Zack przez okres oczekiwania na Tau, przyglądał się Faye oraz Nataye. Tej pierwszej, jedynie w czysto fizycznej kwestii. Bez wątpienia: Rattatakanka była pociągająca. Chociaż White Eye rozkoszował się praktycznie jedynie w twi'lekankach, dla łowczyni zrobiłby wyjątek.
W kwestii młodej Jedi, starał się wybadać ją Mocą tak, aby ona tego nie zauważyła. Niestety - jego próby wtargnięcia do umysłu dziewczyny nie powiodły się. W tej sprawie Vellar musiał jeszcze poćwiczyć. Chociaż bardzo chciał, bardziej dla eksperymentu aniżeli poważnej rozmowy, przeprowadzić z nią dialog na temat Mocy, kodeksu Jedi, nie potrafił się w sobie zebrać. Czyste i naiwne spojrzenie na Moc młodej dziewczyny, w jakiś nieokreślony sposób wręcz blokowało Mrocznego Jedi. Irytacja spowodowana brakiem aktywności, co do płci przeciwnej, obojętnie w jakiej kwestii, coraz bardziej wypełniała jego głowę.
- Jeśli się nie zapytamy, czy nie rozejrzymy, nie będziemy wiedzieć, czy nie ma tu kantyny, albo chociaż jej namiastki - rzucił szorstko w stronę uczennicy Jedi, kiedy ta odpowiedziała na pomysł Spike. Chociaż przeczuwał, iż zapewne ma rację, zareagował tak, a nie inaczej. Impulsywnie i niezbyt przyjaźnie.
- O. Pan Lakon. Widzę, że poradził pan sobie z biurokracją Cerean - uśmiechnął się do Tau, który właśnie podszedł do pozostałych. - Oby pana zdolności oratorskie, a nie uszczuplenie czipów, pozwoliły na opanowanie sytuacji.
Po oznajmieniu dobrych i złych rzeczy przez Altaira, Zack wyprężył się i cmknął.
- A więc skoro wszyscy już jesteśmy w komplecie, - wygładzając kant eleganckich spodni, rzucił do towarzyszy - i zadokowanie mamy z głowy, zajmijmy się osobnikami wskazanymi przez panią Spike.
Vellar ruszył przodem, idąc sztywno i pewnie w stronę kobiety ubranej w tunikę. Kilka metrów od nich stało trzech weequay'ów, doglądając swojej broni. Dwójka ludzi, zajęta rozmową, dopiero, gdy Zack przystanął przed nimi, przerwali rozmowę i spojrzeli na niego.
- Szanowni. Tak się z moimi przyjaciółmi zastanawiamy, czy wiecie gdzie znajduje się eSeRZetDeA? - kompletnie obojętnym tonem zadał niecodzienne pytanie. Wzrok tej dwójki, który padł na nieznajomego, zdawał się mówić: "Odstaw przyprawę i weź się ogarnij".
O to chodziło Zackowi. Lekkim ruchem prawej dłoni, powiedział:
- Będziecie pod naszą opieką. I znamy sposób na przeprowadzenie waszej grupy przez Stację Rejestracji Zaproszeń Do Archiwum.
Sztuczka, którą posłużył się w doku miała zadziałać na kolejnych, tym razem poprzez zmyślone zaproszenie, które miało w jakiś sposób pomóc wejść czwórce do Archiwum. Postawiwszy wszystko na jedną kartę, ufając Faye, iż ci dwoje mogą im pomóc, zawiódł się.
- Lepiej spadaj chłoptasiu, zanim albo ja, albo moi - tu, podirytowana kobieta w tnice wskazała głową na trójkę weequay'ów - ochroniarze ci wytłumaczą, iż nie wolno przerywać rozmów.
Sztuczka Jedi nie udała się. Zack spojrzał na Tau i Faye, a jego mina lekko zrzedła.