W końcu Tren usłyszał jakieś dźwięki, które dochodziły z końca korytarza. Gdy powoli dochodził do tego miejsca, zauważył, że było to dość duże pomieszczenie ze stołami wzdłuż jego długości. Na nich znajdowały się jakieś przyrządy laboratoryjne: próbówki, wagi, skomplikowane maszyny składające się z wielu róznych części. Właśnie one wydawały niskie, dudniące, lecz ledwo słyszalne dźwięki. Jego uwadze nie uszło również kilkanaście równo poukładanych, prostokątnych przedmiotów, zawiniętych w srebrny materiał.
Gdy podszedł bliżej, by przyjrzeć się temu wszystkiemu, drzwi z końca tego pomieszczenia otworzyły się i wyszły z nich dwie postacie.
Jedną z nich znał doskonale z opowiadań....tej drugiej, która, jak zwykle czarująco uśmiechała się do Chissa.