Mandalorianin spojrzał na grubego Twi'lekanina, a gdyby Alask mógł ujrzeć oczy łowcy, wiedziałby jak wielkie wzbudza w nim obrzydzenie. Fenn miał go już po prostu dość. Grubas jest taki odważny, bo stoją tutaj jego ludzie. Ale już nie długo.
- Potrzebowałem drobnych. - odrzekł cynicznie gangsterowi. Bezczelnie obrócił się do niego plecami i zrobił kilka kroków do przodu. Stał dokładnie na środku sali, zanim stał tylko Korr opierający się o ścianę. Przed nim natomiast znajdował się Alask i jego ludzie. Trzynastu i dwóch na zewnątrz.
- Osłona została naładowana. Aktualny status 100%. - zaskoczony Mereel szczęknął zębami. Ciepły kobiecy głos czasami straszył go bardziej niż ktokolwiek inny. Właściwie po tylu latach nie czuł już strachu, miłości, sumienia.
Przełączył uzbrojenie na rakietki. Cichy szczęk na jego nadgarstku zwrócił uwagę gangstera i jego siepaczy. Tak. Patrzcie się. Nagle z wyprostowanego ramienia wystrzeliła rakieta, a milisekundę po niej druga. Obie miały ustawioną trajektorię lotu i cel. Przeleciały po obu stronach Twi'leka i uderzyły w tylną ścianę sali burząc ją. Masa odłamków i fala uderzeniowa przewróciły część z popleczników Alaska, większość zabijając na miejscu. On sam zaś upadł na podłogę i nakrył głowę dłońmi.
Pozostali trzej, którzy przeżyli otworzyli ogień.
Cztery pociski uderzyły w pole ochronne zbroi obniżając jej moc do 72%, Fenn natomiast schylił się i szybkimi susami pokonał odległość dzielącą go od grupy strzelających. Wydobyty z pochwy miecz zaśpiewał charakterystycznie i z głośnym plaskiem rozciął gardło sullustaninowi. Dolne cięcie z wykoku wyszło idealnie. Mereel obrócił miecz w locie ściął głowę kolejnemu siepaczowi, a gdy wylądował przeciął bandytę na pół.
- Korr załatw tych na klatce schodowej i wracaj tu. - Szczęśliwym trafem fala uderzeniowa z wybuchu rozwiała się na masie ludzi, filarach sali, oraz Mereelu dzięki czemu opierający się o ścianę za mando'ade Kel Dor nie odniósł żadnych obrażeń, jedyne co go mogło spotkać to chwilowe ogłuszenie.
Nagle coś silnie uderzyło w plecy Fenna wymuszając na nim zrobienie kilku kroków.
- Tarcza 50%. - poinformował komputer. Kiedy mandalorianin obrócił się zobaczył Alaska trzymającego mały, podręczny dezintegrator strzelający do niego. Podszedł powoli w jego stronę nie zwracając uwagi na groźby i wrzaski Twi'leka. Kolejne uderzenie i kolejne i kolejne. Wymierzył mu solidnego kopniaka w krocze, złapał za pistolet i wyrwał go. Szybka dźwignia założona na rękę grubasa i ten stracił rezon.
- Tarcza 17%. - Mando przewrócił Twi'leka i stanął mu na piszczelu.
- Powiedz swoim ludziom przetrzymującym Zanję, żeby ją wypuścili. - wsadził mu komunikator do ust. - Teraz! - wrzasnął, a trzask łamanej nogi wypełnił pomieszczenie.
- Jeżeli to do ciebie nie trafia to może to zadziała. - Wepchnął mu pistolet w oko.
- Potrzebowałem drobnych. - odrzekł cynicznie gangsterowi. Bezczelnie obrócił się do niego plecami i zrobił kilka kroków do przodu. Stał dokładnie na środku sali, zanim stał tylko Korr opierający się o ścianę. Przed nim natomiast znajdował się Alask i jego ludzie. Trzynastu i dwóch na zewnątrz.
- Osłona została naładowana. Aktualny status 100%. - zaskoczony Mereel szczęknął zębami. Ciepły kobiecy głos czasami straszył go bardziej niż ktokolwiek inny. Właściwie po tylu latach nie czuł już strachu, miłości, sumienia.
Przełączył uzbrojenie na rakietki. Cichy szczęk na jego nadgarstku zwrócił uwagę gangstera i jego siepaczy. Tak. Patrzcie się. Nagle z wyprostowanego ramienia wystrzeliła rakieta, a milisekundę po niej druga. Obie miały ustawioną trajektorię lotu i cel. Przeleciały po obu stronach Twi'leka i uderzyły w tylną ścianę sali burząc ją. Masa odłamków i fala uderzeniowa przewróciły część z popleczników Alaska, większość zabijając na miejscu. On sam zaś upadł na podłogę i nakrył głowę dłońmi.
Pozostali trzej, którzy przeżyli otworzyli ogień.
Cztery pociski uderzyły w pole ochronne zbroi obniżając jej moc do 72%, Fenn natomiast schylił się i szybkimi susami pokonał odległość dzielącą go od grupy strzelających. Wydobyty z pochwy miecz zaśpiewał charakterystycznie i z głośnym plaskiem rozciął gardło sullustaninowi. Dolne cięcie z wykoku wyszło idealnie. Mereel obrócił miecz w locie ściął głowę kolejnemu siepaczowi, a gdy wylądował przeciął bandytę na pół.
- Korr załatw tych na klatce schodowej i wracaj tu. - Szczęśliwym trafem fala uderzeniowa z wybuchu rozwiała się na masie ludzi, filarach sali, oraz Mereelu dzięki czemu opierający się o ścianę za mando'ade Kel Dor nie odniósł żadnych obrażeń, jedyne co go mogło spotkać to chwilowe ogłuszenie.
Nagle coś silnie uderzyło w plecy Fenna wymuszając na nim zrobienie kilku kroków.
- Tarcza 50%. - poinformował komputer. Kiedy mandalorianin obrócił się zobaczył Alaska trzymającego mały, podręczny dezintegrator strzelający do niego. Podszedł powoli w jego stronę nie zwracając uwagi na groźby i wrzaski Twi'leka. Kolejne uderzenie i kolejne i kolejne. Wymierzył mu solidnego kopniaka w krocze, złapał za pistolet i wyrwał go. Szybka dźwignia założona na rękę grubasa i ten stracił rezon.
- Tarcza 17%. - Mando przewrócił Twi'leka i stanął mu na piszczelu.
- Powiedz swoim ludziom przetrzymującym Zanję, żeby ją wypuścili. - wsadził mu komunikator do ust. - Teraz! - wrzasnął, a trzask łamanej nogi wypełnił pomieszczenie.
- Jeżeli to do ciebie nie trafia to może to zadziała. - Wepchnął mu pistolet w oko.