Calvert ruszył w kierunku doku w którym pracował "obiekt". Był spokojny, zachowywał się naturalnie, bez zbędnego oglądania i ściągania na siebie nie potrzebnej uwagi. Jako, że szedł do odległego doku na piechotę miał dużo czasu aby myśleć o wielu rzeczach nie związanych z zadaniem. Jego umysł wpływał na wiele, powszechnie uważanych za, "głębokich" tematów egzystencjalnych i podsumowujące jego życie. Po tych czczych rozważaniach nabrał jedynie ochoty na łykanie pewnych "medykamentów", więc z orzeźwianiem przyjął informację, że właściwie dotarł do celu.
Przed jego oczyma stanął tak pospolity widok dla każdego podróżującego w kosmosie osobnika, że nie wywołał on kompletnie żadnych uczuć. Ot ogromny i wysoki korytarz, który przy jednej ze ścian opatrzony był operującymi w podobnej skali przymiotników wrotami. Przed nimi umieszczony był stolik informacyjno-zabezpieczający wyekwipowany w sprzęt elektroniczny i stróża który, miał praktycznie podwójny etat lub jak to woli wszechstronne obowiązki służbowe.
Maddux nie miał pojęcia jak wygląda poszukiwany, a nie miał najmniejszej ochoty na infiltrowanie doku, więc wybrał najprostsze rozwiązanie.
- Witam - odezwał się do "opiekuna doku" gdy podszedł do jego stanowiska pracy
- Przepustka - mruknął w tak znudzony i skrzywdzony sposób, że w ogóle musi to robić jak obie gwiazdy Tatooine, które są skazane na oglądanie tej planety.
- Spokojnie, ja w innej sprawie. - ciągnął przyjaźnie, co wzbudziło podejrzenia u "opiekuna", który nagle przypomniał sobie, że ten dok jest VIP-owski
- Jak mogę Panu pomóc ? - zapytał, tym razem nieco potulniej bo przybyła osoba nie wyglądała na zwykłego przybłędę.
- Rozumiem, że ten dok jest nieco "specjalny" - zaakcentował to słowo - więc chciałem zapytać czy hipotetycznie gdybym zdecydował się na umieszczenie w nim mojej jednostki mogę liczyć na dobrą obsługę mechaniczną ?
- Oczywiście - odpalił bez namysłu i po chwili zastanowienia, przypomniał sobie jednak, że nie są stocznią - to znaczy jeśli chodzi o małe usterki, nie wymagające operacji, którymi zajmują się regularne stocznie remontowe.
- Czy wasza załoga jest odpowiednio kompetentna do napraw tych - zawiesił głos- "małych usterek"
- Mogę pana zapewnić, że podołają nawet większym kłopotom
- Chciałbym panu wierzyć na słowo, ale życie mnie nauczyło, że nie jest to najmądrzejsza rzecz na świecie, mógłby mi pan pokazać ich referencje ? - zapytał z pełną premedytacją i świadomością, że "opiekun" się nie zgodzi, choć cuda też się zdarzały
- Obawiam, się, że na naszej planecie istnieje coś takiego jak ochrona danych osobowych panie ?
- Bond. - wypalił - Rozumiem, będę mógł z nimi porozmawiać dopiero gdy skorzystam z waszych usług, dość oczywiste. - dodał z niewypowiedzianym zawodem
Pracownik doków podświadomie wyczuł okazję na napiwek za udzielenie powszechnie znanej i nieszkodliwej informacji.
- Może pan spróbować złapać mechaników w pobliskim barze "Silnik Harpii" znakomita większość z nich przesiaduje w nim po skończeniu roboty, to znaczy po godzinie 17:00, zaledwie ich przełożony i kilku bardziej rodzinnych wraca do domu bezpośrednio.
- To zawsze jakiś trop - uśmiechnął się krzywo i rzucił na blat kilkadziesiąt kredytów za "pomoc" i oddalił się od doku.
Spojrzał na zegarek, miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił spędzić go na rozejrzeniu się po okolicy. Interesowały go głównie punkty komunikacji publicznej, którymi "obiekt" mógłby się oddalić i w tym momencie przypomniał sobie, że przecież nie wynajął żadnego pojazdu, na wypadek gdyby mechanik również posiadał prywatny środek transportu. Korzystając z lokalnej sieci informacyjnej wyszukał firmę, która zajmowała się wynajmowaniem "Spinnerów" jak lokalnie nazywano repulsorowe pojazdy osobowe. Na całe szczęście wypożyczalnia znajdowała się bardzo blisko, w końcu nie opuścił jeszcze terenu kosmoportu. Formalności łącznie z fałszywym nazwiskiem załatwił w przeciągu pół godziny, i jego niebieski Spinner stał zaparkowany przy najbliższej trasie powietrznej z doków.
Po godzinie 17:00 z doku zaczęli wysypywać się pracownicy, ukryty były oficer SB nie zwracał większej uwagi na pierwsze grupki, które zmierzały do Harpii lub oddalały się na przystanki. Czekał na swój "obiekt" który pewnikiem będzie wychodził w końcu stawki jako najbardziej odpowiedzialny za stan maszyny krytej za wielkimi wrotami. Niestety, życie rzadko jest zero-jedynkowe więc i tym razem nie wszystko poszło zgodnie z planem. Calvert zareagował gdy jedna z postaci szybszym od reszty krokiem ruszyła pewnie przed siebie, a z tłumku pracowników dało się usłyszeć.
" Powodzenia Jattor" , "Tylko nie zemdlej na sali !" - po tej ostatniej uwadze większość współpracowników ryknęła przyjaznym śmiechem.
Maddux ruszył natychmiast za już zidentyfikowanym "obiektem", poruszał się w sporej odległości, gdyż mężczyzna widocznie się spieszył, a Calvert nie chciał zwracać na siebie uwagi. Gdy w końcu opuścił kosmoport zdążył zauważyć, że główny mechanik wsiadł do żółtego i nieźle się prezentującego pojazdu. Kląc pod nosem i jednocześnie dziękując, jakiejś nie znanej sile za tak charakterystycznego Spinnera szybko wsiadł za stery swojej maszyny i ruszył w pościg.
Kontakt wzrokowy odzyskał po kilku nerwowych chwilach i zajął miejsce dwa pojazdy za śledzonym. Biorąc pod uwagę, to że Gonas się spieszył i poruszał dość sprawnie jego umiejętności nie były porównywalne z Calvertem, który był odpowiednio wyszkolony w jeździe urbanistycznej. Cała wycieczka zakończyła się pod szpitalem, a właściwie na jego parkingu, teraz słowa "nie zemdlej na sali" były oczywiste, choć były SB-ek się ich domyślał. Już wiedział, że nawet gdyby jechał za Gonasem zderzak w zderzak ten by nie zauważył, że jest śledziony. Gdy mechanik puścił się biegiem w otchłań szpitalnego budynku Maddux sięgnął po komunikator, odczytał wiadomość od Medison i nagle zapragnął czyjegoś towarzystwa. Opadająca adrenalina i napięcie, wizja długiego oczekiwania oraz przyzwyczajenie do pracy z partnerem pewnie miała tu jakieś znaczenie, choć kto wie czy decydujące...
Szybko wybrał numer komunikatora Medison, która odebrała po pierwszym sygnale.
- Słucham ? - usłyszał spokojny głos, domyślał się, że kobieta próbuje zatuszować choćby delikatne napięcie czy frustracje z bezczynnego oczekiwania.
- Stoję właśnie pod głównym szpitalem z perspektywą kilkugodzinnego oczekiwania, więc pomyślałem czy nie masz ochoty ponudzić się w towarzystwie ? - zapytał, czekając na odpowiedź, choć miał zamiar podać adres i opis swojego Spinnera bez względu na jej treść.
Zawieszony12.12.10 Wątek odwieszony - przyjmuje się, że obecne wydarzenia miały miejsce w przeszłości, a nie w czasie aktualnej linii czasowej na Mgławicy Mocy. Wątek retrospekcyjny