Dack słuchał opowieści Dagosa. Uważnie wsłuchiwał się w jego słowa i wiedział, że wstydzie się swych wcześniejszych czynów. Opowieść Bardoka podniosła go trochę na duchu, przynajmniej nie będzie najgorszy. Myśl była szalona, lecz realistyczna. W końcu zaczął wszystko od początku.
- Urodziłem się jako Zekk Arwald, mój ojciec pracuje w zakładach zbrojeniowych Republiki. - ciągnął dalej - Jako dziecko uczyłem się i to dobrze, jednak w wieku 15 lat mój wuj Gav, za zgodą rodziców zabrał mnie na jakiś czas pod swoje skrzydła. Moi rodzice myśleli, że jest handlarzem, ale on jednak był przemytnikiem. Kiedy w końcu poznałem prawdę zmieniłem imię i nazwisko, od tamtej pory nazywam się Dack Cartcher. Początkowo cieszyłem się, że mamy dużo pieniędzy, ale byłem tylko naiwnym dzieckiem. Kiedyś oznajmiłem mu, że chce wstąpić do was, Jedi. Jednak on nie bacząc na naszą wcześniejszą przyjaźń porzucił mnie. Dostałem się do niewoli u pewnego mafioza z Nar Shaddaa, ta planeta z resztą to mój drugi dom. Któregoś dnia udało mi się zbiec, jednak cena tego była wielka, ponieważ jako młodzieniaszek zastrzeliłem jego ochroniarza. Mimo, że nie kierowała mną wtedy złość, ale tylko instynkt przetrwania, to poznałem okropny smak zabójstw. Przysiągłem sobie, że nigdy nie zabije człowieka, ale kilka razy musiałem to zrobić by przeżyć. Miałem tylko jeden cel w życiu, a było nim odnalezienie wuja i dostarczenie go na Coruscant, aby tam zajęła nim się policja. Przez kilka tygodni jeździłem po Tatooine w poszukiwaniu swego celu, jednak kiedy go wytropiłem był już martwy. Wtedy nawet było mi go żal. W drodze powrotnej rozbiłem się na Dantooine, gdzie znalazłem enklawę Jedi i znalazłem żółty kryształ, i datapad z informacjami, z wojen Mandaloriańskich. Później mieszkałem na Nar Shaddaa, gdzie byłem drobnym złodziejaszkiem i poznałem pewną dziewczynę. Lecz kiedy dojrzałem emocjonalnie i byłem gotowy by ją poślubić, ona wybrała innego. Dopiero wtedy poczułem prawdziwą złość, jednak i ona z czasem poszła w niepamięć. Jakieś dwa miesiące temu, aby zarobić na życie, przewiozłem ładunek przyprawy dla Hutta Zordo, jednak jeśli chodzi o naprawę czynów, to mogę wskazać magazyny. Teraz jestem świadom tego, że popełniłem w życiu wiele błędów, jednak za wiele z nich zapłaciłem z nawiązką i wiem, że czeka mnie jeszcze wiele bólu.-
Tak skończył i pokornie znów spuścił głowę.