Mr John nadal nachylony ku dziewczynie słuchał jej tłumaczeń szybko mrugając oczami. Gdy ta skończyła, Duros lekko podniósł sie z miejsca i coś szeptał do ucha kompana. Grubas nie spuszczając oka z młodej dziewczyny, powiedział po chwili:
- Przez fałszywą skromność nic nie załatwisz, piękna - puścił do niej oko. - Potrafisz również nieźle strzelać z dystansu, prawda?
Kolejny raz zaskoczył swoich rozmówców...Ale to dopiero był początek.
- Ty, Panie Dax, pytałeś co z pozwoleniem szefa gangu. Otóż możesz mi uwierzyć na słowo, lub zobaczyć datapad mojego cichego przyjaciela - tu kiwnął głową na Durosa. - Arvid jest mi winien pewną przysługę jeszcze za starych, dobrych czasów - uśmiechnął się i upił łyk drinka. Wytarł dłonią kącik ust i kontynuował. - Potrzebowałem speca od zabezpieczeń, a ten Twi'lek od razu wskazał Ciebie, jako osobę, która jest w tym niezła. Rozumiesz - przysługa za przysługę. Więc nie za bardzo masz wyjście, bo przecież...słowo szefa to rozkaz, hm? - drwiąco zapytał Ravexa. - Jeśli chcesz, śmiało - rzuć okiem na datapad. Jednak nie musisz tego robić, przecież zaufanie to klucz do sukcesu naszej współpracy.
To ostatnie zdanie zabrzmiało tak, że młodzieniec zrozumiał, co grubas ma na myśli.
- Co do pani, panno Orton. Mówiłaś o wynagrodzeniu? Otóż co powiesz na to, że wystarczy jedna, szybka wiadomość to mojego przyjaciela, który jest bardzo zachowawczym celnikiem, a za kilka minut pani statek będzie przeszukany w celu sprawdzenia załadunku? - profesjonalizm i satysfakcja była odczuwalna w jego tonie, aż zanadto. – Przecież nie mogę pozwolić na to, by tak śliczna buźka była oglądana w zamknięciu za nielegalny towar.
Duros jedynie potrząsnął z zadowoleniem głową, jakby dopingował spaślaka w fioletowym ubraniu.
- Cóż. Cieszę się, że się rozumiemy. A teraz popatrzmy na te dwie Twile’kanki, które dla nas zatańczą i poczekajmy. Ma się zjawić jeszcze jeden przybysz, który też z własnej woli może pomóc. A wtedy wszystkiego się dowiecie – tymi słowami ewidentnie zakończył rozmowę spoglądając na tancerki, pozostawiając dwójkę młodych ludzi w niemałym zdziwieniu.