Ostanie dni były wręcz katorgą, jednak dziewczyna nic nie mówiła i na nic się nie skarżyła. Cały czas pamiętała, jaki sobie wyznaczyła cel i trzymała się tego kurczowo, by czasem nie zejść z raz obranej ścieżki zemsty. Yarin musiał zginąć, a ona pragnęła być tą, która do tego doprowadzi. Nie musiała go własnoręcznie zabijać, wystarczyła myśl, że zapoczątkuje pewien bieg wydarzeń, który ów smiercią się zakończy. Może był silniejszy w Mocy, miał więcej doświadczenia i ogólnie ją przewyższał, lecz nie mógł mieć wpływu na to, co robi Twi'lekanka, ani tym bardziej na to co planuje względem niego.
Na treningach dawała z siebie wszystko, lecz to było za mało. Nadal nie miała kondycji takiej, by zadowolić Amona i mężczyzna często na nią pokrzykiwał, by przyłożyła się jeszcze bardziej. W tych chwilach czuła złość i gniew, gdyż naprawdę robiła, co było w jej skromnej mocy, by wypaść jak najlepiej. Nawet miała ochotę coś powiedzieć, jednak pamiętała lekcję o szacunku i siedziała cicho. Rage jednak mógł poczuć, jak z dnia na dzień w dziewczynie następują zmiany, które coraz to bardziej popychały ją w objęcia Ciemnej Strony. Poza tym była mu wierna i lojalna, jego słowa chłonęła z zaciekawieniem i łapczywością, a było to oznaką jednego - iż dobrze sobie dobrał uczennicę. Nieraz widział, jak myśli Nalan były na czymś mocno skupione, a Twi'lekanka z zaciekawieniem przyglądała się otoczeniu i przysłuchiwała wszelkim rozmowom. Wiele rzeczy i myśli skrywała głęboko w sobie, w wolnych chwilach oddawała się medytacji i resztę czasu spędzała pod prysznicem, relaksując się w strumieniach gorącej wody. Coś jej chodziło po głowie, Amon mógł być tego pewien, gdyż już trochę ją poznał. Z zewnątrz jednak była spokojna i opanowana, jedynie delikatnie pulsując kilkoma zadrami, które zdradzały wewnętrzne emocje.
Ich relacje coraz bardziej się pogłębiały, czasem wręcz wystarczyło im jedno spojrzenie, by wiedzieli, o czym myśli druga osoba. Skinięcie głową, gest ręką - wytworzyli niemal własny alfabet, którym się porozumiewali nie tylko w czasie treningów, lecz również w łóżku. Choć mocno się ze sobą zżyli, Nalan rozróżniała, kiedy był czas na bycie kochanką, a kiedy na bycie uczennicą, co bardzo mężczyznę cieszyło. W żaden sposób nie mieszała tych dwóch odrębnych relacji, zachowując zdrową granicę i obojętność, gdy oddawali się treningom. Z taką samą pasją i zaangażowaniem Arcona oddawała się Amonowi w nocy, co tylko pomagało im rozładować nagromadzone w ciągu dnia napięcie.
* * *
Wróciła spod prysznica, wytarła się, ręcznik rzuciła na krzesło i sama położyła się na łóżku, wciąż rozmyślając o swej zemście. Nawet na chwilę mignęła jej przed oczami twarz Yarina, na co dziewczyna skrzywiła się. Dosłownie trzy uderzenia serca później Amon wstał i podszedł do drzwi w tym samym momencie, w którym rozległo się pukanie. Wiedziała już, kto stoi na korytarzu i gdy tylko Rage otworzył, leniwie zakryła swoje nagie ciało. Słuchała ich rozmowy i szczerze nie obchodziło Arcony, co ten dupek o krzywym ryju o niej mówi i myśli. Odpowiedź Amona wcale jej nie zaskoczyła i była tak pięknie bezczelna, że aż nabrała na niego ochoty. Dodała coś od siebie i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w Yarina w sposób, jaki tego jeszcze nie robiła. Jakby nie patrzyła na jego twarz czy oczy, tylko wgłąb niego. Z zaciekawieniem, rozbawieniem i czymś... niepokojącym. Miał rację, że była nieobliczalna. Wręcz niebezpieczna, choć o tym miał się przekonać w stosownym czasie.
Jednak teraz miała ważniejsze sprawy na głowie i nie chciała tracić czasu czy energii na Yarina, więc odwróciła się do niego plecami, pokazując, co o nim sądzi i jak bardzo się liczy z jego opinią na swój temat.
* * *
Cały czas towarzyszyła Amonowi, lecz gdy oddał się Mocy i budował swą broń, wyszła na chwilę z pokoju, by przynieść mu coś do jedzenia i picia. Cały proces tworzenia miecza trwał tak długo, że każda inna dziewczyna już dawno by się znudziła, jednak dla Nalan było to niezwykłe wydarzenie. Pół dnia przypatrywała się pasji w oczach i ruchach Amona, która wręcz przyprawiała ją o dreszcze. Jego dłonie pracowały szybko, delikatnie i dokładnie, a oczy z każdą chwilą nabierały tego niezwykłego blasku oraz koloru. Nawet nie zauważył, gdy opuściła pokój, ani tym bardziej kiedy wróciła.
Kwadrans później jego nowa broń była gotowa, a Twi'lekanka nie tylko czuła, lecz również widziała, że mężczyzna jest nawet więcej niż tylko zadowolony z efektu. Na niej miecz zrobił ogromne wrażenie, zwłaszcza ta niesamowita barwa, która przywodziła na myśl zakrzepniętą krew.
-
Jest piękny, doskonały - powiedziała po chwili. -
Idealnie do siebie pasujecie, jakby był częścią ciebie lub po prostu uzupełnieniem całości. Co ciekawe, gdy uruchomił miecz świetlny, w głowie Nalan znów zagrała ta specyficzna melodia, którą pamiętała z jaskini. Jej kryształ leżał schowany pod poduszką, gdyż lubiła mieć go blisko przy sobie, gdy zasypiała. Jego cicha, piękna melodia nastrajała myśli i sprowadzała miłe sny, w których bardzo często pojawiał się Amon.
-
Czy chcesz, bym ci towarzyszyła w czasie spotkania z Yarinem? - zapytała.
Wiedziała, że sama mogła zadecydować, czy chce iść czy nie, ale chciała też poznać jego zdanie. Przekrzywiła lekko głowę, po czym, nie czekając na odpowiedź, wykonała nieznaczy gest w stronę stołu, na którym stał obiad. Pewnie już był chłodny, ale głodnemu Sithowi nie powinno to aż tak przeszkadzać. Bez słowa nalała mu czegoś do picia i podała. Na chwilę spojrzała Rage'owi prosto w oczy, a on mógł dostrzec coś dziwnego, co drzemało na samym dnie jej myśli. Coś niebezpiecznego i pociagającego zarazem, jak zabawa zapałkami. Było w tym jakieś zakazane piękno, którego nie dało się nazwać słowami, lecz w którym można było zauważyć lekkie, napawające obawą zniekształcenie.
-
Wszystko w porządku? - zapytała, a jej oczy znów były po prostu fioletowymi jeziorami, w których odbiciu Amon widział własną twarz.