- Nie pytaj - mruknął Kelan do Daylany, która spojrzała na niego pytająco - dawne dzieje
Zanurzyli się we wnętrzu skąpanego w półmroku przybytku, wypełnionego dymem i różnego rodzaju trudnymi do zidentyfikowania zapachami. Kelan przecisnął się do kontuaru, po drodze łamiąc palce typowi, który najwyraźniej miał jakiś problem. Daylana zauważyła, że barman wskazał brudną ręką na tyły baru.
- Już są - zakomunikował Kelan krótko, gdy przecisnął się na powrót do towarzyszki - Pamiętaj tylko o jednym. Choć jednemu z nich zawdzięczam życie, nie są to osobnicy, którym bezgranicznie bym ufał.
Dwóch mężczyzn siedzących przy stoliku wyraźnie sprawiało wrażenie, że na kogoś czekają. Obaj ostrzyżeni na krótko, mieli posturę zdrowego wookie, a ich potężne ramiona pokrywały liczne tatuaże. Jeden z nich wyróżniał się imponującej długości brodą.
- Marcus, Sidd - przywitał się Kelan
- Kel! Kurwa, a więc to prawda... - brodaty mężczyzna podniósł się z miejsca jeszcze bardziej uwidaczniając swoje potężne rozmiary. Kelan choć nieźle zbudowany sprawiał przy nim wrażenie młodszego brata.
Wzrok mężczyzny spoczął nagle na Daylanie
- A to kurwa kto?
- Przyjaciółka. Rozmawiacie z nami, albo nie rozmawiamy w ogóle
- Wyluzuj Kel - uspokoił drugi z mężczyzn - nie lubimy po prostu wtajemniczać w nasze plany osób postronnych
- Ona jest ze mną - powtórzył z naciskiem łowca - macie z tym jakiś problem?
Sidd wskazał tylko na wolne miejsce.
- Niezła kurwa cizia - szepnął Marcus do Kelana, gdy zasiadał przy stoliku
- Do rzeczy
- Prawda... suche fakty... Ploo IV, kilku naukowców do likwidacji, laboratoria do wysadzenia. 100 000 kredytów nagrody. Zapewniony pełny ekwipunek. Wchodzicie?
Kelan zerknął pytająco na Daylanę.