Bliźniaczki po skończonym, krótkim zdaniu Chissa, spojrzały się an siebie. Ich wyraz twarzy nie przedstawiał absolutnie żadnych emocji. Powietrze wokół jakby zastygło na chwilę, a goście w kantynie znieruchomieli czekając na reakcję sióstr. To było jednak chwilowe wrażenie, które po sekundach minęło, gdy Rose odezwała się:
- Nomer? Ten skurwysyn?! On krzywdził wszystkie kobiety, które z nim były, a najbardziej Keilę. Mówiłyśmy jej to tyle razy, ale ona, biedna, kochała go - tu jakby obie posmutniały. Po krótkiej chwili ożywiły się i mówiły, jakby jedna przez drugą. - Nie wiem czy widać to po nas, damach, ale potrafimy używa broni i znamy tą oklicę jak własna kieszeń, a ten śmierdzący Twi'lek w końcu zostanie zdeptany, jak robak!
Oczy obu sióstr mienłly się lekkim szaleństwem, a gdy obie podniosły się z kanapy, Lisa spojrzała na Trena i szybkim ruchem pocałowała go w usta. Gdy odsunęła głowę, powiedziała:
- No kochanienki, jesteśmy teraz twoje. Prowadź.