[Coruscant] LądowiskaLedwo co opuścił część z platformami dla statków, powędrował do szaletu miejskiego. Było to idealnie miejsce, by zarówno oddać mocz, jak i się przebrać. Byłoby wielką niedorzecznością, gdyby nosił przy sobie ciuchy na zmianę? Nic bardziej błędnego. Ściągnął z siebie kurtkę i przerzucił ją na lewą stronę, która wewnątrz nie była czarna jak na drugiej stronie, ale ciemno zielona. Miał tak uszytą swoja kurtkę, że gdy ją na siebie ubrał, nikt by się nie domyślił, że jest na lewej stronie. Teraz wyglądał na osobę, która ma dużo więcej kredytów niż by było w rzeczywistości.
Ulice dolnej części Coruscant, praktycznie niczym się nie różniły od ulic na innych planetach w światach jadra, to samo się tyczyło tych w górnej części. Wszystkie były zatłoczone, zarówno w powietrzu, jak i na chodnikach. Ci na chodnikach, należeli do średnio zamożnych ludzi w mieście, którzy mieli pieniądze, ale nie wydawali ich na jakiekolwiek środki transportu, lub po prostu musieli gdzieś zajść pieszo. To właśnie tutaj Horatio mógł liczyć na dodatkowy zarobek i nie musiał się przy tym bać, że coś mu się stanie. Wystarczyło iść przed siebie i znaleźć tego bogatszego, który trzyma przy sobie pewnie kredyty nie bojąc się, że je straci. O to nie było trudno. Wypatrzył w tłumie idącego w jego stronę mężczyznę, a gdy podszedł do niego... trącił go lekko, marszcząc mu jego ubranie.
- Bardzo przepraszam pana - mówił z udawaną troską i przejęciem, poprawiając rękoma jego ubranie. Mężczyzna był zaskoczony całą sytuacją i zdezorientowany, nie wziąłby Horatio za zwykłego kieszonkowca. Nosili się podobnie jak ludzie z wyższych sfer, a nie jak większość hołoty z dolnych poziomów, co wyglądają jak żebracy lub bezdomni.
- Nic się nie stało - odpowiedział mężczyzna nieświadomy, że przed chwilą stracił swój portfel i dokumenty, to działo się zbyt szybko i było genialne w swojej prostocie.
- Raz jeszcze przepraszam - poklepał mężczyznę po ramieniu i obaj rozeszli się w swoje strony. Sytuacja mogłaby się wydawać śmieszna, ale to był najlepszy sposób na szybkie pieniądze, a jedynym haczykiem było to, że niewiadoma była ilość kredytów do zdobycia.
Szybko zszedł z uczęszczanej trasy i zatrzymał się przy wejściu do jakiegoś drogiego lokalu. Otworzył portfel i mruknął coś niezadowolony przeliczając w pamięci nominały na kilku płytkach kredytowych jakie tam znalazł.
- 80 kredytów? To chyba jakieś żarty! - prawie wykrzyknął zwracając przy tym uwagę przechodzących obok niego osób, nie przejął się tym jednak. Dla niego byli tylko statystami w sztuce, w której to on był głównym aktorem. Byłby zamknął portfel i szukał sobie kolejnej ofiary, gdyby nie zobaczył tam karty bankowej. Uśmiechnął się zadowolony z siebie, ruszając do najbliższego banku. Facet któremu zwinął portfel może niedługo zauważyć jego brak i szybko działać w tej kwestii.