Jego statek, Azura, stał już w doku od dobrej godziny, a wraz z nią i jego załoga, Vika'ren i Kik, którzy zajęli się przeglądem statku. On jednak ten czas zamierzał spożytkować nieco inaczej niż jego załoga. Nie zastanawiając się długo zabrał swój blaster oraz komunikator i udał się w stronę kantyny "Zordos' Den". Już z daleka słychać było muzykę dochodzącą z pomieszczenie, gdzie mieściła się kantyna, gdzie spotykały się męty z całej galaktyki, gdzie łatwiej było o problem niż spokojne chwile poświęcone obserwacji tancerek. Ale tylko tutaj mógł się dowiedzieć co się dzieje ciekawego w świecie, w który dawno temu wszedł, znaleźć interesujące go zlecenie bądź zadanie. Osobiście nie miałby nic przeciwko zwykłemu transportowi bądź eskorcie kogoś z miejsca na miejsce, ale i innych, mniej bezpiecznych zadań chętnie się podejmie.
Z takim nastawieniem przeszedł przez drzwi kantyny. Od razu uderzyła go mieszanka zapachów i języków. Czuł niemyte ciała, tytoń oraz inne, mniej lub bardziej legalne używki. Wszedł głębiej a jego dłoń znalazła się w okolicy blastera, tak na wszelki wypadek. Zawiesił wzrok na tańczącej, niemalże nagiej Twi'leczance i posłał jej zadziorny uśmiech. Miał niesamowitą słabość do nich, i nie umiał się z tego wyleczyć, a obecność Viki na pokładzie jego frachtowca tylko pogłębiała jego sympatię do tej rasy. Kobieta jednak nie zaszczyciła go uśmiechem, będąc wyraźnie naszprycowaną albo zwyczajnie pijaną. Ważne że cieszyła męskie oko.
Przeszedł dalej przepychając się w stronę jednego z barów by tam zająć właśnie zwolnione przed chwilą miejsce, na którym siedział jakiś Wookie. Otrzepał siedzisko po włochatym zadku, bowiem nigdy nie wiadomo gdzie to łaziło i co we futrze kryło, po czym usiadł wygodnie zamawiając piwo.
- Coś ciekawego? Jakieś listy gończe? Szanowna Republika ściga kogoś? Porachunki prywatne?
Zagadnął barmana gdy ten podał mu w końcu piwo.