Rail kończył czytać właśnie dość nudny, naukowy referat o Er'kit, gdy wszyscy pasażerowie wyglądali przez szyby by spojrzeć na cel ich podróży. Niektórym zrzedła mina na widok planety, inni zaczęli powtarzać zasłyszane gdzieś slogany i hasła niekiedy odbiegające znacznie od tematu. Naylan stał z boku przyglądał się uważnie, spod przymrużonych oczu, współpasażerom, analizując ich słowa i zachowanie.
- Niepierwszy pana lot, nieprawdaż? Widać, że nie jest pan zdenerwowany jak inni - usłyszał głęboki głos koło siebie.
- Zgadza się, taka praca. Jeśli można się spytać, pana imię? - lustrował wzrokiem wielkoluda stojącego naprzeciwko niego: ciemnobrązowe krótkie włosy; szrama na policzku; szare oczy.
- Wyrren Llic, miło mi - wyciągnął dłoń.
- Ricky William, również mi miło - mocno uścisnął podano dłoń.
- A czym to się pan zajmuje, że tak dużo lata?
- Dużo to przesada - może kilka lotów w roku. Jestem informatykiem w niewielkiej firmie, mam duże doświadczenie i wie pan wysyłają mnie po różnych swoich filiach. Teraz mam zasłużony urlop, ale znalazła się mała praca na tej planecie więc przylatuje.
- Długo tak nie mógłbym żyć. Ja jestem ochroniarzem, przesiaduje w jednym miejscu większość czasu. A na Er'kit wezwały mnie sprawy rodzinne. Ojciec śmiertelnie choruje i chciałem jeszcze z nim porozmawiać.
- Szczerze współczuje i życzę by wyzdrowiał - popatrzył rozmówcy w oczy, nie kłamie - chyba zbliżamy się do portu. Powodzenia Wyrren.
- Tobie również - klepnął Raila w ramie i odszedł.
Przez całą rozmowę Naylan nie przestawał mieć wrażenia, że gdyby zamiast czytać informacje przypatrywałby się pasażerom, jak teraz, to nieźle by się ubawił. Dla przykładu facet w koncie dziwnie podrygiwał, a jakaś para cały czas, wręcz teatralnie, kłóciła się.
Doszedł do wniosku po przeczytaniu stert artykułów o Er'kit, że tak naprawdę niewiele wiadomo o tej planecie i wszyscy autorzy tekstów rozpisywali jedną, dwie informacje na kilka stron druku. Pomyślał o agencie Republiki, którego miał znaleźć, wspomniał sobie o dawnej misji kiedy ktoś z dowództwa pomylił rysopisy dwóch różnych agentów i przez trzy dni szukał swojego kontaktu. Po powrocie dostałem ostrą reprymendę za to, że nie zmieściłem się w czasie misji, ale w pewnym momencie przełożony dowiedział się, że to jego wina i zmienił nastawienie do sprawy, no i posadę. Rail miał dzisiaj bardzo dobry humor, cieszyła go możliwość aktywnego działania.
Gdy prom dotarł do portu lotniczego, Naylan ruszył wraz z tłumem do wyjścia. Zaczekał na swoją kolej, nie chciał się wyróżniać, w przeciwieństwie do jakiejś kobiety, która robiła awanturę o swój bagaż. Młody agent stawiał pierwsze kroki na nowo odwiedzanej planecie. Pierwsze co go uderzyło to nagła fala gorąca. Przykląkł na chwilę - poprawił buty. Spojrzał w stronę jaśniejącej na niebie gwiazdy: No to zaczynamy zabawę. Wpierw jednak skierował się w stronę bagaży by odebrać swoją torbę.