane siły wroga i spotkać się z porucznikiem Maxem Shepardem, dowódcą plutonu "Mgła". - mówił Jedi - Tam w zależności od sytuacji dowiemy się co dalej. Pytania w trakcie drogi, miejcie się na baczności. Mam niepewne informacje, że na naszej drodze znajduje się około 20 osobowy oddział rewolucjonistów wsparty przez żołnierzy Imperium.

ODDZIAŁ "MGŁA
Przed budynkiem dowódców Rewolucji

Ludzie Sheparda mogli w końcu odetchnąć, po tym jak udało im się zlikwidować dwóch dowódcy rewolucji, a trzeciego pojmać. Mimo to porucznik wystawił czujki, by nie zostać zaskoczony przez kontratak. Sam udał się z powrotem do pałacyku, gdzie z wieży obserwował nieodległą stolicę Naboo, znad której wydobywały się co raz większe kłęby dymu. Gdy już miał zejść na dół, zauważył na niebie kilkadziesiąt nadlatujących statków. Po chwili było już jasne iż są to okręty Republiki.
- Nareszcie wsparcie. - mruknął do siebie, sięgając po komunikator przekazał członkom oddziału - Randall, Waters, Gontarski, Jorel, Chaxu'ellenca nadlatują nasi!

JEDI
Główny plac przed Pałacem Królewskim

Wydawało się, iż na placu sytuacja nieco się wyjaśniła. Część zajmowali królewscy gwardziści wspierani przez Jedi, a drugą połowę mieli rewolucjoniści wspierani przez żołnierzy Imperium. Po kilku minutach względnego spokoju, anarchiści ruszyli do kolejnego szturmu. Połączone siły trójki przedstawicieli Zakonu powoli stawały się niewystarczające na przeważających liczebnie przeciwników obecnej władzy.
- Musimy się wycofać. - krzyknął Whitaker.
- Jeżeli teraz się wycofamy, to ich już nie wyprzemy! - odparła Lisa - Spójrz w górę, to okręty Republiki. Żołnierze brońmy placu!

*****


Przepraszam za nieobecność i brak odpisów. Dave.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 23 Cze 2011, o 12:29

Theo wiedział, że od początku misji zdążył popełnić już wystarczającą ilość błędów, które dyskwalifikowałyby go do bycia Rycerzem Jedi. Wszystko przez jego młodzieńczą ambicję i brak opanowania. Pewien wpływ na to mogła mieć Lisa Nabsiri, która należała do tych członków Zakonu, nie bojących się podjąć wszelkie działania do zwalczania zła, nawet jeżeli czasem zbyt szybko sięgała po miecz świetlny. Whitaker też chciał być "żołnierzem-Jedi" jak jego obecna przełożona. Nie miał zamiaru podążać drogą Raphaela Yuui, gdyż on wolał stać jak najdalej od zgiełku bitwy, wybierając pomoc rannym i cierpiącym.
Gdy rojaliści zostali zepchnięci na skraj placu, Nabisir postanowiła samotnie ruszyć do przodu. Tuż za nią pobiegł młody Jedi. Na kilka sekund akcja wprowadziła spore zamieszanie w szeregach rewolucjonistów. W tym czasie, ze wschodniego narożnika placu wyłonili się pierwszy żołnierze z 8 dywizji piechoty Republiki. Widmo porażki zwolenników władzy królewskiej zaczęło się ulatniać...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Chester Westman » 23 Cze 2011, o 14:49

Całe spotkanie na Coruscant Alvai spędził raczej nie wyróżniając się z grupy trzech szeregowych – radość z awansu po długim i ciężkim szkoleniu była dla niego najważniejsza. Podobnie zresztą, jak przydzielenie do oddziału Jedi i skierowanie na Naboo. Podobno już wcześniej New Republic Daybreak wspominał coś o powstaniu, co średnio obeszło szeregowego, ale wysłanie tam oddziału komandosów rzucało nowe światło na całą sprawę. No i co ważniejsze, teraz był już kapralem, musiał podchodzić do takich spraw inaczej.

***

- I teraz będziemy zasuwać aż do centrum, co Neumann? Prawie jak w "wiosce" na Korelii. - kapral zaśmiał się trącając w ramię starszego szeregowego, będąc najwidoczniej w całkiem dobrym humorze, pomimo powagi misji. - Chociaż, średnio licząc, ta godzina na przejście pięciu kilometrów powinna chyba wystarczyć, czyż nie? - spojrzał pytająco na Jedi, będącego ich dowódcą od kilku godzin, nie licząc lotu z Coruscant na Naboo.
- Sir, zabezpieczę teren z najbliższego punktu i sprawdzę, na ile informacje są niepewne. - chłopak uzyskawszy pozwolenie błyskawicznie zniknął w bocznej uliczce, znikając w jednym z wyższych budynków niecałe dwieście metrów dalej. Zeven upewnił się, że przeładował broń i zaczął rozglądać się, śledząc trasę plutonu Pine'a przez lunetę swojego karabinu.
- Jak na razie czysto na odcinku około kilometra. - zakomunikował przez komunikator, czekając na dalsze polecenia bądź niespodziewany atak rewolucjonistów. - Mam nadzieję, że nasi wrogowie nie są zbyt rozgarnięci i nie są do końca świadomi naszej obecności, sir? Nie chciałbym zmieniać pozycji będąc narażonym na ostrzał, w cokolwiek nie są wyposażeni.
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Dagos Bardok » 26 Cze 2011, o 12:06

Sato otworzył oczy. Wokół niego opiewała ciemność, jedynie na wprost jego osoby stała młoda dziewczyna. Choć wydawało by się, że nie widział jej nigdy wcześniej wiedział, że jest to jego córka. Jakby odwieczny spokój wkradł się do jego serca. Alisse wyciągnęła do niego swą dłoń.
- Gdzie jesteś ojcze, gdzie? - powiedziała szeptem, lecz mimo odległości Jaspar słyszał każde słowo. - Odnajdź mnie, bo me ciało żyje, ino duchowa strona zawodzi.

***

Sato otworzył oczy. Jego oddech był tak szybki, jak gdyby biegł maraton. Jakaś kobieta uciskała mu ranę, a wokół zauważył wiele znajomych twarzy, choć w tej chwili nie potrafił dopasować do nich żadnego imienia.
- Gdzie ja jestem? - zapytał wystraszony.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 28 Cze 2011, o 13:06

- Randall, Waters, Gontarski, Jorel, Chaxu'ellenca nadlatują nasi! - głos porucznika Sheparda dobiegający z komunikatora był miodem dla uszu Jac'a. Na dodatek głos ten przyniósł bardzo pozytywne wieści.
- No w końcu! -wykrzyknął radośnie całkowicie zapominając o walczącym o życie Sato.
Porucznik przypomniał o sobie dopiero cichym pytaniem. Hapanin podszedł do prowizorycznego stołu operacyjnego i pochylił się nad mężczyzną.
- Na Naboo, w domu swojego przyjaciela pana Nailsa. - spojrzał na wystraszoną twarz porucznika i na wielką dziurę w klatce piersiowej. Rana była na prawdę poważna.
- Nieźle pan oberwał, poruczniku, ale znając wasze szczęście na pewno się wyliżecie. - uśmiechnął się do niego robiąc dobrą minę do złej gry. Jeżeli posiłki nie przybędą w terminie jego przełożony zginie.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 28 Cze 2011, o 15:51

Desant Wojsk Republiki - 8 dywizja piechoty + pluton "Błysk"

Oddział Rycerza Jedi Andrew Pine'a bez przeszkód przebył 6 kilometrów. Przed grupą "wyrósł" niewielki zagajnik, w którym znajdowała się wspomniana przez członka Zakonu 20-osobowa grupa anarchistów. Najprawdopodobniej szykowali się oni, do ataku na folwark, w którym znajdował się pluton "Mgła" i nie domyślali się, że z tyłu może ich dopaść jedna z części oddziałów Republiki.
- Element zaskoczenia jest po naszej stronie, musimy się jednak spieszyć. Oni lada chwila opuszczą ten młody lasek i skierują się pewnie w kierunku, w którym my zmierzamy. - rzekł Jedi zbierając wokół siebie 11 ludzi - Snajper niech zajmie dogodną pozycję i czeka na sygnał. Panie Neumann z tym ciężkim karabinem blasterowym proszę rozstawić się za tamtymi krzakami. Do pomocy oddelegowuję panu medyka Fista. Pozostała dziewiątka wraz ze mną postara się podejść jak najbliżej i jak najciszej wroga. Jeżeli nie będzie to koniecznie, nie zabijajcie nikogo.
Starszy szeregowy Michael Neumann wraz z chorążym Timem Fistem momentalnie zajęli wskazana pozycję. Medyk mocno ucieszył się, że nie musiał brać udziału w bezpośredniej walce, a taki los spotkał m.in podporucznika Lewisa Brewstera i starszego szeregowego Kima Wilsona. Gdy Andrew Pine znalazł się nie dalej niż 5 metrów od pierwszego z anarchistów, ten niespodziewanie odwrócił się, jednak nie zdążył wycelować gdyż został pozbawiony dłoni przez precyzyjne cięcie Jedi....

***

ODDZIAŁ "MGŁA"
Przed budynkiem dowódców Rewolucji

Porucznik Shepard oddelegował Victorię Waters i młodszego chorążego Davidsona, by odnaleźli Jaspara Sato oraz pomogli Randallowi i Gontarskiemu przenieść go do punktu opatrunkowego zorganizowanego w folwarczanej szopie. Po kilkunastu minutach, przy asyście Nailsa i jego żony porucznik został bez najmniejszych problemów dostarczy pod opiekę Fondorianki Dorwin. Oprócz snajpera, w prowizorycznym ambulatorium przebywali ranny Karen Trust oraz jeden z przywódców rewolucji Mitch Irvin. W pomieszczeniu obok złożono dwa ciała - żołnierza plutonu "Mgła", twi'leka starszego kaprala Nivena Um'Dala oraz drugiego z dowodzących anarchią Azara Ytera. Ciało trzeciego szefa Kale'a Kennedy'ego zostało rozczłonkowane podczas samobójczego aktu.
- Jego stan jest ciężki, ale stabilny. - rzekła żona Nailsa do Fondorianki - Tutaj macie lepsze wyposażenie żeby się nim zająć.
- Dziękuję za pomoc, gdyby nie pani porucznika Sato zapewne nie byłoby z nami. - odparła Dorwin.
- Nie ma za co. Mój mąż Nails zostanie tu jeszcze chwilę, jeżeli trzeba będzie złożyć wyjaśnienia. Zdaje się, że znał tego żołnierza. Do zobaczenia.
W tym samym momencie na północ od pałacyku usłyszano strzał, rozlegające się nie dalej niż 5 kilometrów stąd. Porucznik Shepard kazał wzmóc czujność i zmienić ładowniki w blasterach, o ile ktoś jeszcze takie posiadał. Następnie wybierając spośród swych ludzi, wydał następne rozkazy.
- Randall, Gontarski, Jarel: wejdźcie na najwyższe piętro pałacyku i sprawdźcie co się tam do cholery dzieje. - rzekł Max - Pamiętajcie tylko żeby nie ustrzelić naszych. Być może to oni nadziali się na jakiś oddział rewolucjonistów.

****

JEDI
Główny plac przed Pałacem Królewskim

Żołnierze 8 dywizji piechoty Republiki momentalnie stłumili nieco chaotycznie walczących anarchistów, którym nie byli w stanie pomóc nawet wyszkoleni ludzie z ramienia Imperium. Walka trwała jeszcze pięć minut, nim anarchiście zorientowali się, że dalszy opór tylko ich zdziesiątkuje. Pojawiły się pierwsze okrzyki "poddajmey się", "nie strzelać". Jedynie grupka najbardziej radykalnych i zawziętych osób, będąca po wschodniej stronie placu dalej walczyła z rojalistami wspieranymi przez wojska Republiki i Jedi...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 28 Cze 2011, o 16:02

Ku wschodniemu narożnikowi placu pognało dwoje Jedi, osłanianych przez kilku żołnierzy Republiki. Theo Whitaker i Lisa Nabsiri z każdą sekundą zbliżali się do anarchistów. Ci jednak wytrwale trwali przy swoim postanowieniu, że albo obalą rząd i wyzwolą planetę spod jarzma rojalistów albo sami zginął w walce "o wolność".
Pierwszy do grupki doskoczył młodszy z członków Zakonu, wykonując perfekcyjny młynek i strącając jednocześnie dwie głowy. Zaraz potem dołączyła do niego Rycerz Jedi, siejąc tym razem panikę i strach w szeregach przestępców. Ostatecznie po kilkunastu sekundach nierównej walki, pozostali przy życiu zaczęli błagać o łaskę, wyrzekając się swych ideałów.
- W imieniu Republiki jesteście aresztowani. Odpowiecie za zbrodnie przeciwko demokracji i ludności. - rzekła szorstkim głosem Nabsiri i wskazując na kilku żołnierzy z 8 dywizji piechoty dodała - Zabrać ich... W części pałacowych piwnic urządzono areszty. Jest też tam punkt opatrunkowy dla rannych.
- Tak jest, pani generał. - odparł żołnierz, biorąc na muszkę rewolucjonistów i odprowadzając ich we wskazane miejsce.
- A jednak nam się udało. - rzekł nieco rozchmurzony Theo.
- Odparliśmy i wyeliminowaliśmy tylko największy punkt oporu. Zanim sytuacja na Naboo się ustabilizuje minie sporo czasu. - odparła chłodno Lisa - Trzeba będzie wybrać nowego króla oraz rząd. Republika zapewne zostawi tu siły pokojowe. Nie można dopuścić by taka sytuacja się powtórzyła.
- Witaj Liso, witaj... eee... - rzekła niespodziewanie młoda Lindy Rholar.
- Theo... Theo Whitaker. - rzekł młodzieniec, nieco rozczarowany faktem iż córka członkini Rady Jedi Tashy, nie zna jego imienia.
- Och wybacz... Moja grupa wyparła z południowej części stolicy tych opryszków. Nie widzieliście czasem Saary?
- Witaj Lindy. Nie widziałam jej, choć czuję aurę na zachodnich przedmieściach. Musimy wracać do pałacu, tam ustalimy co dalej. Trzeba utworzyć władzę tymczasową, a także przekazać stosowne informacje na Coruscant...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Harvos » 1 Lip 2011, o 14:33

W czasie, gdy Theo i Lisa ruszyli dalej w natarcie, Raphael zajmował się jedyną rzeczą, do której jeszcze nie stracił w sobie wiary - znalazł się we wspomnianych pałacowych piwnicach, by tam do maksimum wykorzystywać swoje zdolności leczenia Mocą.
Pracował w skupieniu, całkowicie odcięty od bitwy - ale jednocześnie wystarczyło się trochę przyjrzeć twarzy nie wojownika, a zagubionego dziecka, lub zanurzyć na chwilę w Mocy, by wyczuć jego niepokoje. Miał wrażenie, że to nie Theo, a on był poddany jakiemuś okropnemu egzaminowi, który właśnie z kretesem oblał. I że będzie musiał dużo się tłumaczyć Lisie. Ale to w sumie i tak dobrze, bo tylko ona go czasem trochę słuchała.
Może nieświadomie przesadzał i za bardzo się wszystkim przejmował - ale taki właśnie był. Wrażenia, że zawiódł na każdej linii nie odtrącało nawet każde kolejne życie, które uratował Mocą i uzdrawianiem, łamiąc co raz prawa fizyki i biologii. W bladej, błękitno-zielonej poświacie energii przechodził od rany do rany, od śmiertelnie krwawiących kończyn do wypalonych blasterem oczu, od jednego potrzebującego do drugiego. I wbrew potwornemu przygnębieniu i obecnie niemal ujemnemu poczuciu własnej wartości, radził sobie doskonale. Walczył o każdego człowieka, cywila, żołnierza, zdarzało się nawet, że o rebelianta, którego tu zniesiono - zanurzył się w walce o życie o wiele głębiej, niż pozostali w walce o zgładzenie wrogów.
Obie były równie ważne. Ale on tylko w tej jednej potrafił się jakoś odnaleźć i uniknąć najgorszej dla zbyt bojaźliwego Jedi sytuacji - sytuacji, w której był bezużyteczny w wielkiej wojnie.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Chester Westman » 1 Lip 2011, o 21:31

- Tak jest, sir. - odparł Alvai i biegiem ruszył na wschód, do budynków najbliższych prawej i przedniej granicy lasu. Niezbyt uśmiechało mu się szturmowanie z resztą oddziału wprost na pozycje oddział rewolucjonistów, nieco liczniejszego niż republikańskiego.
Uderzenie kolby karabinu Zevena w staromodne drzwi skutecznie otworzyło mu drogę na wyższe piętra budynku, z których będzie miał szansę wsparcia swojego oddziału. Trzy piętra pokonane, z braku windy, po schodach nie były już dla kaprala większym wyzwaniem. Po zaprawach jakie organizował im porucznik Nubo w „wiosce” chyba niewiele rzeczy będzie w stanie przerazić Alvaiego. Zaskakujące, że dopiero po ukończeniu podstawowego szkolenia pod okiem Sullustianina zaczynał doceniać jak wiele nauczył się w czasie jego trwania.
Na rozmyślania nie zostało jednak zbyt wiele czasu, jako że oddział Pine'a już starł się z rebeliantami, mimowolnie wypychając ich z niewielkiego zagajnika. Zeven jak najszybciej zajął stanowisko przy jednym z okien na trzecim piętrze. Dzięki atakowi ciężkiego blastera Neumanna dwóch oponentów wyszło na pozycje, gdzie nie osłaniały ich żadne drzewa. Dwa strzały z E-17d skutecznie unieszkodliwiły antagonistów, zgodnie z poleceniem Jedi raniąc ich jedynie powierzchownie - w ramię i udo.
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 7 Lip 2011, o 14:16

Starszy szeregowy kiwnął głową na znak, że rozumie rozkaz i bez zbędnego ociągania się ruszył w stronę klatki schodowej. Razem z Jarelem i Gontarskim wbiegali szybko po schodach, przeskakując nad gruzami. Kilkanaście pięter dalej trzech mężczyzn stanęło przed drzwiami prowadzącymi na dach. Randall bez pardonu wyważył je kopniakiem, żołnierze wybiegli na małą kładkę, przypominającą taras, która otaczała okrągłe wieże pałacyku. Nie był on najwyższym w Theed, ale na pewno najwyższym w okolicy. Z tego tarasiku widać doskonale widoczny był pałac królewski, oraz majestatyczne wodospady poniżej siedziby faktycznej władzy Naboo. Aktualnie jednak nie była ona tak piekna jak za spokojnych czasów: wielka chmura dymu, ogień w niższych budynkach kompleksu doskonale odzwierciedlały to co działo się w całej stolicy.
Trzech żołnierzy ustawiło się na północnej stronie tarasu. Jac Randall przyklęknął na prawym kolanie za krytą stalową barierką. Przyłożył karabin do ramienia i spojrzał przez celownik optyczny. Zaletą przestarzałej już "E-jedenastki" był łatwy dostęp do amunicji, oraz doskonały celownik optyczny. Na północy pałacyku znajdował się mały zagajnik - to właśnie z niego dochodziły strzały. To co wcześniej było pojedynczym wystrzałem teraz przemieniło się w istną kanonadę. Randall spojrzał na dwóch towarzyszy, a ci potwierdzli że też to widzą. Mężczyzna ponownie spojrzał przez lunetę. Postaci przemykały pomiędzy drzewami i właściwie nie można było zdecydować, czy to separatyści, czy republikanie. Dopiero kiedy jeden ze strzelających wysunął się poza zagajnik, Randall rozpoznał, że to rebeliant. Facet nie miał na sobie żadnych insygniów armii Republiki, na dodatek schował się za wielkim konarem ściętego drzewa, prawie na przeciwko niskiego budynku przy tylnej granicy lasu. Mężczyzna ostrzeliwywał domniemane pozycje Repów, więc długo się nie zastanawiając wziął jego głowę na muszkę i wystrzelił. Hapanin zawsze radził sobie lepiej ze strzałami z dystansu, więc pocisk trafił przeciwnika. Jego głowa eksplodowała wśród "mózgowej" fontanny.
- Poruczniku. - zwrócił się Randall do Sheparda przez kom-link - Mamy tutaj rebeliantów w sporej liczbie. Zagajnik na północ od was. Prawdopodobnie są tam też nasi. - Jac westchnął głęboko i zaczął szukać kolejnego celu.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Mistrz Gry » 8 Lip 2011, o 22:37

Desant Wojsk Republiki - 8 dywizja piechoty + pluton "Błysk"

Dwunasto-osobowy oddział dowodzony przez Andrew Pine'a niespodziewanie uderzył na pozycje niczego, niespodziewających się anarchistów. Już po pierwszych kilkudziesięciu sekundach dziesięciu z nich straciło życie, a pozostali zamiast stawić opór ruszyli przed siebie, wprost na flowark zajęty przez pluton "Mgła". Niezwykle dobrą robotę wykonał Zeven, rażąc z dystansu kolejnych rywali.
- Uważajmy z pościgiem, żebyśmy nie dostali się pod ogień ludzi podporucznika Sheparda - rzekł Jedi - Neumann, Fist zwijajcie swoje stanowisko. Zostało ich może ośmiu, kilku leży rannych w zagajniku i nie bedzie stanowiło dla nas zagrożenia. Alvai również zejdź na ziemie i chwyć za blaster.

***

ODDZIAŁ "MGŁA"
Przed budynkiem dowódców Rewolucji

- Przyjąłem Randall. Słychać co raz bliżej strzały - odparł krótko podporucznik Shepard - Wspomóżcie ze swoich pozycji nasze wojsko, uważając jednocześnie na nich. Byłoby niezwykle głupio, gdybym w raporcie musiał napisać jak to nasi towarzysze dostaliby się pod nasz ogień.
- Tak jest, sir. - tym razem odparł Weequay, podporucznik Porf Jorel.
Przed lufy trójki członków plutonu "Mgła" - Randalla, Jorela i Gontarskiego wybiegło sześciu pozostałych przy życiu wrogów władzy królewskiej. W międzyczasie dwóch zostało unieszkodliwionych przez ostrzał wzmocnionego plutonu "Błysk". Rewolucjoniści nie mogli wygrać tej bitwy...

****

JEDI
Pałac Królewski

Sytuacja na placu przed Pałacem Królewski została ustabilizowana. Dziesiątki anarchistów wspieranych przez Imperium składało broń pod okiem gwardii królewskiej. W tym samym czasie Jedi oraz wyżsi rangą służbiści z pozostałego rządu radzili nad sytuacją na Naboo. Raz po raz do pomieszczenia wchodził jakiś goniec, składając raport o kolejnych, spacyfikowanych oddziałach wroga.
- Jak Republika planuje rozwiązać dalszą sytuację na planecie? - spytał Bjorn Narle, minister spraw zagranicznych Naboo - Mimo iż rewolucja została stłumiona, to pociagnęła za sobą krwawe żniwo. Król z małżonką nieżyją, premier i liczni ministrowie również. To ogromny cios dla mojego świata.
- Już niedługo zjawią się tutaj siły stabilizacyjne. W Theedach ma funkcjonować kilkuset osobowy oddział złożony z trzech kompanii. - rzekła Saara Vii - Obywatele Naboo nie zostaną pozostawieni sami ze swoimi problemami.
- Z tego co wiem przybędzie tu 32 dywizja piechoty. - dodała Lindy Rholar - Gdzie podziewa się Raphael?
- Opatruje i leczy rannych w piwnicach. - odpowiedziała pewnym tonem Lisa - Rozumiem, że słynny oddział "Mgła" zostanie zluzowany? Już długo przebywają pod ciągłym napięciem.
- Tak jest. - wtrącił się kapitan wojsk Republiki Kevin Johnson - Z ostatnich informacji ze sztabu, ma na ich miejsce przybyć pluton "Błusk". Kto wie może nawet już tu są. Mogli przylecieć z 8 dywizją piechoty, która notabene też zostanie zluzowana po opanowaniu innych większych zagrożeń...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 8 Lip 2011, o 22:46

- Kto teraz będzie sprawował tymczasową władzę na Naboo? - spytał milczący do tej pory Whitaker - Planeta musi mieć zapewnioną ciągłość władzy, nawet w sytuacji taki wielkiego kryzysu, jakim jest ta... wojna domowa.
- Słusznie nazwałeś to wojną domową. - powiedziała nieco chłodniejszym tonem Lisa - A wracając do pytania, podejrzewam że pan, panie ministrze?
- Tak, a w raz ze mną pozostali przy życiu ministrowie. - odpowiedział Johnson - Wiem, że żyje minister ds. gospodarki i rolnictwa, minister transplanetarnej komunikacji oraz kilku ministrów bez teki.
Rozmowa trwała jeszcze kilkadziesiąt minut. Nabsiri nakreśliła ogólny plan ustabilizowania sytuacji na planecie. Poprosiła też o zorganizowanie transportu przestępców na Coruscant, gdzie zostaną osądzenie prze specjalny trybunał. Ich misja dobiegała końca.
- Mistrzyni Nabsiri, czy zarekomendujesz moją promocję na Rycerza Jedi? - spytał otwarcie Whitaker, gdy Lisa obserwowała samotnie plac z ocalałego balkonu.
- Popełniłeś wiele błędów w tej misji Theo. Wyczułam też w tobie spory gniew i złość.
- Ale...
- Nie to nie są te same emocje, które mną kierują. - szybko skarciła go bardziej doświadczona Jedi - Musisz się jeszcze wiele nauczyć i bardziej panować nad sobą. O twoim awansie zadecyduje Rada Jedi, a ja nie będę niczego ukrywać. Ani twoich błędów, ani zaszczytów. Idź do Raphaela, może potrzebuje pomocy.
Młody Whitaker wiedział, że to koniec rozmowy. Nie miał zamiaru się sprzeciwiać i szybko ruszył do pałacowych piwnic, by zaproponować Yuui swoją pomoc.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Chester Westman » 10 Lip 2011, o 21:02

- Huh. Chyba mamy wsparcie, sir! - Zeven szybko zakomunikował Jedi, widząc padającego rebelianta, którego mógł razić jedynie snajper z oddziału "Mgła". Żaden inny żołnierz, nawet najlepszy, nie był w zasięgu. Niesamowicie ucieszył go fakt, że nie jest to straceńcza walka z przeważającymi siłami wroga, okopanymi w budynkach, ze wsparciem artylerii.

- Tak jest, bez odbioru. - kapral odparł krótkim komunikatem i ostrożnie opuścił budynek, rozglądając się za niedobitkami oddziału rebeliantów. Nieniepokojony dotarł do reszty oddziału, ściskając w dłoni blaster.
- Nasz snajper ze zwykłym blasterem! - zaśmiał się Fist, wyraźnie ciesząc się, że widzi towarzysza żywego, bez najmniejszej rany.
- Czasem nawet najlepsi muszą zejść do poziomu wroga. - Alvai roześmiał się i ruszył z resztą sił Republiki, biorąc na cel ostatnich oponentów.
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Fenn Mereel » 11 Lip 2011, o 19:42

Komandosi z "Mgły" z miejsca otworzyli ogień do zaskoczonych separatystów. Randall nawet nie celował zbyt dokładnie. Ogień zaporowy trójki żołnierzy szybko powalił na ziemię wszystkich żołnierzy przeciwnika.
Jac wychylił się zza stalowej barierki i rozejrzał po okolicy. Doskonale było widać, że rewolucjoniści nie mają szans. Było ich coraz mniej, tracili ludzi w zastraszającym tempie na dodatek zostali już wyparci z lasku i wychodzili na otwarty teren, gdzie znajdowali się pod ostrzałem Mglistych.
Jak tak dalej pójdzie zaraz zlikwidujemy rebelię. Hapanin na powrót przyłożył karabin do barku i zastrzelił kolejnego wroga.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez Harvos » 15 Lip 2011, o 21:54

Raphael uwijał się jak w ukropie - mimo, że nie było w tej energii do działania żadnego entuzjazmu, to bez wątpienia był w swoim żywiole. Wśród krwi, ran i śmierci, ale jako ten, który ją oddala.

- ...żołnierzu, po co przyciągnęliście tu to rebelianckie ścierwo? - syknął jakiś kapral nieopodal Jedi, widząc, jak ktoś przywlókł będącego w fatalnym stanie, rannego przeciwnika.
- ...sir, uczciwie... uczciwie poddał się, ma rodzinę i dzieci... ale dostał w głowę... gdy był rozbrojony i nie walczył...
- Marnujecie czas, do cholery, trzeba ratować naszych...
- On też jest "nasz" - wtrącił się nagle Raphael, przysuwając się do rannego przeciwnika - i może dużo wiedzieć. To powinno panu wystarczyć...
Kapral zamilkł i wzruszył ramionami. Młody Jedi natychmiast zajął się rannym, prosząc w międzyczasie o jakieś opatrunki i podczas gdy jedną ręką kontrolował Moc nad jego głową, drugą grzebał szukając czegoś w leżącej obok torbie. Wtedy zjawił się Theo; Yuui był jednak zbyt skupiony na leczeniu - czy może raczej za bardzo bujał w obłokach i odciął się od otoczenia - by go na razie zauważyć.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Naboo] Wojna domowa

Postprzez David Turoug » 16 Lip 2011, o 19:46

Whitaker nie kwestionując polecenia Lisy, szybko znalazł się w podziemiach Królewskiego Pałacu. Choć panował tam spory chaos nie miał żadnych problemów z odnalezieniem swojego kompana Raphaela Yuui, który właśnie pomagał jakiemuś rannemu z krwotokiem z głowy. Widząc, że ten jest niezwykle zajęty postanowił mu nie przeszkadzać. Ruszył do magazynu, skąd do pustego koszyka, zaczął ładować najpotrzebniejsze rzeczy, to jest opatrunki, gazy, środki znieczulające i przeciwbólowe, płyny odkarzające oraz asortyment przeróżnych medykamentów. Z tą paczką rozpoczął uzupełnianie zapasów medyków, na końcu powrócił do Jedi.
- Mistrzu Yuui, przyniosłem kilka potrzebnych rzeczy, bandaże i takie tam. - rzekł nieco przygaszonym głosem - Niestety nie pomogę w leczeniu, gdyż nie jest to moja mocna strona.
- Theo, Raphaelu powoli kończcie swoją robotę... - odezwała się Nabsiri, przez komunikator młodszego z Jedi - Za nieco ponad 2 godziny wracamy na Coruscant. Niedługo Republika rozpoczyna misję stabilizacyjną...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron