- Super... - mruknęła do siebie Emma widząc w jakiej sytuacji się znalazła. Przede wszystkim na początku skupiła się na rozpoznaniu przestrzeni i otoczenia, żeby wiedzieć gdzie i jak może się poruszyć w czasie walki. Piraci nie dali jej jednak na to za wiele czasu. Masowo, wszyscy na raz rzucili się w jej stronę. "No świetnie... 6 na jednego, właściwie na jedną i do tego nie w pełni wyszkoloną" pomyślała. Poziom adrenaliny w jej organizmie znacząco wzrósł. Wyzwanie - to zawsze dawało jej siły. Chęć sprawdzenia się, walka o życie, a wreszcie - udowodnienie swoich umiejętności i pokazanie wyższości nad przeciwnikiem. Mimo, że Emma nie była już małą 8-letnią dziewczynką, czynniki, które ją pobudzały do działania się nie zmieniły od lat. Pierwszych dwóch piratów pozbawiła rąk jednym ruchem miecza. "2:0 dla mnie. Trzeba było pomyśleć, a nie wystawiać łapy" - powiedziała sobie w myślach. Pozostali nie byli jednak tak głupi i nie rzucili się na nią bezmyślnie. Emma robiła szybkie uniki przed pałkami ogłuszającymi starając się nie zepchnąć jedynie do obrony i nie popaść w chaos w swoich czynach. Piraci jednak coraz bardziej ograniczali jej pole ruchu zacieśniając wokół niej koło. Pozbawieni rąk wrogowie nie byli już tak nieszkodliwi i skutecznie utrudniali jej ruchy robiąc tzw. sztuczny tłok.
- Zawadzasz - zwróciła się do jednego po czym efektownie, z pełnym obrotem, rozcięła go na pół. Krąg wokół niej był coraz ciaśniejszy, piraci coraz bardziej wściekli, a żadna pomoc do niej nie dochodziła. Emma rozejrzała się wokół, zebrała zapas energii i ze zgrabnym saltem wybiła się w powietrze, przeleciała nad głowami zdumionych piratów i wylądowała tuż za nimi. Nim ci zdążyli się odwrócić i zaatakować, jeden leżał już martwy po ciosie mieczem, a drugi został odepchnięty Mocą i wpadł do wody przy okazji przewracając drugiego bezrękiego bandytę na podłogę. Dziewczyna natychmiast to wykorzystała i posłała stojącą nieopodal skrzynię prosto na niego. Przygnieciony nie mógł się ruszać.
- 4:0 dla mnie chłopaki - powiedziała z uśmiechem do swych przeciwników. Nie było jej jednak do śmiechu. Nadal pozostawało jej dwóch, bardzo wściekłych, uzbrojonych i w pełni sprawnych piratów do wykończenia. Emma zawsze była bezwzględna w walce. Nigdy nie przebierała w środkach i czasem można by pomyśleć, że jest zbyt brutalna jak na swój wiek i jak na kandydatkę na Jedi. Od wielu lat balansowała na linii między Jasną a Ciemną stroną Mocy. Często kierowała się gniewem i chęcią zemsty. To były dla niej dodatkowe czynniki motywujące, choć nie zawsze zdawała sobie z tego sprawę. Ostatni piraci byli najsprytniejsi z tych, którzy na nią natarli. Nie działali pochopnie, mieli swoją taktykę, nie robili żadnych gwałtownych ruchów i skutecznie się bronili przed dziewczyną. Z lewej strony pojawiła się seria z karabinu, która trafiła jednego z nich. Najwyraźniej któryś z komandosów dostrzegł sytuację adeptki. Teraz pozostawał tylko jeden przeciwnik. Jeden na jednego, wyrównane szanse, a ten kto zada ostatni cios będzie zwycięzcą. Pojedynek trwał dość długo. Wokół walczącej pary przelatywały serie z karabinów. Trudno było dostrzec czy były skierowane w nich czy kogoś obok i która strona strzelała. Dla Emmy liczył się tylko ten jeden pirat, którego ruchy uważnie obserwowała, przewidując każdy kolejny krok wroga. Spostrzegła kawałek dalej walczącego Vuul'a, który właśnie po raz kolejny odepchnął kogoś Mocą. Z dołu dobiegł ich jakiś huk. To wystarczyło by przeciwnik nastolatki na chwilę stracił koncentrację za co zapłacił stratą lewego ramienia. Zawył z wściekłości i bólu i z furią rzucił się na dziewczynę. Ta zachowała pełen spokój i koncentrację, co pozwoliło jej na serię skutecznych uników. W pewnym momencie, aby nie dostać ciosu z wibromiecza, rzuciła się na ziemię robiąc przewrót w przód. Skorzystała przy tym z okazji skrócenia rywala o kawałek prawej nogi. Pirat padł na ziemię, ale zdążył jeszcze zadać cios, który o milimetry minął głowę dziewczyny, która w ostatniej chwili zdążyła zareagować. "Uooo..." wydostało się z jej ust, gdy tylko zdała sobie sprawę jak mało brakowało. Wróg próbował jeszcze atakować. Trzeba przyznać, że woli walki mu nie brakowało, a do tego wydawał się niezwykle odporny na ból. Emma jednak miała przewagę. Była sprawna, zdrowa, a przeciwnik nie miał jednej ręki i połowy prawej nogi. Dziewczyna nie wiedziała jednak co ma zrobić, gdy wróg upadł. Stanęła nad nim, prawie przykładając mu miecz świetlny do gardła, uniemożliwiając mu ruch, a Mocą zabrała mu broń, którą potem wyrzuciła do wody. Nie czuła się dobrze w tej sytuacji. Pirat od razu to wyczuł.
- No co? Nie możesz mnie zabić? To jest wasz problem Jedi. Jesteście zbyt honorowi - powiedział jej z kpiącym uśmiechem na twarzy. Emma nie odezwała się do niego. Wiedziała, że nie może go zabić. Nie chciała tego. Nie w takiej sytuacji. Nie chodziło nawet o to, że byłoby to niezgodne z kodeksem Jedi. Jej duma i honor na to nie pozwalały. Co innego w walce, tam nie miała skrupułów. Ale tu?
- Może kiedyś to docenisz - powiedziała w końcu chłodnym głosem, odsuwając miecz i zostawiając go leżące na posadzce. Rozejrzała się wokół, żeby zorientować się jak reszta sobie radzi i jak rozwinęła się sytuacja...