Złość, jaka wezbrała w Zacku, gdy klepnięty przez Tau’a, stracił koncentrację i próba ustabilizowania kapsuły prawie się nie powiodła, wręcz parowała. Vellar odwrócił się gwałtownie i już chciał dokonać czegoś, czego mógł później żałować – i on, jak i Lakon – jednak sprawy przybrały ponownie zgoła inny obrót.
Na polecenie Spike, cały czas nabuzowany złą energią, przypiął się do fotela. Jakby zza ściany słyszał niewyraźne słowa Nataye i tylko wpatrywał się w punkt zawieszony gdzieś na migających punktach kontrolki Mystica. Całkowicie odłączony od zewnętrznych wydarzeń, nie zdawał sobie nic robić z popisów Faye, które ocaliły życie wszystkich pasażerów.
- Czy wszyscy są cali?
Te słowa pani kapitan dopiero dotarły do Dark Jedi. Stłumiwszy złe emocje w sobie, wziął głęboki oddech i ocenił sytuację. Po chwili zorientował się w niej i usłyszawszy o udanym pochwyceniu pasażera w kapsule, odetchnął.
- Muszę się napić ziołowej herbaty – westchnął sam do siebie.
- Dobrana z nas para – rzucił do Faye, która dopalając papierosa zapewne sprawdzała stan maszyny. – Myślę, że po wszystkim możemy wejść w spółkę. Uzupełniamy się. Małą też weźmiemy, mogę ją nauczyć wielu przydatnych rzeczy, ma potencjał – ciągnął dalej Zack. – A ten metroseksualny księżunio jedynie wpędza nas w niezłe kłopoty. Jak na razie musimy się nieźle natrudzić, by dojść do czegokolwiek i zauważ – tu przerwał na chwilę – nie mamy żadnych efektów. Pomyśl nad tym, a ja pójdę sprawdzić, co wyciągnął nasz pomysłodawca z jeńca z kapsuły. Przyjdź za chwilę, albo podłacz się z pomieszczeniem, gdzie znajduje się nasz gość.
Wychodząc przez taflę drzwi zaczął kierować się do pomieszczenia, gdzie znajdowała się kapsuła. Na drugim zakręcie zauważył czując rękę, która leżała na podłodze. Dopiero pod innym kątem zobaczył Lakona. Leżał nieprzytomny, a ślina zmieszana z krwią sączyła mu się cienkim strumieniem z lekko rozwartych warg. Był blady, a gdzieniegdzie, może to gra oświetlenia korytarza, ale jego skór zzieleniała. Zack nawet nie starał się domyśleć, co mogło się stać, więc skupił się jedynie nad reakcją na tego typu wydarzenie.
Powieki mu drgnęły, a język oblizał delikatnie wargi.
Zack pochylił się nad Lakonem i dotykając jego głowy, starał się wpłynąć na podświadomość mężczyzny. Oczywiście nie znał się na leczeniu czy wywoływaniu koszmarów poprzez Moc, jednak mógł pewne płaszczyzny umysłu uwypuklić, by były bardziej intensywne. Bez żadnego wahania wybrał te, które, według jego oceny, odpowiedzialne były za strach, bezradność, samotność i ból.
„Pakiet cierpienia” – jak zwykł to nazywać.
- Pośnij trochę koszmarami. Może one zrobią z ciebie mężczyznę z jajami i wyczuciem – powiedział cicho.
Zack nigdy nie wiedział, co mogło zdarzyć się po przebudzeniu osobnika, któremu zaaplikował Pakiet Cierpienia. Niektórzy wybudzali się jak gdyby nigdy nic, inni mieli jedynie flesze tego, co przeżyli śniąc. Był również przypadek, że pewna kobieta straciła pewne umiejętności, które posiadała. Fakt, że było to świetne gotowanie i rewelacyjna znajomość kultury mieszkańców Ryloth, to jednak po seansie przekazanym przez Vellara, nie potrafiła ugotować nawet jaj, nie wspominając o języku twi’lekańskim.
White Eye w końcu dotarł do kapsuły, którą otworzył nie dotykając jej. W środku leżała kobieta. Nieprzytomna. Obok leżała zniszczony data pad, który jednak jeszcze świecił, jak również teczka , w której mogła znajdować jakaś dokumentacja.
- Pobudka, kobieto – powiedział ironicznie Dark Jedi, rzucając w jej stronę kilka niewielkich śrubek, które leżały z lewej strony, na stole.