Półmrok panujący w oddalonym o trzy przecznice klubie przeszywały gromkie grzmoty dubstepowego brzmienia. Większość klientów wyglądała już na całkiem zblazowanych "muzyką" oraz zapewne dosyć sporą ilością środków odurzających. Pośród całego tego psychodelicznego zamieszenia, troszkę na uboczu stał oparty o jeden z filarów Jack. Ubrany on był w jeansy oraz ciemny t-shirt, na który założył czarną prostą kurtkę. Sprawiał wrażenie zupełnie nie zainteresowanego otaczającym go światem - wyraźnie na coś czekał.
- Witaj Jack... - dał się nagle usłyszeć, pomimo ogłuszającej muzyki, szept - ... miło, że wpadłeś...
Ciemnoskóry mężczyzna niczym porażony prądem odwrócił się w kierunku, z którego usłyszał pozdrowienie.
- M... - powiedział bezgłośnie na widok osoby, która ukazała się jego oczom.
- Też się cieszę, że cię widzę - kontynuowała szeptem Miraluka zbliżając się do oficera wywiadu - Ale no nie ważne... Moi przełożeni doszli do wniosku, że byłeś grzeczny i że można by odblokować w twojej łepetynce co nieco...
- Czyli co?... - zaczął Jack lekko się uśmiechając, lecz niedane było mu skończyć gdyż inwkizytorka zamknęła mu usta pocałunkiem...
***
-... Pojebany człowieku! - krzyczał rosły mężczyzna ściskający w swej wielkiej niczym bochen chleba dłoni wibroostrze - Mówiłem ci, żebyś spierdalał, ale nie!... Nie mogłeś przestać się przypierdalać brudasie! Teraz zobaczysz gnojku jak cię urządzę!
- Co jest do chuja... - westchnął Jack uchylając się przed zamachem na jego głowę. Całe jego ubranie było zalane jakąś bliżej nieokreśloną czerwoną, lepką oraz straszliwie cuchnącą cieczą, a w rękach kurczowo trzymał małą spawarkę. Atakujący mężczyzna jednak nie poddawał się i dalej kontynuował swoje działania mające na celu dekapitację oficera wywiadu. Foreman na szczęście posiadał o wiele większe doświadczenie w tego typu walkach, więc po nie wiele więcej niż minucie napastnik leżał z rozbitą głową na ziemi.
- Chyba trzeba uciekać... - westchnął Foreman ponownie słysząc zbliżające się syreny.
Do hotelu, w którym wcześniej wynajął pokój, dotarł po 3 godzinach. Okazało się, że zaułek w którym się ocknął znajdował się na drugim końcu miasta. Po wejściu do apartamentu, Foreman zdjął z siebie szybko brudne ubrania i wskoczył pod prysznic. W trakcie kąpieli spróbował sobie przypomnieć jak wylądował w rynsztoku, ale jedyne co miał to pourywane wspomnienia M prowadzącej go jakimiś białymi korytarzami. Nagle, niczym mrówka faraona do lodówki, przywędrowało do pamięci ciemnoskórego mężczyzny jedno ostre wspomnienie. Spowodowało to szybkie wybiegnięcie z łazienki i udanie się do najbliższego terminalu komunikacyjnego.
- Witam! - powiedział Jack z szerokim uśmiechem gdy nawiązał połączenie z portiernią - Proszę butelkę Rezerwy Whyrena do pokoju 407...