W hangarze członkowie nowej jednostki zostali całkowicie zaskoczeni. Cała operacja wydawała się stać wysoko w hierarchii ważności, tymczasem na podanym lądowisku stał frachtowiec typu Xiytiar, który zasłynął głównie jako jednostka transportowa i przemytnicza. Dodatkowo akurat ten egzemplarz wydawał się być w opłakanym stanie, jakby ktoś doholował go do hangaru wprost spod luf imperialnej dwójki. Kadłub w wielu miejscach zaznaczony był trafieniami turbolaserów, oderwana była także antena czujników i wieżyczka z laserami. Stan statku można było podkreślić jednym słowem, które przyszło szybciej czy wolniej do głowy każdego żołnierza z zebranych pod rampą.
- Żałosne... - rzucił Webster, rzucając swoją torbę na ziemię i przyglądając się Xiytiarowi od dziobu po rufę.
- Eeeee, chłopaki, może to nie to lądowisko? - rzucił nieśmiało Neumann. Z jego głosu łatwo było wyczytać, że niezbyt chce lecieć gdziekolwiek tym frachtowcem.
- Taaa jasne, przecież przyszła też ta laska z "Mgły", to musi być ten - odparł spokojnie Fist, wskazując Waters ręką. Gdy Ravex spojrzał w tamtym kierunku, rzeczywiście zobaczył plutonową, do której właśnie podchodził Jac. Tym razem przed zwyczajową ciszą, która zapadła między dwójką towarzyszy, nie nastąpiła nawet wymiana gestów.
- Biuro albo zrobiło kolejnego byka w cyferkach, albo musieliśmy podpisać te klauzule, żeby nie musieli mówić, że zginęliśmy przy próbie wystartowania! - rzucił żartem Wilson, starając się rozweselić towarzystwo. Nie pomogło to zbytnio, co wybitnie pokazała reakcja Neumanna:
- Zamknij się lepiej, idzie oficer - powiedział, kiwając głową w stronę wejścia do hangaru. Z tamtej strony szedł już porucznik, który przedtem rozdawał im służbowe papiery.
- Boisz się, bo myślisz, że ciebie wyślą w kapsule ratunkowej! - szepnął Wilson, wzbudzając śmiech Fista, Daxa i Webstera. Gdy Neumann gromił wzrokiem towarzysza, oficer dotarł do grupy i od razu zaczął mówić służbowym tonem:
- Wszyscy, którzy się już zebrali, niech oddadzą mi podpisane dokumenty - rozejrzał się i zobaczył trójkę podoficerów, zmierzających już w ich kierunku: - Z nimi będą już wszyscy, więc wyciągam wniosek, że nikt nie zrezygnował. Mam rację?
- Tak jest, poruczniku! - powiedział jeden z nowoprzybyłych mężczyzn.
- Więc dobrze, sierżancie Hobs. Teraz powinniśmy poczekać na... - w tym momencie w służbowy ton mężczyzny wdarł się nowy głos, znany już uczestnikom niedawnej odprawy.
- Dobrze, widać wybrałem sobie odważnych! - powiedział donośnie kapitan Edwin, który przed chwilą pojawił się na trapie frachtowca. - Przyjrzyjcie się dokładnie tej jednostce, polecimy nią już niedługo. Pierwszy lot spędzimy jednak na pokładzie "Ergo" - tutaj wskazał na fregatę stacjonującą niedaleko. - Tam odbędzie się odprawa i stamtąd zabierzecie ekwipunek. No ruszać się, "Ergo" ma już rozgrzane silniki! - po czym sam ruszył na drugie lądowisko, a za nim podążył porucznik i trójka podoficerów.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryWnętrze fregaty możecie opisać klasycznie, usiądziecie w sali odpraw. Nie krępujcie się też w opisywaniu zachować byłych członków waszych plutonów, tutaj macie w miarę wolną rękę. Po waszych postach opuszczamy Coruscant
.