Darth Vexiss, Avien Matiias:
Jenica Skyross cofnęła się z szybkością, z jaką cofnąć może się tylko cień, zjawa. Krzyk Aviena niemal rozdarł jej bębenki uszne, wdarł się w mózg wywołując niewyobrażalną falę ostrego bólu nieporównywalnego do niczego, co dotychczas poznała. Świat zaszedł mgłą, a chwyt na rękojeściach mieczy przez moment stał się słabszy, mniej pewny, lecz nie wypuściła oręża z rąk. Od tych szkarłatnych kling zależało życie jej mistrzyni, jej kochanki... jej życie, wszystko, co znała.
Pozwoliła, by ponownie wypełniła ją nienawiść, dała się unieść uczuciu gniewu i wściekłości, dzikiej, zwierzęcej furii.
Przestała mamić, bawić się ze swoimi przeciwnikami. Postanowiła zatańczyć z nimi taniec śmierci.
I to nie ona miała w nim zginąć.
Deszcz ciosów, jaki posypał się na Aviena równać mógł się chyba tylko z ulewą na Kamino. Jenica zmusiła Sitha do cofnięcia się najpierw o krok, a później do nieustannego marszu wstecz. Matiias nie był w stanie dostrzec momentu, gdy połączyła ze sobą dwie rękojeści mieczy świetlnych w jedną tworząc oręż o podwójnych ostrzu - wszystko, co widział to szkarłatne smugi zlewające się w jeden duży, przesłaniający przeciwniczkę okrąg śmierci. Zabójczyni bezlitośnie wykorzystała fakt, że Darth Vexiss zajęta była MacNoNameless'em i całą furię ataku skierowała na Aviena nieustannie wypatrując w jego oznak strachu - zamiast tego widziała jednak szaleństwo.
Nie wiedziała tylko czy to szaleństwo Aviena czy jej własne odbite szkarłatnych oczach Sitha.
Szkarłatna klinga miecza świetlnego przecięła powietrzne z charakterystycznym dla niej buczeniem i bez większego oporu wgryzła się w ciało. Darth Vexiss nawet nie miała okazji poczuć bólu, bowiem już na samym początku energetyczne ostrze przerwało rdzeń kręgowy i pozbawiło kobietę czucia. Jej dłonie jeszcze przez chwilę zaciskały się na rękojeści lancy, która siłą rozpędu trafiła w brzuch MacNoNamelessa, lecz zamiast rozpłatać go na pół, jak planowała Jakira, jedynie przeszyła na wylot.
Z drugiej strony nie miało to znaczenia - mężczyzna bezwładnie upadł na ziemię obok Vexiss, a jego martwe oczy wpatrywały się w sparaliżowaną sylwetkę Zabójczyni.
Właśnie tak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby MacNoNameless wziął nieco krótszy zamach i zamiast stawiać wyłącznie na brutalną siłę, wplótł w swój ostatni atak nieco finezji. Darth Vexiss zdążyła przejść pod ostrzem, choć ktoś uparty mógłby zauważyć, że skrawek jej szaty jest nadpalony w miejscu, gdzie energetyczna klinga musnęła bok kobiety, czego skutkiem było jedynie nieszkodliwe oparzenie, znacznie mniej uciążliwe niż baty, jakie nierzadko zbierają świeżo zwerbowani członkowie Zakonu Sith. Lanca świetlna była przedłużeniem ciała Jakiry, bezwzględnie posłusznym jej woli narzędziem i przecięła ciało jej przeciwnika dokładnie w zaplanowanym miejscu.
Na ziemię upadła rękojeść świetlnego miecza. Kilka sekund później dołączyły do niej dwie połówki ciała Sitha, na twarzy którego zastygł wyraz niedowierzania i zdziwienia.
Pierwsze trafione uderzenie nie było zadane klingą miecza świetlnego, lecz stopą. Jenica zaatakowała tnąc mieczem zza pleców, lecz Avien w bezbłędny sposób sparował cios pozwalając, by szkarłatne ostrze kobiety zsunęło się ku ziemi. Teraz wystarczyło jedynie błyskawicznie pchnąć na wprost - w kierunku serca Skyross i żadne sztuczki umysłowe nie pozwoliłyby jej przeżyć.
Kopnięcie w łokieć było tak szybkie, że czerwonooki Sith nie miał szans zareagować na czas. Jedynie dzięki niebywałemu refleksowi lub szczęściu udało mu się uniknąć otwartego złamania łokcia, gdy noga w ciężkim bucie trafiła go w samo zgięcie ręki.
W tym momencie MacNoNameless został rozpłatany na dwoje przez Darth Vexiss. Jenica, obawiając się niespodziewanego ataku z tyłu, nie wykonała kolejnego cięcia mającego pozbawić Aviena głowy, lecz przeskoczyła nad nim, by mieć obu przeciwników przed sobą. Obracając się w powietrzu zamachnęła się podwójnym mieczem, lecz chybiła celu o milimetry.
Avien zdecydowanie mógł dziękować Mocy za to, że zbieg okoliczności pozwolił mu żyć - przynajmniej na razie. Ledwo bowiem stopy Skyross znalazły się na ziemi, ta znów rozdzieliła rękojeść miecza świetlnego i cięła obiema broniami z zewnątrz do środka.
Celowała dokładnie tam, gdzie znajdowała się szyja Aviena.
Darth Vengeance, Darth Slotharius:
Posąg mknął prosto na Kalena Tonga - przed pięcioma laty najemnika i kosmicznego włóczęgę, dziś jednego z bardziej obiecujących adeptów Ciemnej Strony Mocy. To, że Darth Slotharius początkowo go nie docenił jako godnego przeciwnika, było błędem ze strony doświadczonego Sitha. Kalen bowiem błyskawicznie przyswoił sobie zasady walki mieczem świetlnym i w nie najgorszym stopniu opanował telekinezę, która po raz kolejny uratowała mu życie.
Kamienna rzeźba zmieniła tor lotu zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od twarzy Kalena, który wykonał ruch ręką taki, jakby odganiał natrętnego owada. Posąg pomknął w prawo i z potężnym impetem wyrżnął w innego zwolennika Lorda Annihiousa zabijając go na miejscu - podobnie jak dwóch towarzyszących mu żołnierzy. Życie trzech za jedno.
Właściwie, niewiele to obchodziło Kalena.
Przebiegł obok Vengeance trącając ją ramieniem i omal nie przewracając na ziemię. Zaślepiony żądzą mordu i wizją chwały, jaka spłynęłaby na niego po zabiciu tak znamienitego Sitha, nie zważał na nic. W biegu odbił się od ziemi i wspomagając skok Mocą, znalazł się na szczycie posągu przedstawiającego wojownika Sith, by natychmiast skoczyć w kierunku Slothariusa.
Jedno cięcie w powietrzu i zakończy sprawę.