Więc to nie był Korjak? Przystanęła podobnie do wielu postaci zadzierających swe dziwaczne głowy w kierunku ekranów. Niczego nie rozumiała, nie potrafiła się jeszcze cieszyć, ale nie miała też ku temu większych powodów – pirat wciąż był poza jej zasięgiem… dopóki nie zobaczyła go na ekranie. Nie było sensu rozdziawiać ust, choć z całą pewnością tak powinna zareagować. Patrzyła czując jak szybciej nabiera powietrza. A więc była jeszcze szansa? Trzeba było dostać się do loży grubasa, wymyślić sposób na pozbycie się celu i zgarnąć kasę. Wszystko wydawało się szczęśliwym zrządzeniem losu. Teraz trzeba było się przygotować. Co należało zrobić? Ha. Uśmiechnęła się sama do siebie i wróciła prędko na pokład swego statku. Ubiór. Pierwsze co musiała zrobić to przebrać się zarówno ładnie, by Hutt nie czuł się obrażony, wystarczająco jednak na tyle by podkreślić profesjonalizm profesji łowcy nagród.
Wyciągnęła ze skrzyni czarny top o dużym dekolcie, odsłaniający także pokaźną część płaskiego brzucha. Do tego wybrała skórzane, czarne spodnie doskonale opinające jej zgrabne nogi. Na dłonie wsunęła czarne, skórzane rękawice. Jedną sięgającą łokcia, z wszystkimi palcami- o dodatkowym wzmocnieniu dłoni i przedramienia jak ochraniacz. Wyglądała elegancko, dodawała drapieżności godnej kogoś zajmującego się niebezpiecznym zawodem, a jednocześnie była na tyle kobieca, by nie budzić jednoznacznie skojarzeń z jakimś wybudowanym gladiatorskim pancerzem. Klasa sama w sobie. Na drugą dłoń rękawiczka skórzana, pozbawiona palców. Ciekawy asymetryczny dodatek, o tyle ładniejszy o ile będący początkiem czegoś zarówno ładnego, jak i praktycznego…
Teraz bowiem musiała wygrzebać to czego nie używała od dawna. Cieniutka linka- potwornie wytrzymała, bardzo ostra żyłka używana – a to niespodzianka – do zabijania, a jakże inaczej. Czerwonoskóra zaraz wyciągnęła ozdobne taśmy, żyłkę, niezwykle ostrożnie okleiła taśmą i okręciła dookoła ramienia z krótką, bezpalczastą rękawicą. Była na tyle cieniutka, że przykryta starannie ozdobną taśmą stawała się kompletnie niewidoczna. Taśma kończyłą się wysoko na ręce. W ten sposób wyglądała ciut jak tancerka, ciut jak najemniczka zostawiając miejsce zarówno dla potrzebnej odrobiny nagości jak i subtelnego podkreślenia swego zawodu. Na nogi wsunęła wysokie sięgające połowy uda wiązane buty na delikatnym obcasie. Metalowe sprzączki agresywnie kontrastowały srebrnym blaskiem z idealnie wypastowaną czarną skórą. Na szyję czarna tasiemka – prosta, lecz z małym srebrnym akcentem zwisającym w kierunku kształtnych piersi. Pas dookoła talii trzymał dwa granaty – jonowy i rozpryskowy, na wnętrzu uda, wysoko w cholewie znajdował się wibronóż. Na drugiej nodze, wysoko na udzie- kabura z ciężkim blasterem. Doskonale widoczny, ale o to chodziło. Mały balistyczny rewolwer wsunięty nonszalancko za pas na plecach. Miecza nie brała- nie było potrzeby, drugi blaster też zostawiła, zaś sztylet spoczął pod poduszką w kajucie pilotki „Żylety”. Nałożyła płaszcz- z kapturem, długi, jednak odsłaniajacy wiele więcej niż ten, w którym chodziła zazwyczaj. Po wewnętrznej stronie cholewy buta, którego już opinała kabura schowała dysk od robala i przylepiła go dla pewności paskiem taśmy. Zaraz obok ukryła cieniutki szpikulec przypominający szydełko- nie posiadał uchwytu, za to włożony w malutkie kieszonki nawet zauważony wyglądał jak zwyczajny pręcik utrzymujący cholewę by nie spadała, co w zamyśle projektanta byłoby nie modne. U drugiego buta było podobnie, z tym, że tam pręcik, był już zwykłym pręcikiem. Na twarz maska przeciwgazowa wygrzebana z dna – dość specyficzna, o wielkich wizjerach wykonanych z nietłukącego się szkła, co przy rozmiarze „okularów” było dość uzasadnione. Szkiełka miały delikatnie złoty ton widać w nich było piękne, duże oczy Twi’lekanki. Pod rękawicę sięgającą ramienia dodatkowo nóż do rzucania.
Była teraz zarówno uzbrojona, zarówno w pewien sposób szykownie zmysłowa. Po co tyle cyrków? Nie wierzyła, że jej nie rozbroją przed wejściem do loży. Odbiorą jej pewnie granaty, wielki blaster, możliwe, że rewolwer. Jeżeli dobrze przeszukają – dostrzegą nożyk na wnętrzu uda, blisko tego miejsca, do którego kobieta nie dopuszcza nikogo nie pożądanego, a którego dżentelmen ochroniarz nie powinien nawet sprawdzać. Nawet jeśli – zostaje jej nożyk do rzucania, a jeśli zabraknie i tego z czystym sumieniem przejdzie do loży bez broni. Za to z żyłką pod taśmą i szpikulcem w bucie. Może to niewiele, ale jeśli wie się jak ich używać- wystarczy. Kończąc przygotowania jeszcze raz przejrzała się w wypolerowanej powierzchni szafki. Brakowało do szczęścia tylko szarf na lekku, które czym prędzej się pojawiły. Teraz była gotowa do spotkania zarówno z Korjakiem jak i Huttem. Do odważnych świat należy – poszła.
Pójdzie zgodnie z prawdą chcieć rozmawiać z "Windykatorem" w celu negocjowania warunków. Ubiór i grzeczność powinny pomóc - wdzierać sie do środka jak bomba przebijająca pokład statku nie będzie ; )
Sinaara przenosi się do
[Zordo's Haven] Prywatna loża Hutta Zordo