przez Dorhian Q'nirr » 24 Wrz 2010, o 18:17
"Jeśli się uda... Zakończę to teraz." - Ostatnie, co przeszło Qultistowi przez głowę, gdy, ów niezgrabny w walce wręcz, strażnik nacierał. Nadeszło pierwsze cięcie dość płaskie, Kel Dor zszedł na prawo, z cięcia, własnym ostrzem tnąc po nodze (tj. lewej strażnika) na skos w górę, od kostki przez uda. Skręt w biodrach, rana odezwała się ponownie, jednak przemógł ból robiąc piruet. Ugiętego w przyklęku, Trando, ciął w plecy, kończąc obrót. Skos z lewego ramienia, do prawego biodra.
Lekko zamłynkował mieczem, ciął płasko karku, głęboko by tętnice przeciąć, jednak nie zbyt, by głowa nie spadła. Krew brocząca obficie zbliżyła się do jego butów, na szczęście nie dotknęła.
- Cóż, każdy śmieć potrafi strzelać... - Gdyby oczy ukazywały uśmiech, dałoby się dojrzeć perfidny grymas. - Sztuką jest walczyć bronią białą... Nawet Jedi to wie.
Po tym spostrzeżeniu wymienionym, ze sobą samym, młody łowca nagród zbliżył się do drzwi.
Tak jak się spodziewał, zamknięte. Ponownie spróbował swych sił przy konsoli. Po kilku nieudanych próbach, wbił poprawną kombinację. - "Robię się coraz lepszy..." - Wielka radość, bowiem za 12 razem wbił poprawnie... Przy pierwszym pomylił się z 65 razy.
Drzwi ustąpiły, dość cicho. Wszedł do środka, ostrożnie lustrując otoczenie, lewa ręka powędrowała do drugiego z blasterów. Trzeba być czujnym.
Postać Główna//Sometimes the hardest battle is against yourself...//