przez Alanis Orton » 12 Lis 2010, o 02:12
Tamara usiadła naprzeciw Lassitera, kładąc jednocześnie skórzaną torebkę na sąsiednim krześle. Przekrzywiła głowę, przyglądając się mu z ciepłym uśmiechem, sama do końca nie wiedząc co sprawiło, że jej niepokój tymczasowo zniknął.
- Wydajesz się być całkiem miłym gościem, Tobias. Ale pozwól, że sama za siebie zapłacę. – stwierdziła, patrząc prosto w czarne oczy rozmówcy. Tymczasem w jej głowie kołatało się już kilka pytań, zarówno odnośnie wyglądu, przeszłości jak i celu pobytu Lassitera na Coruscant. Już miała zadać jedno z nich, gdy dość niespodziewanie zadzwonił jej komunikator.
- Moment... – powiedziała sucho, odchodząc na kilka korków od stolika.
– Tak. Tak. No nie pierdziel mi tu, McPherson! Jak to znikła? Co wy tam wyprawiacie na tym Nar Shadaa? Przecież zostawiła statek w hangarze! W czym problem? No to poczekajcie na nią. Chyba nie przerasta to waszych możliwości, co? Sam wiesz, jak niezadowolony będzie Gallen jeśli ta sprawa się nie wyjaśni. Dajcie znać. Tak. Dobra, bez odbioru.
- Drobne kłopoty w pracy. – streściła Tobiasowi problem, starając się przy tym opanować swoje zdenerwowanie. Gołym okiem dało się zauważyć, że po tej krótkiej rozmowie cała się trzęsła z nerwów. - Bitkę? Zależy co rozumiesz pod pojęciem „bitki”...
Na szczęście, w tym jakże odpowiednim momencie, przy stoliku pojawił się bufetowy. Jesens wzięła szklankę do ręki i już chciała się napić, kiedy do jej uszu doleciały słowa barmana.
- Mów do mnie Skippy, mów... – wzdychnęła Tamara, zachęcając gestem by kontynuował. Z każdym kolejnym słowem jej twarz rozpogadzała się coraz bardziej, zaś w oczach dziewczyny pojawił się dziwny błysk. W końcu 1500 kredytów nie leży na ulicy, zwłaszcza w czasach obecnego kryzysu.
GG: 13812847