-Słucham, o co chodzi? - odpowiedział Gandowi męski głos - Czy to firma przewozowa? Spóźniliście się całe czterdzieści minut! Jak ja mam się, kurwa, normalnie wprowadzić do tego mieszkania!?
******
-"Chcę wszystkie możliwe informacje". - Daylana mruknęła pod nosem przedrzeźniając Kelana - "Czekam w uliczce obok". Na jakiego chuja ci grubość szyb, jak można wejść do środka i gościa wykończyć z bliska? Albo jeszcze lepiej poczekać aż wyjdzie? Faceci, myślą, że wszystko wiedzą...
Plusem obecności na Coruscant był fakt, że mogła uzupełnić zapasy wyposażenia, jakiego zwykle używała w czasie wykonywania swoich zadań. "Przypadkiem" zapomniała o tym wspomnieć Kelanowi - po prostu uznała, że nie powinno go to obchodzić. Coruscant to jej pieprzona dzielnica - na Shaddaa ona słuchała jego, więc tutaj niech on posłucha jej albo... albo będzie musiała się obrazić.
Generalnie rzecz biorąc, nie miała pojęcia jakim modelem był Piszczek, ale była przekonana, że z oryginału pozostała jedynie obudowa, gdyż swoimi możliwościami dorównywał albo nawet przerastał jednostki astromechaniczne serii R. Wejście do apartamentowca od tyłu nie było wielkim problemem - na kamerę wystarczył krótki impuls elektromagnetyczny, który wyłączył ją na kilka sekund, zaś do otwarcia drzwi posłużył standardowy jednorazowy wytrych elektroniczny.
Okazało się, że wyjście techniczne prowadziło do wąskiego korytarzyka, z którego można było wejść do pomieszczenia przeznaczonego dla droidów serwisowych, jakiegoś małego magazynku i pokoju ochrony, z którego dobiegał dźwięk programu rozrywkowego. Daylana włożyła do nosa niewielkie białe płatki będące filtrami wystarczającymi na jakieś cztery do sześciu minut, a następnie przeszła przez ostatnie drzwi.
-Hej! Co ty tutaj...
Ochroniarz nie dokończył zdania, bowiem Twi'lekanka rozdusiła pod jego nosem niewielką kapsułkę z gazem powodującym bardzo, bardzo dużą senność, cholernie wielki ból głowy po pobudce i, co najlepsze, potraktowany nim delikwent z reguły potrzebował tygodnia, by mgliście przypomnieć sobie wydarzenia ostatnich dziesięciu minut przed kimką.
Po prostu piękna sprawa.
-Piszczek, podłącz się i znajdź apartament Youngmana, zgraj jego plany, plany wszystkich sąsiednich mieszkań i całego budynku. Chcę też wiedzieć wszystko o jego pieprzonych oknach...
Siedem minut później Daylana pewnym krokiem przeszła chodnikiem przy apartamentowcu z niezwykłym zaciekawieniem przyglądając się niższym poziomom znajdującym się pod jej stopami. Powodem tego był oczywiście wścibski obiektyw kamery, którego chciała uniknąć. Chwilę potem opierała się o drzwi śmigacza, w jakim siedział Kelan.
-Na tym dysku masz plany budynku, mieszkania Youngmana i wszystkich sąsiadów, gdybyśmy chcieli wejść lub wyjść własnoręcznie zrobionymi drzwiami. - powiedziała do niego - Niestety, niewiele wiem o tych cholernych oknach. Normalnie wsadzają tutaj ośmiomilimetrowe pleksi pokryte błękitną warstwą odbijającą światło z zewnątrz, by nie szło zobaczyć co jest w środku, ale Youngman wymieniał szyby rok temu. Na szczęście, - zawiesiła głos - każda firma, jaka wykonuje jakiekolwiek prace w tym apartamentowcu zostaje skrzętnie zanotowana przez administratora budynku, więc mamy adres wykonawcy. Chyba będziesz musiał tam pojechać, kolego. - mrugnęła do niego