"Spelunę pod Muunilińską Jaszczurką" w pełni zasłużyła na pierwszy wyraz w nazwie. Sala, w której znaleźli się Curse i Matt przepełniona byłem papierosowym dymem, zaś w powietrzu unosił się zapach alkoholu, skisłego potu i... gnijącego drewna. Znalezienie źródła tej ostatniej woni nie było trudne - wystarczyło spojrzeć pod nogi, na podłogę wyłożoną drewnianą boazerią pamiętającą chyba czasy Wojen Klonów. Albo okupacji Naboo przez Federację Handlową.
Klientelę lokalu stanowili przede wszystkim Muunowie, ale nie brakowało też ludzi, najczęściej imperialnych żołnierzy na przepustce, którzy zbili się w jedną, ponad dziesięcioosobową grupę przy trzech połączonych stolikach. Uwagę nowych gości mógł jednak przyciągać, siedzący w osobnej loży, wysoki nawet jak na standardy swojej rasy, Muun ubrany w jaskrawożółty, skrojony na miarę garnitur. W prawej ręce trzymał szklaneczkę z jakimś jasnozielonym napojem, zaś w lewej komunikator przez który prowadził ożywioną dyskusję.
Larisa, Clark:
Większość zabezpieczeń była sprytnie ukryta tak, by goście nie byli świadomi tego, że każdy ich ruch jest nieustannie monitorowany. Te kamery, które mogła zobaczyć Larisa stanowiło raptem niewielki ułamek całego systemu zapewniającego, nie tylko bezpieczeństwo gościom, ale i przede wszystkim - pewność, że nie będą oni oszukiwać. Ściany i maszyny do gier były wypełnione sensorami mierzącymi nawet wilgotność skóry, szerokość źrenic, wydzielane przez organizm substancje, temperaturę ciała i wiele innych czynników, które po poddaniu dokładnej analizie z dużą dozą prawdopodobieństwa pozwalały określić czy dany gracz próbuje kantować. Z każdą sekundą tysiące danych spływało do centralnego komputera, który wyniki porównywał z bazą danych, w której zapisane były normy dla niemal każdej rasy w galaktyce. W tym gąszczy elektroniki musiało się jeszcze znaleźć miejsce na systemy wykrywające wszelkie próby shackowania oprogramowania maszyn do gier, a także na całą sieć antywłamaniową. Mówiąc krótko: podobnie jak większość dobrych kasyn w galaktyce, "Diamenty Muunilinst" zabezpieczone były lepiej niż niejeden bank.
Choć sensory używane przez Larisę nie mogły tego wszystkiego wychwycić i zanalizować, do jej uszu doszły strzępki znacznie pogłośnionych i wyostrzonych rozmów toczonych przez gości kasyna.
-...a ja jej na to, że chyba zwariowała. Futro za trzy tysiące kre...
-... niki optyczne o maksymalnym przybliż...
-...ajesz do tego ostrej papryczki felucjańskiej...
-...rwa mać, znów to samo!
-...unek zostanie dostarczony na lądowisko nu...
-...Twi'lek do lekarza i mówi, że...
-...dbijam stawkę o trzydzie...
Problem polegał na podjęciu decyzji, której z tych rozmów należało się przysłuchać dokładniej. A może żadna z nich tak naprawdę nie była istotna dla Pani Duch?
W czasie, gdy Rayne wędrowała, z pozoru bez celu, po sali kasyna, Clark znalazł się w wielce nieciekawej sytuacji. W swojej masce zdecydowanie odcinał się od większości gości "Diamentowego Muunilinst" i wielu z nich zwracało na niego uwagę, obdarzając go zaciekawionymi lub wręcz oburzonymi spojrzeniami. Niektórzy goście najzwyczajniej w świecie uznali, że jest on przedstawicielem humanoidalnego gatunku nieprzystosowanego do oddychania w atmosferze tej planety, zaś maska na jego twarzy służy mu za jedyny sposób na przeżycie.
Niestety, znalazł się i taki, który postanowił na "dziwadle" wyżyć się za niepowodzenia, jakie spotkały go w czasie dzisiejszej gry.
-Nie powinni tu wpuszczać takich, jak ty! - krzyknął mu w twarz - Śmieciarze cholerni, dziwaki i bandyci! Dlaczego chowasz twarz pod jakąś maską? Boisz się ją pokazać? Pewnie jesteś jebanym kanciarzem! To miejsce dla porządnych obywateli, a nie społeczny margines!
Z ostatnimi słowy zamachnął się ciężką szklanką, z której pił whiskey i cisnął w stronę Clarka. Ten, zbyt zaskoczony takim zachowaniem w kasynie, nie zdążył się uchylić na czas i naczynie uderzyło go w głowę rozbijając się o nią. Świat dla Borenauxa zawirował tak, jakby siedział w łódce, którą ktoś nagle szarpnął. W chwili, gdy znów zaczynał ostro widzieć, poczuł na skórze pod maską ciepło rozlewającej się krwi.