Prom w barwach Zakonu Jedi osiadł na specjalnie przygotowanym lądowisku wysoko w górach planety Casbin. Pasmo miało zaledwie około ośmiu kilometrów długości i biegło wzdłuż zachodniego wybrzeża wąskiej, ale szerokiej wyspy nie znajdującej się pod panowaniem żadnego z trzech państw, a więc będącej neutralnym terytorium - właśnie z tego powodu wybrano ją jako miejsce, w którym powinno dojść do spotkania Jedi z przedstawicielami Wielkiego Królestwa Północy, Wspólnoty Casbinu oraz Zjednoczonych Księstw Archipelagów.
Cyrus ubrany był w płaszcz Rycerza Jedi - nieco grubszy niż normalnie, gdyż temperatura w tej okolicy obecnie nie przekraczała osiemnastu stopni, zaś znad oceanu wiał dość silny wiatr, który sprawiał, iż człowiek miał wrażenie, że jest co najmniej pięć stopni mniej. Schodząc po trapie statku kroczył obok Victorii, zaś zaraz za nimi szli Uczniowie - Emma i Vuul. Droid protokolarny, poskrzypując cicho swoimi metalowymi stawami, człapał się na szarym końcu - właściwie był niepotrzebny, ale skoro już znalazł się na pokładzie, Stadlober postanowił zabrać go ze sobą. A nuż jednak okaże się, że będzie można go wykorzystać, gdyby komuś nie spodobał się prezent...
Po oficjalnych i bardzo długich (jak na gust Cyrusa, z natury bardzo cierpliwego, przynajmniej dwukrotnie za długich) ceremoniach powitalnych oraz wręczeniu prezentów od Nowej Republiki, przystąpiono do części, tak zwanej "nieoficjalnej", która swoją "sztywnością" niczym nie różniła się tygodniowego nieboszczyka cierpiącego przed śmiercią na chorobę stawów. Podano tradycyjne dania wszystkich trzech państw i oczywiście nie można było ominąć któregokolwiek, by nie obrazić jednej ze stron, więc po podwieczorku Rycerz miał wrażenie, że pęknie niczym balon, a już na pewno nie zmieści nawet kawałka tortu, jaki właśnie wjeżdżał na środek sali bankietowej.
Okazało się, że zmieścił...
Cyrus odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że wszyscy przywódcy państw są zadowoleni z prezentów, jakie im wręczono, a do tego żaden z nich nie spojrzał z zazdrością na podarek dla drugiego. Wręcz przeciwnie - puszyli się zupełnie jakby dostali ten najlepszy. I dobrze, jeden problem z głowy, pomyślał w momencie, gdy na środek sali wyszło dwanaście młodych dziewczyn - po cztery w barwach każdego z krajów. Chwilę później włączono muzykę i zespół rozpoczął przedstawienie - jeden z najwspanialszych tańców, jakie dane było Stadloberowi oglądać.
Oglądając występ nie wiedział, że właśnie zaczynają się schody.
Oczekiwano, że i goście dadzą pokaz swoich umiejętności - najlepiej Uczniowie, bowiem ich nauczycielom nie wypada.
Cholera, czemu nigdzie nie napisali o tym zwyczaju?
-Emma, Vuul, wszystko w waszych rękach. - szepnął do dziewczynki i Wookiego...