"Miecz Wolności" mknął w nadprzestrzennym tunelu od dwóch godzin. Załoga nie znała jeszcze miejsca, którego współrzędne wprowadzono do komputera nawigacyjnego, zaś jakiekolwiek informacje dotyczące nadchodzącego zadania były ściśle tajne i dostęp do nich posiadał jedynie kapitan okrętu. Ich kopia spoczywała bezpieczna w sejfie w kajucie kapitańskiej - na wypadek, gdyby dowodzenie musiał przejąć ktoś inny, jeszcze z nimi niezaznajomiony.
Louis Carbon przebywał w swojej kajucie, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Jedno spojrzenie na niewielki ekranik pozwoliło mu stwierdzić, że stoi przed nimi wyraźnie zaniepokojony bosmanmat Clarkson - jeden z najlepszych łącznościowców, jakich Nowa Republika miała w swoich szeregach. Ku zazdrości kolegów, wróżono mu świetlaną przyszłość we flocie. Wiadomo było, że człowiek ten niezwykle rzadko decyduje się na prywatną rozmowę z dowódcą, więc fakt, że stał teraz przed drzwiami pierwszego oficera był raczej dość dziwny.
Clarkson jeszcze raz zapukał do drzwi, tym razem nieco głośniej. Postanowił, że jeśli Carbon go nie wpuści, odejdzie i zapomni o całej sprawie.
******
Anya poprawiła poduszkę pod głową i przerzuciła stronę książki - drukowanej, bo takie lubiła najbardziej. Lewa noga zwisała jej ze skrzydła X-Winga, na którym leżała, zaś Kavis Sega nie byłby sobą, gdyby przepuścił taką okazję.
Bezszelestnie zbliżył się do koleżanki z eskadry i pociągnął ją za stopę. Anya krzyknęła cicho i odruchowo przykleiła dłonie do zimnego metalu skrzydła.
-Co to za spanie na myśliwcu, pani pilot? - zapytał Sega szczerząc się w uśmiechu.
-Jeszcze jeden taki numer i obdzieranie ze skóry będzie tym, o czym będziesz marzył, gdy dorwę cię w swoje ręce.
-Pani, widzę, lubi na ostro!
-Gdybyś nie był wyższy stopniem... - pogroziła mu Anya siadając
-Wiem, wiem... regulaminy... zawsze możemy się ukrywać, kochanie.
-Wariat - kobieta przewróciła oczami rozbrojona beztroskim podejściem do życia zastępcy dowódcy eskadry.
Kavis nie zdążył jednak jej odpowiedzieć, bowiem zbliżyła się do nich twi'lekanka, Aglaa Trualin. Jej lekku drgały nerwowo zdradzając podniecenie ich właścicielki.
-Podobno mamy brać udział w kontrnatarciu - powiedziała konspiracyjnym tonem. - Uderzamy na Bandomeer! Tak mówi załoga!
-Rozkazy są tajne - przypomniał Sega. - Poza tym, za każdym razem przychodzisz z wiadomością, że lecimy na Bandomeer. Tak ci spieszno zginąć?
-Rozmawiałam z koleżanką mechanika, który znowu ma brata w dziale zaopatrzenia, gdzie znajomy tamtego zajmował się...
-No tak, zapomniałem, że ty zawsze masz "pewne" źródło informacji. W wywiadzie kariery to ty byś nie zrobiła, Aglaa.
-Znowu Bandomeer? - zapytał Raymond Collishaw pojawiając się znikąd. - Który to już raz? Czwarty czy piąty?
-Jesteście niemili! - z niemal dziecięcym okrzykiem oznajmiła najmłodsza pilot w eskadrze.
-A ty naiwna - mruknął Raymond, po czym zawołał pozostałych Piorunów. - Hej, wy! Znowu "lecimy na Bandomeer"! Co o tym myślicie? Czy tym razem Aglaa ma rację czy znów się myli?