Darth Vexiss, Avien Matiias:
Od Mrocznego Lorda Sithów biła aura Ciemnej Strony tak mocna, że nawet Vexiss i Avien czuli się przytłoczeni ciężarem Mroku otaczającego Darth Annihiousa. Ktokolwiek teraz znalazł się w bezpośrednim otoczeniu tego człowieka, nie mógł mieć wątpliwości, że jest on jedynym zdolnym poprowadzić Zakon do ostatecznego zwycięstwa nad siłami Jedi.
-Powstańcie - głos Lorda przypominał suchy trzask. - Wyczuwam towarzyszącą wam śmierć, moi słudzy. Zabiliście dzisiaj wielu słabych Sithów nie potrafiących dostrzec jedynej prawidłowej drogi do Potęgi. Nasz Zakon potrzebuje osób oddanych mi tak, jak wy. Dzisiaj udowodniliście, że jesteście godni, by stanąć w jednym szeregu z innymi Mistrzami Sith. Od tej pory będę osobiście kierował waszą nauką, wskażę wam ścieżkę do niewyobrażalnej Potęgi, nieograniczonej niczym Mocy. W skrzydle medycznym udzielona wam zostanie pierwsza pomoc, byście mogli zachować swoją sprawność - spojrzał w stronę uciętej ręki Darth Vexiss i jakby się skrzywił. - Liczę na to, że jeszcze przed upływem trzech dni stawicie się przed moim obliczem - dodał sugerując, że żadne rany nie będą usprawiedliwiać słabości i prawdziwy Sith nie może czynić z nich wymówki w drodze do pełnego zawładnięcia Ciemną Stroną.
Tak czy inaczej jedno było pewne. Avien i Jakira u boku Darth Annihiousa szybko zdobędą tytuły Mistrzów.
Chyba, że wcześniej zginą, co było nawet bardziej prawdopodobne.
Grzecznie podziękować za zaszczyt i pomaszerować do ambulatorium.
Avien dostanie cybernetyczne oko z jednym wybranym przez siebie bajerem (noktowizja, termowizja, przybliżenie obrazu, wyostrzenie obrazu, rozbieranie wzrokiem, czy co tam sobie wybierzesz), które ładnie opisze [a MG zatwierdzi].
Vexiss ma do wyboru - albo metalową protezę, dzięki której zyska nieco siły w odciętej ręce, ale niestety straci na uroku (kto by tam chciał się oglądać za dziewczyną z metalową łapą) lub nową rękę wyhodowaną z własnego DNA [bardzo, bardzo długo będzie dochodzić do pełnej sprawności].
Darth Vengeance:
Żołnierze armii Sithów mijali Darth Vengeance z obojętnością odmalowaną na twarzy. Wiedzieli kim ona jest i nie było w niej zagrożenia, ale jej obecny stan był zbyt żałosny, by zasługiwała na pełne podziwu spojrzenia. Choć udało jej się przeżyć i najprawdopodobniej zabiła Darth Slothariusa, wyglądała na przegraną i nie wróżono jej wzrostu popularności u nowego Mrocznego Lorda Sithów - zwłaszcza, że ten chyba znalazł sobie nowe maskotki wśród "bohaterów" dzisiejszego dnia.
-Moja lady - niespodziewanie przed kobietą wyrósł jeden z tych władających Mocą klonów. Prawdziwe mięso armatnie. - Mam rozkaz odprowadzić panią do pani kwatery, by mogła pani przygotować się do podróży na Nar Shaddaa, gdzie według naszych źródeł udała się część uciekinierów z Akademii. Możemy?
William Turoug:
Rakieta wystrzelona przez pilota kanonierki przeleciała zaledwie kilka metrów nad głowami przeciwników Darth Annihiousa. O przeżyciu nie zadecydowało jednak ślepe szczęście, ale umiejętności jednego z nich - młody Sith w ostatniej chwili użył swoich telekinetycznych zdolności, by zmienić trajektorię lotu pocisku.
W tym momencie William posłał w kierunku powietrznego pojazdu serię błyskawic Mocy, które oplotły kadłub serią niebieskawych wyładowań elektrycznych. Pokładowe urządzenia oszalały, zawyły wszystkie możliwe alarmy, jednak kanonierka wciąż utrzymywała się w powietrzu, zaś pilot naprowadzał celownik na grupę wywrotowców.
Kolejna rakieta powietrze-ziemia pomknęła w kierunku Turouga, ale eksplodowała, gdy tylko znalazła się w zasięgu błyskawic strzelających z jego palców. Siła wybuchu powaliła na ziemię wszystkich zwolenników starego Triumwiratu i wydawało się, że wszystko już skończone, gdy do ich uszu dotarł dźwięk kolejnej, znacznie silniejszej eksplozji. Kanonierka została uszkodzona przez wybuch wystrzelonej przez siebie rakiety i teraz w leżała w płomieniach rozbita na ziemi. Wciąż dało się słyszeć krzyki płonącego żywcem pilota.
-Do punktu ewakuacji! - krzyknął ktoś pomagając Williamowi wstać.
Możesz przenieść Williama na Yavin IV, jednak na razie nie nawiązuj jeszcze kontaktu z Weirdensem.