przez Tzim A'Utapau » 18 Lis 2010, o 21:56
- PRS, jaką zajmujesz pozycję?
Kolejne próby kontaktu szarpały już, durastalowymi przecież, nerwami Novy.
- PRS...?
Cisza. Awaria komunikatora nie wchodziła w grę. Głupi droid, pomyślał Sate chłodno. Durny, pieprzony robot. Dobrze mu tak.
Tylko, że bez niego szanse na złapanie złodzieja gwałtownie spadały. W normalnych okolicznościach gwardzista wzruszyłby ramionami i poszukał sobie nowego droida. Może i lubił Pogromcę Rebelianckich Szumowin, ale to była tylko maszyna. Niestety, Erg nie mógł sobie pozwolić na luksus znieczulenia. Jeśli wycofa się z zadania albo po prostu nie da rady złapać Krema Nasira, Zordo w najlepszym wypadku wystawi mu opinię zawodnego, a w bardziej prawdopodobnym wpadnie we wściekłość i... i tym razem to Sate będzie pożywką dla kolekcjonerów nagród.
Parszywi huttowie i ich księżyc. Imperator powinien był wykonać na Nar Shadda manewr Base Delta Zero. Bombardowanie orbitalne wprowadziłoby nieco porządku w ten śmietnik. Gdyby Sate miał taką opcję, nie zostawiłby kamienia na kamieniu zarówno na księżycu, jak i jego planecie. Najwspanialszy klejnot istotnie zalśniłby wtedy, na krótko, ale z jaką mocą!
- PRS, pozycja?
Nic. Jedenaście prób kontaktu w regularnych odstępach czasowych - stała procedura imperialna. Brak odzewu, czyli probot zostaje formalnie uznany za zaginionego w akcji. Co protokół armii podpowiadał w takich sytuacjach? Rozpocząć akcję ratunkową, pod warunkiem posiadania odpowiednich środków.
ERG 1212 szarpnięciem ramion zważył ciężar vibrostaffa na plecach. Mam środki, pomyślał. Więc do dzieła.
Wyjął datapad, stuknął kilkukrotnie w czuły ekran, sprawdzając ostatnie połączenie z probotem i dedukując trasę, którą mógł obrać by dostać się do Sektora Koreliańskiego. Z namierzaniem droidów było o tyle łatwo, że zawsze poruszały się w miarę optymalną - czyli najkrótszą - drogą.
Odchylił fałdy szat, by nie przeszkadzały mu podczas biegu i ruszył wyćwiczonym truchtem, dbając o zachowanie równego oddechu. Czekał go spory kawał drogi i niestety nie miał silniczków repulsorowych, tak jak PRS. Z góry przygotował się na kłucie w mięśniach, przysięgając sobie, że najpierw będzie strzelał do napastników, a dopiero potem zadawał im pytania.